JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Proces
Mężczyźni owi chcieli się dać przekupić i próbowali wyłudzić od niego ubrania i bieliznę, żądali pieniędzy za przyniesienie śniadania. Następnie został zaprowadzony do innego pokoju, przed nadzorcę. Pokój ten należy do damy, którą szanuje, a musiał bezsilnie przyglądać się, jak to pomieszczenie zostało splugawione obecnością strażników i nadzorcy. Z trudem zachował spokój i zapytał o powody swojego aresztowania, a ten nie potrafił udzielić mu konkretnej odpowiedzi.
Co więcej, do pokoju damy sprowadzono również trzech niższych urzędników banku, którzy bawili się oglądaniem zdjęć należących do lokatorki. Urzędnicy, podobnie jak jego gospodyni i jej służąca, mieli rozpuścić wieści o jego aresztowaniu, szkodząc w ten sposób jego reputacji i przede wszystkim podważyć jego stanowisko w banku. Okazało się jednak, że pani Grubach jest osobą rozsądną i zrozumiała, że podobne aresztowanie nie jest ważne. Wydarzenie to sprawiło mu nieprzyjemność i poirytowało go.
K. przerwał swój wywód i spojrzał na śledczego, który właśnie dawał spojrzeniem znak komuś w tłumie. Aresztowany uśmiechnął się i rzekł, że sędzia daje komuś tajemne znaki, więc wśród zebranych są ludzie, którymi dyryguje. Nie zamierzał jednak zastanawiać się, co to oznacza i upoważnił sędziego śledczego, aby głośno wydał rozkaz. Mężczyzna niespokojnie kręcił się na krześle. Stojący za nim człowiek pochylił się i zaczął coś mówić do niego. Ludzie na sali rozmawiali cicho, lecz z ożywieniem. Obie strony zmieszały się ze sobą, jedni pokazywali palcem na Józefa K., inni wskazywali sędziego.
Zaduch panujÄ…cy w pomieszczeniu stawaÅ‚ siÄ™ trudny do zniesienia. Aresztowany uderzyÅ‚ pięściÄ… w stół, mówiÄ…c, że caÅ‚a sprawa jest mu zupeÅ‚nie obojÄ™tna, dlatego też potrafi osÄ…dzić jÄ… spokojnie, wiÄ™c sÄ™dzia może wiele zyskać, wysÅ‚uchujÄ…c go. Natychmiast zalegÅ‚a cisza. K. sÄ…dziÅ‚, że zdoÅ‚aÅ‚ przekonać do swoich racji wszystkich zebranych i ta myÅ›l ucieszyÅ‚a go. Po chwili rozlegÅ‚y siÄ™ coraz gÅ‚oÅ›niejsze oklaski i nie miaÅ‚ już wÄ…tpliwoÅ›ci, że za tym wszystkim – za funkcjami sÄ…du, ego aresztowaniem i przesÅ‚uchaniem – staÅ‚a jakaÅ› wielka organizacja.
Organizacja ta zatrudniaÅ‚a strażników, których można byÅ‚o przekupić, ograniczonych nadzorców i sÄ™dziów Å›ledczych oraz utrzymywaÅ‚a biurokracjÄ™ wysokiego i najwyższego stopnia. Cel jej polegaÅ‚ na tym, iż aresztowani byli niewinni ludzie, przeciwko którym rozpoczynano bezsensowne i bezskuteczne dochodzenia. PodejrzewaÅ‚, że w obliczu takiej niesprawiedliwoÅ›ci istniaÅ‚a najgorsza korupcja urzÄ™dników, której nie oparÅ‚by siÄ™ nawet najwyższy sÄ™dzia. Strażnicy opowiadali mu o magazynach, w których przechowywana jest wÅ‚asność aresztowanych i chciaÅ‚by choć raz zobaczyć pomieszczenia, gdzie niszczeje z trudem zapracowany przez nich majÄ…tek lub jest rozkradany przez urzÄ™dników. „Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaMężczyźni owi chcieli się dać przekupić i próbowali wyłudzić od niego ubrania i bieliznę, żądali pieniędzy za przyniesienie śniadania. Następnie został zaprowadzony do innego pokoju, przed nadzorcę. Pokój ten należy do damy, którą szanuje, a musiał bezsilnie przyglądać się, jak to pomieszczenie zostało splugawione obecnością strażników i nadzorcy. Z trudem zachował spokój i zapytał o powody swojego aresztowania, a ten nie potrafił udzielić mu konkretnej odpowiedzi.
Co więcej, do pokoju damy sprowadzono również trzech niższych urzędników banku, którzy bawili się oglądaniem zdjęć należących do lokatorki. Urzędnicy, podobnie jak jego gospodyni i jej służąca, mieli rozpuścić wieści o jego aresztowaniu, szkodząc w ten sposób jego reputacji i przede wszystkim podważyć jego stanowisko w banku. Okazało się jednak, że pani Grubach jest osobą rozsądną i zrozumiała, że podobne aresztowanie nie jest ważne. Wydarzenie to sprawiło mu nieprzyjemność i poirytowało go.
K. przerwał swój wywód i spojrzał na śledczego, który właśnie dawał spojrzeniem znak komuś w tłumie. Aresztowany uśmiechnął się i rzekł, że sędzia daje komuś tajemne znaki, więc wśród zebranych są ludzie, którymi dyryguje. Nie zamierzał jednak zastanawiać się, co to oznacza i upoważnił sędziego śledczego, aby głośno wydał rozkaz. Mężczyzna niespokojnie kręcił się na krześle. Stojący za nim człowiek pochylił się i zaczął coś mówić do niego. Ludzie na sali rozmawiali cicho, lecz z ożywieniem. Obie strony zmieszały się ze sobą, jedni pokazywali palcem na Józefa K., inni wskazywali sędziego.
Zaduch panujÄ…cy w pomieszczeniu stawaÅ‚ siÄ™ trudny do zniesienia. Aresztowany uderzyÅ‚ pięściÄ… w stół, mówiÄ…c, że caÅ‚a sprawa jest mu zupeÅ‚nie obojÄ™tna, dlatego też potrafi osÄ…dzić jÄ… spokojnie, wiÄ™c sÄ™dzia może wiele zyskać, wysÅ‚uchujÄ…c go. Natychmiast zalegÅ‚a cisza. K. sÄ…dziÅ‚, że zdoÅ‚aÅ‚ przekonać do swoich racji wszystkich zebranych i ta myÅ›l ucieszyÅ‚a go. Po chwili rozlegÅ‚y siÄ™ coraz gÅ‚oÅ›niejsze oklaski i nie miaÅ‚ już wÄ…tpliwoÅ›ci, że za tym wszystkim – za funkcjami sÄ…du, ego aresztowaniem i przesÅ‚uchaniem – staÅ‚a jakaÅ› wielka organizacja.
Jakiś wrzask z końca sali przerwał przemówienie Józefa K. Próbował dojrzeć osobę, lecz dym raził mu oczy. Okazało się, że jakiś mężczyzna ciągnął w kąt pomieszczenia kobietę i tam przycisnął ją do siebie. To jednak nie ona krzyczała, lecz mężczyzna miał usta szeroko otwarte i patrzył w sufit. Wszyscy byli wyraźnie zachwyceni faktem, że w ten sposób przerwano poważne wystąpienie K. W pierwszej chwili chciał tam pobiec, sądząc, że pozostałym zależy na tym, aby zaprowadzić porządek i wyprosić parę z sali, lecz pierwsze rzędy nie rozstąpiły się przed nim i nikt go nie przepuścił. Wręcz przeciwnie, próbowano go powstrzymać, a jakaś ręka chwyciła go za kołnierz. K. poczuł się tak, jakby jego wolność została zagrożona, a aresztowanie zostało potraktowane poważnie. Zeskoczył z podium i stanął przed tłumem. Dostrzegł pod brodami mężczyzn, na kołnierzach, odznaki różnej wielkości i barwy.
Zrozumiał, że te pozorne partie z prawej i lewej strony sali sądowej w rzeczywistości tworzyły jedno ciało. Odwrócił się gwałtownie i podobne odznaki zobaczył na kołnierzu sędziego śledczego, który ze spokojem patrzył na zebranych ludzi. Odkrycie to wzburzyło Józefa K. Wykrzyknął, że wszyscy są urzędnikami i należą do jednej, przekupnej bandy, którzy celowo podzielili się na dwa stronnictwa, aby wybadać go i nauczyć się sztuki zwodzenia niewinnych. Odepchnął starca, który napierał na niego, życzył zebranym szczęścia, nałożył kapelusz i wśród ogólnego zdumienia i bezgranicznej ciszy, ruszył do wyjścia. Sędzia śledczy okazał się jednak szybszy od niego i stał już przy drzwiach. K. nie spojrzał na niego, skupiając wzrok na klamce, którą zdołał chwycić. Sędzia poinformował go, że powinien zwrócić uwagę na okoliczność, iż pozbawił się korzyści, jaką zawsze stanowi przesłuchanie dla aresztowanego. Józef K. roześmiał się, mówiąc, że daruje im wszystkie przesłuchania i zbiegł ze schodów. Za sobą usłyszał gwar ożywionej rozmowy. Zgromadzeni w sali zaczęli omawiać minione zajście niczym studenci dyskutujący na seminarium.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
K. w pracy nie załatwił sprawy:a) księgowego
b) handlarza
c) kupca
d) fabrykanta
RozwiÄ…zanie
Strażnicy to Franciszek i:
a) Wilhelmi
b) Willi
c) Wilhelm
d) Willem
RozwiÄ…zanie
Pani Grubach uważaÅ‚a, że panna Bürstner, powinna być bardziej:
a) uprzejma
b) staranna
c) dumna
d) pracowita
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies