Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Zdążyć przed Panem Bogiem
Prawie przez miesiąc walczyło getto warszawskie. Najcięższe walki toczyły się w rejonie ulic Zamenhoffa i Nalewek, fabryki szczotek i na placu Muranowskim. Powstańcy, częściowo stosując metody walki partyzanckiej, próbowali zaskoczyć przeciwnika, organizując niespodziewane ataki z różnych stron. Po kilku dniach krwawych bojów powstańcom zaczęła kończyć się amunicja. Wówczas zaczęli wycofywać się do schronów, w których stronę skierowano walki.
W końcu oddziały niemieckie zaczęły podpalać dom po domu, a do wykrytych bunkrów wtłaczać trujący gaz. Sytuacja ukrytych w nich ludzi stawała się tragiczna. Jeden z ukrywających się – Leon Najberg pisał: „przez cały dzień ludzie leżeli na swych pryczach albo pokotem na ziemi bez możliwości poruszania się. Nerwy ludzkie były napięte do ostatnich granic, a byle szmer przyprawiał ludzi o ataki histerii. (...) Po kilkunastu godzinach zabrakło powietrza, dzieci strasznie płakały, kobiety zaczęły mdleć (...)”
Próby przyjścia z pomocą powstańcom podjęło (w ograniczonym zakresie) polskie podziemie zbrojne (AK – Armia Krajowa i GL – Gwardia Ludowa). Niestety zakończyły się one fiaskiem, umożliwiły jedynie kilkudziesięciu bojowcom wydostanie się z płonącej dzielnicy.
8 maja w otoczonym przez Niemców bunkrze przy ulicy Miłej 18 naczelny przywódca ŻOB Mordechaj Anielewicz i jego współtowarzysze popełnili zbiorowe samobójstwo. Ocalała reszta powstańców walczyła w rozproszonych grupach jeszcze przez tydzień – do 16 maja, wtedy Niemcy ogłosili koniec akcji pacyfikacyjnej. Tego dnia na znak zwycięstwa dowódca sił niemieckich walczących w getcie – Jurgen Stroop, wydał rozkaz wysadzenia w powietrze miejsca żydowskiego kultu – Wielkiej Synagogi.
Ogółem spośród walczących w powstaniu Żydów przy życiu pozostało tylko kilkunastu, a z członków dowództwa ocaleli Icchak Cukierman i Marek Edelman.
Niemieckie straty były niewielkie, lecz nie liczby miały tu znaczenie. Historyk i uczestnik powstania – Israel Gutman wyraził to następująco: „podstawowy wpływ (...) polega nie na zadanych stratach, ale na tym, że Niemcy zmuszeni byli zaangażować dużą liczbę ludzi i broni, aby zaledwie utrzymać to, co już mieli w walce, która okazała się bardzo długa (...)”
Wydarzenia w getcie warszawskim z przełomu kwietnia i maja 1943 roku nabrały wymowy symbolicznej i wzbudziły zainteresowanie wśród mieszkańców Warszawy. Pisała o nich podziemna prasa (raczej pozytywnie). Powstanie w getcie warszawskim (kwiecień – maj 1943) – poszlaki historyczne
Autor: Ewa PetniakPrawie przez miesiąc walczyło getto warszawskie. Najcięższe walki toczyły się w rejonie ulic Zamenhoffa i Nalewek, fabryki szczotek i na placu Muranowskim. Powstańcy, częściowo stosując metody walki partyzanckiej, próbowali zaskoczyć przeciwnika, organizując niespodziewane ataki z różnych stron. Po kilku dniach krwawych bojów powstańcom zaczęła kończyć się amunicja. Wówczas zaczęli wycofywać się do schronów, w których stronę skierowano walki.
W końcu oddziały niemieckie zaczęły podpalać dom po domu, a do wykrytych bunkrów wtłaczać trujący gaz. Sytuacja ukrytych w nich ludzi stawała się tragiczna. Jeden z ukrywających się – Leon Najberg pisał: „przez cały dzień ludzie leżeli na swych pryczach albo pokotem na ziemi bez możliwości poruszania się. Nerwy ludzkie były napięte do ostatnich granic, a byle szmer przyprawiał ludzi o ataki histerii. (...) Po kilkunastu godzinach zabrakło powietrza, dzieci strasznie płakały, kobiety zaczęły mdleć (...)”
Próby przyjścia z pomocą powstańcom podjęło (w ograniczonym zakresie) polskie podziemie zbrojne (AK – Armia Krajowa i GL – Gwardia Ludowa). Niestety zakończyły się one fiaskiem, umożliwiły jedynie kilkudziesięciu bojowcom wydostanie się z płonącej dzielnicy.
8 maja w otoczonym przez Niemców bunkrze przy ulicy Miłej 18 naczelny przywódca ŻOB Mordechaj Anielewicz i jego współtowarzysze popełnili zbiorowe samobójstwo. Ocalała reszta powstańców walczyła w rozproszonych grupach jeszcze przez tydzień – do 16 maja, wtedy Niemcy ogłosili koniec akcji pacyfikacyjnej. Tego dnia na znak zwycięstwa dowódca sił niemieckich walczących w getcie – Jurgen Stroop, wydał rozkaz wysadzenia w powietrze miejsca żydowskiego kultu – Wielkiej Synagogi.
Ogółem spośród walczących w powstaniu Żydów przy życiu pozostało tylko kilkunastu, a z członków dowództwa ocaleli Icchak Cukierman i Marek Edelman.
Niemieckie straty były niewielkie, lecz nie liczby miały tu znaczenie. Historyk i uczestnik powstania – Israel Gutman wyraził to następująco: „podstawowy wpływ (...) polega nie na zadanych stratach, ale na tym, że Niemcy zmuszeni byli zaangażować dużą liczbę ludzi i broni, aby zaledwie utrzymać to, co już mieli w walce, która okazała się bardzo długa (...)”
„Biuletyn Informacyjny” z 29 kwietnia 1943 roku zawiera następujące treści: „Tydzień temu rozpoczął się akt drugi bestialskiego niszczenia Żydów w Polsce. (...) Żydowska Organizacja Bojowa rozpoczęła nierówną walkę. Szczupłymi siłami, słabo wyposażonymi w broń i amunicję, pozbawieni wody, oślepieni dymem i ogniem bronili żydowscy bojownicy ulic i pojedynczych domów, ustępując w milczeniu krok za krokiem, nie tyle przed wyposażonym w nowoczesne środki przeciwnikiem, ile wypierani przez pożary ciasno stłoczonych domów. (...) zwycięstwem ich będzie wreszcie śmierć z bronią w ręku. Dotychczasowa bierna śmierć mas żydowskich nie stwarzała nowych wartości – była bezużyteczna; śmierć z bronią w ręku może wnieść nowe wartości w życie narody żydowskiego (...). Tak pojęło obronę getta społeczeństwo Warszawy (...). Walczący obywatele Państwa Polskiego zza murów getta stali się bliżsi, bardziej zrozumiali społeczeństwu stolicy, niż bierne ofiary, bez oporu dające się wlec na śmierć.”
Powstanie było tematem rozmów przechodniów. Niektórzy z nich podziwiali odwagę i determinację młodych bojowników żydowskich, ale zdarzały się i niepochlebne opinie w tonie pogardliwym, a nawet wspierającym działania antysemickie. Przykry jest również fakt, że część mieszkańców stolicy pozostała obojętna wobec tragedii ludzi zza muru.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies