Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Cudzoziemka
Tej nocy Róża nie mogła zasnąć. Do Marty wezwano lekarza, więc ze względu na opinię musiała być obecna przy badaniach. Obojętnie, lecz precyzyjnie, wykonywała polecenia lekarza, który odszedł, zachwycony jej spokojem. W chwilę później Róża udała się do swojej sypialni i wsłuchiwała się w dźwięki, dochodzące z pokoju córki. Ze złością powtarzała, że ukochany tatuś wyprawi swoją córunię na tamten świat. Mijały godziny, a kiedy nadeszła pora podania lekarstwa, kobieta zerwała się z łóżka i poszła do pokoju Marty. Uchyliwszy drzwi, zauważyła, że mała leży na wznak, krztusząc się. Adam i Sophie trzymali ją za rączki. Oddech dziewczynki słabł, a podniecenie Róży wzrosło. Patrząc na męża, który rozpaczał, nie mogła powstrzymać się od upokorzenia go. Zapytała więc o lekarstwo. Adam poderwał się, zdziwiony i zaczął wypytywać teściową, czy podała Marcie odpowiedni lek. Gdy Sophie odparła, że nikt jej nie wspomniał o tym, Róża odparła, że mała ma słabe serce i bez leków nie przetrzyma choroby. Mąż zaczął bezradnie odmierzać krople drżącymi rękoma. Róża odebrała mu butelkę i nalała potrzebną ilość medykamentu. Nagle pomyślała, że mogłaby podać córce większą dawkę, która zabiłaby dziecko. Marta umarłaby w chwili, kiedy Adam rozpaczał nad swoim zaniedbaniem. Człowiek, który był winowajcą jej życia, stałby się winnym jej śmierci. Dolała lek i podeszła do dziecka, lecz dziewczynka odwróciła głowę. Uniesiono głowę, by napoić Martę, a wtedy otworzyła oczy i Róża dostrzegła w nich ową tajemniczość, którą widziała tamtej nocy, kiedy chciała zastrzelić Władysia. Krzycząc, odrzuciła szklankę. Adam odmierzył kolejną porcję leku, podał córce. Po kilku minutach Róża podniosła się z krzesła i kazała wszystkim wyjść. Chciała zostać sama przy Marcie, obawiając się, że gdyby coś się stało, to ona, jako matka, zostałaby obwiniona za wszystko. W dwa dni później stan zdrowia dziewczynki poprawił się, a lekarz zapewniał Adama, że nie potrzebuje pielęgniarki, ponieważ żona odpowiednio zajmuje się dzieckiem.
Od czasu choroby Róża zmieniła swoje postępowanie względem Marty. Ogarnął ją paniczny strach. Wyobrażała sobie, że wszyscy obserwują jej relacje z córką, że każdy kontroluje, czy małej nie dzieje się krzywda. Nieustannie pouczała dziewczynkę, by się nie garbiła, by nie wygniatała sukienki czy też zachowywała się odpowiednio na spacerze. Rozpoczął się rok szkolny i Marta musiała we wszystkim być pierwsza, mieć najlepsze oceny i odznaczenia. Róża uczestniczyła w egzaminach i występach publicznych córki, lecz zawsze patrzyła na nią jak na zupełnie obcą osobę. Nigdy też nie odczuła dumy, zachwytu czy też radości, jakie przeżywała w obecności Kazia i Władysia. Kiedy chwalono przy niej Martę, czuła się niepewnie. Wstawała wcześnie, aby przypilnować śniadania i wyjścia dziewczynki na pensję. Całe popołudnia pomagała jej w odrabianiu lekcji, a podczas wakacji uczyła języków obcych i robótek ręcznych. Marta była nieustannie zmęczona i udręczona, lecz Róża nie miała dla niej litości. Uważała, że dziecko jest leniwe, histeryczne i nie oczekiwała wdzięczności.
Marta była samotnym dzieckiem, ponieważ Róża ograniczała jej kontakty z innymi dziećmi. W parku spacerowały ustronnymi alejkami, a kiedy jakieś dziecko zbliżało się do dziewczynki, matka wzywała ją natychmiast do siebie. Adam usiłował przekonać żonę, że powinni zapisać córkę na jakiś komplecik, by poznała rówieśników. W takich sytuacjach Róża wybuchała gniewem, tłumacząc, że nie weźmie na siebie odpowiedzialności, jeśli mała zarazi się jakąś chorobą. Streszczenie szczegółowe „Cudzoziemki”
Autor: Dorota BlednickaTej nocy Róża nie mogła zasnąć. Do Marty wezwano lekarza, więc ze względu na opinię musiała być obecna przy badaniach. Obojętnie, lecz precyzyjnie, wykonywała polecenia lekarza, który odszedł, zachwycony jej spokojem. W chwilę później Róża udała się do swojej sypialni i wsłuchiwała się w dźwięki, dochodzące z pokoju córki. Ze złością powtarzała, że ukochany tatuś wyprawi swoją córunię na tamten świat. Mijały godziny, a kiedy nadeszła pora podania lekarstwa, kobieta zerwała się z łóżka i poszła do pokoju Marty. Uchyliwszy drzwi, zauważyła, że mała leży na wznak, krztusząc się. Adam i Sophie trzymali ją za rączki. Oddech dziewczynki słabł, a podniecenie Róży wzrosło. Patrząc na męża, który rozpaczał, nie mogła powstrzymać się od upokorzenia go. Zapytała więc o lekarstwo. Adam poderwał się, zdziwiony i zaczął wypytywać teściową, czy podała Marcie odpowiedni lek. Gdy Sophie odparła, że nikt jej nie wspomniał o tym, Róża odparła, że mała ma słabe serce i bez leków nie przetrzyma choroby. Mąż zaczął bezradnie odmierzać krople drżącymi rękoma. Róża odebrała mu butelkę i nalała potrzebną ilość medykamentu. Nagle pomyślała, że mogłaby podać córce większą dawkę, która zabiłaby dziecko. Marta umarłaby w chwili, kiedy Adam rozpaczał nad swoim zaniedbaniem. Człowiek, który był winowajcą jej życia, stałby się winnym jej śmierci. Dolała lek i podeszła do dziecka, lecz dziewczynka odwróciła głowę. Uniesiono głowę, by napoić Martę, a wtedy otworzyła oczy i Róża dostrzegła w nich ową tajemniczość, którą widziała tamtej nocy, kiedy chciała zastrzelić Władysia. Krzycząc, odrzuciła szklankę. Adam odmierzył kolejną porcję leku, podał córce. Po kilku minutach Róża podniosła się z krzesła i kazała wszystkim wyjść. Chciała zostać sama przy Marcie, obawiając się, że gdyby coś się stało, to ona, jako matka, zostałaby obwiniona za wszystko. W dwa dni później stan zdrowia dziewczynki poprawił się, a lekarz zapewniał Adama, że nie potrzebuje pielęgniarki, ponieważ żona odpowiednio zajmuje się dzieckiem.
Od czasu choroby Róża zmieniła swoje postępowanie względem Marty. Ogarnął ją paniczny strach. Wyobrażała sobie, że wszyscy obserwują jej relacje z córką, że każdy kontroluje, czy małej nie dzieje się krzywda. Nieustannie pouczała dziewczynkę, by się nie garbiła, by nie wygniatała sukienki czy też zachowywała się odpowiednio na spacerze. Rozpoczął się rok szkolny i Marta musiała we wszystkim być pierwsza, mieć najlepsze oceny i odznaczenia. Róża uczestniczyła w egzaminach i występach publicznych córki, lecz zawsze patrzyła na nią jak na zupełnie obcą osobę. Nigdy też nie odczuła dumy, zachwytu czy też radości, jakie przeżywała w obecności Kazia i Władysia. Kiedy chwalono przy niej Martę, czuła się niepewnie. Wstawała wcześnie, aby przypilnować śniadania i wyjścia dziewczynki na pensję. Całe popołudnia pomagała jej w odrabianiu lekcji, a podczas wakacji uczyła języków obcych i robótek ręcznych. Marta była nieustannie zmęczona i udręczona, lecz Róża nie miała dla niej litości. Uważała, że dziecko jest leniwe, histeryczne i nie oczekiwała wdzięczności.
Tylko raz w roku do domu zapraszano koleżanki Marty. Róża urządzała wtedy wykwintne przyjęcie, które odbywało się według ściśle określonego planu i pod ścisłą kontrolą. Punktualnie o ósmej wieczorem gości żegnano, a później okazywało się, że wszystkie dziewczynki są źle wychowane, brzydkie i zepsute. Adam z trudnością uzyskiwał pozwolenia na dwie, trzy rewizyty córki u koleżanek. Marta nigdy nie mogła zostać do końca zabawy – zawsze musiała wracać przed kolacją, a każde spóźnienie kończyło się krzykami i karami. Dziewczynka rozpaczała, a Adam zarzucał żonie, że zbyt wiele wymaga od córki. Róża odpowiadała mu wówczas, że pcha Martę w zgniliznę świata, o którym nic nie wie, zajęty pracą.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35
Szybki test:
Na ciepłe słowa męża Róża reaguje gniewem i oskarżeniami, uważa, że zanadto zaprzyjaźnił się z panią:a) Kwiatkowską
b) Kamińską
c) Kreślarską
d) Kowalską
Rozwiązanie
Z Taganrogu postanowiła zabrać Różę do Warszawy
a) kuzynka Olga
b) ciotka Luiza
c) babka Adelajda
d) siostra Marta
Rozwiązanie
Kobieta pyta syna, "jaka będzie jej śmierć – śmierć człowieka, który się urodził i nigdy nie żył" w:
a) Ostii
b) Velletri
c) Genewie
d) Osetii
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies