Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Krzyżacy
Zebrani na podwórzu zamkowym żoÅ‚dacy szydzili z Juranda, który zmierzaÅ‚ ku najwiÄ™kszym drzwiom. Do zamku zostaÅ‚ wprowadzony przez mÅ‚odego kleryka, który ostrzegÅ‚, by pohamowaÅ‚ gniew. Rycerz zauważyÅ‚ na jego twarzy współczucie i zapytaÅ‚, czy oddadzÄ… mu córkÄ™, lecz mÅ‚odzian nie potrafiÅ‚ odpowiedzieć. PoradziÅ‚ jedynie, aby odebraÅ‚ dziecko, zanim komtur wyzdrowieje. Po chwili weszli do obszernej komnaty, w której za stoÅ‚em siedzieli Danveld, de Löve, Gotfryd i Rotgier. Krzyżacy z pogardÄ… i nienawiÅ›ciÄ… patrzyli na rycerza. Komtur daÅ‚ znak i pachoÅ‚ek pociÄ…gnÄ…Å‚ jeÅ„ca za powróz.
Danveld oświadczył, że w taki sposób moc Zakonu zwycięża pychę i złość i porównał pana ze Spychowa do psa, który czeka na ich łaskę i zmiłowanie. Słowa te znieważyły Juranda. Odparł, że nazywając go psem, komtur ujmuje godności tym, którzy polegli z jego ręki. Błazen zamkowy dodał, że pojmany powinien zjeść powróz. Danveld wybuchnął śmiechem i wszyscy zaczęli szydzić ze straszliwego niegdyś wroga. Zbliżali się do niego, oblewając piwem, a on stał przez jakiś czas spokojny, aż wreszcie ruszył ku Zygfrydowi, wołając, żeby zgodnie z obietnicą oddali mu dziecko. Danveld rzekł, że nie ma na to świadków, lecz Zakon odeśle dwórkę księżnej Anny do Spychowa. Zaskoczony rycerz podziękował i poprosił o spotkanie z Danusią.
Komtur kazał sprowadzić zakładniczkę. Kiedy została wprowadzona do izby, wszyscy spojrzeli z ciekawością, słyszeli bowiem o niezwykłej urodzie Jurandówny. Na widok niedojdy zebrani roześmieli się, a Jurand, który w pierwszej chwili skoczył ku niej, zatrzymał się zdumiony, mówiąc, że to nie jego córka. Danveld udał zaskoczonego, zapewniając, że innej dziewczyny nie ma w Szczytnie. Jurand zaczął wołać, że w nocy słyszał jak Danusia śpiewała. Upadł na kolana przed komturem, błagając o oddanie jedynaczki.
Zrozpaczony, ruszyÅ‚ na zakonnika, chcÄ…c objąć go za kolana, a ten pochyliÅ‚ siÄ™ i szepnÄ…Å‚, że jeÅ›li odda córkÄ™, to z jego bÄ™kartem. Jurand, sÅ‚yszÄ…c to, pochwyciÅ‚ go i podniósÅ‚szy do góry, cisnÄ…Å‚ na podÅ‚ogÄ™ z takÄ… siÅ‚Ä…, że mózg z roztrzaskanej czaszki obryzgaÅ‚ Zygfryda i Rotgiera. Potem siÄ™gnÄ…Å‚ po miecz i ruszyÅ‚ na Niemców, a ci w przerażeniu zaczÄ™li siÄ™ wycofywać. Kilku skoczyÅ‚o ku rycerzowi i rozpoczęła siÄ™ walka podobna do rzezi. Pierwszy zginÄ…Å‚ Gotfryd. De Löve kazaÅ‚ otoczyć jeÅ„ca, lecz nie mogli go w żaden sposób pojmać. W koÅ„cu uciekli na galeriÄ™, skÄ…d zaczÄ™li zrzucać na niego ciężkie Å‚awy i zydle. Jeden z pocisków trafiÅ‚ Juranda w gÅ‚owÄ™ i zraniÅ‚. JednoczeÅ›nie przez drzwi wpadli uzbrojeni knechci, a pan ze Spychowa rzuciÅ‚ siÄ™ na nich.
„Krzyżacy” – streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaZebrani na podwórzu zamkowym żoÅ‚dacy szydzili z Juranda, który zmierzaÅ‚ ku najwiÄ™kszym drzwiom. Do zamku zostaÅ‚ wprowadzony przez mÅ‚odego kleryka, który ostrzegÅ‚, by pohamowaÅ‚ gniew. Rycerz zauważyÅ‚ na jego twarzy współczucie i zapytaÅ‚, czy oddadzÄ… mu córkÄ™, lecz mÅ‚odzian nie potrafiÅ‚ odpowiedzieć. PoradziÅ‚ jedynie, aby odebraÅ‚ dziecko, zanim komtur wyzdrowieje. Po chwili weszli do obszernej komnaty, w której za stoÅ‚em siedzieli Danveld, de Löve, Gotfryd i Rotgier. Krzyżacy z pogardÄ… i nienawiÅ›ciÄ… patrzyli na rycerza. Komtur daÅ‚ znak i pachoÅ‚ek pociÄ…gnÄ…Å‚ jeÅ„ca za powróz.
Danveld oświadczył, że w taki sposób moc Zakonu zwycięża pychę i złość i porównał pana ze Spychowa do psa, który czeka na ich łaskę i zmiłowanie. Słowa te znieważyły Juranda. Odparł, że nazywając go psem, komtur ujmuje godności tym, którzy polegli z jego ręki. Błazen zamkowy dodał, że pojmany powinien zjeść powróz. Danveld wybuchnął śmiechem i wszyscy zaczęli szydzić ze straszliwego niegdyś wroga. Zbliżali się do niego, oblewając piwem, a on stał przez jakiś czas spokojny, aż wreszcie ruszył ku Zygfrydowi, wołając, żeby zgodnie z obietnicą oddali mu dziecko. Danveld rzekł, że nie ma na to świadków, lecz Zakon odeśle dwórkę księżnej Anny do Spychowa. Zaskoczony rycerz podziękował i poprosił o spotkanie z Danusią.
Komtur kazał sprowadzić zakładniczkę. Kiedy została wprowadzona do izby, wszyscy spojrzeli z ciekawością, słyszeli bowiem o niezwykłej urodzie Jurandówny. Na widok niedojdy zebrani roześmieli się, a Jurand, który w pierwszej chwili skoczył ku niej, zatrzymał się zdumiony, mówiąc, że to nie jego córka. Danveld udał zaskoczonego, zapewniając, że innej dziewczyny nie ma w Szczytnie. Jurand zaczął wołać, że w nocy słyszał jak Danusia śpiewała. Upadł na kolana przed komturem, błagając o oddanie jedynaczki.
Zrozpaczony, ruszyÅ‚ na zakonnika, chcÄ…c objąć go za kolana, a ten pochyliÅ‚ siÄ™ i szepnÄ…Å‚, że jeÅ›li odda córkÄ™, to z jego bÄ™kartem. Jurand, sÅ‚yszÄ…c to, pochwyciÅ‚ go i podniósÅ‚szy do góry, cisnÄ…Å‚ na podÅ‚ogÄ™ z takÄ… siÅ‚Ä…, że mózg z roztrzaskanej czaszki obryzgaÅ‚ Zygfryda i Rotgiera. Potem siÄ™gnÄ…Å‚ po miecz i ruszyÅ‚ na Niemców, a ci w przerażeniu zaczÄ™li siÄ™ wycofywać. Kilku skoczyÅ‚o ku rycerzowi i rozpoczęła siÄ™ walka podobna do rzezi. Pierwszy zginÄ…Å‚ Gotfryd. De Löve kazaÅ‚ otoczyć jeÅ„ca, lecz nie mogli go w żaden sposób pojmać. W koÅ„cu uciekli na galeriÄ™, skÄ…d zaczÄ™li zrzucać na niego ciężkie Å‚awy i zydle. Jeden z pocisków trafiÅ‚ Juranda w gÅ‚owÄ™ i zraniÅ‚. JednoczeÅ›nie przez drzwi wpadli uzbrojeni knechci, a pan ze Spychowa rzuciÅ‚ siÄ™ na nich.
Rozdział drugi
Zygfryd, Rotgier i Bergow rozmawiajÄ… o pogromie, jakiego dokonaÅ‚ Jurand. De Löve obawia siÄ™ gniewu wielkiego mistrza i zemsty Polaków. Nakazuje Bergowowi jechać do Malborka i zaÅ›wiadczyć, że rycerz ze Spychowa pierwszy rozpoczÄ…Å‚ walkÄ™. WysyÅ‚a również do ksiÄ™cia Janusza na Mazowsze Rotgiera, aby poinformowaÅ‚ o zajÅ›ciu w Szczytnie.
W tej samej sali wieczorem za stoÅ‚em zasiedli Zygfryd de Löve, Rotgier, rycerz de Bergow i dwaj nowicjusze, którzy wkrótce mieli zostać zakonnikami. Zygfryd, który objÄ…Å‚ tymczasowy urzÄ…d po zabitym wójcie, zastanawiaÅ‚ siÄ™ nad klÄ™skÄ…, którÄ… ponieÅ›li i konsekwencjami tych uczynków dla Zakonu. Nadal nie mógÅ‚ uwierzyć, że jeden czÅ‚owiek zdoÅ‚aÅ‚ zabić tylu ludzi.
Zaczął zastanawiać się, co zrobić z Jurandem, którego nie miał odwagi zamordować w obawie przed zemstą Polaków. Kazał Bergowowi jechać do Malborka i wyjaśnić wszystko wielkiemu mistrzowi. Ten zapytał, czy rzeczywiście nie było Danusi w Szczytnie i czy zdrada Danvelda nie doprowadziła jeńca do szaleństwa. Zygfryd odparł, że może przed Konradem mówić, co zechce, lecz ma poświadczyć, że żaden z zakonników pierwszy nie podniósł miecza na polskiego rycerza. Potem pożegnał się i został jedynie z Rotgierem, którego kochał jak rodzonego syna. Powiedział, że jest tylko jeden sposób, aby nikt się nie dowiedział, że Jurandówna była u nich. Młodzieniec zapewnił, że ludzie, którzy porwali Danusię, nie żyją. Obawiał się, że jeśli oddadzą dziewczynę, powie, że została przywieziona do Szczytna.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44
Szybki test:
Maćko z Bogdańca był herbu:a) Przestrzał
b) Bończyk
c) Tępa Podkowa
d) Opończyk
RozwiÄ…zanie
Juranda zmasakrowanego przez Krzyżaków rozpoznaje:
a) Maćko
b) Hlawa
c) Jagienka
d) Danusia
RozwiÄ…zanie
Maćko podczas bitwy pod Grunwaldem zabija:
a) Zygfryda de Löve
b) Kunona Lichtensteina
c) Ulryka von Jungingena
d) Hugona von Danvelda
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies