Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Marcin Kozera
Wstyd Mateusza Kozery za syna nieznającego języka polskiego:
Tylko pan Kozera się nie śmiał. Zdumiony i rozgniewany zbierał swą laskę, kapelusz i fajkę, ale zebrawszy, nagle rozsypał wszystkie te rzeczy, podskoczył do syna i chwycił go za kołnierz.
- Wstyd! - krzyczał do niego po angielsku. - Co za głupiec z ciebie! Przestań! Przestań! - i trząsł go ze wszystkich sił.
Stary Kozera marzący o powrocie do rodzinnego Strzałkowa:
Pan Mateusz Kozera łamał ręce nad synem.
- O, co ja cierpię - mówił. - Ja już widzę, że nigdy nie będę mógł jechać do Strzałkowa. Na co się ten chłopiec na świat rodził?
Duma Marcina z powodu mieszkania w Londynie:
Wcale nie - odparł Marcin. - Ten pyszny pałac to nasz parlament, a tu patrz, to nasz najwspanialszy kościół, opactwo westminsterskie. O, patrz! O, patrz! Jaka Anglia jest piękna! Jaki ten Londyn! Patrz, jaki ten Londyn!
Problemy Marcina z określeniem własnej tożsamości:
No to z czegóż, on, Marcin, ma być dumny? Jego dziadowie nie pracowali tu, nie byli tu nawet nigdy. Więc chyba nie jest Anglikiem.
Poszukiwanie prawdy o sobie przez Marcina:
(…) Ale chciałbym coś zrobić dla tego kraju, gdzie moi ojcowie pracowali w pocie czoła i przelewali krew. Mnie się zdaje ciągle teraz, że oni dla mnie pracowali, a ja tu żyję z cudzej zasługi - to im jest przykro.
Rozterki Marcina:
Był zrozpaczony. Był smutny jak nigdy w życiu. Jakież to trudne rzeczy są na tym świecie. Nie wiedział teraz, czy kocha Anglię, czy panią, czy Krysię, czy Strzałkowo, do którego tak pragnie pojechać ojciec. Czy można kochać to wszystko - to wszystko razem?
- Ach, pani - rzekł porywczo. - Ja się tak martwię. Proszę pani, co robić, żeby wiedzieć, kim jestem? Kto ja jestem? - i złożył ręce, jakby prosił o wyjaśnienie tajemnicy.
Nauczycielka tłumaczy dzieciom temat zaborów:
- Rząd rosyjski, który tam panuje nie pozwala przypominać o żołnierzu polskim nawet w książce, nawet na przedstawieniu w teatrze - objaśniła.
Patriotyzm dzieci:Najważniejsze cytaty z opowiadania „Marcin Kozera”
Autor: Jakub RudnickiWstyd Mateusza Kozery za syna nieznającego języka polskiego:
Tylko pan Kozera się nie śmiał. Zdumiony i rozgniewany zbierał swą laskę, kapelusz i fajkę, ale zebrawszy, nagle rozsypał wszystkie te rzeczy, podskoczył do syna i chwycił go za kołnierz.
- Wstyd! - krzyczał do niego po angielsku. - Co za głupiec z ciebie! Przestań! Przestań! - i trząsł go ze wszystkich sił.
Stary Kozera marzący o powrocie do rodzinnego Strzałkowa:
Pan Mateusz Kozera łamał ręce nad synem.
- O, co ja cierpię - mówił. - Ja już widzę, że nigdy nie będę mógł jechać do Strzałkowa. Na co się ten chłopiec na świat rodził?
Duma Marcina z powodu mieszkania w Londynie:
Wcale nie - odparł Marcin. - Ten pyszny pałac to nasz parlament, a tu patrz, to nasz najwspanialszy kościół, opactwo westminsterskie. O, patrz! O, patrz! Jaka Anglia jest piękna! Jaki ten Londyn! Patrz, jaki ten Londyn!
Problemy Marcina z określeniem własnej tożsamości:
No to z czegóż, on, Marcin, ma być dumny? Jego dziadowie nie pracowali tu, nie byli tu nawet nigdy. Więc chyba nie jest Anglikiem.
Poszukiwanie prawdy o sobie przez Marcina:
(…) Ale chciałbym coś zrobić dla tego kraju, gdzie moi ojcowie pracowali w pocie czoła i przelewali krew. Mnie się zdaje ciągle teraz, że oni dla mnie pracowali, a ja tu żyję z cudzej zasługi - to im jest przykro.
Rozterki Marcina:
Był zrozpaczony. Był smutny jak nigdy w życiu. Jakież to trudne rzeczy są na tym świecie. Nie wiedział teraz, czy kocha Anglię, czy panią, czy Krysię, czy Strzałkowo, do którego tak pragnie pojechać ojciec. Czy można kochać to wszystko - to wszystko razem?
- Ach, pani - rzekł porywczo. - Ja się tak martwię. Proszę pani, co robić, żeby wiedzieć, kim jestem? Kto ja jestem? - i złożył ręce, jakby prosił o wyjaśnienie tajemnicy.
Nauczycielka tłumaczy dzieciom temat zaborów:
- Rząd rosyjski, który tam panuje nie pozwala przypominać o żołnierzu polskim nawet w książce, nawet na przedstawieniu w teatrze - objaśniła.
W tejże chwili teatr przeobraził się dla dzieci w miejsce boju z nierozumnym najeźdźcą. W tych czasach mówiło się już dużo o żołnierzu polskim i o niepodległości. Ojcowie powracali z Towarzystwa Polskiego, mając na ustach rozmowę o tych rzeczach. Dzieci niejedno słyszały. Dzieci chciały mieć żołnierza w jasełkach. Dzieci były gotowe bić się z tymi, co nie pozwalają mu być ani nawet w teatrze i ani nawet w książce. Cóż stąd, że ziemia, o którą walczyć trzeba, jest tak daleko. Wyspa Robinsona Cruzoe jest jeszcze dalej, a któż by nie chciał tam pojechać i walczyć w obronie Robinsona - i któż jej, któż jej nie kocha!
Opis przeżyć wewnętrznych Marcina podczas przedstawienia:
Pani widziała to wszystko przez świerki, za którymi grała do wtóru piosence śpiewanej przez dzieci. Lecz nie mogła przerywać. Wszystko musi już tak się toczyć, jak się zaczęło. Ale gdy Stefan zatrąbił pobudkę, a chłopcy zaczęli wołać: „do broni!” - serce pani mocno zakołatało, gdyż nie mogła przewidzieć, co teraz Marcin zrobi. Marcin miał teraz uklęknąć i pożegnać się z Krysią. I odetchnął z ulgą.
Marcin to zrobił. Gdy usłyszał głos trąbki, ukląkł i pocałował Krysię w rękę. Był rozogniony i z oczu płynęły mu łzy.
…i po przedstawieniu:
Jakieś panie przyłapały Marcina Kozerę i zarzuciły go pytaniami:
- Jak się nazywa; ile ma lat; a czy się dobrze uczy; a czyby chciał... a czy nie... a czy to... a czy tamto...
Ale Marcin był w dalszym ciągu oszołomiony.
Zwykła przytomność umysłu odbiegła go daleko, a w sercu wzrastała rozpacz.
Gdyż stał, gdyż patrzył i nie rozumiał ich pytań.
Wszak już było tak, że rozumiał dobrze po polsku, dlaczego przestał rozumieć? Już kiedy dzieci śpiewały, przestał rozumieć wszystko. Więc rozumiał tylko na co dzień, tylko w szkole, kiedy mówiono do niego powoli i wyraźnie?
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies