Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ten obcy
Opis wyspy
Rzeka Młynówka płynie wśród ugorów, piasków i lasów. Niedaleko od osady Olszyny na Młynówce jest wyspa. Mało kto ją zna, bo miejsce jest odludne, a poza tym wyspa powstała niedawno, w czasie ostatniej wiosennej powodzi. Wzburzona rzeka wyżłobiła sobie wówczas nowe koryto i odcięła od lądu pas brzegu, zarosły kilkunastu drzewami. Ogromna topola, która pozostała na skraju ugoru, przewróciła się, jej pień zwisł nad wodą jak pomost, a rozłożysta korona prawie sięgnęła wyspy. Wystarczyło przerzucić dwie długie żerdzie między jej najwyższymi gałęźmi a płaskim brzegiem, żeby się na wyspę przedostać.
Słowa Uli o ojcu
„Ojca powinno się mieć od samego początku, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, zawsze. Inaczej jest źle i ciężko i nie wiadomo wcale, jak z tego wybrnąć...”
Pierwsze spotkanie z „obcym”
Rozgarniając gałęzie, dobrnęły do polany, stałego miejsca spotkań. Zatrzymały się u jej skraju i natychmiast odruchowo cofnęły się o krok między tarniny. Dunaj stał nieruchomo przed krzakiem leszczyny, którego rozłożyste, zwisające do ziemi gałęzie tworzyły zieloną kopułę i który załoga uważała za swój namiot. Kiedy pies wyczuł dziewczęta za sobą, obejrzał się, po czym wrócił do poprzedniej pozycji i zawarczał znowu.
— Ktoś tam jest! — rzekła Pestka i oczy się jej roziskrzyły, jak zawsze w obliczu niezwykłych zdarzeń. Ula pobladła lekko i powiedziała niepewnie, schrypniętym szeptem:
— To pewno ten obcy.
Pierwszy opis „obcego”
Leżał teraz zwrócony ku światłu. Twarz, szyja i ręce miały przykry, szarawy kolor, właściwy ludziom po długotrwałej podróży bez możliwości umycia się i zmiany ubrania. Ula zauważyła chude policzki i szeroko rozłożone ładne brwi. Na spocone czoło spadały dawno nie strzyżone ciemne włosy, pozbawione połysku, jak sierść niedożywionego kota. Podniszczona wiatrówka i drelichowe spodnie były zmięte i pociemniałe od wilgoci.
Rozmowa Uli i Zenka o Dunaju„Ten obcy” - cytaty
Autor: Jakub RudnickiOpis wyspy
Rzeka Młynówka płynie wśród ugorów, piasków i lasów. Niedaleko od osady Olszyny na Młynówce jest wyspa. Mało kto ją zna, bo miejsce jest odludne, a poza tym wyspa powstała niedawno, w czasie ostatniej wiosennej powodzi. Wzburzona rzeka wyżłobiła sobie wówczas nowe koryto i odcięła od lądu pas brzegu, zarosły kilkunastu drzewami. Ogromna topola, która pozostała na skraju ugoru, przewróciła się, jej pień zwisł nad wodą jak pomost, a rozłożysta korona prawie sięgnęła wyspy. Wystarczyło przerzucić dwie długie żerdzie między jej najwyższymi gałęźmi a płaskim brzegiem, żeby się na wyspę przedostać.
Słowa Uli o ojcu
„Ojca powinno się mieć od samego początku, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, zawsze. Inaczej jest źle i ciężko i nie wiadomo wcale, jak z tego wybrnąć...”
Pierwsze spotkanie z „obcym”
Rozgarniając gałęzie, dobrnęły do polany, stałego miejsca spotkań. Zatrzymały się u jej skraju i natychmiast odruchowo cofnęły się o krok między tarniny. Dunaj stał nieruchomo przed krzakiem leszczyny, którego rozłożyste, zwisające do ziemi gałęzie tworzyły zieloną kopułę i który załoga uważała za swój namiot. Kiedy pies wyczuł dziewczęta za sobą, obejrzał się, po czym wrócił do poprzedniej pozycji i zawarczał znowu.
— Ktoś tam jest! — rzekła Pestka i oczy się jej roziskrzyły, jak zawsze w obliczu niezwykłych zdarzeń. Ula pobladła lekko i powiedziała niepewnie, schrypniętym szeptem:
— To pewno ten obcy.
Pierwszy opis „obcego”
Leżał teraz zwrócony ku światłu. Twarz, szyja i ręce miały przykry, szarawy kolor, właściwy ludziom po długotrwałej podróży bez możliwości umycia się i zmiany ubrania. Ula zauważyła chude policzki i szeroko rozłożone ładne brwi. Na spocone czoło spadały dawno nie strzyżone ciemne włosy, pozbawione połysku, jak sierść niedożywionego kota. Podniszczona wiatrówka i drelichowe spodnie były zmięte i pociemniałe od wilgoci.
— Musieli go bardzo bić.
— Tak myślisz?
— Dlatego się boi. Łatwo go nie nauczysz, nie jest już młody.
— Skąd wiesz?
— To się poznaje... Ale i dorosłego psa można dużo nauczyć, tylko że wolniej.
Poczucie wyobcowania Uli
Rozumiała jednak dobrze — i toczyła ze sobą walkę. Postanowiła już dawno, że nie będzie swego ojca o nic prosić. Jest traktowana jako obca, więc niech naprawdę będzie obca. Umacniała się w tym nastroju każdego dnia i sprawiało jej to szczególną, drażniącą przyjemność. Teraz trzeba by od tego odstąpić... Prosić to upokorzyć się, to dać proszonej osobie jakąś nad sobą przewagę...
Zachowanie Zenka przed wizytą u doktora
Oparty ręką o palik płotu patrzył z niepokojeni w okna domku, rzucając co chwila spojrzenie na drogę, jakby chcąc sprawdzić, czy ma zapewnioną możność ucieczki. Przypominał psa, który boi się, że go uderzą, ale nie odchodzi, bo jest głodny.
Przemyślenia Julka o Zenku
Jeździ autostopem, robi, co mu się podoba, nie słucha nikogo. I nikogo się nie boi, nawet doktora Zalewskiego. On w ogóle jest jak dorosły... Kiedy doktor przecinał mu wrzód, to nawet nie krzyknął, Ula przecież mówiła... I z tą ranną nogą pomaszerował dalej, nie oglądając się na nic, bo ma „swoją sprawę". Będzie wędrował, dopóki nie zrobi tego, co zamierzył. Mogą go spotkać różne złe przygody, a on nie troszczy się o to wcale, wie, że przezwycięży wszystko.
Marian o dorosłych
Dorosłych nie można słuchać zawsze i wszędzie, to jasne, nieraz nie mają racji, a nieraz po prostu zbyt przyjemne jest to, czego zabraniają, albo zbyt przykre to, co nakazują...
Uratowanie wozu z koniem przez Zenka
Zenka dzieli już od wozu nie więcej niż trzy kroki. Rzuca się naprzód, chwyta ręką za kłonicę, biegnie chwilę przy kole, po czym gwałtownym ruchem odbija się od ziemi i wskakuje na wóz. Dalsze ruchy są błyskawiczne: chwyta dziecko, przerzuca je naprzód, przeskakuje siedzenie i schyla się po lejce. Już maje w ręku, skraca je, ciągnie ku sobie, hamując konia. Równocześnie przytrzymuje dziecko nogami, więzi je między deskami i siedzeniem.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies