Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Przedwiośnie
Z czasem przy stole siedziało już coraz mniej biesiadników. Cezary wysłuchiwał opowieści wuja Michała, który żalił się, że robił kiedyś interesy z dwoma Żydami, braćmi Kminkami, na czym źle wyszedł. Opowieści przysłuchiwał się ksiądz Anastazy, zwany przez rodzinę pomidorkiem. Znał tę historyjkę na pamięć, ale nie miał serca przerwać krewniakowi. Z radością zauważył, że taki właśnie zamiar ma Karolina. Panna zapytała Cezarego, czy nie jest zmęczony po długiej podróży z Warszawy. Rodzina uznała, że Baryka powinien już udać się na zasłużony odpoczynek. Ksiądz Anastazy zaproponował, że młodzieniec będzie spał razem z nim w „Ariance”, czyli małym domku dla gości. Karolina odprowadziła Cezarego, zwanego przy biesiadnym stole „porucznikiem” i Anastazego do położonej w ogrodzie altany. Po drodze ksiądz „wlazł w ciemności na młodego świerka, który mu się cały wpakował pod sutannę i między nogi, a w sposób tak wyjątkowo uporczywy, iż żadną miarą nie można było ani przeskoczyć, ani ominąć, ani w ogóle przerwać tego dosiadania świerka z jego bujnymi i sprężystymi gałęźmi”. Z pomocą przyszła Anastazemu panna Karolina. Szarłatowiczówna dziwiła się, że polscy księża noszą tak długie sutanny, dłuższe, niż kapłani na Zachodzie. Dłuższe nawet od sukni damskich. Podchmielony kapłan zaczął wtedy śpiewać na cały głos:
“Caroline, Caroline,
Prends ton chapeau fleuri,
Ta robe blanche
De dimanche
Et tes petits souliers vernis...”.
Rozbawiona Karolina prosiła Anastazego, by przestał, poczym zaczęła go poganiać, ponieważ właśnie zaczęło kropić. Cezary maszerował w ciszy, wsparty o drobną, choć silną rękę panny Szarłatowiczówny. W domku Karolina zaprowadziła „porucznika” do jego pokoju. Cezary zdążył się jeszcze pożegnać z „kanonikiem”, jak nazwał Anastazego, który miał swoje łóżko zaraz przy drzwiach wejściowych. W ciemnej sieni został sam na sam z panną Karoliną.
Młoda kobieta odszukała w komodach świecę i zapałki. Wytłumaczyła przy tym Cezaremu, że „Arianka” to dawny zbór ariański, wielokrotnie przerabiany. Obecnie znajdowały się tu pokoje gościnne, kancelaria i mieszkanie rządcy. Wreszcie Karolina wprowadziła Barykę do jego pokoju, była zadowolona, że łóżko jest posłane. W Cezarym obudził się duch gentlemana i zaproponował kobiecie, że odprowadzi ją powrotem do domu, bo nie wypada, by wracała sama w ciemną noc. Karolina zareagowała z uśmiechem: „Tak! Pan mnie, bo się boję, a potem ja pana, bo pan nie trafi”. Jednak Cezaremu udało się postawić na swoim. Kobieta zgodziła się, że da się odprowadzić do połowy drogi. Na dworze lał deszcz, więc młodzi musieli biec. Baryka zaproponował Karolinie, by ta przykryła się jego płaszczem, ale dziewczyna odmówiła, ponieważ uznała, że tak nie wypada. Cezary jednak nalegał, że nakryją się oboje. Aby tego dokonać musiał przyciągnąć dziewczynę do siebie. Karolina odsunęła się spłoszona, ale wciąż znajdował się pod połową płaszcza Baryki. Cezary obejmował pannę Szarłatowiczównę na tyle, na ile było to konieczne, by uchronić ją przed deszczem. Wyczuwał, że ciało dziewczyny drży. Karolina tłumaczyła, że nie przywykła do „żołnierskiej” śmiałości ze strony mężczyzn. Baryka bronił się, że na co dzień nie postępuje w ten sposób, a teraz chodzi mu tylko o to, aby dziewczyna nie zmokła. Nim się zorientowali byli już pod domem. Pożegnali się i Cezary pobiegł z powrotem przez park do „Arianki”.
* * *„Przedwiośnie” – szczegółowe streszczenie
Autor: Karolina MarlgaZ czasem przy stole siedziało już coraz mniej biesiadników. Cezary wysłuchiwał opowieści wuja Michała, który żalił się, że robił kiedyś interesy z dwoma Żydami, braćmi Kminkami, na czym źle wyszedł. Opowieści przysłuchiwał się ksiądz Anastazy, zwany przez rodzinę pomidorkiem. Znał tę historyjkę na pamięć, ale nie miał serca przerwać krewniakowi. Z radością zauważył, że taki właśnie zamiar ma Karolina. Panna zapytała Cezarego, czy nie jest zmęczony po długiej podróży z Warszawy. Rodzina uznała, że Baryka powinien już udać się na zasłużony odpoczynek. Ksiądz Anastazy zaproponował, że młodzieniec będzie spał razem z nim w „Ariance”, czyli małym domku dla gości. Karolina odprowadziła Cezarego, zwanego przy biesiadnym stole „porucznikiem” i Anastazego do położonej w ogrodzie altany. Po drodze ksiądz „wlazł w ciemności na młodego świerka, który mu się cały wpakował pod sutannę i między nogi, a w sposób tak wyjątkowo uporczywy, iż żadną miarą nie można było ani przeskoczyć, ani ominąć, ani w ogóle przerwać tego dosiadania świerka z jego bujnymi i sprężystymi gałęźmi”. Z pomocą przyszła Anastazemu panna Karolina. Szarłatowiczówna dziwiła się, że polscy księża noszą tak długie sutanny, dłuższe, niż kapłani na Zachodzie. Dłuższe nawet od sukni damskich. Podchmielony kapłan zaczął wtedy śpiewać na cały głos:
“Caroline, Caroline,
Prends ton chapeau fleuri,
Ta robe blanche
De dimanche
Et tes petits souliers vernis...”.
Rozbawiona Karolina prosiła Anastazego, by przestał, poczym zaczęła go poganiać, ponieważ właśnie zaczęło kropić. Cezary maszerował w ciszy, wsparty o drobną, choć silną rękę panny Szarłatowiczówny. W domku Karolina zaprowadziła „porucznika” do jego pokoju. Cezary zdążył się jeszcze pożegnać z „kanonikiem”, jak nazwał Anastazego, który miał swoje łóżko zaraz przy drzwiach wejściowych. W ciemnej sieni został sam na sam z panną Karoliną.
Młoda kobieta odszukała w komodach świecę i zapałki. Wytłumaczyła przy tym Cezaremu, że „Arianka” to dawny zbór ariański, wielokrotnie przerabiany. Obecnie znajdowały się tu pokoje gościnne, kancelaria i mieszkanie rządcy. Wreszcie Karolina wprowadziła Barykę do jego pokoju, była zadowolona, że łóżko jest posłane. W Cezarym obudził się duch gentlemana i zaproponował kobiecie, że odprowadzi ją powrotem do domu, bo nie wypada, by wracała sama w ciemną noc. Karolina zareagowała z uśmiechem: „Tak! Pan mnie, bo się boję, a potem ja pana, bo pan nie trafi”. Jednak Cezaremu udało się postawić na swoim. Kobieta zgodziła się, że da się odprowadzić do połowy drogi. Na dworze lał deszcz, więc młodzi musieli biec. Baryka zaproponował Karolinie, by ta przykryła się jego płaszczem, ale dziewczyna odmówiła, ponieważ uznała, że tak nie wypada. Cezary jednak nalegał, że nakryją się oboje. Aby tego dokonać musiał przyciągnąć dziewczynę do siebie. Karolina odsunęła się spłoszona, ale wciąż znajdował się pod połową płaszcza Baryki. Cezary obejmował pannę Szarłatowiczównę na tyle, na ile było to konieczne, by uchronić ją przed deszczem. Wyczuwał, że ciało dziewczyny drży. Karolina tłumaczyła, że nie przywykła do „żołnierskiej” śmiałości ze strony mężczyzn. Baryka bronił się, że na co dzień nie postępuje w ten sposób, a teraz chodzi mu tylko o to, aby dziewczyna nie zmokła. Nim się zorientowali byli już pod domem. Pożegnali się i Cezary pobiegł z powrotem przez park do „Arianki”.
Zaskoczony Cezary był świadkiem chwili zapomnienia panny Karoliny. Przed śniadaniem udał się do salonu, do którego weszła także ubrana w samą koszulę dziewczyna. Przeświadczona, że jest tam sama zaczęła tańczyć. Baryka przyglądał się zafascynowany i dostrzegł jej piękno. Po śniadaniu wraz z Hipolitem wybrał się na przejażdżkę, podczas której poznał panią Laurę Kościeniecką i jej narzeczonego Władysława Barwickiego. Kobieta zaprosiła ich do swojego pałacu w Leńcu. Zaprosiła także Cezarego na piknik charytatywny w pałacu w Odolanach.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Laura umówiła się z Cezarym w Warszawie:a) w kawiarni
b) w Parku Praskim
c) w Ogrodzie Saskim
d) w Łazienkach
Rozwiązanie
Woźnicą w Nawłoci był:
a) Gruboszewski
b) Jędrek
c) Hipolit
d) Maciejunio
Rozwiązanie
Z Baku Cezary i Seweryn udali się:
a) do Siedlec
b) do Warszawy
c) do Charkowa
d) do Moskwy
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies