Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Dzieje Tristana i Izoldy
Lończyk przebiegł przez kaplicę, wdarł się na chórek, dostał do szyby we framudze, chwycił okno, otworzył i… skoczył. Bóg użyczył mu wówczas swej świętej łaski: wiatr wzdymał jego szaty, podnosił go i złożył na szerokim kamieniu u stóp skały: „Ludzie z Kornwalii dziś jeszcze nazywają ten kamień „Skokiem Tristanowym”. Przed kaplicą nieświadomi niczego strażnicy nadal oczekiwali swego więźnia, gdy tymczasem on uciekał, widząc z daleka płonący stos.
Pomógł mu Gorwenal, który: „Z przypasanym mieczem, z puszczonymi cuglami (…) wymknął się z miasta” i pocieszając ucznia, przedstawił mu plan dalszego działania: „Widzisz ten gęsty krzak okolony szerokim rowem; schowajmy się tam, ludzie przechodzą tłumnie drogą, udzielą nam nowin”, zapewniając, że: „Jeśli Izolda zginie, synu, przysięgam na Boga, Syna Maryi, nigdy nie spocząć pod dachem, aż do dnia, w którym ją pomścimy”. Przekazał również Tristanowi miecz i stalowy ochraniacz na ciało, studząc zemstę i męstwo bohatera słowami: „szaleństwo to nie dzielność. Czekaj...”
Nie wiedzieli jeszcze, że skok i ucieczkę Tristana zauważył biedny człowiek z drobnego ludu, który zaraz potem pobiegł do Tyntagielu i „wśliznął się aż do komnat Izoldy”. Pocieszył ją nowiną o ocaleniu ukochanego: „Teraz niech mnie wiążą lub rozwiązują, niech oszczędzą lub zabiją, nie dbam o to!”. Mimo że zausznicy królewscy ścisnęli jej sznur u nadgarstków tak mocno, iż krew tryskała, uśmiechając się myślała tylko o Tristanie.
Gdy z kolei wieść o skoku Tristana dotarła do uszu króla, pobladł z gniewu i nakazał swym ludziom przyprowadzenie cudzołożnej Izoldy. Wywiedziono ją z komnaty i wleczono ulicą, wypełnioną wrzeszczącym w jej obronie ludem, proszącym: - O Boże, litości dla niej!. Po dotarciu Izoldy do płonącego stosu z cierni, Dynas z Lidanu upadł do stóp królewskich i począł prosić władcę: „(…) służyłem ci długo bez zdrady, wiernie, nie czerpiąc żadnej korzyści (…) W nagrodę przyzwól mi to jedno - byś darował łaską Izoldę”. Przekonywał, iż spalenie kobiety bez sądu to „gwałt szczery, skoro ona nie przyznaje zbrodni, o którą ją oskarżasz” oraz że zrobienie tego będzie się równało brakowi bezpieczeństwa na kornwalijskiej ziemi, argumentując to słowami: „Tristan uszedł, zna wszystkie równiny, lasy, brody, przesmyki i jest śmiały. Wierę, jesteś mu wujem i nie porwie się na ciebie; ale wszystkich baronów, lenników twoich, których zdoła dosięgnąć, pozabija”.
Wizja skradającego rycerza bardzo podziałała na zauszników, którzy, słuchając słów kasztelana natychmiast pobledli. Dynas prosił o wydanie w jego ręce skrępowanej Jasnowłosej, ale król wziął go za rękę i „przysiągł na imię świętych, że uczyni natychmiast sprawiedliwość”. Wówczas kasztelan wstał i wyrzekł się służby Markowi, dosiadł rumaka i oddalił się „stroskany i markotny, z pochylonym czołem”. Izolda stała nieruchomo naprzeciw płomieni. Dokoła tłum, krzycząc, przeklinał króla i zdrajców. Łzy spływały jej po twarzy.„Dzieje Tristana i Izoldy” - streszczenie
Autor: Karolina MarlgaLończyk przebiegł przez kaplicę, wdarł się na chórek, dostał do szyby we framudze, chwycił okno, otworzył i… skoczył. Bóg użyczył mu wówczas swej świętej łaski: wiatr wzdymał jego szaty, podnosił go i złożył na szerokim kamieniu u stóp skały: „Ludzie z Kornwalii dziś jeszcze nazywają ten kamień „Skokiem Tristanowym”. Przed kaplicą nieświadomi niczego strażnicy nadal oczekiwali swego więźnia, gdy tymczasem on uciekał, widząc z daleka płonący stos.
Pomógł mu Gorwenal, który: „Z przypasanym mieczem, z puszczonymi cuglami (…) wymknął się z miasta” i pocieszając ucznia, przedstawił mu plan dalszego działania: „Widzisz ten gęsty krzak okolony szerokim rowem; schowajmy się tam, ludzie przechodzą tłumnie drogą, udzielą nam nowin”, zapewniając, że: „Jeśli Izolda zginie, synu, przysięgam na Boga, Syna Maryi, nigdy nie spocząć pod dachem, aż do dnia, w którym ją pomścimy”. Przekazał również Tristanowi miecz i stalowy ochraniacz na ciało, studząc zemstę i męstwo bohatera słowami: „szaleństwo to nie dzielność. Czekaj...”
Nie wiedzieli jeszcze, że skok i ucieczkę Tristana zauważył biedny człowiek z drobnego ludu, który zaraz potem pobiegł do Tyntagielu i „wśliznął się aż do komnat Izoldy”. Pocieszył ją nowiną o ocaleniu ukochanego: „Teraz niech mnie wiążą lub rozwiązują, niech oszczędzą lub zabiją, nie dbam o to!”. Mimo że zausznicy królewscy ścisnęli jej sznur u nadgarstków tak mocno, iż krew tryskała, uśmiechając się myślała tylko o Tristanie.
Gdy z kolei wieść o skoku Tristana dotarła do uszu króla, pobladł z gniewu i nakazał swym ludziom przyprowadzenie cudzołożnej Izoldy. Wywiedziono ją z komnaty i wleczono ulicą, wypełnioną wrzeszczącym w jej obronie ludem, proszącym: - O Boże, litości dla niej!. Po dotarciu Izoldy do płonącego stosu z cierni, Dynas z Lidanu upadł do stóp królewskich i począł prosić władcę: „(…) służyłem ci długo bez zdrady, wiernie, nie czerpiąc żadnej korzyści (…) W nagrodę przyzwól mi to jedno - byś darował łaską Izoldę”. Przekonywał, iż spalenie kobiety bez sądu to „gwałt szczery, skoro ona nie przyznaje zbrodni, o którą ją oskarżasz” oraz że zrobienie tego będzie się równało brakowi bezpieczeństwa na kornwalijskiej ziemi, argumentując to słowami: „Tristan uszedł, zna wszystkie równiny, lasy, brody, przesmyki i jest śmiały. Wierę, jesteś mu wujem i nie porwie się na ciebie; ale wszystkich baronów, lenników twoich, których zdoła dosięgnąć, pozabija”.
W pewnej chwili naprzeciw stosu przybiegło na kulach z głośnym krzykiem stu trędowatych, „poczwarnych, z ciałem przeżartym i zetlałym(…) Pod obrzękłymi powiekami oczy ich, nabiegłe krwią, cieszyły się widowiskiem”. Iwon, najbardziej ohydny z chorych, uświadomił królowi, iż zna karę dłuższą dla niewiernej małżonki niż śmierć w żarze: „Ten wielki ogień strawi ją rychło, ten wielki wiatr wnet rozmiecie popioły. I kiedy płomień za chwilę opadnie, męka będzie ukończona”.
Na wyznanie Marka, iż chce: „(…) życia dla niej, ale z wielką hańbą i gorszego niż śmierć”, trędowaty zaproponował, by oddal żonę jego stu towarzyszom: „Choroba nasza podsyca w nas żądzę. Daj ją trędowatym: nigdy kobieta nie zaznała gorszego losu. Patrz, łachmany przylegają do naszych ran sączących ropę. Ona, która przy twoim boku kochała się w pięknych materiach podbitych gronostajem, w klejnotach, w salach zdobionych marmurem, ona, która cieszyła się dobrym winem, czcią i weselem, kiedy ujrzy zagrodę trędowatych, kiedy jej trzeba będzie wejść w nasze niskie nory i legnąć z nami, wówczas Izold Krasawica, Jasnowłosa, uzna swój grzech i żałować będzie tego pięknego ognia i stosu!”. Król, wysłuchawszy tego wszystkiego, wstał i długo trwał nieruchomy. Wreszcie podbiegł ku królowej i chwycił ją za rękę. Nie zważając na jej prośby o spalenie, wydał krzyczącą Izoldę Iwonowi. Trędowaty pociągnął ją ku sobie i w jednej chwili stu chorych cisnęło się dokoła wystraszonej Izoldzie, która, słysząc jak krzyczą i skomlą, wpadła w histerię.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32
Szybki test:
Sąd Boży nad Izoldą miał się odbyć:a) w chacie pustelnika Ogryna
b) przy Szalonym Brodzie
c) na zamku Tyntagiel
d) na Białej Równi
Rozwiązanie
Długi, złoty włos kobiecy trafił w ręce króla Marka dzięki:
a) sokołom
b) słowikom
c) jaskółkom
d) drozdom
Rozwiązanie
„Skokiem Tristanowym” ludzie z Kornwalii nazywali:
a) kapliczkę
b) kamień
c) skarpę
d) las
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies