Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Kordian
„Patrz, car zabity – we krwi – zabita rodzina –
Bo to następstwo zbrodni... lecz nas Bóg ukarze!”
Ksiądz opowiada się po stronie Prezesa:
„Sam Bóg nie pozwoli,
Aby zbrodnia w kościelnym rozwinięta domu,
Miała ogień błyskawic ze skrzydłami gromu.
Bóg, co zabójców rzuca w piekielne ogniska!”
Kwestia zbrojnego zamachu nadal pozostaje nierozstrzygnięta. Podchorążego popiera Starzec. Uważa, iż zabójstwo carskiej rodziny będzie usprawiedliwione nawet w oczach Boga – będzie ono formą ofiary, którą należy złożyć na ołtarzu wolności - niczym zdjęcie krzyża z pleców ciemiężonego ludu.
Ksiądz zaprzecza argumentom Starca, uznaje je za obrazę Boską, ale nie zniechęca to Podchorążego. Ten czuje się tym bardziej zobligowany do wypełnienia misji. Próbuje przekonać zebranych do konieczności zabójczej ofiary. Używa patetycznych słów:
„(...) Mnie zapał rozrywa,
Zdaje mi się, że piersi otworzył na poły,
Że powinniście widzieć czyste serce moje...
Nie przyszedłem was błąkać jak ciemne anioły (...)”
Gotów jest sam stanąć w obronie wolności, podjąć samotną walkę. Nie chce być bohaterem. Wie, że jego imię zostanie zapomniane, lecz chodzi mu głównie o zrzucenie niewolniczych pęt. Prezes, widząc determinację młodego bojownika, pozwala spiskowcom czynić, co zechcą. Sam jednak, powtarzając gest Piłata, umywa ręce.
Ze schodów dobiega echo spadającego ciała. Wartownik informuje, że zabił szpiega – „Nie wiedział hasła...” I faktycznie odnaleziono przy nim zmięte zapiski – „zdanie sprawy ze szpiegowskiej warty”. Dwóch „Spiskowych” w kącie lochu kopie grób dla tajnego „agenta”. Prezes decyduje o końcu zebrania, ale Podchorąży zarządza głosowanie. Ma ono rozstrzygnąć, jakie opinie przeważają wśród bojowników, czy zgadzają się z nim. Ci, którzy opowiadają się po stronie Prezesa muszą rzucić na stół pieniądze (grosz), a optujący za Podchorążym – kulę. Prezes liczy głosy:
„Świećcie mi pochodnią – „Kordian” – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa Petniak„Patrz, car zabity – we krwi – zabita rodzina –
Bo to następstwo zbrodni... lecz nas Bóg ukarze!”
Ksiądz opowiada się po stronie Prezesa:
„Sam Bóg nie pozwoli,
Aby zbrodnia w kościelnym rozwinięta domu,
Miała ogień błyskawic ze skrzydłami gromu.
Bóg, co zabójców rzuca w piekielne ogniska!”
Kwestia zbrojnego zamachu nadal pozostaje nierozstrzygnięta. Podchorążego popiera Starzec. Uważa, iż zabójstwo carskiej rodziny będzie usprawiedliwione nawet w oczach Boga – będzie ono formą ofiary, którą należy złożyć na ołtarzu wolności - niczym zdjęcie krzyża z pleców ciemiężonego ludu.
Ksiądz zaprzecza argumentom Starca, uznaje je za obrazę Boską, ale nie zniechęca to Podchorążego. Ten czuje się tym bardziej zobligowany do wypełnienia misji. Próbuje przekonać zebranych do konieczności zabójczej ofiary. Używa patetycznych słów:
„(...) Mnie zapał rozrywa,
Zdaje mi się, że piersi otworzył na poły,
Że powinniście widzieć czyste serce moje...
Nie przyszedłem was błąkać jak ciemne anioły (...)”
Gotów jest sam stanąć w obronie wolności, podjąć samotną walkę. Nie chce być bohaterem. Wie, że jego imię zostanie zapomniane, lecz chodzi mu głównie o zrzucenie niewolniczych pęt. Prezes, widząc determinację młodego bojownika, pozwala spiskowcom czynić, co zechcą. Sam jednak, powtarzając gest Piłata, umywa ręce.
Ze schodów dobiega echo spadającego ciała. Wartownik informuje, że zabił szpiega – „Nie wiedział hasła...” I faktycznie odnaleziono przy nim zmięte zapiski – „zdanie sprawy ze szpiegowskiej warty”. Dwóch „Spiskowych” w kącie lochu kopie grób dla tajnego „agenta”. Prezes decyduje o końcu zebrania, ale Podchorąży zarządza głosowanie. Ma ono rozstrzygnąć, jakie opinie przeważają wśród bojowników, czy zgadzają się z nim. Ci, którzy opowiadają się po stronie Prezesa muszą rzucić na stół pieniądze (grosz), a optujący za Podchorążym – kulę. Prezes liczy głosy:
Dzięki ci, Boże, tylko pięć głosów za zbrodnią. (...)
Stu pięćdziesięciu przeciw zbrodni głosowało...”
Podchorąży jest nieprzejednany, nadal chce zabić cara i przekonuje innych do swojej postawy, a poglądy Prezesa uznaje za zbyt konserwatywne – za przejaw „zgrzybiałej myśli”. Nagle zrywa z twarzy maskę, którą nosił podobnie jak inni „Spiskowi”. Zebrani rozpoznają w nim Kordiana. Ów informuje wszystkich, że tej nocy ma wartę w zamku i będzie usiłował dokonać zamachu. Prosi wszystkich o wsparcie i modlitwę w intencji jego duszy. Decyduje poświęcić siebie – zostać przeklętym zbrodniarzem, ale wrócić ojczyźnie wolność. Nie czuje się „obciążony” żadnymi więzami, nikt nie będzie po nim płakał:
„Ojciec w grobie – i matka w grobie – krewni w grobie,
Ona – jak w grobie... Więc nikt po mnie! wszyscy ze mną!
A szubienica będzie pomnikiem grobowym...”
Zegar na wieży wybija godzinę jedenastą w nocy. Zapalony do działania Kordian wybiega, Prezes bezsilnie, w geście rozpaczy, wyciąga za nim ręce: „Kordianie – stój, na Boga zaklinam... Kordianie!”. I również opuszcza zgromadzenie.
Scena piąta
Osoby: Strach, Imaginacja, Kordian, Widmo, Diabeł, Car
Kordian z zamiarem zabicia cara pokonuje kolejne komnaty w zamku królewskim. Musi dostać się do sypialni. Przechodzi przez: salę kolumnową – koncertową, zdobną w malowidła ścienne, rycerską, audiencyjną.
Wokół panuje mrok. Z carskiej sypialni przebija mdłe światło. Kordian niesie na ręku karabin, boi się. Przeżywa rozterki moralne. Uświadamia sobie, że czyn, którego zamierza dokonać, jest etycznie dwuznaczny: zbrodnia, mimo że popełniana dla wyższych celów, zawsze pozostanie zbrodnią. Przemawiają do niego Imaginacja (Wyobraźnia) i Strach – dwie projekcje duszy Kordiana – „Obie Władze”, „patronki” życia psychicznego człowieka, głosy sumienia.
„Imaginacja:
Słuchaj! ja mówię oczyma.
Strach:
Słuchaj! Mówię biciem serca.”
Kordianowi wydaje się, że ścienne malowidła ożywają, tworzą straszne, fantastyczne widziadła: „Ściana gadem się rusza... przebrzydła...”. Dostrzega królewską koronę w gabinecie konferencyjnym – sali audiencyjnej – „korona leży na trójnogu”.
W sali tronowej jest ciemno „ (... )czarne okna; żadnej gwiazdy z nieba”. Lęka się, czy ktoś go nie zauważy, nie odkryje tajnego planu. Strach ostrzega: „Nie patrz tylko za siebie (...)”, ale zamachowiec ogląda się i widzi dwie wazy z malachitu. Imaginacja podpowiada, że „zobaczą” one jego występek. Kordian obawia się świadków. Spogląda przez okno na pogrążoną w mroku ulicę. Oczami wyobraźni widzi pochód umarłych. Nagle wydaje mu się, że z komnaty, gdzie śpi cesarz, wychodzi Diabeł. Ów mówi:
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Szybki test:
Kordian u drzwi carskiej sypialni mdleje na dźwięk:a) kroków księcia Konstantego
b) kroków cara
c) dzwonów na jutrznię
d) kroków straży cara
Rozwiązanie
Car przypomina Konstantemu historię z piękną:
a) Francuzką
b) Rosjanką
c) Polką
d) Angielką
Rozwiązanie
Na placu po skoku Kordiana rozlega się melodia:
a) hymnu rosyjskiego
b) marsza wojskowego
c) pieśni żałobnej
d) Mazurka Dąbrowskiego
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies