Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Zdążyć przed Panem Bogiem

Streszczenie „Zdążyć przed Panem Bogiem” w pigułce

Autor: Ewa Petniak

W dniu wybuchu powstania w getcie warszawskim, 19 kwietnia 1943 roku, Marek ubrany był w czerwony sweter z angory. Miał przy sobie dwa pistolety, powieszone na skórzanych pasach. Obudziły go strzały, dobiegające z oddali. W południe wyszedł z domu. W jego grupie był młody mężczyzna, Zygmunt, przekonany, że nie przeżyje wojny. Poprosił Edelmana, aby zaopiekował się jego córką, ukrytą w klasztorze w Zamościu. Na podwórzu dostrzegli Niemców. Ruszyli jednak dalej, na wyznaczony im teren fabryki szczotek. Następnego dnia wojsko niemieckie rozpoczęło atak na getto, którego broniło zaledwie czterdzieści osób. Wieczorem trzej Niemcy, niosący białą flagę, usiłowali przekonać powstańców do poddania się. W odpowiedzi bojownicy żydowscy zaczęli do nich strzelać.

Wiadomość o likwidacji getta dotarła do powstańców dzień wcześniej. W domu Anielewicza zebrał się sztab, złożony z pięciu osób. Przydzielili zadania i pożegnali się. Następnego dnia po wybuchu powstania Marek spotkał Anielewicza, komendanta powstańców. Chłopak był przerażony myślą, że wszyscy zginą. Twierdził, że idą na śmierć w imię honoru i historii. Ósmego maja zastrzelił swoją dziewczynę, a następnie odebrał sobie życie. Tego dnia śmierć samobójczą wybrało osiemdziesiąt osób. Po wojnie, w miejscu bunkra, zrobiono skwer i usypano kopiec z kamieniem i tablicą, będący śladem zbiorowej mogiły.

Edelman dowodził grupą czterdziestu żołnierzy. Przez dwadzieścia dni podejmował decyzje i wydawał rozkazy. Nikt z jego małego oddziału nie pomyślał, by popełnić samobójstwo. Za wysokim murem, oddzielającym getto od strony aryjskiej, widzieli ludzi i karuzelę. Byli przekonani, że nikt nie usłyszy odgłosów walki ani niczego nie zauważy. Grupa Marka przedarła się dalej dzięki odwadze Michała Klepfisza, który własnym ciałem zasłonił karabin maszynowy.

W czasach, kiedy Żydzi mieszkali w wydzielonej dzielnicy, Edelman był gońcem w szpitalu. Podczas akcji likwidacyjnej getta stał w bramie, wiodącej na Umschlagplatz i wyprowadzał ludzi, których należało ocalić z transportu. Zmuszony był do podejmowania bezwzględnych decyzji, jak w sytuacji, gdy pewna kobieta błagała go, aby uratował jej córkę, a on musiał wyprowadzić łączniczkę. Każdego dnia mijali go ludzie, skazani na śmierć. Pewnego dnia Niemcy ogłosili, że każdy, kto dobrowolnie zgłosi się do pracy, dostanie trzy kilogramy chleba i marmoladę. Ludzie bez słowa sprzeciwu wchodzili do wagonów, niosąc ze sobą bochenki chleba.
Organizacja podziemna wysłała wówczas na stronę aryjską Zygmunta, by dowiedział się, gdzie odjeżdżały transporty. Dzięki temu wiedzieli, że pociągi były kierowane na bocznicę do Treblinki. Mieszkańcy getta nie uwierzyli jednak w te informacje. Akcja wywożenia ludzi rozpoczęła się 22 lipca i trwała do 8 września 1942 roku. Przez sześć tygodni obok Marka, stojącego w bramie, przeszło czterysta tysięcy ludzi. Ostatniego dnia Niemcy przystąpili do likwidacji szpitala. Jedna z lekarek podała dzieciom cyjanek, ocalając je w ten sposób przed śmiercią w komorze gazowej. Pielęgniarki podawały truciznę krewnym.

Powstańcy mieli pretensje do Czerniakowa, który popełnił samobójstwo, że uczynił śmierć sprawą prywatną. W ich przekonaniu należało umierać na oczach świata. Większość z nich opowiedziała się za wybuchem powstania, by nie czekać biernie aż Niemcy zaprowadzą ich do wagonów. Najważniejszą kwestią była dla nich możliwość wyboru sposobu umierania.

O wydarzeniach z dni likwidacji getta warszawskiego Marek Edelman opowiedział narratorce. Wywiad, przetłumaczony na wiele języków obcych, wywołał oburzenie. Literat ze Stanów Zjednoczonych, pan S., bronił wyznania „ostatniego dowódcy getta warszawskiego”. Największy protest wzbudziła historia o tym, że Anielewicz malował rybom, które sprzedawała jego matka, skrzela na czerwono, by wyglądały na świeże. Marek przypomniał sobie podróż do USA, którą odbył w 1963 roku. Udał się wówczas na spotkanie z przywódcami związków zawodowych, które przesyłały pieniądze dla getta. Dyskutowano o ludzkiej pamięci i sposobach uczczenia tych, którzy nie przeżyli II wojny światowej. Dla Edelmana nie miało to już znaczenia.

strona:    1    2  

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Zdążyć przed Panem Bogiem” – szczegółowe streszczenie
Streszczenie „Zdążyć przed Panem Bogiem” w pigułce
Nietypowy reportaż - „Zdążyć przed Panem Bogiem” – jako gatunek literacki
Czas i miejsce akcji w „Zdążyć przed Panem Bogiem”
Główna tematyka i przyjęcie „Zdążyć przed Panem Bogiem”
Powstanie w getcie warszawskim (kwiecień – maj 1943) – poszlaki historyczne
Holokaust – ogólny rys historyczny
Kształt artystyczny „Zdążyć przed Panem Bogiem”
Interpretacja tytułu „Zdążyć przed Panem Bogiem”
Mity a rzeczywistość w relacji Marka Edelmana
Hanna Krall - biografia
„Kto ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował.” (słowa z Talmudu) - pomoc indywidualna i zorganizowana
Wobec Zagłady – postawy innych narodów
„...czy ludzie się kochali. (...)” – o miłości w getcie...
Marzec 1968 – jako miniaturowa replika i echo Holokaustu
Twórczość Hanny Krall – wybrane pozycje (chronologicznie):
Terminologia w „Zdążyć przed panem Bogiem”
Choroba głodowa i jej objawy
Bibliografia




Bohaterowie
Bohaterowie reportażu „Zdążyć przed panem Bogiem”
Marek Edelman - biografia



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies