Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ania z Zielonego Wzgórza
Małgorzata Linde mieszkała nieopodal Zielonego Wzgórza w małej posiadłości przy szerokiej drodze prowadzącej do Avonlea w porosłej olchami dolinie nad wijącą się dostojnie strugą. Była starszą, aktywną i udzielającą się społecznie kobietą. Przyjaźniła się z Marylą Cuthbert, jednak czasem jej krytycyzm i chęć narzucania innym swych poglądów odstręczały od niej nawet najbliższych znajomych.
Pani Linde znana była ze swego wścibstwa - wiedziała o wszystkim co się w Avonlea działo. Szydełkując swym bacznym i czujnym okiem obserwowała przez okno najbliższą okolicę. Jeśli coś zaburzyło w okolicy spokój nie spoczęła, póki nie dowiedziała się o co chodzi. Życie innych interesowało ją bardziej niż jej własne. Wielbiła plotki i cieszyła się, jeśli mogła poinformować o nowych wieściach sąsiadów (np. o przyjeździe dziecka z sierocińca do Cuthbertów). Potrafiła jednak dochować tajemnicy, jak wtedy, gdy szyła sukienkę dla Ani – prezent na Boże Narodzenie. Zazwyczaj krytykowała wszystko i wszystkich i trudno było ją zadowolić. Maryla uważała, że pani Linde znalazłaby wady w samym archaniele Gabrielu, gdyby mieszkał w Avonlea.
Była perfekcyjną panią domu, a w jej gospodarstwie wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Nadzorowała szwalnię dla dziewcząt, prowadziła szkółkę niedzielną, a także działała w parafialnym Związku Pomocy i Stowarzyszeniu Pomocy dla Misjonarzy. Bez ogródek dzieliła się swoim zdaniem na dany temat. Lubiła być pytana o radę. Miała wysokie mniemanie o sobie - uważała się za osobę lubianą i podziwianą. Przy pierwszym spotkaniu z Anią okazała się jednak osobą bez serca. Skrytykowała wygląd dziewczynki, czym skrzywdziła ją, jak jeszcze nikt. W gruncie rzeczy była dobrą kobietą, ale nie nazbyt bystrą, by dostrzec w przeprosinach Ani podwójną grę. Potrafiła szybko wybaczać.
Miała dużą wiedzę teologiczną i doktrynalną. Często zajmowała swe zdanie w sprawach moralności, a także życia parafii w Avonlea. Należała do gorących, czynnych polityków i uważała, że bez jej obecności nie może się odbyć żadne polityczne zgromadzenie, chociaż zaliczała się do liberalnej opozycji. Opowiadała się za dopuszczeniem kobiet do głosowania, jednak z drugiej strony uważała, że miejsce kobiety jest w domu i krzywo patrzyła na dalszą edukacje Ani na uniwersytecie.
Małgorzata Linde miała wiele wad i przy powierzchownym poznaniu ciężko byłoby ją polubić. Po latach przyznała się jednak do pomyłki w ocenie Ani i uznała jej przyjęcie na Zielone Wzgórza za najwłaściwszy krok. Mimo wielu jej wad i zmuszania innych do bycia dobrymi była jedną z poczciwszych i uczynniejszych kobiet w Avonlea.
Charakterystyka Małgorzaty Linde
Autor: Jakub RudnickiMałgorzata Linde mieszkała nieopodal Zielonego Wzgórza w małej posiadłości przy szerokiej drodze prowadzącej do Avonlea w porosłej olchami dolinie nad wijącą się dostojnie strugą. Była starszą, aktywną i udzielającą się społecznie kobietą. Przyjaźniła się z Marylą Cuthbert, jednak czasem jej krytycyzm i chęć narzucania innym swych poglądów odstręczały od niej nawet najbliższych znajomych.
Pani Linde znana była ze swego wścibstwa - wiedziała o wszystkim co się w Avonlea działo. Szydełkując swym bacznym i czujnym okiem obserwowała przez okno najbliższą okolicę. Jeśli coś zaburzyło w okolicy spokój nie spoczęła, póki nie dowiedziała się o co chodzi. Życie innych interesowało ją bardziej niż jej własne. Wielbiła plotki i cieszyła się, jeśli mogła poinformować o nowych wieściach sąsiadów (np. o przyjeździe dziecka z sierocińca do Cuthbertów). Potrafiła jednak dochować tajemnicy, jak wtedy, gdy szyła sukienkę dla Ani – prezent na Boże Narodzenie. Zazwyczaj krytykowała wszystko i wszystkich i trudno było ją zadowolić. Maryla uważała, że pani Linde znalazłaby wady w samym archaniele Gabrielu, gdyby mieszkał w Avonlea.
Była perfekcyjną panią domu, a w jej gospodarstwie wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Nadzorowała szwalnię dla dziewcząt, prowadziła szkółkę niedzielną, a także działała w parafialnym Związku Pomocy i Stowarzyszeniu Pomocy dla Misjonarzy. Bez ogródek dzieliła się swoim zdaniem na dany temat. Lubiła być pytana o radę. Miała wysokie mniemanie o sobie - uważała się za osobę lubianą i podziwianą. Przy pierwszym spotkaniu z Anią okazała się jednak osobą bez serca. Skrytykowała wygląd dziewczynki, czym skrzywdziła ją, jak jeszcze nikt. W gruncie rzeczy była dobrą kobietą, ale nie nazbyt bystrą, by dostrzec w przeprosinach Ani podwójną grę. Potrafiła szybko wybaczać.
Miała dużą wiedzę teologiczną i doktrynalną. Często zajmowała swe zdanie w sprawach moralności, a także życia parafii w Avonlea. Należała do gorących, czynnych polityków i uważała, że bez jej obecności nie może się odbyć żadne polityczne zgromadzenie, chociaż zaliczała się do liberalnej opozycji. Opowiadała się za dopuszczeniem kobiet do głosowania, jednak z drugiej strony uważała, że miejsce kobiety jest w domu i krzywo patrzyła na dalszą edukacje Ani na uniwersytecie.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies