Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Chłopi
W karczmie siedzieli nabywcy poręby lasu na Wilczych Dołach. Ich widok jeszcze bardziej rozwścieczył mężczyznę. Zaczął zamawiać kolejne kwaterki gorzałki. Dopiero gdy był już kompletnie pijany, a Żyd żądał zapłaty za alkohol, wybiegł z karczmy i krzyczał, że zabije każdego, kto stanie mu na drodze (nawet Jankiela).
II
Żona Antka znajduje sobie i mężowi posadę. Młynarz zatrudnia go w tartaku.
Hanka siedziała w izbie, a dzieci bawiły się na łóżku pod pierzyną. Rozglądała się po biednym pomieszczeniu, wspominając wybielone ściany, podłogę z desek, ciepłą i czystą izbę u Borynów. Była zła, ponieważ pokłóciła się przed chwilą z siostrą, a powoli, z dnia na dzień, wszystkie obowiązki należące do Antka spadały na jej wątłe barki. Z żalem przypominała sobie słowa szwagra o tym, że Jagustynka wszystkie domowe obowiązki wykonywała za Jagnę, która wylegiwała się w łóżku do południa, popijając herbatę, gdy tymczasem Maciej stale się do niej przymilał i kupował, co tylko chciała.
Żona Antka wzięła pieniądze za sprzedaną Żydom krowę i poszła do karczmy oddać dług Jankielowi, od którego brali podstawowe artykuły spożywcze na kredyt. Chodziła też po wsi z nadzieją, że znajdzie u kogoś pracę dla męża. Zawitała do organistów, u których rozpłakała się, pierwszy raz mówiąc o panującej w domu biedzie, o utracie sił i chęci do życia. Organistowie wysłuchali zapłakanej Borynowej, a gospodyni dała jej pracę (uprzędzenie wełny), za którą obiecała mąkę i kaszę. Worki z wełną mieli przynieść Hance parobcy.
Po wyjściu na drogę Antkowa nie wiedziała, gdzie iść w poszukiwaniu zajęcia dla męża. Zobaczywszy Nastkę, idącą do młyna z kolacją dla pracującego tam Mateusza, dowiedziała się o dobrze płatnej „robocie”. Z nowymi siłami poszła prosić młynarza o jakieś zajęcie dla Antka. Młody Boryna został przyjęty do pracy przy obróbce drewna, lecz przedtem Hanka usłyszała, że cała wieś plotkowała o jej mężu – uganiającym się za Jagną i migającym się od obowiązków. Podziękowała i opuściwszy młyn, cały czas myślała o usłyszanych słowach. Gdy wróciła do domu, zastała tam już trzy worki wełny przyniesione przez parobków. W jednym z nich znalazła bochen chleba, kawał słoniny i pół garnka kaszy. Zrobił sytą kolację, a po położeniu dzieci spać przędła wełnę prawie do świtu. Ciągle myślała o Antku i Jagnie, wskutek czego ogarnął ją żal. Nadal tak bardzo przecież kochała męża, a on ją tak boleśnie odtrącał. Przez cały następny dzień była spokojniejsza. Jej mąż wrócił dopiero wieczorem, zmęczony i zmarnowany.
W nocy Antek obiecał żonie, że nie „pójdzie w świat”, na co usłyszał o propozycji pracy u młynarza w tartaku (Hanka nie przyznała się, że to ona prosiła w imieniu męża o posadę – za bardzo się go bała). Nie zapewnił, że zacznie pracę, miał się zastanowić. Kobieta przytuliła się do niego, lecz on mógł myśleć jedynie o Jagnie. „Chłopi” – streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlgaW karczmie siedzieli nabywcy poręby lasu na Wilczych Dołach. Ich widok jeszcze bardziej rozwścieczył mężczyznę. Zaczął zamawiać kolejne kwaterki gorzałki. Dopiero gdy był już kompletnie pijany, a Żyd żądał zapłaty za alkohol, wybiegł z karczmy i krzyczał, że zabije każdego, kto stanie mu na drodze (nawet Jankiela).
II
Żona Antka znajduje sobie i mężowi posadę. Młynarz zatrudnia go w tartaku.
Hanka siedziała w izbie, a dzieci bawiły się na łóżku pod pierzyną. Rozglądała się po biednym pomieszczeniu, wspominając wybielone ściany, podłogę z desek, ciepłą i czystą izbę u Borynów. Była zła, ponieważ pokłóciła się przed chwilą z siostrą, a powoli, z dnia na dzień, wszystkie obowiązki należące do Antka spadały na jej wątłe barki. Z żalem przypominała sobie słowa szwagra o tym, że Jagustynka wszystkie domowe obowiązki wykonywała za Jagnę, która wylegiwała się w łóżku do południa, popijając herbatę, gdy tymczasem Maciej stale się do niej przymilał i kupował, co tylko chciała.
Żona Antka wzięła pieniądze za sprzedaną Żydom krowę i poszła do karczmy oddać dług Jankielowi, od którego brali podstawowe artykuły spożywcze na kredyt. Chodziła też po wsi z nadzieją, że znajdzie u kogoś pracę dla męża. Zawitała do organistów, u których rozpłakała się, pierwszy raz mówiąc o panującej w domu biedzie, o utracie sił i chęci do życia. Organistowie wysłuchali zapłakanej Borynowej, a gospodyni dała jej pracę (uprzędzenie wełny), za którą obiecała mąkę i kaszę. Worki z wełną mieli przynieść Hance parobcy.
Po wyjściu na drogę Antkowa nie wiedziała, gdzie iść w poszukiwaniu zajęcia dla męża. Zobaczywszy Nastkę, idącą do młyna z kolacją dla pracującego tam Mateusza, dowiedziała się o dobrze płatnej „robocie”. Z nowymi siłami poszła prosić młynarza o jakieś zajęcie dla Antka. Młody Boryna został przyjęty do pracy przy obróbce drewna, lecz przedtem Hanka usłyszała, że cała wieś plotkowała o jej mężu – uganiającym się za Jagną i migającym się od obowiązków. Podziękowała i opuściwszy młyn, cały czas myślała o usłyszanych słowach. Gdy wróciła do domu, zastała tam już trzy worki wełny przyniesione przez parobków. W jednym z nich znalazła bochen chleba, kawał słoniny i pół garnka kaszy. Zrobił sytą kolację, a po położeniu dzieci spać przędła wełnę prawie do świtu. Ciągle myślała o Antku i Jagnie, wskutek czego ogarnął ją żal. Nadal tak bardzo przecież kochała męża, a on ją tak boleśnie odtrącał. Przez cały następny dzień była spokojniejsza. Jej mąż wrócił dopiero wieczorem, zmęczony i zmarnowany.
III
Antek pracuje całymi dniami, unikając kontaktu z otoczeniem, a w końcu wdaje się w bójkę z Mateuszem (rozpowiadającym o swym przeszłym związku z Jagną) i pokonuje go.
Nazajutrz Antek podjął pracę u młynarza, który nakazał mu posłuszeństwo wobec Mateusza, jego prawej ręki w tartaku. W porze obiadowej, gdy wszyscy poszli jeść do młynicy, Antek pozostał na mrozie, nie chcąc słyszeć śmiechu i być ofiarą poniżania wywołanego nagłą biedą. Zjadł suchy chleb, który popił wodą z rzeki.
Zmęczony i przemarznięty skończył pracę o zmroku. Zaraz potem dotarł do domu, nie mając już sił na nic, tylko na sen. Ostatnio odzwyczaił się od ciężkiej roboty. Położywszy się pod pierzynę, od razu zasnął. Żona chodziła boso po izbie, by nie zbudzić go stukającymi trepami. I tak mijały Antkowi i Hance kolejne dni: „I czy mróz choćby i największą skrzytwą prażył, czy zawierucha dęła i biła wichurą i śniegiem, że oczów nie było można ozewrzeć, czy odwilż przychodziła, że trzeba było stać dnie całe w rozmiękłym śniegu, a przykry, wilgotny ziąb w kości właził, czy śniegi sypały, że topora własnego mało co widział - trzeba było zrywać się do dnia, bieżyć i dnie długie pracować, aż gnaty trzeszczały i każda żyła z osobna pruła się z utrudzenia, a śpieszyć się do tego, bo cztery piły tak zeżerały drzewo, że ledwie mogli nastarczyć i Mateusz poganiał”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Szybki test:
Pies Borynów to:a) Azor
b) Burek
c) Bąbel
d) Łapa
Rozwiązanie
Z pogorzeliska przy stodole Boryny wyjęto kawałek szmaty, w której ludzie rozpoznali:
a) szalik Jasia
b) zapaskę Jagusi
c) koszulę Antka
d) czapkę wójta
Rozwiązanie
Podlesie mieli kupić:
a) Cyganie
b) zruszczeni Polacy
c) niemieccy Żydzi
d) Ormianie
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies