Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Medaliony
Motyw śmierci, zagłady, samobójstwa
„Medaliony” ukazują śmierć jako nieodzowny aspekt życia, kategorię, która istnieje równolegle. W czasie wojny obydwie te wartości splatały się ze sobą. Człowiek żył w pobliżu śmierci i z poczuciem jej cichego i anonimowego partnerstwa. Śmierć, co prawda czasem go zaskakiwała, ale miał świadomość jej stałej obecności.
Nałkowska pisze o niej w formie filozoficznej refleksji w rozdziale „Kobieta cmentarna”: „Zewsząd nadchodzą wiadomości o zgonach. Umarł P. w obozie, umarła K. na jakiejś małej stacji kolejowej, schwytana na ulicy i wywieziona. Ludzie giną na wszelkie sposoby, wedle wszelkich kluczów, pod każdym pretekstem. Wydaje się, że nie żyją już wszyscy, że nie ma się przy czym upierać, nie ma przy czym obstawać. Tyle jest wszędzie tej śmierci. W podziemiach kaplic cmentarnych trumny stoją rzędami i oczekują niejako w ogonku na czas pogrzebu. Śmierć zwyczajna, osobista, wobec ogromu śmierci zbiorowej wydaje się czymś niewłaściwym. Ale rzeczą bardziej wstydliwą jest żyć.”
„Nic z dawnego świata nie jest prawdziwe, nic nie zostało. Ludziom dane jest przeżywać rzeczy niejako ponad stan. Przerażenie staje pomiędzy nimi i odgradza ich od siebie. Jeden dla drugiego o każdej chwili staje się sposobnością do śmierci.”
Śmierć miała częstokroć charakter masowy. Ludzi zbiorowo zagazowywano, palono, dokonywano publicznych łapanek i egzekucji. Ciała składano w głębokich rowach – namiastce grobu, układając je wg opracowanego schematu, by mogły pomieścić jak największą ilość zabitych: „Po obszukaniu trupów kładliśmy je do rowu (...) bardzo ciasno, żeby się dużo zmieściło. Wszystkie obrócone twarzą do dołu (...) pod wierzch mieściło się tak około siebie ze trzydzieści trupów. W trzech, czterech metrach rowu mieściło się tysiąc.”
W ten sposób eliminowano „wrogów” rasy aryjskiej, przyczyniając się do zagłady Żydów i zbrodni ludobójstwa. Niekiedy niebezpieczeństwo śmierci stawało się na tyle okrutne i nie do zniesienia, że decydowano się na desperackie próby samobójcze. Ludzie woleli sami wybrać sposób umierania, niż być skazanym na inny, znacznie gorszy. Śmierć jawiła się wówczas jako ekwiwalent. Przybierała różne oblicza, była alternatywą. Można było zamiast spalenia żywcem, wykonać samobójczy skok z okna. Zamiast morderczej pracy, a w ostateczności zagazowania i spalenia w krematorium, wystarczyło zażyć truciznę np. cyjanek lub poprosić kogoś o pomoc w samounicestwieniu. O takich przypadkach wspomina Nałkowska np. w „Kobiecie cmentarnej”:
„ – Z jednego miejsca od nas było widać, jak ojciec wyskakiwał z takim mniejszym chłopcem. Namawiał go, ale ten chłopiec się bał. Stał już na oknie i jeszcze się łapał za ramę przed tym ojcem. I czy
„ – I nawet jak tego nie widać, to my słyszymy. To słychać tak, jakby coś miękkiego klapnęło. Plask, plask...Wciąż tak wyskakują, wolą wyskoczyć niż za życia spalić się w ogniu...”
Porażony widokiem swojej zagazowanej rodziny, Michał P. (opowiadanie: „Człowiek jest mocny”) kładzie się na zwłokach żony i dzieci z błaganiem o śmierć, lecz oprawcy odmawiają mu tego przywileju:Motywy literackie w „Medalionach” Nałkowskiej
Autor: Ewa PetniakMotyw śmierci, zagłady, samobójstwa
„Medaliony” ukazują śmierć jako nieodzowny aspekt życia, kategorię, która istnieje równolegle. W czasie wojny obydwie te wartości splatały się ze sobą. Człowiek żył w pobliżu śmierci i z poczuciem jej cichego i anonimowego partnerstwa. Śmierć, co prawda czasem go zaskakiwała, ale miał świadomość jej stałej obecności.
Nałkowska pisze o niej w formie filozoficznej refleksji w rozdziale „Kobieta cmentarna”: „Zewsząd nadchodzą wiadomości o zgonach. Umarł P. w obozie, umarła K. na jakiejś małej stacji kolejowej, schwytana na ulicy i wywieziona. Ludzie giną na wszelkie sposoby, wedle wszelkich kluczów, pod każdym pretekstem. Wydaje się, że nie żyją już wszyscy, że nie ma się przy czym upierać, nie ma przy czym obstawać. Tyle jest wszędzie tej śmierci. W podziemiach kaplic cmentarnych trumny stoją rzędami i oczekują niejako w ogonku na czas pogrzebu. Śmierć zwyczajna, osobista, wobec ogromu śmierci zbiorowej wydaje się czymś niewłaściwym. Ale rzeczą bardziej wstydliwą jest żyć.”
„Nic z dawnego świata nie jest prawdziwe, nic nie zostało. Ludziom dane jest przeżywać rzeczy niejako ponad stan. Przerażenie staje pomiędzy nimi i odgradza ich od siebie. Jeden dla drugiego o każdej chwili staje się sposobnością do śmierci.”
Śmierć miała częstokroć charakter masowy. Ludzi zbiorowo zagazowywano, palono, dokonywano publicznych łapanek i egzekucji. Ciała składano w głębokich rowach – namiastce grobu, układając je wg opracowanego schematu, by mogły pomieścić jak największą ilość zabitych: „Po obszukaniu trupów kładliśmy je do rowu (...) bardzo ciasno, żeby się dużo zmieściło. Wszystkie obrócone twarzą do dołu (...) pod wierzch mieściło się tak około siebie ze trzydzieści trupów. W trzech, czterech metrach rowu mieściło się tysiąc.”
W ten sposób eliminowano „wrogów” rasy aryjskiej, przyczyniając się do zagłady Żydów i zbrodni ludobójstwa. Niekiedy niebezpieczeństwo śmierci stawało się na tyle okrutne i nie do zniesienia, że decydowano się na desperackie próby samobójcze. Ludzie woleli sami wybrać sposób umierania, niż być skazanym na inny, znacznie gorszy. Śmierć jawiła się wówczas jako ekwiwalent. Przybierała różne oblicza, była alternatywą. Można było zamiast spalenia żywcem, wykonać samobójczy skok z okna. Zamiast morderczej pracy, a w ostateczności zagazowania i spalenia w krematorium, wystarczyło zażyć truciznę np. cyjanek lub poprosić kogoś o pomoc w samounicestwieniu. O takich przypadkach wspomina Nałkowska np. w „Kobiecie cmentarnej”:
„ – Z jednego miejsca od nas było widać, jak ojciec wyskakiwał z takim mniejszym chłopcem. Namawiał go, ale ten chłopiec się bał. Stał już na oknie i jeszcze się łapał za ramę przed tym ojcem. I czy
„ – I nawet jak tego nie widać, to my słyszymy. To słychać tak, jakby coś miękkiego klapnęło. Plask, plask...Wciąż tak wyskakują, wolą wyskoczyć niż za życia spalić się w ogniu...”
„ – Jednego dnia (...) z trzeciego samochodu, który przyjechał tego dnia do Chełmna, wyrzucili na ziemię zwłoki mojej żony i dzieci (...) Wtedy położyłem się na zwłokach mojej żony i powiedziałem, żeby mnie zastrzelili.
Nie chcieli mnie zastrzelić. Niemiec powiedział: Człowiek jest mocny, może jeszcze dobrze popracować.”
Samobójstwo na życzenie wydaje się jedynym logicznym rozwiązaniem w przypadku młodej Żydówki, rannej w kolano podczas ucieczki z pociągu. („Przy torze kolejowym”) Boleśniejsza od świadomości fizycznej śmierci, staje się ludzka obojętność.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies