JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Konrad Wallenrod
Czasem jednak, zamkniÄ™ty w samotnym pokoju, drÄ™czony nudÄ… lub zgryzotÄ…, „SzukaÅ‚ pociechy w gorÄ…cym napoju”. Wówczas zdawaÅ‚o siÄ™, że staje siÄ™ kimÅ› innym, jego bladÄ… i surowÄ… twarz pokrywaÅ‚ rumieniec, a źrenice ciskaÅ‚y, jak dawniej, bÅ‚yskawice. Narrator opisuje taki stan bohatera sÅ‚owami: „Z piersi żaÅ‚oÅ›nie westchnienie ucieka / I Å‚zÄ… perÅ‚owÄ… nabrzmiewa powieka, / DÅ‚oÅ„ lutni szuka, usta pieÅ›ni lejÄ…, / PieÅ›ni nucone cudzoziemskÄ… mowÄ…”. Na jego twarzy widać byÅ‚o w takich chwilach wysiÅ‚ek, co sugerowaÅ‚y podniesione brwi, pochyÅ‚e spojrzenie „ChcÄ…ce z głębiny ziemnej coÅ› wydostać”. Na pytanie: „Jakiż być może pieÅ›ni jego wÄ…tek?” narrator snuje przypuszczalne warianty odpowiedzi. JednÄ… z nich jest przekonanie, że Konrad: „Zapewne myÅ›lÄ…, w obłędnych pogoniach, / Åšciga swÄ… mÅ‚odość na przeszÅ‚oÅ›ci toniach”. W momentach gry na lutni, nie zdarzyÅ‚o siÄ™ jeszcze, by Wallenrod zagraÅ‚ weselsze tony. SÅ‚uchacze dzielili z nim wszystkie uczucia, jakie wywoÅ‚ywaÅ‚ gra, prócz jednego – uczucia nadziei.
Niejednokrotnie w takich chwilach odwiedzali go niespodziewanie bracia zakonni, czym wywoÅ‚ywali jego gniew: „PorzucaÅ‚ lutniÄ™ i pieÅ›ni nie Å›piewaÅ‚; / WymawiaÅ‚ gÅ‚oÅ›no bezbożne wyrazy, / CoÅ› Halbanowi szeptaÅ‚ po kryjomu, / KrzyczaÅ‚ na wojska, wydawaÅ‚ rozkazy” - groziÅ‚ nie wiadomo komu. Zatrwożeni bracia nie wiedzieli, co powodowaÅ‚o takie wybuchy, a Halban tylko siadaÅ‚ i uporczywie wpatrywaÅ‚ siÄ™ w Konrada. Narratorowi zdawaÅ‚o siÄ™ wtedy, że starzec coÅ› wspominaÅ‚, a może doradzaÅ‚. Prawdopodobne byÅ‚o także, że spojrzeniem staraÅ‚ siÄ™ wzbudzić trwogÄ™ w sercu przyjaciela…
Nie wiadomo dokÅ‚adnie, jakie przesÅ‚anie towarzyszyÅ‚o bacznemu spojrzeniu, lecz najważniejsze byÅ‚ jego skutek: wzrok Halbana natychmiast wypogadzaÅ‚ chmurne czoÅ‚o Wallenroda: „oczy przygasza i oblicze studzi”.
II
Wersy 1 – 160. Rozpoczyna siÄ™ uroczyste otwarcie obrad kapituÅ‚y, czemu towarzyszÄ… modÅ‚y i hymny. Pojawia siÄ™ postać tajemniczej Pustelnicy, od dziesiÄ™ciu lat zamurowanej na wÅ‚asnÄ… proÅ›bÄ™ w wieży nad jeziorem. Halban nuci pieśń o piÄ™knej, nieszczęśliwej Litwince.
Z Maryjenburskiej wieży rozbrzmiaÅ‚y dzwony, po czym z sali obrad wyszli: komtur, wielcy urzÄ™dnicy, kapÅ‚ani, bracia zakonni oraz grono rycerzy i udali siÄ™ do kaplicy. Tam sÅ‚uchali modłów i Å›piewali hymny do ÅšwiÄ™tego Ducha.„Konrad Wallenrod” – streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaCzasem jednak, zamkniÄ™ty w samotnym pokoju, drÄ™czony nudÄ… lub zgryzotÄ…, „SzukaÅ‚ pociechy w gorÄ…cym napoju”. Wówczas zdawaÅ‚o siÄ™, że staje siÄ™ kimÅ› innym, jego bladÄ… i surowÄ… twarz pokrywaÅ‚ rumieniec, a źrenice ciskaÅ‚y, jak dawniej, bÅ‚yskawice. Narrator opisuje taki stan bohatera sÅ‚owami: „Z piersi żaÅ‚oÅ›nie westchnienie ucieka / I Å‚zÄ… perÅ‚owÄ… nabrzmiewa powieka, / DÅ‚oÅ„ lutni szuka, usta pieÅ›ni lejÄ…, / PieÅ›ni nucone cudzoziemskÄ… mowÄ…”. Na jego twarzy widać byÅ‚o w takich chwilach wysiÅ‚ek, co sugerowaÅ‚y podniesione brwi, pochyÅ‚e spojrzenie „ChcÄ…ce z głębiny ziemnej coÅ› wydostać”. Na pytanie: „Jakiż być może pieÅ›ni jego wÄ…tek?” narrator snuje przypuszczalne warianty odpowiedzi. JednÄ… z nich jest przekonanie, że Konrad: „Zapewne myÅ›lÄ…, w obłędnych pogoniach, / Åšciga swÄ… mÅ‚odość na przeszÅ‚oÅ›ci toniach”. W momentach gry na lutni, nie zdarzyÅ‚o siÄ™ jeszcze, by Wallenrod zagraÅ‚ weselsze tony. SÅ‚uchacze dzielili z nim wszystkie uczucia, jakie wywoÅ‚ywaÅ‚ gra, prócz jednego – uczucia nadziei.
Niejednokrotnie w takich chwilach odwiedzali go niespodziewanie bracia zakonni, czym wywoÅ‚ywali jego gniew: „PorzucaÅ‚ lutniÄ™ i pieÅ›ni nie Å›piewaÅ‚; / WymawiaÅ‚ gÅ‚oÅ›no bezbożne wyrazy, / CoÅ› Halbanowi szeptaÅ‚ po kryjomu, / KrzyczaÅ‚ na wojska, wydawaÅ‚ rozkazy” - groziÅ‚ nie wiadomo komu. Zatrwożeni bracia nie wiedzieli, co powodowaÅ‚o takie wybuchy, a Halban tylko siadaÅ‚ i uporczywie wpatrywaÅ‚ siÄ™ w Konrada. Narratorowi zdawaÅ‚o siÄ™ wtedy, że starzec coÅ› wspominaÅ‚, a może doradzaÅ‚. Prawdopodobne byÅ‚o także, że spojrzeniem staraÅ‚ siÄ™ wzbudzić trwogÄ™ w sercu przyjaciela…
Nie wiadomo dokÅ‚adnie, jakie przesÅ‚anie towarzyszyÅ‚o bacznemu spojrzeniu, lecz najważniejsze byÅ‚ jego skutek: wzrok Halbana natychmiast wypogadzaÅ‚ chmurne czoÅ‚o Wallenroda: „oczy przygasza i oblicze studzi”.
II
Wersy 1 – 160. Rozpoczyna siÄ™ uroczyste otwarcie obrad kapituÅ‚y, czemu towarzyszÄ… modÅ‚y i hymny. Pojawia siÄ™ postać tajemniczej Pustelnicy, od dziesiÄ™ciu lat zamurowanej na wÅ‚asnÄ… proÅ›bÄ™ w wieży nad jeziorem. Halban nuci pieśń o piÄ™knej, nieszczęśliwej Litwince.
HYMN
Z kaplicy rozchodziÅ‚ siÄ™ Å›piewany przez zakonników hymn, w którym prosili ÅšwiÄ™tego Ducha o roztoczenie opieki nad „syjoÅ„skÄ… braciÄ…”. Obiecali przy tym, że bÄ™dÄ… posÅ‚uszni „Temu, nad kim spoczywa Twych skrzydeÅ‚ opieka”, czekajÄ…c na wytypowanie najgodniejszego spoÅ›ród ich grona, który miaÅ‚ dawać dowody wiary, nawracajÄ…c pogan na chrzeÅ›cijaÅ„stwo. Po wszystkich modlitwach opuÅ›cili Å›wiÄ…tyniÄ™, a wówczas arcykomtur zleciÅ‚, by wrócili i dalej bÅ‚agali Boga o oÅ›wiecenie.
Gdy nastaÅ‚a noc – zakonnicy wyszli, by siÄ™ orzeźwić. Część z nich zajęła zamkowy krużganek, inni przechodzili gaje i ogrody. Majowy krajobraz byÅ‚ cichy i spokojny, o czym Å›wiadczy liryczny opis narratora: „Noc byÅ‚a cicha; majowej pogody; / Z dala niepewny wyglÄ…daÅ‚ poranek; / Księżyc, obiegÅ‚szy bÅ‚onie safirowe, / Z odmiennym licem, z różnym blaskiem w oku, / DrzemiÄ…c· to w ciemnym, to w srebrnym obÅ‚oku, / ZniżaÅ‚ swÄ… cichÄ… i samotnÄ… gÅ‚owÄ™; / Jak dumajÄ…cy w pustyni kochanek, / ObiegÅ‚szy myÅ›lÄ… caÅ‚e życia koÅ‚o, / Wszystkie nadzieje, sÅ‚odycze, cierpienia, / To Å‚zy wylewa, to spójrzy wesoÅ‚o, / WreÅ›cie ku piersiom zmordowane czoÅ‚o / SkÅ‚ania - i wpada w letarg zamyÅ›lenia”.
Podczas gdy rycerze umilali sobie wolne chwile spacerem, arcykomtur nie traciÅ‚ żadnej sekundy. WezwaÅ‚ do siebie Halbana i „celniejszych braci”, po czym wziÄ…Å‚ ich na stronÄ™, „Aby z daleka od ciekawej rzeszy / ZasiÄ™gnąć rady, udzielić przestrogi”. Wyszli z zamku na równinÄ™, na której zabłądzili, ponieważ, oddajÄ…c siÄ™ rozmowie, nie pilnowali drogi. Gdy nastaÅ‚ ranek i czas powrotu do zamku, usÅ‚yszeli gÅ‚os z narożnej wieży, zajmowanej od dziesiÄ™ciu lat przez PustelnicÄ™. SÅ‚yszeli, że ta nieznana, pobożna niewiasta kilka lat temu, przybywszy z dala „do Maryi - miasta”, zamknęła siÄ™ wÅ‚aÅ›nie w tej wieży. Nikt nie znaÅ‚ powodu jej decyzji: „Czy jÄ… natchnęło niebo w przedsiÄ™wziÄ™ciu, / Czy skażonego sumienia wyrzuty / PragnÄ…c ukoić balsamem pokuty - / Pustelniczego szukaÅ‚a ukrycia / I tu znalazÅ‚a grobowiec za życia”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Szybki test:
Wallenrod, nie odznaczał się:a) gładkością mowy, składnością ukłonów
b) cnotami rycerskimi
c) prawością charakteru
d) walecznością na polu walki
RozwiÄ…zanie
Wspomniane w utworze miasto Maryi to współcześnie:
a) Wilno
b) Mariampol
c) Częstochowa
d) Malbork
RozwiÄ…zanie
W jakim miesiącu nastąpił wybór Wallenroda na wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego:
a) w listopadzie
b) w maju
c) w lipcu
d) w kwietniu
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies