Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Medaliony
Z relacji świadka wynika, że Spanner był cywilem, a do SS zgłosił się jako lekarz. Podobno zbierał również skórę ludzką, którą wraz ze starszym preparatorem von Bergen „miał wyprawiać i coś z niej robić”. Opuścił Instytut w styczniu 1945r. Zamierzał powrócić. Pytany przez Komisję o źródło dostarczania nieboszczyków, gdańszczanin jako pierwsze wymienia szpital psychiatryczny, ale gdy nie starczało „surowca”, przywożono ciała z obozu koncentracyjnego w Stuthoffie, były też zwłoki skazańców z całego Pomorza. „Dopiero jak w gdańskim więzieniu wystawili gilotynę, to już było dosyć trupów...”
Mówi, że przeważnie były to trupy polskie, ale zdarzyły się raz nazwiska niemieckie i rosyjskie. „Dostawa” odbywała się zawsze pod osłoną nocy. Wystawienie gilotyny w gdańskim więzieniu wiązało się z jej uroczystym poświeceniem oraz „przetestowaniem” przyrządu. Spadły wtedy głowy czterech niemieckich wojskowych. I to dlatego ciała w Instytucie miały tak równo oddzielone części tułowia od czaszek. Mężczyzna wyznaje, że Spanner nie chciał już potem trupów bez głów, ani tych rozstrzelanych. Za szybko zaczynały cuchnąć. Zwykle gromadził zapas nieboszczyków, najodpowiedniejsze według niego były te z zakładu dla obłąkanych. Świadek tłumaczy przedstawicielom Komisji, dlaczego niektóre ciała są rozkrojone i poćwiartowane: nie chciały się zmieścić w kotle, a „człowiek jeden da tłuszczu może z pięć kilogramów.” Produkcja mydła miała być sekretem. Gotowym wyrobem dysponował szef - Spanner, przydzielając każdemu odpowiednią ilość.
Na pytanie: „Dlaczego to był sekret?” – rozmówca nie potrafi udzielić racjonalnej wypowiedzi, domyśla się tylko jakiegoś niebezpieczeństwa. Natomiast na stwierdzenie, że robienie mydła z tłuszczu ludzkiego jest przestępstwem, reaguje szczerze i z niedowierzaniem: „Tego mi nikt nie powiedział”. Usprawiedliwia się faktem, że do Instytutu przyjeżdżali ludzie będący autorytetami w dziedzinie medycyny i anatomii (prof. Klotz, Szmidt, Rossmann) i skoro oni zwiedzając, nie dostrzegali w tym nic złego, to chyba wszystko powinno być w porządku. Zapytany o wykorzystywanie mydła w celach higieniczno – sanitarnych odpowiada: „miałem dreszcz, że można się tym myć. W domu mama też się obrzydzała. Ale się dobrze mydliło, więc go używała do prania. Ja się przyzwyczaiłem, bo było dobre...” Kwintesencją jego zeznań są wypowiedziane z wyrozumiałym uśmiechem słowa: „W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić – z niczego...”
3. „Medaliony” - streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakZ relacji świadka wynika, że Spanner był cywilem, a do SS zgłosił się jako lekarz. Podobno zbierał również skórę ludzką, którą wraz ze starszym preparatorem von Bergen „miał wyprawiać i coś z niej robić”. Opuścił Instytut w styczniu 1945r. Zamierzał powrócić. Pytany przez Komisję o źródło dostarczania nieboszczyków, gdańszczanin jako pierwsze wymienia szpital psychiatryczny, ale gdy nie starczało „surowca”, przywożono ciała z obozu koncentracyjnego w Stuthoffie, były też zwłoki skazańców z całego Pomorza. „Dopiero jak w gdańskim więzieniu wystawili gilotynę, to już było dosyć trupów...”
Mówi, że przeważnie były to trupy polskie, ale zdarzyły się raz nazwiska niemieckie i rosyjskie. „Dostawa” odbywała się zawsze pod osłoną nocy. Wystawienie gilotyny w gdańskim więzieniu wiązało się z jej uroczystym poświeceniem oraz „przetestowaniem” przyrządu. Spadły wtedy głowy czterech niemieckich wojskowych. I to dlatego ciała w Instytucie miały tak równo oddzielone części tułowia od czaszek. Mężczyzna wyznaje, że Spanner nie chciał już potem trupów bez głów, ani tych rozstrzelanych. Za szybko zaczynały cuchnąć. Zwykle gromadził zapas nieboszczyków, najodpowiedniejsze według niego były te z zakładu dla obłąkanych. Świadek tłumaczy przedstawicielom Komisji, dlaczego niektóre ciała są rozkrojone i poćwiartowane: nie chciały się zmieścić w kotle, a „człowiek jeden da tłuszczu może z pięć kilogramów.” Produkcja mydła miała być sekretem. Gotowym wyrobem dysponował szef - Spanner, przydzielając każdemu odpowiednią ilość.
Na pytanie: „Dlaczego to był sekret?” – rozmówca nie potrafi udzielić racjonalnej wypowiedzi, domyśla się tylko jakiegoś niebezpieczeństwa. Natomiast na stwierdzenie, że robienie mydła z tłuszczu ludzkiego jest przestępstwem, reaguje szczerze i z niedowierzaniem: „Tego mi nikt nie powiedział”. Usprawiedliwia się faktem, że do Instytutu przyjeżdżali ludzie będący autorytetami w dziedzinie medycyny i anatomii (prof. Klotz, Szmidt, Rossmann) i skoro oni zwiedzając, nie dostrzegali w tym nic złego, to chyba wszystko powinno być w porządku. Zapytany o wykorzystywanie mydła w celach higieniczno – sanitarnych odpowiada: „miałem dreszcz, że można się tym myć. W domu mama też się obrzydzała. Ale się dobrze mydliło, więc go używała do prania. Ja się przyzwyczaiłem, bo było dobre...” Kwintesencją jego zeznań są wypowiedziane z wyrozumiałym uśmiechem słowa: „W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić – z niczego...”
Zeznają przed Komisją dwaj profesorowie – „koledzy” Spannera. Każdy z nich na swój sposób usprawiedliwia „działalność” profesora. Twierdzą, iż mogła być ona podyktowana względami partyjno – ekonomicznymi.
Przed Komisję zostają powołani dwaj „koledzy” Spannera – lekarze. Obaj zgodnie oświadczają, że nie byli świadomi istnienia utajonej fabryki mydła. Nie kwestionują autorytetu profesora ani w dziedzinie medycyny – anatomii, ani na tle etycznym. Twierdzą, że znają go od niedawna i rzadko widują. Wiedzą głównie o jego przynależności do partii. Wypowiadają się ostrożnie i z rozwagą. Zdają sobie sprawę ze swojego położenia oraz z nowo zaistniałej sytuacji politycznej w Polsce (przegrana Niemców, odkrywanie zbrodni ludobójstwa oraz dokumentacja tego faktu).
Na pytanie, czy Spannera można by podejrzewać o wykorzystywanie ciał skazańców i jeńców do wyrabiania mydła, każdy odpowiada inaczej. Wysoki i szczupły uznał, że tak, jeśli taki otrzymałby rozkaz partyjny. Drugi – tęgawy, odrzekł, że mogłoby to mieć uzasadnienie w fakcie, iż Niemcy przeżywały wówczas wielki brak tłuszczów i kierując się dobrem kraju, Spanner chciał, choć w minimalnym stopniu, wpłynąć na poprawę stanu ekonomicznego swojej ojczyzny.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Szybki test:
Akcja opowiadania "Doktor Spanner" rozgrywa się w:a) czerwcu
b) marcu
c) maju
d) kwietniu
Rozwiązanie
W kwaterze, która ma zostać przeznaczona na żydowskie ambulatorium Dwojra jest:
a) sprzątaczką
b) pielęgniarką
c) recepcjonistką
d) salową
Rozwiązanie
Młody mężczyzna przyniósł kobiecie, która uciekła z transportu:
a) wódkę i papierosy
b) lekarstwa
c) mleko
d) obiad
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies