Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Konrad Wallenrod
W literaturze mnóstwo jest zarazem pięknych i tragicznych historii o miłości. Mamy średniowieczną opowieść o losach Tristana i Izoldy, barokowy dramat o werońskich kochankach Romeo i Julii czy pozytywistyczną powieść o niespełnionej miłości kupca galanteryjnego Stanisława Wokulskiego do arystokratki Izabeli Łęckiej. Na tle tych smutnych historii opowieść o Walterze Alfie i Aldonie wyróżnia się uwikłaniem losów małżeństwa w realia historyczne, uniemożliwiające młodej parze wspólne szczęśliwe życie.
Walter Alf był Litwinem, porwanym jako dziecko od swych rodziców i wychowywanym przez Krzyżaków. Gdy w pewnym momencie swego życia udało mu się przedostać na stronę Litwinów, zamieszkał u księcia Kiejstuta. Właśnie na dworze tego sprawiedliwego władcy litewskiego Walter poznał jego córkę – piękną Aldonę. Zaczął mówić jej o dalekich krainach, lecz przede wszystkim wzniecał w sercu dziewczyny miłość do Boga. Czas upływał młodym na wspólnych spacerach i rozmowach. Jako że Kiejstut był bardzo zadowolony z pomysłów i odwagi młodego rycerza, z ochotą przyglądał się rozwojowi nieśmiałego uczucia, aż w końcu zezwolił na ślub młodych.
Niestety, szczęście młodej pary nie trwało długo – do zamku zaczęły docierać coraz to nowe wieści o plądrujących litewskie ziemie Krzyżakach. Walter nie mógł odnaleźć szczęścia przy boku ukochanej małżonki: „Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Gdy, wraz z teściem i Halbanem ustalili szczegóły podstępnego planu obalenia mocy Zakonu, postanowił poświęcić się dla dobra ojczyzny i porzucił Aldonę.
Właśnie w tym momencie historii miała miejsce najsmutniejsza rozmowa. Gdy Walter próbował potajemnie wymknąć się z zamku, przeczuwająca nieszczęście Aldona czekała na niego za miastem. W czasie tego smutnego spotkania doszło do rozstania małżonków. Walter powiedział żonie, by od tej chwili traktowała go jak zmarłego, by wyszła ponownie za mąż: „Jesteś młoda i piękna, znajdziesz pociechę, zapomnisz! / Wielu książąt dawniej o twą starało się rękę; / Jesteś wolna, jesteś wdową po wielkim człowieku, / Który dla dobra ojczyzny wyrzekł się - nawet i ciebie! / Bywaj zdrowa, zapomnij; zapłacz niekiedy nade mną: / Walter wszystko utracił, Walter sam jeden pozostał / Jako Wiatr na pustyni; błąkać się musi po świecie, / Zdradzać, mordować i potem ginąć śmiercią haniebną”, na co Aldona zakomunikowała, że nie zamierza wiązać się z nikim innym, lecz wstąpi do klasztoru, do bram którego odprowadził ją ukochany. Po smutnym pożegnaniu, Walter opuścił żonę, zabierając ze sobą starego wajdelotę…
Kobieta nie chciała żyć z dala od ukochanego, dlatego też wybrała pustelniczy żywot w starej wieży nieopodal zamku Krzyżaków (w którym przebywał jej mąż). Poświęciła się, by choć nocami móc słyszeć głos Waltera – Konrada. Czasem tylko zdarzało się jej zaśpiewać smutną pieśń, w której zawodziła nad swym życiem, nad przepłakanymi w samotności długimi latami. Nim wybrała samotny żywot, dorastała obsypywana pieszczotami ojca i uściskami matki, w bogatym zamku, położonym w wesołej krainie.Historia tragicznej miłości Konrada i Aldony
Autor: Karolina MarlgaW literaturze mnóstwo jest zarazem pięknych i tragicznych historii o miłości. Mamy średniowieczną opowieść o losach Tristana i Izoldy, barokowy dramat o werońskich kochankach Romeo i Julii czy pozytywistyczną powieść o niespełnionej miłości kupca galanteryjnego Stanisława Wokulskiego do arystokratki Izabeli Łęckiej. Na tle tych smutnych historii opowieść o Walterze Alfie i Aldonie wyróżnia się uwikłaniem losów małżeństwa w realia historyczne, uniemożliwiające młodej parze wspólne szczęśliwe życie.
Walter Alf był Litwinem, porwanym jako dziecko od swych rodziców i wychowywanym przez Krzyżaków. Gdy w pewnym momencie swego życia udało mu się przedostać na stronę Litwinów, zamieszkał u księcia Kiejstuta. Właśnie na dworze tego sprawiedliwego władcy litewskiego Walter poznał jego córkę – piękną Aldonę. Zaczął mówić jej o dalekich krainach, lecz przede wszystkim wzniecał w sercu dziewczyny miłość do Boga. Czas upływał młodym na wspólnych spacerach i rozmowach. Jako że Kiejstut był bardzo zadowolony z pomysłów i odwagi młodego rycerza, z ochotą przyglądał się rozwojowi nieśmiałego uczucia, aż w końcu zezwolił na ślub młodych.
Niestety, szczęście młodej pary nie trwało długo – do zamku zaczęły docierać coraz to nowe wieści o plądrujących litewskie ziemie Krzyżakach. Walter nie mógł odnaleźć szczęścia przy boku ukochanej małżonki: „Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Gdy, wraz z teściem i Halbanem ustalili szczegóły podstępnego planu obalenia mocy Zakonu, postanowił poświęcić się dla dobra ojczyzny i porzucił Aldonę.
Właśnie w tym momencie historii miała miejsce najsmutniejsza rozmowa. Gdy Walter próbował potajemnie wymknąć się z zamku, przeczuwająca nieszczęście Aldona czekała na niego za miastem. W czasie tego smutnego spotkania doszło do rozstania małżonków. Walter powiedział żonie, by od tej chwili traktowała go jak zmarłego, by wyszła ponownie za mąż: „Jesteś młoda i piękna, znajdziesz pociechę, zapomnisz! / Wielu książąt dawniej o twą starało się rękę; / Jesteś wolna, jesteś wdową po wielkim człowieku, / Który dla dobra ojczyzny wyrzekł się - nawet i ciebie! / Bywaj zdrowa, zapomnij; zapłacz niekiedy nade mną: / Walter wszystko utracił, Walter sam jeden pozostał / Jako Wiatr na pustyni; błąkać się musi po świecie, / Zdradzać, mordować i potem ginąć śmiercią haniebną”, na co Aldona zakomunikowała, że nie zamierza wiązać się z nikim innym, lecz wstąpi do klasztoru, do bram którego odprowadził ją ukochany. Po smutnym pożegnaniu, Walter opuścił żonę, zabierając ze sobą starego wajdelotę…
Dni upływały jej w spokoju: „Dni bez tęsknoty, nocy bez marzenia; / Spokojność na kształt cichego anioła, / We dnie i w nocy, na polu i w domie / Strzegła mię z bliska, chociaż niewidomie”. Po zamążpójściu, zamiast żyć w szczęśliwym i bezpiecznym domu, wśród gromadki dzieci i kochającego męża, dni upływały jej na tym samym – na cichej modlitwie w pustelniczej wieży.
Aldona jednak niczego nie żałowała, ponieważ dokonała swego wyboru świadomie. Choć niejednokrotnie Konrad prosił ją o przebaczenie: „Niechaj łza straszna, co głazy przecieka, / Nie ginie darmo; zdejmę szyszak z głowy, / Tu niechaj spadnie, niech mi pali czoło, / Tu niechaj spadnie, jam cierpieć gotowy: / Chcę znać zawczasu, co mię w piekle czeka!”, ona zawsze zachowywała spokój.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies