Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Chłopcy z Placu Broni
Wyjaśnienie pojęcia einstand
Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, co znaczyło owo słówko einstand w mowie budapesztańskich dzieci. Otóż, kiedy w czasie gry w szklane kulki, stalówki lub pestki jakiś silniejszy chłopiec dostrzegł słabszego od siebie i chciał mu zabrać zabawki, to po prostu mówił: einstand! To obrzydliwe niemieckie słowo oznaczało, że silniejszy chłopiec uznaje kulkę czy stalówkę za łup wojenny, a w wypadku sprzeciwu zastosuje przemoc fizyczną. Było więc także wypowiedzeniem wojny. Słowo einstand krótko i zwięźle wyrażało przemoc, prawo pięści, rozbój, stan wojenny.
Znaczenie Placu dla budapesztańskich chłopców
Plac, pusty plac... O, zdrowe i rumiane wiejskie dzieci z Wielkiej Niziny WÄ™gierskiej! Å»yjecie oto na rozlegÅ‚ych przestrzeniach i wystarczy wam uczynić jeden tylko krok, aby znaleźć siÄ™ w szczerym polu, pod bÅ‚Ä™kitem cudownego nieboskÅ‚onu. Wasze spojrzenia przywykÅ‚y do bezkresnych pól i szerokich horyzontów. Wy nie zostaÅ‚yÅ›cie wtÅ‚oczone w mury wysokich kamienic i nie domyÅ›lacie siÄ™ nawet, jak wielkim skarbem jest dla budapeszteÅ„skich chÅ‚opców zwykÅ‚y, pusty plac. Taki plac to dla miejskich dzieci rozlegÅ‚a równina, to wspaniaÅ‚a przestrzeÅ„! SÅ‚owem — ich Wielka Nizina. Taki plac to wolność, to peÅ‚na swoboda.
Opis Placu Broni
I pomyÅ›leć, że ów plac jest tylko zwykÅ‚ym skrawkiem ziemi ogrodzonym z jednej strony rozwalajÄ…cym siÄ™ pÅ‚otem, a z pozostaÅ‚ych stron zamkniÄ™tym przez szare mury kamienic, wznoszÄ…cych siÄ™ wysoko pod niebo. […] Od ulicy PawÅ‚a byÅ‚ odgrodzony pÅ‚otem. Z lewej i prawej strony zamykaÅ‚y go dwie duże kamienice, a od tyÅ‚u... otóż to, na tyÅ‚ach znajdowaÅ‚o siÄ™ miejsce, które czyniÅ‚o ów plac terenem niezwykle atrakcyjnym. Albowiem zaczynaÅ‚ siÄ™ tam drugi, olbrzymi plac, wydzierżawiony przez zarzÄ…d tartaku na skÅ‚ad drewna. StaÅ‚y wiÄ™c tu uÅ‚ożone w sagi duże polana. WÅ›ród potężnych szeÅ›cianów powstaÅ‚a siatka regularnych uliczek. Istny labirynt! PięćdziesiÄ…t, a może i sześćdziesiÄ…t Å›cieżek krzyżowaÅ‚o siÄ™ wÅ›ród ciemnych sÄ…gów drewna i naprawdÄ™ nieÅ‚atwo byÅ‚o rozeznać siÄ™ w tej plÄ…taninie. Kto jednak z trudem przez ten labirynt przebrnÄ…Å‚, ten wychodziÅ‚ na placyk z maÅ‚ym budynkiem. To byÅ‚ wÅ‚aÅ›nie tartak parowy. […]Przed tartakiem rosÅ‚o kilka karÅ‚owatych drzewek morwowych, a pod jednym z nich staÅ‚a sklecona z desek budka. Tu wÅ‚aÅ›nie mieszkaÅ‚ SÅ‚owak, który pilnowaÅ‚ w nocy placu, żeby nikt nie kradÅ‚ lub nie podpaliÅ‚ drewna.
Zabawy na Placu Broni„ChÅ‚opcy z Placu Broni” - cytaty
Autor: Jakub RudnickiWyjaśnienie pojęcia einstand
Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, co znaczyło owo słówko einstand w mowie budapesztańskich dzieci. Otóż, kiedy w czasie gry w szklane kulki, stalówki lub pestki jakiś silniejszy chłopiec dostrzegł słabszego od siebie i chciał mu zabrać zabawki, to po prostu mówił: einstand! To obrzydliwe niemieckie słowo oznaczało, że silniejszy chłopiec uznaje kulkę czy stalówkę za łup wojenny, a w wypadku sprzeciwu zastosuje przemoc fizyczną. Było więc także wypowiedzeniem wojny. Słowo einstand krótko i zwięźle wyrażało przemoc, prawo pięści, rozbój, stan wojenny.
Znaczenie Placu dla budapesztańskich chłopców
Plac, pusty plac... O, zdrowe i rumiane wiejskie dzieci z Wielkiej Niziny WÄ™gierskiej! Å»yjecie oto na rozlegÅ‚ych przestrzeniach i wystarczy wam uczynić jeden tylko krok, aby znaleźć siÄ™ w szczerym polu, pod bÅ‚Ä™kitem cudownego nieboskÅ‚onu. Wasze spojrzenia przywykÅ‚y do bezkresnych pól i szerokich horyzontów. Wy nie zostaÅ‚yÅ›cie wtÅ‚oczone w mury wysokich kamienic i nie domyÅ›lacie siÄ™ nawet, jak wielkim skarbem jest dla budapeszteÅ„skich chÅ‚opców zwykÅ‚y, pusty plac. Taki plac to dla miejskich dzieci rozlegÅ‚a równina, to wspaniaÅ‚a przestrzeÅ„! SÅ‚owem — ich Wielka Nizina. Taki plac to wolność, to peÅ‚na swoboda.
Opis Placu Broni
I pomyÅ›leć, że ów plac jest tylko zwykÅ‚ym skrawkiem ziemi ogrodzonym z jednej strony rozwalajÄ…cym siÄ™ pÅ‚otem, a z pozostaÅ‚ych stron zamkniÄ™tym przez szare mury kamienic, wznoszÄ…cych siÄ™ wysoko pod niebo. […] Od ulicy PawÅ‚a byÅ‚ odgrodzony pÅ‚otem. Z lewej i prawej strony zamykaÅ‚y go dwie duże kamienice, a od tyÅ‚u... otóż to, na tyÅ‚ach znajdowaÅ‚o siÄ™ miejsce, które czyniÅ‚o ów plac terenem niezwykle atrakcyjnym. Albowiem zaczynaÅ‚ siÄ™ tam drugi, olbrzymi plac, wydzierżawiony przez zarzÄ…d tartaku na skÅ‚ad drewna. StaÅ‚y wiÄ™c tu uÅ‚ożone w sagi duże polana. WÅ›ród potężnych szeÅ›cianów powstaÅ‚a siatka regularnych uliczek. Istny labirynt! PięćdziesiÄ…t, a może i sześćdziesiÄ…t Å›cieżek krzyżowaÅ‚o siÄ™ wÅ›ród ciemnych sÄ…gów drewna i naprawdÄ™ nieÅ‚atwo byÅ‚o rozeznać siÄ™ w tej plÄ…taninie. Kto jednak z trudem przez ten labirynt przebrnÄ…Å‚, ten wychodziÅ‚ na placyk z maÅ‚ym budynkiem. To byÅ‚ wÅ‚aÅ›nie tartak parowy. […]Przed tartakiem rosÅ‚o kilka karÅ‚owatych drzewek morwowych, a pod jednym z nich staÅ‚a sklecona z desek budka. Tu wÅ‚aÅ›nie mieszkaÅ‚ SÅ‚owak, który pilnowaÅ‚ w nocy placu, żeby nikt nie kradÅ‚ lub nie podpaliÅ‚ drewna.
Czy można było znaleźć piękniejsze miejsce do zabaw? Dla nas, chłopców z miasta, było to coś wspaniałego! Nie potrafiliśmy wyobrazić sobie bardziej indiańskiego, piękniejszego i rozleglejszego placu, który by tak doskonale zastępował amerykańską prerię. A położony na tyłach skład drzewa stawał się wszystkim tym, czego akurat potrzebowaliśmy. Bywał więc miasteczkiem na Dzikim Zachodzie, puszczą, górami skalistymi pełnymi kanionów, słowem tym, czym go w danej chwili mianowano. I nie myślcie, że był to wystawiony na ataki, bezbronny plac! Przeciwnie, był to Plac Broni! Szczyty sągów chłopcy zamienili bowiem w fortece i twierdze.
Feri Ach – opis
Obok chorągiewki stał Feri Acz, straszliwy Feri Acz, ich zaciekły wróg, wódz chłopaków z Ogrodu Botanicznego. Prawą nogę postawił władczo na blankach twierdzy. Jego luźna, czerwona koszula łopotała na wietrze, a on szyderczo się uśmiechał.
Stosunek chłopców do Placu Broni
PrÄ™dzej czy później przyjdÄ… tutaj, żeby nas wypÄ™dzić. Ale my tego Placu nigdy nie oddamy, obronimy go! Czonakosz wrzasnÄ…Å‚ z caÅ‚ej siÅ‚y: — Niech żyje Plac! Rozejrzeli siÄ™ po dużym Placu i po stojÄ…cych na nim, oÅ›wietlonych wiosennym sÅ‚oÅ„cem, sÄ…gach drzewa. ChÅ‚opcom bÅ‚yszczaÅ‚y oczy, widać byÅ‚o, że kochajÄ… ten swój kawaÅ‚eczek ziemi i gotowi sÄ… o niego walczyć, gdy przyjdzie ku temu potrzeba. ByÅ‚ to swoisty rodzaj miÅ‚oÅ›ci ojczyzny. I kiedy woÅ‚ali „Niech żyje nasz Plac!", brzmiaÅ‚o to zupeÅ‚nie tak, jakby woÅ‚ali „Niech żyje Ojczyzna!". PÅ‚onęły im oczy, mocno biÅ‚y serca.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies