JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Romeo i Julia
Po przyjÅ›ciu Kapuleta i Marty, córka zakomunikowaÅ‚a ojcu, że nie zamierza wychodzić za mąż, na co usÅ‚yszaÅ‚a z jego ust: „(…) SÅ‚uchaj, Å›widrzygłówko! / Nie dziÄ™kuj wdziÄ™cznie ni siÄ™ pyszÅ„ z niepyszna, / Lecz zbierz swe sprytne klepki na ten czwartek, / By pójść z Parysem do ÅšwiÄ™tego Piotra, / Albo ciÄ™ każę zawlec tam na smyczy. / Rozumiesz? Ty biaÅ‚aczko! ty szuswale! / Lalko Å‚ojowa!”.
Choć hamowany przez żonÄ™, proszony przez córkÄ™ - nie zamierzaÅ‚ cofać swych surowych słów. ByÅ‚ nieubÅ‚agany: „Precz, wszetecznico! dziewko nieposÅ‚uszna! / Ja ci powiadam: gotuj siÄ™ w ten czwartek / Iść do koÅ›cioÅ‚a lub nigdy, przenigdy / Na oczy mi siÄ™ wiÄ™cej nie pokazuj. / Nic nie mów ani piÅ›nij, ani trunij: / Palce miÄ™ Å›wierzbiÄ…. (…) Precz, plucho! / Cyganko jakaÅ›!”. DostaÅ‚o siÄ™ nawet próbujÄ…cej bronić Julii Marcie: „Idź waść pytlować gÄ™bÄ… z kumoszkami (…) Milcz, stara trajkotko! / Schowaj swój rozum na babskie sejmiki. / Tu niepotrzebny”.
WychodzÄ…c, postawiÅ‚ córce ultimatum: albo wypeÅ‚ni jego wolÄ™, albo przestanie uważać jÄ… za swe dziecko („NamyÅ›l siÄ™ dobrze; bÄ™dzieszli powolna, / Znajdziesz dobrego we mnie przyjaciela; / A nie, to marniej, żebrz, jÄ™cz, mrzej pod pÅ‚otem; / Bo jak Bóg w niebie, nigdy ciÄ™ nie uznam / Za moje dziecko i z mojego mienia / Nawet źdźbÅ‚o nigdy ci siÄ™ nie oberwie. / Możesz siÄ™ na to spuÅ›cić, jestem sÅ‚owny”). Gdy wyszedÅ‚, Julia próbowaÅ‚a przekonać do swych racji matkÄ™, proszÄ…c: „Ty miÄ™ przynajmniej nie odpychaj, matko! / Zwlecz to małżeÅ„stwo na miesiÄ…c, na tydzieÅ„ / Albo mi poÅ›ciel oblubieÅ„cze Å‚oże / W tymże grobowcu, w którym Tybalt leży”, lecz nie przyniosÅ‚o to rezultatu: „Nie mów nic do mnie, nic ci nie odpowiem; / Rób, co chcesz, wszystko mi to obojÄ™tne”.
Gdy zostaÅ‚y tylko we dwie, dziewczyna chciaÅ‚a usÅ‚yszeć radÄ™ niani. Po chwili zastanowienia Marta powiedziaÅ‚a gorzkie sÅ‚owa: „Romeo na wygnaniu i o wszystko / Można iść w zakÅ‚ad, że ciÄ™ już nie przyjdzie / Nagabać wiÄ™cej, chybaby ukradkiem. / Ponieważ tedy rzecz tak stoi, sÄ…dzÄ™, / Ze nic lepszego nie masz do zrobienia / Jak pójść za hrabiÄ™”. WychwalaÅ‚a Parysa pod niebiosa: „Dalipan, to wcale, / Co siÄ™ nazywa, przystojny mężczyzna. / Romeo koÅ‚ek przy nim; orzeÅ‚, pani, / Nie ma tak piÄ™knych, żywych, bystrych oczu / Jak Parys”, zapewniajÄ…c, że przy nim Julia odnajdzie szczęście: „Nazwij miÄ™ hetkÄ…-pÄ™telkÄ…, / JeÅ›li nie bÄ™dziesz z kretesem szczęśliwa / W tym nowym stadle (…)”. ZakoÅ„czyÅ‚a stwierdzeniem, że Romea można traktować jak zmarÅ‚ego: „Tak jakby nie żyÅ‚; przynajmniej dla ciebie, / Skoro, choć żyje, nie masz zeÅ„ pożytku”.
WysÅ‚uchawszy tych słów, Julia podziÄ™kowaÅ‚a za dodanie otuchy i poprosiÅ‚a, by niania przekazaÅ‚a jej matce, iż poszÅ‚a do celi Ojca Laurentego: „Odprawić spowiedź i wziąć rozgrzeszenie”. Szczęśliwa tymi sÅ‚owami Marta wyszÅ‚a, a dziewczyna wyrzekÅ‚a: „Stara niecnoto! Zdradziecki szatanie! / Cóż jest niegodniej, cóż jest wiÄ™kszym grzechem: / Czy tak miÄ™ kusić do krzywoprzysiÄ™stwa? / Czy lżyć małżonka mego tymiż usty, / Którymi tyle razy go pod niebo / WznosiÅ‚aÅ› chwalÄ…c? Precz, uwodzicielko! / Serce me odtÄ…d zamkniÄ™te dla ciebie”.„Romeo i Julia” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaPo przyjÅ›ciu Kapuleta i Marty, córka zakomunikowaÅ‚a ojcu, że nie zamierza wychodzić za mąż, na co usÅ‚yszaÅ‚a z jego ust: „(…) SÅ‚uchaj, Å›widrzygłówko! / Nie dziÄ™kuj wdziÄ™cznie ni siÄ™ pyszÅ„ z niepyszna, / Lecz zbierz swe sprytne klepki na ten czwartek, / By pójść z Parysem do ÅšwiÄ™tego Piotra, / Albo ciÄ™ każę zawlec tam na smyczy. / Rozumiesz? Ty biaÅ‚aczko! ty szuswale! / Lalko Å‚ojowa!”.
Choć hamowany przez żonÄ™, proszony przez córkÄ™ - nie zamierzaÅ‚ cofać swych surowych słów. ByÅ‚ nieubÅ‚agany: „Precz, wszetecznico! dziewko nieposÅ‚uszna! / Ja ci powiadam: gotuj siÄ™ w ten czwartek / Iść do koÅ›cioÅ‚a lub nigdy, przenigdy / Na oczy mi siÄ™ wiÄ™cej nie pokazuj. / Nic nie mów ani piÅ›nij, ani trunij: / Palce miÄ™ Å›wierzbiÄ…. (…) Precz, plucho! / Cyganko jakaÅ›!”. DostaÅ‚o siÄ™ nawet próbujÄ…cej bronić Julii Marcie: „Idź waść pytlować gÄ™bÄ… z kumoszkami (…) Milcz, stara trajkotko! / Schowaj swój rozum na babskie sejmiki. / Tu niepotrzebny”.
WychodzÄ…c, postawiÅ‚ córce ultimatum: albo wypeÅ‚ni jego wolÄ™, albo przestanie uważać jÄ… za swe dziecko („NamyÅ›l siÄ™ dobrze; bÄ™dzieszli powolna, / Znajdziesz dobrego we mnie przyjaciela; / A nie, to marniej, żebrz, jÄ™cz, mrzej pod pÅ‚otem; / Bo jak Bóg w niebie, nigdy ciÄ™ nie uznam / Za moje dziecko i z mojego mienia / Nawet źdźbÅ‚o nigdy ci siÄ™ nie oberwie. / Możesz siÄ™ na to spuÅ›cić, jestem sÅ‚owny”). Gdy wyszedÅ‚, Julia próbowaÅ‚a przekonać do swych racji matkÄ™, proszÄ…c: „Ty miÄ™ przynajmniej nie odpychaj, matko! / Zwlecz to małżeÅ„stwo na miesiÄ…c, na tydzieÅ„ / Albo mi poÅ›ciel oblubieÅ„cze Å‚oże / W tymże grobowcu, w którym Tybalt leży”, lecz nie przyniosÅ‚o to rezultatu: „Nie mów nic do mnie, nic ci nie odpowiem; / Rób, co chcesz, wszystko mi to obojÄ™tne”.
Gdy zostaÅ‚y tylko we dwie, dziewczyna chciaÅ‚a usÅ‚yszeć radÄ™ niani. Po chwili zastanowienia Marta powiedziaÅ‚a gorzkie sÅ‚owa: „Romeo na wygnaniu i o wszystko / Można iść w zakÅ‚ad, że ciÄ™ już nie przyjdzie / Nagabać wiÄ™cej, chybaby ukradkiem. / Ponieważ tedy rzecz tak stoi, sÄ…dzÄ™, / Ze nic lepszego nie masz do zrobienia / Jak pójść za hrabiÄ™”. WychwalaÅ‚a Parysa pod niebiosa: „Dalipan, to wcale, / Co siÄ™ nazywa, przystojny mężczyzna. / Romeo koÅ‚ek przy nim; orzeÅ‚, pani, / Nie ma tak piÄ™knych, żywych, bystrych oczu / Jak Parys”, zapewniajÄ…c, że przy nim Julia odnajdzie szczęście: „Nazwij miÄ™ hetkÄ…-pÄ™telkÄ…, / JeÅ›li nie bÄ™dziesz z kretesem szczęśliwa / W tym nowym stadle (…)”. ZakoÅ„czyÅ‚a stwierdzeniem, że Romea można traktować jak zmarÅ‚ego: „Tak jakby nie żyÅ‚; przynajmniej dla ciebie, / Skoro, choć żyje, nie masz zeÅ„ pożytku”.
SzÅ‚a do franciszkanina po radÄ™: „(…) a jeÅ›li żadnego / Na tÄ™ przeciwność nie bÄ™dzie sposobu, / ZnajdÄ™ moc w sobie wstÄ…pienia do grobu”.
AKT CZWARTY
SCENA PIERWSZA
W celi franciszkanina byÅ‚ Parys, który informowaÅ‚ go o czwartkowym Å›lubie, nieznajÄ…c przecież opinii Julii (nie spodobaÅ‚o siÄ™ to Laurentemu: „Nie znasz pan, mówisz, uczuć swojej przyszÅ‚ej; / Krzywa to droga, ja takich nie lubiÄ™”). Krewny KsiÄ™cia mówiÅ‚ o stanie dziewczyny po Å›mierci Tybalta, czym motywowaÅ‚ zaniechanie realizacji pomysÅ‚u rozmowy z niÄ…: „Bez miary pÅ‚acze nad Å›mierciÄ… Tybalta, / MaÅ‚om jej przeto mówiÅ‚ o miÅ‚oÅ›ci”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Szybki test:
Romeo od posłanniczki Julii Marty dostał:a) rękawiczkę
b) kwiat róży
c) pierścionek
d) liscik
RozwiÄ…zanie
Julia miała pozostać w tym stanie pozornej nagłej śmierci przez:
a) dwadzieścia cztery godziny
b) czterdzieści osiem godzin
c) dwanaście godzin
d) czterdzieści dwie godziny
RozwiÄ…zanie
W trakcie słownych utarczek Tybalt wykrzyknął, że nienawidzi Montekich tak jak:
a) Lucyfera
b) Diabła
c) Demona
d) Szatana
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies