Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Kordian
Kordian jako starszy – około dwudziestoletni mężczyzna - pragnie zdobyć wiedzę o świecie, poznać siebie: „Obym się sam ocenił, skoro świat ocenię...” Wyrusza w podróż po Europie.
W Anglii, rozmówiwszy się z Dozorcą w londyńskim James Parku, przekonuje się o dominacji pieniądza. Musi zapłacić za miejsce siedzące, im więcej zapłaci, tym więcej miejsca będzie mu przysługiwało:
„Na jednym lord się kładzie, a na drugim nogi,
A na trzecim kapelusz, to trzech pensów suma.”
Wieczorem po parku nie spacerują „czuli miłośnicy” – zakochani czy romantycy, mrok kryje dłużników i bankrutów, bo nocą nie ściga ich prawo.
Za odpowiednią sumę można nabyć wszystko: miejsce, grób, godność, tytuł. Czasem trzeba nawet posunąć się do oszustwa. Wszystko po to, by jakoś żyć. Opuszczając Londyn, Kordian wie, że „pieniądz rządzi światem”.
Przyjeżdża do Dover i na kredowej, nadmorskiej skale czyta Króla Leara Szekspira. Lecz nie odnajduje w słowach poezji nic prócz pustki. Rzeczywistość rozbija marzenia. Proza codzienności deformuje poetycki urok. Życie różni się od lirycznych wizji. Literatura okazuje się marą, ułudą, kłamstwem, przepaścią. Kordian chciałby wierzyć w siłę poetyckiej wyobraźni, lecz w materialnym świecie okazuje się to niemożliwe, mówi:
„Szekspirze! duchu! Zbudowałeś górę
Większą od góry, którą Bóg postawił.(...)
Wolałbym ciemną mieć na oczach chmurę
I patrzeć na świat oczyma twojemi.”
W bogatej włoskiej willi spotyka się z Wiolettą. Pomimo niemiłych doświadczeń z Laurą, nadal próbuje uwierzyć w moc miłości. Wiloletta jednak nie docenia i nie rozumie siły uczucia, ją także zdominowała potęga pieniądza. Zapewnia adoratora o miłości, lecz gdy ów wyznaje, iż stracił cały majątek i przyjdzie im żyć w ubóstwie, złorzeczy mu i nie stara się nawet zatrzymać kochanka:
„Przegrałeś moje serce razem z klejnotami (...)
Niechaj cię głód zabije, zapali pragnienie!...”
Kordian wyjeżdża. Miłość, jak się okazuje, także można kupić. By ocalić choć jeden autorytet moralny, bohater odwiedza w Watykanie papieża. Błaga go o litość i błogosławieństwo dla cierpiącego ludu – dla Polaków. Lecz i tu boleśnie się rozczarowuje, bo ojciec święty zajmuje się bardziej swoją ulubienicą – papugą Luterkiem – niż losem cierpiętników. Ignoruje prośbę przybysza: Obraz narodów europejskich w „Kordianie”
Autor: Ewa PetniakKordian jako starszy – około dwudziestoletni mężczyzna - pragnie zdobyć wiedzę o świecie, poznać siebie: „Obym się sam ocenił, skoro świat ocenię...” Wyrusza w podróż po Europie.
W Anglii, rozmówiwszy się z Dozorcą w londyńskim James Parku, przekonuje się o dominacji pieniądza. Musi zapłacić za miejsce siedzące, im więcej zapłaci, tym więcej miejsca będzie mu przysługiwało:
„Na jednym lord się kładzie, a na drugim nogi,
A na trzecim kapelusz, to trzech pensów suma.”
Wieczorem po parku nie spacerują „czuli miłośnicy” – zakochani czy romantycy, mrok kryje dłużników i bankrutów, bo nocą nie ściga ich prawo.
Za odpowiednią sumę można nabyć wszystko: miejsce, grób, godność, tytuł. Czasem trzeba nawet posunąć się do oszustwa. Wszystko po to, by jakoś żyć. Opuszczając Londyn, Kordian wie, że „pieniądz rządzi światem”.
Przyjeżdża do Dover i na kredowej, nadmorskiej skale czyta Króla Leara Szekspira. Lecz nie odnajduje w słowach poezji nic prócz pustki. Rzeczywistość rozbija marzenia. Proza codzienności deformuje poetycki urok. Życie różni się od lirycznych wizji. Literatura okazuje się marą, ułudą, kłamstwem, przepaścią. Kordian chciałby wierzyć w siłę poetyckiej wyobraźni, lecz w materialnym świecie okazuje się to niemożliwe, mówi:
„Szekspirze! duchu! Zbudowałeś górę
Większą od góry, którą Bóg postawił.(...)
Wolałbym ciemną mieć na oczach chmurę
I patrzeć na świat oczyma twojemi.”
W bogatej włoskiej willi spotyka się z Wiolettą. Pomimo niemiłych doświadczeń z Laurą, nadal próbuje uwierzyć w moc miłości. Wiloletta jednak nie docenia i nie rozumie siły uczucia, ją także zdominowała potęga pieniądza. Zapewnia adoratora o miłości, lecz gdy ów wyznaje, iż stracił cały majątek i przyjdzie im żyć w ubóstwie, złorzeczy mu i nie stara się nawet zatrzymać kochanka:
„Przegrałeś moje serce razem z klejnotami (...)
Niechaj cię głód zabije, zapali pragnienie!...”
„Niech się Polaki modlą czczą cara i wierzą... (....)
Na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę.”
Świat nie przystaje do wizji Kordiana, jest zbyt trywialny, brak w nim miłości, poezji. Od nikogo nie można oczekiwać wsparcia duchowego. Bohater czuje się wyalienowany. Pozostaje sam. Wyrusza na szczyt Mont – Blanc, by zbliżyć się do Boga i Jemu opowiedzieć o swoich doświadczeniach i marnej życiowej wiedzy –
„Modlitwa ludzka, po tych lodach droga
Myślom płynącym do Boga.”
Mówi jeszcze o poezji – mógłby władać ludzkimi umysłami i być „najwyższą myślą wcieloną”, ale po co, jeśli w poezji nie tkwi żadna siła. Kordian zwierza się Stwórcy:
„Uczucia po światowych opadały drogach...
Gorzkie pocałowania kobiety – kupiłem...
Wiara dziecinna padła na papieskich progach...”
Wędrówka Kordiana uzmysławia mu, że w Europie brak zainteresowania i zrozumienia polskiej sprawy. W Anglii rządzi pieniądz, zaś papież, jest gotów potępić narodowowyzwoleńcze ambicje Polaków. Jedyne wyjście widzi bohater w indywidualnej próbie wyzwoleńczej walki. Jak się okazuje również ta droga nie prowadzi do celu – odzyskania wolności przez Polskę.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies