Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Cudzoziemka

Najważniejsze cytaty z „Cudzoziemki”

Autor: Jakub Rudnicki

- Róża zwiesiła głowę, opuściła ręce, melodia płynęła nad sufitem i nad światem, a w sercu Róży poruszała się przeklęta młodość. Ciągle żywa, ciągle gryząca, jak złe, nierozumne szczenię.

- Róża poczuła wtedy coś gorszego niż śmierć. Poczuła starość swoją, już dokonaną, już nieodwołalnie zapadłą i widoczną każdemu. Śmierć czuła nieraz – nie zbywało temu uczuciu na powabie. Kiedy przy ataku nerwicy czy w samobójczym zapamiętaniu drętwiały wargi, ciężki paralityczny chłód podnosił się falą od stóp poprzez uda ku sercu, doznawała obok fizycznej męczarni, obok wstrętu do własnej bezsiły – także pewnej obleśnej rozkoszy. Że zapada tak głęboko w nieodpowiedzialność, że mści się i że bezkarnie triumfuje nad przymusami życia; że przybliża się tuż-tuż i zaraz osiągnie – tajemnicę. Bezwład ogarniał ją jak nowy wymiar, jak atmosfera innego zwycięstwa. Ze śmiercią, gdy ta ustępowała z jej ciała, rozstawała się z żalem; to był rzadki, gorzki narkotyk, przedsmak nieznajomego świata, pełnego słodyczy. Natomiast starość odczuła teraz jak przewlekłą jawę, która podpełza do człowieka, żeby go obedrzeć z ostatniej nadziei, naznaczyć piętnem ohydy, gwałtem się z nim stowarzyszyć, włóczyć go – śmieszną, zniekształconą marę – po najparszywszych zaułkach człowieczeństwa. Sen o zimie.

- W ciągu życia Róża niezbyt wiele czasu spędzała przed lustrem. Za lat dzieciństwa nie odczuwała siebie jako odrębnej od świata istoty, drżała, mieniła się na różnych przeciągach – nic o swoim kształcie, o właściwym swoim kolorze nie wiedząc.

- Róża postanowiła się zemścić. Na Polsce, gdzie ją nieszczęście spotkało, i na mężczyznach.

- Róża nie z czegoś w nim chwilowego, przypadkowego się śmieje, śmieje się z niego całego. Z niego, jaki on zawsze był, jest i inny być nie zdoła. Nie było o co pytać, nie było jak się tłumaczyć, należało raz jeszcze przeczekać: oczy Róży błyszczały żółto, jedynym ogniem, jakim umiała zapałać do męża – ogniem nienawiści.
- W szepcie był odwet niewolnika, było szczęście mordercy. Pochylił twarz nad jej twarzą, wyzwalał się i odradzał w swoim nowym, nienawistnym wzroku. Przestał szarpać żonę, biała broda zjeżyła się tysiącem żądeł, gniew wytrawiał go, prężył, rozjaśniał na podobieństwo rozkoszy. Nic już chyba nie mogło się zdarzyć między tymi dwojgiem – tylko śmierć.

- Stosunek Władysława do matki nie był tak równo napięty, tak bujny, jakby ona tego pragnęła; ale jednak pełen prywatnej ciekawości i męskiego podziwu. Róża, wygnana z kręgu miłosnego szczęścia, szukała porozumień z drugą płcią na drodze macierzyństwa: synowie mieli ją pogodzić z męskością. Kazio umarł, zaledwie błysnąwszy jednym, drugim tajemniczym uśmiechem – na Władysiu spoczywał cały ciężar niedosytu Róży. Zbyt prostolinijna, by dziecku znaleźć źródło zmysłowych podniet, potrzebę współczucia z męskim żywiołem zaspokajała w ten sposób, że – w miarę rozwoju Władysia – transportowała coraz więcej swoich pragnień, pojęć, interesów na tonacje męskie. Nie mogąc w żadnej mierze, wskutek niezwykle wyłącznej natury, zapełnić próżni, uczynionej w jej życiu przez zdradę Michała – odwracała się z wolna od kobiecych tęsknot i przyjmowała męskie samopoczucie syna.

- Pod deszczem oklasków stali – ramię przy ramieniu – oboje młodzi, urodziwi i nie z tego świata. Oszołomiona wyższością nad tłumem, tęsknymi spojrzeniami dygnitarzy – Róża lubiła po koncercie gawędzić, z dala obserwując syna. W zgrabnym mundurku ośmioklasisty błyskał nieczule zębami, krzywił puszyste wargi, panny cierpiały, a Róża nasycała się zemstą. Ach, wreszcie, wreszcie przestawała być ofiarą, wreszcie kamieniało w niej kobiece, ubroczone serce – niedobrym wzrokiem, niedobrą męską siłą Władysia sama mogła teraz ranić, poniewierać kobiety!

- Róża z początku napawała się tym płaczem. Czarny nurt porywał ją, słowa, sytuacje, uczucia wirowały – rzeczywistość tonęła w falach absurdu i koniec wszystkiego nareszcie wydawał się bliski. Ale Władyś łkał coraz bardziej spazmatycznie – to nie było naturalne u dorosłego mężczyzny, przechodził w dzieciństwie tyle chorób, serce miał słabe, mógł dostać jakiegoś ataku. Róża – ku wielkiemu swemu gniewowi – uczuła się znowu zatrzaśnięta w fatalnych prawach świata. Nie wolno jej było narażać synowskiego zdrowia, samowola musiała się zatrzymać u wstępu na drogę, która prowadziła ku śmierci.


strona:    1    2    3  

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
Streszczenie szczegółowe „Cudzoziemki”
„Cudzoziemka” – streszczenie w pigułce
Geneza „Cudzoziemki” Marii Kuncewiczowej
Główne wątki w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej
Czas i miejsce akcji „Cudzoziemki”
Kompozycja i struktura „Cudzoziemki” Marii Kuncewiczowej
„Cudzoziemka” jako powieść psychologiczna
Tragizm postaci Róży - „Dwa imiona – dwa życia: pierwsze krótkie i prawdziwe; drugie wymyślone, długie, nadto długie… Pierwsze – kwiat, miłość i nieszczęście. Drugie: szacunek ludzi, honor, powolna śmierć duszy&#
„Cudzoziemka” – wyjaśnienie tytułu
Motywy literackie w „Cudzoziemce”
Plan wydarzeń „Cudzoziemki”
Biografia Marii Kuncewiczowej
Maria Kuncewiczowa – kalendarium życia i twórczości
Krytyka literacka o „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej
Adaptacje „Cudzoziemki”
Najważniejsze cytaty z „Cudzoziemki”
Bibliografia




Bohaterowie
Róża Żabczyńska - charakterystyka postaci
Władysław – charakterystyka postaci
Marta – charakterystyka postaci
Adam – charakterystyka postaci



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies