Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ania z Zielonego Wzgórza
Szkoła w Avonlea znajdowała się w otynkowanym na biało, niskim budynku o wielkich oknach. Wewnątrz mieściły się solidne, staroświeckie ławki z pulpitami dającymi się otwierać i zamykać, których deski były wyżłobione literami i hieroglificznymi podpisami trzech pokoleń uczniów. Do czwartej klasy dzieci pisały twardymi rysikami na tabliczkach. Dom szkolny stał z dala od drogi; poza nim ciągnął się ciemny las sosnowy i strumień, do którego uczniowie i uczennice wstawiali rano butelki z mlekiem, aby pozostało do południa zimne i słodkie.
W szkole w jednej sali uczyły się dzieci z różnych poziomów – od maluchów, którzy uczyli się czytać i pisać, po piętnastolatków przygotowujących się do egzaminów na dalszych etapach edukacji, na przykład w Królewskiej Akademii w Charlottetown czy seminarium nauczycielskim. Było ich niewielu, więc zajęcia odbywały się indywidualnie. Nie było obowiązku szkolnego i można było zrezygnować z nauki na każdym etapie. Dla wielu mieszkańców małej miejscowości edukacja kończyła się na szkole w Avonlea.
Wśród przedmiotów w czwartej klasie było czytanie, geografia, historia Kanady, arytmetyka, a także lekcje religii i śpiewu, w kolejnych klasach dochodziły m. in.: łacina, geometria, algebra i francuski. Uczniowie pisali także dyktanda. Na przerwach dzieci biegły do pobliskiego lasku sosnowego, by nazbierać żywicę do żucia. Czytali także książki na głos. Wśród dziewcząt panował zwyczaj, że posiłki jadano wspólnie, dzieląc równo ciastka, kanapki i owoce między wszystkie uczennice.
Za czasów, gdy nauczycielem był pan Phillips uczniowie mogli sobie pozwolić na rozprężenie, ponieważ pedagog zajmował się prawie wyłącznie jedną uczennicą - Prissy Andrews. W tym czasie reszta uczniów robiła na co miała ochotę. Na lekcji nie można było zadawać pytań. Nauczyciel był złośliwy i ironiczny. Znęcał się psychicznie nad uczniami takimi jak Ania wystawiając ją na pośmiewisko klasy (wyśmiewając się z jej błędów ortograficznych już pierwszego dnia czy sadzając za karę z chłopcem). Mimo to, przy jego odejściu wszystkie dziewczyny rzewnie płakały.
Szkoła w Avonlea zmieniła się, gdy do pracy przyszła nowa nauczycielka Muriel Stacy. Organizowała w co drugi piątek po południu spotkania, na którym uczestnicy recytowali poezję lub dialogi. Poza tym odbywały się wycieczki szkolne, na których uczniowie w plenerze poznawali przyrodę oraz lekcje gimnastyki (były to zajęcia nowatorskie, wcześniej w Avonlea nieznane i budzące kontrowersje oraz opór konserwatywnych mieszkańców). Po lekcjach ze starszymi uczniami prowadziła zajęcia przygotowujące do egzaminów do seminarium nauczycielskiego. Stawiała na samodzielne myślenie i własne dochodzenie do wniosków. W ramach zajęć szkolnych organizowano koncerty, np. z okazji Bożego Narodzenia. Pozwalały one zdolniejszym uczniom na prezentacje swoich artystycznych talentów.
Motyw szkoły w „Ani z Zielonego Wzgórza”
Autor: Jakub RudnickiSzkoła w Avonlea znajdowała się w otynkowanym na biało, niskim budynku o wielkich oknach. Wewnątrz mieściły się solidne, staroświeckie ławki z pulpitami dającymi się otwierać i zamykać, których deski były wyżłobione literami i hieroglificznymi podpisami trzech pokoleń uczniów. Do czwartej klasy dzieci pisały twardymi rysikami na tabliczkach. Dom szkolny stał z dala od drogi; poza nim ciągnął się ciemny las sosnowy i strumień, do którego uczniowie i uczennice wstawiali rano butelki z mlekiem, aby pozostało do południa zimne i słodkie.
W szkole w jednej sali uczyły się dzieci z różnych poziomów – od maluchów, którzy uczyli się czytać i pisać, po piętnastolatków przygotowujących się do egzaminów na dalszych etapach edukacji, na przykład w Królewskiej Akademii w Charlottetown czy seminarium nauczycielskim. Było ich niewielu, więc zajęcia odbywały się indywidualnie. Nie było obowiązku szkolnego i można było zrezygnować z nauki na każdym etapie. Dla wielu mieszkańców małej miejscowości edukacja kończyła się na szkole w Avonlea.
Wśród przedmiotów w czwartej klasie było czytanie, geografia, historia Kanady, arytmetyka, a także lekcje religii i śpiewu, w kolejnych klasach dochodziły m. in.: łacina, geometria, algebra i francuski. Uczniowie pisali także dyktanda. Na przerwach dzieci biegły do pobliskiego lasku sosnowego, by nazbierać żywicę do żucia. Czytali także książki na głos. Wśród dziewcząt panował zwyczaj, że posiłki jadano wspólnie, dzieląc równo ciastka, kanapki i owoce między wszystkie uczennice.
Za czasów, gdy nauczycielem był pan Phillips uczniowie mogli sobie pozwolić na rozprężenie, ponieważ pedagog zajmował się prawie wyłącznie jedną uczennicą - Prissy Andrews. W tym czasie reszta uczniów robiła na co miała ochotę. Na lekcji nie można było zadawać pytań. Nauczyciel był złośliwy i ironiczny. Znęcał się psychicznie nad uczniami takimi jak Ania wystawiając ją na pośmiewisko klasy (wyśmiewając się z jej błędów ortograficznych już pierwszego dnia czy sadzając za karę z chłopcem). Mimo to, przy jego odejściu wszystkie dziewczyny rzewnie płakały.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies