JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Marcin Kozera
ChciaÅ‚ siÄ™ przemóc, natężyÅ‚ sÅ‚uch, lecz te panie mówiÅ‚y tak pospiesznie. OdbÄ…knÄ…Å‚ coÅ› pół po polsku, pół po angielsku i paliÅ‚ siÄ™ ze wstydu”. W rozmowie z nauczycielkÄ… w szatni, gdy ochÅ‚onÄ…Å‚ po tym upokarzajÄ…cym dla niego wydarzeniu, oznajmiÅ‚ kobiecie: „Nie chcÄ™ takiego udawania! Oni myÅ›leli, że ja to wy! Å»e ja to wszystko umiem, rozumiem! A ja jak papuga! To oszustwo! To podÅ‚ość! Mam taÅ„czyć, a ja nie umiem mówić!”. Widzimy, że chÅ‚opiec byÅ‚ wobec siebie bardzo wymagajÄ…cy. Nie chciaÅ‚ uczyć siÄ™ pojedynczych zdaÅ„ w jÄ™zyku polskim „na pamięć”, ale pragnÄ…Å‚ zrozumieć ojczystÄ… mowÄ™ i wypowiadać siÄ™ w niej swobodnie.
Bardzo ważnÄ… postaciÄ… w życiu mÅ‚odego bohatera byÅ‚ jego ojciec. Jednak pan Mateusz nie zawsze dobrze traktowaÅ‚ swojego potomka. Gdy chÅ‚opiec rozÅ›mieszaÅ‚ klasÄ™ „Tylko pan Kozera siÄ™ nie Å›miaÅ‚. Zdumiony i rozgniewany zbieraÅ‚ swÄ… laskÄ™, kapelusz i fajkÄ™, ale zebrawszy, nagle rozsypaÅ‚ wszystkie te rzeczy, podskoczyÅ‚ do syna i chwyciÅ‚ go za koÅ‚nierz.
- Wstyd! - krzyczaÅ‚ do niego po angielsku. - Co za gÅ‚upiec z ciebie! PrzestaÅ„! PrzestaÅ„! - i trzÄ…sÅ‚ go ze wszystkich siÅ‚”. ChÅ‚opiec byÅ‚ zawsze posÅ‚uszny ojcu i staraÅ‚ siÄ™ wykonywać jego polecenia. Marcin bardzo kochaÅ‚ swojego rodzica, a ponieważ nie miaÅ‚ matki, to darzyÅ‚ go szczególnie mocnym uczuciem, co widać w sposobie, w jaki zwraca siÄ™ do niego: „Tatusiu! Tatusiu! Jestem szczęśliwy! Jestem szczęśliwy! Jedziemy do StrzaÅ‚kowa! Jedziemy do StrzaÅ‚kowa!”.
W stosunku do rówieÅ›ników Marcin byÅ‚ bardzo dobrym kolegÄ…, co udowodniÅ‚ już w pierwszych scenach opowiadania, gdy wyciÄ…gnÄ…Å‚ pomocnÄ… dÅ‚oÅ„ do WÅ‚adka. Szybko zaskarbiÅ‚ sobie sympatiÄ™ dzieci ze szkółki, a po niedÅ‚ugim czasie staÅ‚ siÄ™ ich ulubieÅ„cem: „ChciaÅ‚y mu być we wszystkim równe, chociażby w nieumiejÄ™tnoÅ›ci mówienia”. SzczególnÄ… wieź nawiÄ…zaÅ‚ z KrysiÄ…: „ZaÅ› on sam lubiÅ‚ KrysiÄ™. ByÅ‚a mu zawsze na coÅ› potrzebna. ChciaÅ‚ z niÄ… zawsze coÅ› dzielić”. Przebywanie w towarzystwie dziewczynki powodowaÅ‚o, iż Marcin czuÅ‚ siÄ™ szczęśliwy. ZabraÅ‚ jÄ… nawet na wycieczkÄ™ po Londynie, który uważaÅ‚ za „swój”, podczas której rozmawiaÅ‚ z niÄ… o Polsce. Na samÄ… myÅ›l, że wÅ‚aÅ›nie z KrysiÄ… przyjdzie mu taÅ„czyć podczas jaseÅ‚ek jego serce siÄ™ radowaÅ‚o. W ostatnich scenach utworu Marcin zadaÅ‚ nawet dziewczynce zaskakujÄ…ce pytanie: „Czy bÄ™dÄ™ mógÅ‚ siÄ™ ożenić z tobÄ…, jak dorosnÄ™?”, na które ona odparÅ‚a bez namysÅ‚u: „Naturalnie”.
NajwiÄ™kszÄ… uwagÄ™ czytelnika zwraca stosunek Marcina do samego siebie, a dokÅ‚adniej do swojej tożsamoÅ›ci: „Dlaczego - mówiÅ‚ sobie - u wszystkich jest tak zwyczajnie? Każdy wie od poczÄ…tku, kim jest, a ja siÄ™ muszÄ™ tak mÄ™czyć”, zastanawiaÅ‚ siÄ™ bohater. Jego rozterki na ten temat próbowaÅ‚a rozwiać nauczycielka, gdy bohater zapytaÅ‚ jÄ…: „Ja siÄ™ tak martwiÄ™. ProszÄ™ pani, co robić, żeby wiedzieć, kim jestem? Kto ja jestem?”, odpowiedziaÅ‚a mu: „BÄ…dź, dzielnym czÅ‚owiekiem. To wystarczy, żebyÅ› poznaÅ‚, kim jesteÅ›, kiedy bÄ™dzie potrzeba. Tylko dzielnym czÅ‚owiekiem”. Charakterystyka Marcina Kozery
Autor: Karolina MarlêgaChciaÅ‚ siÄ™ przemóc, natężyÅ‚ sÅ‚uch, lecz te panie mówiÅ‚y tak pospiesznie. OdbÄ…knÄ…Å‚ coÅ› pół po polsku, pół po angielsku i paliÅ‚ siÄ™ ze wstydu”. W rozmowie z nauczycielkÄ… w szatni, gdy ochÅ‚onÄ…Å‚ po tym upokarzajÄ…cym dla niego wydarzeniu, oznajmiÅ‚ kobiecie: „Nie chcÄ™ takiego udawania! Oni myÅ›leli, że ja to wy! Å»e ja to wszystko umiem, rozumiem! A ja jak papuga! To oszustwo! To podÅ‚ość! Mam taÅ„czyć, a ja nie umiem mówić!”. Widzimy, że chÅ‚opiec byÅ‚ wobec siebie bardzo wymagajÄ…cy. Nie chciaÅ‚ uczyć siÄ™ pojedynczych zdaÅ„ w jÄ™zyku polskim „na pamięć”, ale pragnÄ…Å‚ zrozumieć ojczystÄ… mowÄ™ i wypowiadać siÄ™ w niej swobodnie.
Bardzo ważnÄ… postaciÄ… w życiu mÅ‚odego bohatera byÅ‚ jego ojciec. Jednak pan Mateusz nie zawsze dobrze traktowaÅ‚ swojego potomka. Gdy chÅ‚opiec rozÅ›mieszaÅ‚ klasÄ™ „Tylko pan Kozera siÄ™ nie Å›miaÅ‚. Zdumiony i rozgniewany zbieraÅ‚ swÄ… laskÄ™, kapelusz i fajkÄ™, ale zebrawszy, nagle rozsypaÅ‚ wszystkie te rzeczy, podskoczyÅ‚ do syna i chwyciÅ‚ go za koÅ‚nierz.
- Wstyd! - krzyczaÅ‚ do niego po angielsku. - Co za gÅ‚upiec z ciebie! PrzestaÅ„! PrzestaÅ„! - i trzÄ…sÅ‚ go ze wszystkich siÅ‚”. ChÅ‚opiec byÅ‚ zawsze posÅ‚uszny ojcu i staraÅ‚ siÄ™ wykonywać jego polecenia. Marcin bardzo kochaÅ‚ swojego rodzica, a ponieważ nie miaÅ‚ matki, to darzyÅ‚ go szczególnie mocnym uczuciem, co widać w sposobie, w jaki zwraca siÄ™ do niego: „Tatusiu! Tatusiu! Jestem szczęśliwy! Jestem szczęśliwy! Jedziemy do StrzaÅ‚kowa! Jedziemy do StrzaÅ‚kowa!”.
W stosunku do rówieÅ›ników Marcin byÅ‚ bardzo dobrym kolegÄ…, co udowodniÅ‚ już w pierwszych scenach opowiadania, gdy wyciÄ…gnÄ…Å‚ pomocnÄ… dÅ‚oÅ„ do WÅ‚adka. Szybko zaskarbiÅ‚ sobie sympatiÄ™ dzieci ze szkółki, a po niedÅ‚ugim czasie staÅ‚ siÄ™ ich ulubieÅ„cem: „ChciaÅ‚y mu być we wszystkim równe, chociażby w nieumiejÄ™tnoÅ›ci mówienia”. SzczególnÄ… wieź nawiÄ…zaÅ‚ z KrysiÄ…: „ZaÅ› on sam lubiÅ‚ KrysiÄ™. ByÅ‚a mu zawsze na coÅ› potrzebna. ChciaÅ‚ z niÄ… zawsze coÅ› dzielić”. Przebywanie w towarzystwie dziewczynki powodowaÅ‚o, iż Marcin czuÅ‚ siÄ™ szczęśliwy. ZabraÅ‚ jÄ… nawet na wycieczkÄ™ po Londynie, który uważaÅ‚ za „swój”, podczas której rozmawiaÅ‚ z niÄ… o Polsce. Na samÄ… myÅ›l, że wÅ‚aÅ›nie z KrysiÄ… przyjdzie mu taÅ„czyć podczas jaseÅ‚ek jego serce siÄ™ radowaÅ‚o. W ostatnich scenach utworu Marcin zadaÅ‚ nawet dziewczynce zaskakujÄ…ce pytanie: „Czy bÄ™dÄ™ mógÅ‚ siÄ™ ożenić z tobÄ…, jak dorosnÄ™?”, na które ona odparÅ‚a bez namysÅ‚u: „Naturalnie”.
Z biegiem wydarzeÅ„ i czasu Marcin zaczynaÅ‚ rozumieć, że nie ma prawa czuć siÄ™ Anglikiem: „No to z czegóż, on, Marcin, ma być dumny? Jego dziadowie nie pracowali tu, nie byli tu nawet nigdy. WiÄ™c chyba nie jest Anglikiem”. Zaczyna pojmować siebie jako Polaka, który nigdy nie widziaÅ‚ rodzinnego kraju i który ma do spÅ‚acenia pewien „dÅ‚ug” wobec swoich przodków: „(…) chciaÅ‚bym coÅ› zrobić dla tego kraju, gdzie moi ojcowie pracowali w pocie czoÅ‚a i przelewali krew. Mnie siÄ™ zdaje ciÄ…gle teraz, że oni dla mnie pracowali, a ja tu żyjÄ™ z cudzej zasÅ‚ugi - to im jest przykro”. Metamorfoza Marcina polegaÅ‚a głównie na tym, iż z „maÅ‚ego Anglika”, jak nazywaÅ‚a go czasami nauczycielka, który zachwycaÅ‚ siÄ™: „Ten pyszny paÅ‚ac to nasz parlament, a tu patrz, to nasz najwspanialszy koÅ›ciół, opactwo westminsterskie. O, patrz! O, patrz! Jaka Anglia jest piÄ™kna! Jaki ten Londyn! Patrz, jaki ten Londyn!” staÅ‚ siÄ™ mÅ‚odzieÅ„cem Å›wiadomym swoich korzeni: „Ja nie umiem dobrze po polsku i mogÄ™ być Anglikiem. I kocham AngliÄ™. Ale mój ojciec jest Polakiem. I ja nie opuszczÄ™ Polski w nieszczęściu. I nawet wrócÄ™ do niej. A ona bÄ™dzie potem wolna i potężna jak Anglia - i ja bÄ™dÄ™ miaÅ‚ prawo pysznić siÄ™ niÄ…. Ja jÄ… kocham. Kocham”.
strona: 1 2 3
Szybki test:
Jako uczeń języka polskiego, Marcin początkowo:a) lepiej mówił niż pisał po polsku
b) przykładał się do nauki
c) byÅ‚ „odporny na wiedzÄ™”
d) był pilnym uczniem
RozwiÄ…zanie
Matka Marcina umarła, gdy ten miał:
a) sześć lat
b) cztery lata
c) dwa lata
d) osiem lat
RozwiÄ…zanie
Ojciec Marcina - Mateusz, pochodził ze wsi Strzałkowo, położonej:
a) na Mazowszu
b) w Wielkopolsce
c) w Małopolsce
d) na ÅšlÄ…sku
RozwiÄ…zanie
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies