Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Cudzoziemka
Róża szybko załatwiła obowiązki domowe i zamknęła się w swoim pokoju, by oddać się cierpieniu, w którym odnajdywała prawo do gniewu. Rozpamiętując śmierć Kazia i myśląc o tym, że Władyś zamierza ją wkrótce porzucić, miała świadomość doznawanych krzywd. Czuła, że traci to, co przywiązywało ją do ziemi. Ciotka Luiza odebrała jej rodzinny Taganrog, inna kobieta – Michała. Przez Adama straciła szczęście, śmierć wydarła jej Kazia, a życie odbierało stopniowo drugiego syna. Płakała długo, aż w końcu osiągnęła stan złowrogiej radości. Uklękła, uderzając głową o podłogę, czując, że ból uwalnia ją od wszystkiego.
Nie modliła się, wiedząc, że Bóg nigdy jej nie pomógł. Od dzieciństwa przekonana o jego istnieniu, rzadko usprawiedliwiała się ze swoich grzechów lub wzywała go na ratunek. W najważniejszych chwilach życia zawodził ją. Pamiętała dzień, w którym Michał wyjeżdżał z Warszawy do Petersburga, by rozpocząć studia na politechnice. Podarowała mu swój krzyżyk chrzestny. Pobiegli razem do kościoła i kazała narzeczonemu uklęknąć przed ołtarzem. Sama uklękła niżej, prosząc, by Michał był dobry i pamiętał o niej, by nigdy nie złamał przysięgi i mogli być razem do śmierci. Wtedy wierzyła, że Bóg nie dopuści do zdrady. Jej gorąca modlitwa nie została wysłuchana. Jakiś czas później, na chórze kościoła świętej Anny, nadeszła chwila rozstania. Michał trzymał w dłoniach jej krzyżyk i zawstydzony wyznał, że nie jest godzien jej daru. Pochwyciła krzyż, mówiąc, że nie chce, by miał cokolwiek należącego do niej i odeszła. Za swoje nieszczęście obwiniła Boga i od tamtej chwili traktowała go jako nieprzyjaciela i istotę uginającą się pod ciężarem władzy. Nie potrafiła jednak zaprzeczyć temu, że istniał. Chwaliła go, kiedy podziwiała piękno natury, pragnąc, aby nie wygonił jej ze swego raju. Nie wierzyła w jego miłość do ludzi, a wiara męża w potęgę i wszechwiedzę Boga gniewała ją. Czasami starała się żyć w zgodzie ze Stwórcą, chodziła do spowiedzi, przyjmowała komunię. Miała nadzieję, że Bóg wszystko odmieni , lecz kiedy jej życie toczyło się dalej, pełne gorzkich rozczarowań i nieszczęścia, coraz rzadziej myślała o Bogu.
Nad grobem Kazia poczuła lęk. Adam bił się w piersi i całował krzyż, a ona rozpłakała się, nie rozumiejąc, dlaczego Bóg odebrał jej synka. W dwie godziny później bluźniła, wykrzykując, że może zastrzelić syna lub zabić nożem męża, a Bóg nie uczyni nic. Wyjęła rewolwer i kierując się w stronę pokoju Władysia, przystanęła na wprost okna. Mocując się z bronią, popatrzyła na ogród, oświetlony srebrzystą poświatą księżyca. Pistolet wysunął się z jej dłoni i upadł na dywan, a ona stała, obezwładniona przez księżyc. Niczym lunatyczka chciała zawołać Adama, kiedy stanęła na rewolwerze i zaskoczona przypomniała sobie, że chciała właśnie zamordować syna. Schowała broń, myśląc, że gdyby dokonała zbrodni, Władyś nigdy nie zobaczyłby tego ogrodu. Przytulił czoło do szyby, rozumiejąc, że warto żyć dla godzin, w których Bóg zapomina o ludziach, a ludzie o Bogu. Streszczenie szczegółowe „Cudzoziemki”
Autor: Dorota BlednickaRóża szybko załatwiła obowiązki domowe i zamknęła się w swoim pokoju, by oddać się cierpieniu, w którym odnajdywała prawo do gniewu. Rozpamiętując śmierć Kazia i myśląc o tym, że Władyś zamierza ją wkrótce porzucić, miała świadomość doznawanych krzywd. Czuła, że traci to, co przywiązywało ją do ziemi. Ciotka Luiza odebrała jej rodzinny Taganrog, inna kobieta – Michała. Przez Adama straciła szczęście, śmierć wydarła jej Kazia, a życie odbierało stopniowo drugiego syna. Płakała długo, aż w końcu osiągnęła stan złowrogiej radości. Uklękła, uderzając głową o podłogę, czując, że ból uwalnia ją od wszystkiego.
Nie modliła się, wiedząc, że Bóg nigdy jej nie pomógł. Od dzieciństwa przekonana o jego istnieniu, rzadko usprawiedliwiała się ze swoich grzechów lub wzywała go na ratunek. W najważniejszych chwilach życia zawodził ją. Pamiętała dzień, w którym Michał wyjeżdżał z Warszawy do Petersburga, by rozpocząć studia na politechnice. Podarowała mu swój krzyżyk chrzestny. Pobiegli razem do kościoła i kazała narzeczonemu uklęknąć przed ołtarzem. Sama uklękła niżej, prosząc, by Michał był dobry i pamiętał o niej, by nigdy nie złamał przysięgi i mogli być razem do śmierci. Wtedy wierzyła, że Bóg nie dopuści do zdrady. Jej gorąca modlitwa nie została wysłuchana. Jakiś czas później, na chórze kościoła świętej Anny, nadeszła chwila rozstania. Michał trzymał w dłoniach jej krzyżyk i zawstydzony wyznał, że nie jest godzien jej daru. Pochwyciła krzyż, mówiąc, że nie chce, by miał cokolwiek należącego do niej i odeszła. Za swoje nieszczęście obwiniła Boga i od tamtej chwili traktowała go jako nieprzyjaciela i istotę uginającą się pod ciężarem władzy. Nie potrafiła jednak zaprzeczyć temu, że istniał. Chwaliła go, kiedy podziwiała piękno natury, pragnąc, aby nie wygonił jej ze swego raju. Nie wierzyła w jego miłość do ludzi, a wiara męża w potęgę i wszechwiedzę Boga gniewała ją. Czasami starała się żyć w zgodzie ze Stwórcą, chodziła do spowiedzi, przyjmowała komunię. Miała nadzieję, że Bóg wszystko odmieni , lecz kiedy jej życie toczyło się dalej, pełne gorzkich rozczarowań i nieszczęścia, coraz rzadziej myślała o Bogu.
Szum wody i liści zaczął zmieniać się w dźwięki muzyki. Róża szybko przeszła do salonu i wyjęła skrzypce. Ta piękna noc kojarzyła się jej z koncertem D-dur Brahmsa. Gorączkowo nastroiła instrument i zaczęła grać. Potem uderzyła w rytmy czardasza i poczuła ogromne wzruszenie. Z trudem powstrzymała płacz. Całą duszą wczuła się w muzykę, jej serce biło coraz szybciej. Nagle opuściła ręce i drżąc, odrzuciła smyczek. Zdawało się jej, że noc nadal wygrywa swój koncert, nie słyszała tylko skrzypiec. Powoli widmowe dźwięki ucichły, a Róża rozpłakała się, wierząc, że to ona zniszczyła piękno tej nocy.
Do pokoju wszedł Adam. Zaczął przepraszać ją za spóźnienie, wyjaśniając, że musiał zostać dłużej w pracy, a później poszedł jeszcze do fryzjera. Zbliżył się do Róży i dopiero teraz dostrzegł jej łzy. W jego głosie brzmiała pretensja, kiedy wyjaśniał jej, że należy przeboleć stratę i nie można żyć przeszłością. Spojrzała na niego, szukając bliskości. Wreszcie westchnęła i przyznała mu rację. Mówiła o kompozycjach, które są coraz trudniejsze i muzyce, która staje się coraz piękniejsza. Słysząc to wyznanie, Adam cofnął się, rozumiejąc przyczynę łez żony. Żaliła się, że mistrz January nie przygotował jej odpowiednio do konserwatorium. Wspominała swój występ przed wielkim księciem w Petersburgu, ciężkie dni, jakie przeżyła w internacie, nadludzki wysiłek, jaki kosztowały ją ćwiczenia na skrzypcach. Przebyty tyfus osłabił jej serce, a Petersburg, do którego pojechała ze względu na Michała, zniszczył ją. Dlatego też nie potrafiła teraz zagrać poprawnie koncertu Brahmsa.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35
Szybki test:
Marta wspomina swoją pierwszą miłość do:a) Marka
b) Stefana
c) Piotra
d) Pawła
Rozwiązanie
Żona zrobiła Adamowi na drutach:
a) „gamasze”
b) „kufajkę”
c) kalesony
d) „kapotę”
Rozwiązanie
Róża zakochała się w Bądskim, mając:
a) szesnaście lat
b) dwadzieścia lat
c) dwadzieścia dwa lata
d) osiemnaście lat
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies