JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Ludzie bezdomni
WywoÅ‚aÅ‚ tym wÅ›ciekÅ‚ość WÄ™glichowskiego. Jeden z kontrolerów stwierdziÅ‚, że Tomasz jest w bÅ‚Ä™dzie, ponieważ liczba kuracjuszy stale rosÅ‚a, wiÄ™c okolica zakÅ‚adu z pewnoÅ›ciÄ… nie pogarsza stanu zdrowia przyjezdnych. KrzywosÄ…d zapewniÅ‚, że M. Les daÅ‚by pieniÄ…dze na projekt Judyma, lecz byÅ‚o to zbÄ™dne, ponieważ sÄ… ważniejsze sprawy i wydatki, niż przebudowa. Wówczas bohater poczuÅ‚ siÄ™ przegrany, zamilkÅ‚ i siadÅ‚ na uboczu. Komisja odjechaÅ‚a, a stosunki dyrektora i administratora wzglÄ™dem doktora znacznie siÄ™ ochÅ‚odziÅ‚y: „Odrzucenie go wydaÅ‚o mu siÄ™ i ruinÄ… zdrowia kuracjuszów, i postÄ™pkiem przeciwspoÅ‚ecznym. MaÅ‚a w istocie swej kwestia wyrosÅ‚a w jego myÅ›lach do niebywaÅ‚ych rozmiarów i zakrywaÅ‚a inne sprawy, stokroć wiÄ™kszej doniosÅ‚oÅ›ci. Tak gzyms dachu chlewika stojÄ…cy na prost okna, z którego patrzymy, zakrywa rozlegÅ‚y Å‚aÅ„cuch gór dalekich”.
Węglichowski przeklinał dzień, w którym zaproponował Judymowi stanowisko w zakładzie.
„Ta Å‚za, co z oczu twoich spÅ‚ywa…”
„Ta Å‚za, co z oczu twoich spÅ‚ywa…” to poczÄ…tek wiersza Adama Asnyka. W rozdziale mowa o wyjeździe Wiktora Judyma do Szwajcarii.
Wiktor Judym, za pieniądze od Tomasza (które ten odłożył z pensji), wyjeżdżał za granicę. Wczesnym lutowym rankiem całą rodziną wsiedli do dorożki, i odjechali w nieznanym kierunku. Ich podróży towarzyszył ostry wiatr, a oni tulili się do siebie. Mijali kamienice, ulice, a w pewnym momencie przejechali obok posłańca ulicznego, który z zimna tupał nogami i rozcierał sobie dłonie dla rozgrzewki.
Na ulicy Srebrnej i Towarowej dorożka musiała trochę zwolnić, z uwagi na wyboje na drodze. Zza budynków wynurzały się kształty fabrycznych murów, na widok których Wiktorowi zakręciła się w oku łza.
Po minięciu ostatniej rogatki, jechali miedzy parkanami, ogradzającymi sady, zostawiając za sobą miasto. Wiktor myślami był już daleko.
Około południa dorożka zatrzymała się przed samotnym budynkiem na pustkowiu. Na dole znajdował się sklep, a w głębi lokal. Właścicielem tego gmachu był Żyd, którego Wiktor poprosił o butelkę wódki na rozgrzewkę. Cała rodzina, a nawet woźnica, wypili po kieliszku trunku. Nieznajomi wzbudzili powszechne zainteresowanie Żydów, który wyszli przed budynek, by dokładniej się im przyjrzeć. We mgle, w oddali było widać zarysy domów, a jakiś Żyd powiedział, że mieści się tam dworzec kolejowy. Najbliższy pociąg miał za trzy kwadranse odjechać do Sosnowca.
Wiktor z rodzinÄ… zaczÄ…Å‚ iść w tamtym kierunku. PostanowiÅ‚, że bliscy odprowadzÄ… go do pierwszych zabudowaÅ„, a potem wrócÄ… do czekajÄ…cej dorożki i odjadÄ… z powrotem do Warszawy. Gdy tak szli, Teosia myÅ›laÅ‚a nad sÅ‚owami, które zamierzaÅ‚a powiedzieć mężowi. CzuÅ‚a siÄ™ niedobrze po wypitym kieliszku wódki. Z zamyÅ›lenia wyrwaÅ‚ jÄ… Wiktor, który zatrzymaÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ żegnać. Gdy zapytaÅ‚a, czy jej aby nie rzuci, otrzymaÅ‚a zapewnienie, że nie. ObiecaÅ‚, że gdy tylko dostanie pracÄ™, zaraz przyÅ›le im pieniÄ…dze, po czym pożegnaÅ‚ siÄ™ z dziećmi i odszedÅ‚ w kierunku dworca kolejowego. „Ludzie bezdomni” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaWywoÅ‚aÅ‚ tym wÅ›ciekÅ‚ość WÄ™glichowskiego. Jeden z kontrolerów stwierdziÅ‚, że Tomasz jest w bÅ‚Ä™dzie, ponieważ liczba kuracjuszy stale rosÅ‚a, wiÄ™c okolica zakÅ‚adu z pewnoÅ›ciÄ… nie pogarsza stanu zdrowia przyjezdnych. KrzywosÄ…d zapewniÅ‚, że M. Les daÅ‚by pieniÄ…dze na projekt Judyma, lecz byÅ‚o to zbÄ™dne, ponieważ sÄ… ważniejsze sprawy i wydatki, niż przebudowa. Wówczas bohater poczuÅ‚ siÄ™ przegrany, zamilkÅ‚ i siadÅ‚ na uboczu. Komisja odjechaÅ‚a, a stosunki dyrektora i administratora wzglÄ™dem doktora znacznie siÄ™ ochÅ‚odziÅ‚y: „Odrzucenie go wydaÅ‚o mu siÄ™ i ruinÄ… zdrowia kuracjuszów, i postÄ™pkiem przeciwspoÅ‚ecznym. MaÅ‚a w istocie swej kwestia wyrosÅ‚a w jego myÅ›lach do niebywaÅ‚ych rozmiarów i zakrywaÅ‚a inne sprawy, stokroć wiÄ™kszej doniosÅ‚oÅ›ci. Tak gzyms dachu chlewika stojÄ…cy na prost okna, z którego patrzymy, zakrywa rozlegÅ‚y Å‚aÅ„cuch gór dalekich”.
Węglichowski przeklinał dzień, w którym zaproponował Judymowi stanowisko w zakładzie.
„Ta Å‚za, co z oczu twoich spÅ‚ywa…”
„Ta Å‚za, co z oczu twoich spÅ‚ywa…” to poczÄ…tek wiersza Adama Asnyka. W rozdziale mowa o wyjeździe Wiktora Judyma do Szwajcarii.
Wiktor Judym, za pieniądze od Tomasza (które ten odłożył z pensji), wyjeżdżał za granicę. Wczesnym lutowym rankiem całą rodziną wsiedli do dorożki, i odjechali w nieznanym kierunku. Ich podróży towarzyszył ostry wiatr, a oni tulili się do siebie. Mijali kamienice, ulice, a w pewnym momencie przejechali obok posłańca ulicznego, który z zimna tupał nogami i rozcierał sobie dłonie dla rozgrzewki.
Na ulicy Srebrnej i Towarowej dorożka musiała trochę zwolnić, z uwagi na wyboje na drodze. Zza budynków wynurzały się kształty fabrycznych murów, na widok których Wiktorowi zakręciła się w oku łza.
Po minięciu ostatniej rogatki, jechali miedzy parkanami, ogradzającymi sady, zostawiając za sobą miasto. Wiktor myślami był już daleko.
Około południa dorożka zatrzymała się przed samotnym budynkiem na pustkowiu. Na dole znajdował się sklep, a w głębi lokal. Właścicielem tego gmachu był Żyd, którego Wiktor poprosił o butelkę wódki na rozgrzewkę. Cała rodzina, a nawet woźnica, wypili po kieliszku trunku. Nieznajomi wzbudzili powszechne zainteresowanie Żydów, który wyszli przed budynek, by dokładniej się im przyjrzeć. We mgle, w oddali było widać zarysy domów, a jakiś Żyd powiedział, że mieści się tam dworzec kolejowy. Najbliższy pociąg miał za trzy kwadranse odjechać do Sosnowca.
Teosia długo jeszcze patrzyła za swym mężem, a potem wróciła z Frankiem i Karolą do dorożki. Wszyscy odjechali do domu.
O świcie
Tomasz spotyka wczesnym rankiem JoannÄ™, która informuje go o ucieczce Natalii z Karbowskim. DziÄ™ki temu Judym uÅ›wiadamia sobie, że obiektem jego miÅ‚oÅ›ci jest Podborska: „Przecie to jest moja żona”.
O świcie Judym wybrał się do pobliskich wiosek, by odwiedzić chorych. Był początek kwietnia. Idąc brzegiem lasu, w powietrzu czuł wilgoć, odpowiednią tej porze roku. Przysiadł na pniu i wsłuchał się w ciszę, gdy usłyszał nagle turkot zbliżającego się wozu. Okazał się, że jechała nim panna Podborska z woźnicą.
Tomasz podszedł się przywitać. Był zdziwiony, widząc ją o tak wczesnej porze. Wyglądała na zmęczoną i zdenerwowaną. Zwierzyła się mu, że wraca właśnie z Woli Zomeckiej, gdzie była u spowiedzi.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22
Szybki test:
Słowa "Medycyna to interes jak każdy inny" powiedział:a) doktor Chmielnicki
b) doktor Węglichowski
c) Judym
d) doktor Czernisz
RozwiÄ…zanie
Występująca w powieści Helena to:
a) gospodyni Judyma
b) córka dyrektora kopalni
c) córka dyrektora uzdrowiska
d) pierwsza miłość Judyma
RozwiÄ…zanie
Joasia Podborska przyszła na świat:
a) w warszawskim mieszkaniu
b) w szlacheckim dworku
c) w rodzinie arystokratycznej
d) w wiejskiej chałupie
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies