JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Proces
K. ujrzał w drzwiach pokoju posiedzeń młodego mężczyznę z rudawą brodą. Aresztowany przyjrzał mu się z zaciekawieniem, ponieważ po raz pierwszy widział studenta nauk prawniczych, który w przyszłości mógł osiągnąć wysokie stanowisko. Młodzieniec pozornie nie zainteresował się K., skinął palcem na jego towarzyszkę i podszedł do okna. Kobieta nachyliła się i powiedziała, że musi iść do Bertolda, którego uważa za wstrętnego. Szybko jednak wróci i pójdzie wszędzie z K., który będzie mógł zrobić z nią, co zechce, i będzie szczęśliwa, kiedy opuści na zawsze to miejsce.
Podbiegła do okna, a aresztowany mimowolnie sięgnął po jej rękę, natrafiając na próżnię. Kobieta podobała mu się i natychmiast odrzucił podejrzenie, że może zastawiać na niego sidła, działając na rzecz sądu. Nadal uważał, iż jest na tyle wolny, że z łatwością zmiażdży sąd. Odebranie kobiety mogło być swoistą zemstą na śledczym i pozostałymi urzędnikami. Odczuł satysfakcję na myśl, że sędzia po pracy nad kłamliwymi sprawozdaniami nie odnalazłby tej kobiety w łóżku. W ten sposób całkowicie odpędził wszelkie wątpliwości, a rozmowa przy oknie zaczęła mu się dłużyć. Zaczął pukać w podium. Student popatrzył na niego przelotnie, przytulił do siebie kobietę i objął ją. Pochyliła głowę, jakby słuchając go uważnie, a wówczas pocałował ją w szyję.
K. wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Zastanawiał się, w jaki sposób ma pozbyć się rywala i z przyjemnością zauważył, że jego kroki najwyraźniej przeszkadzają młodzianowi, ponieważ odezwał się z prośbą, aby odszedł. K. odpowiedział z uśmiechem, że jego niecierpliwość zniknie po odejściu studenta lub kiedy sam opuści pomieszczenie z kobietą. Zalecił mu studiowanie książek, gdyż wiele czasu jeszcze upłynie zanim zostanie sędzią. Bertold rzekł do kobiety, że nie powinni wypuszczać K. na wolną stopę i uświadomił ten błąd sędziemu.
NależaÅ‚o wrÄ™cz zatrzymać aresztowanego w pokoju miÄ™dzy kolejnymi przesÅ‚uchaniami. Józef K. wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ po kobietÄ™, nakazujÄ…c, aby poszÅ‚a razem z nim. Student odparÅ‚, że nie dostanie jej i przerzuciwszy praczkÄ™ przez ramiÄ™, pobiegÅ‚ do drzwi. Aresztowany biegÅ‚ kilka kroków obok niego, lecz kobieta powiedziaÅ‚a, że sÄ™dzia Å›ledczy przysÅ‚aÅ‚ po niÄ… i nie może pójść z K. GÅ‚aszczÄ…c mÅ‚odzieÅ„ca po twarzy, dodaÅ‚a, że „ten maÅ‚y potwór” jej nie puÅ›ci. K. zapytaÅ‚, czy nie chce już być uwolniona i próbowaÅ‚ powstrzymać studenta. Kobieta zaczęła odpychać rÄ™kÄ™ K., którÄ… poÅ‚ożyÅ‚ na plecach Bertolda, krzyczÄ…c, że wypeÅ‚nia on rozkazy Å›ledczego.
Józef K. rozzÅ‚oszczony zawodem, pchnÄ…Å‚ studenta tak silnie, że ten potknÄ…Å‚ siÄ™ i natychmiast uciekÅ‚. Aresztowany szedÅ‚ powoli za nimi. ZrozumiaÅ‚, że byÅ‚a to jego pierwsza porażka, którÄ… poniósÅ‚ od tych ludzi. Na razie nie martwiÅ‚ siÄ™ tym zbytnio, uważajÄ…c, że przegraÅ‚, ponieważ szukaÅ‚ walki. Gdyby zostaÅ‚ w domu i prowadziÅ‚ normalny tryb życia, staÅ‚by znacznie wyżej od każdego z tych ludzi. WyobraziÅ‚ sobie scenÄ™, w której Bertold klÄ™czy przy łóżku Elzy i bÅ‚aga jÄ… o Å‚askÄ™. Rozbawiony wizjÄ…, postanowiÅ‚ pewnego dnia zabrać tam studenta.„Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaK. ujrzał w drzwiach pokoju posiedzeń młodego mężczyznę z rudawą brodą. Aresztowany przyjrzał mu się z zaciekawieniem, ponieważ po raz pierwszy widział studenta nauk prawniczych, który w przyszłości mógł osiągnąć wysokie stanowisko. Młodzieniec pozornie nie zainteresował się K., skinął palcem na jego towarzyszkę i podszedł do okna. Kobieta nachyliła się i powiedziała, że musi iść do Bertolda, którego uważa za wstrętnego. Szybko jednak wróci i pójdzie wszędzie z K., który będzie mógł zrobić z nią, co zechce, i będzie szczęśliwa, kiedy opuści na zawsze to miejsce.
Podbiegła do okna, a aresztowany mimowolnie sięgnął po jej rękę, natrafiając na próżnię. Kobieta podobała mu się i natychmiast odrzucił podejrzenie, że może zastawiać na niego sidła, działając na rzecz sądu. Nadal uważał, iż jest na tyle wolny, że z łatwością zmiażdży sąd. Odebranie kobiety mogło być swoistą zemstą na śledczym i pozostałymi urzędnikami. Odczuł satysfakcję na myśl, że sędzia po pracy nad kłamliwymi sprawozdaniami nie odnalazłby tej kobiety w łóżku. W ten sposób całkowicie odpędził wszelkie wątpliwości, a rozmowa przy oknie zaczęła mu się dłużyć. Zaczął pukać w podium. Student popatrzył na niego przelotnie, przytulił do siebie kobietę i objął ją. Pochyliła głowę, jakby słuchając go uważnie, a wówczas pocałował ją w szyję.
K. wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Zastanawiał się, w jaki sposób ma pozbyć się rywala i z przyjemnością zauważył, że jego kroki najwyraźniej przeszkadzają młodzianowi, ponieważ odezwał się z prośbą, aby odszedł. K. odpowiedział z uśmiechem, że jego niecierpliwość zniknie po odejściu studenta lub kiedy sam opuści pomieszczenie z kobietą. Zalecił mu studiowanie książek, gdyż wiele czasu jeszcze upłynie zanim zostanie sędzią. Bertold rzekł do kobiety, że nie powinni wypuszczać K. na wolną stopę i uświadomił ten błąd sędziemu.
NależaÅ‚o wrÄ™cz zatrzymać aresztowanego w pokoju miÄ™dzy kolejnymi przesÅ‚uchaniami. Józef K. wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ po kobietÄ™, nakazujÄ…c, aby poszÅ‚a razem z nim. Student odparÅ‚, że nie dostanie jej i przerzuciwszy praczkÄ™ przez ramiÄ™, pobiegÅ‚ do drzwi. Aresztowany biegÅ‚ kilka kroków obok niego, lecz kobieta powiedziaÅ‚a, że sÄ™dzia Å›ledczy przysÅ‚aÅ‚ po niÄ… i nie może pójść z K. GÅ‚aszczÄ…c mÅ‚odzieÅ„ca po twarzy, dodaÅ‚a, że „ten maÅ‚y potwór” jej nie puÅ›ci. K. zapytaÅ‚, czy nie chce już być uwolniona i próbowaÅ‚ powstrzymać studenta. Kobieta zaczęła odpychać rÄ™kÄ™ K., którÄ… poÅ‚ożyÅ‚ na plecach Bertolda, krzyczÄ…c, że wypeÅ‚nia on rozkazy Å›ledczego.
Zaciekawiony podbiegÅ‚ do okna, aby przekonać siÄ™ dokÄ…d student zaniesie kobietÄ™. OkazaÅ‚o siÄ™, że mÅ‚odzieniec wszedÅ‚ na schody, mieszczÄ…ce siÄ™ naprzeciwko drzwi mieszkania, które wiodÅ‚y na strych. Praczka pozdrowiÅ‚a gestem K., jakby chciaÅ‚a dać mu do zrozumienia, że nie jest winna temu porwaniu, lecz popatrzyÅ‚ na niÄ… jak na kogoÅ› obcego, aby nie zdradzić swojego rozczarowania. Oboje zniknÄ™li, a on nadal staÅ‚ w drzwiach. ZrozumiaÅ‚, że kobieta oszukaÅ‚a go, twierdzÄ…c, że Bertold niesie jÄ… do sÄ™dziego Å›ledczego. W chwilÄ™ później zauważyÅ‚ na Å›cianie tuż obok schodów napis wykonany dziecinnym pismem: „WejÅ›cie do kancelaryj sÄ…dowych”.
Zaskoczony odkryciem, że na strychu domu czynszowego mieszczą się kancelarie sądowe, z satysfakcją pomyślał, jak skąpymi środkami finansowymi musi dysponować sąd. Później doszedł do wniosku, że prawdopodobnie to urzędnicy zabierają dla siebie część pieniędzy, przeznaczonych na sąd. Dopiero teraz zrozumiał, że podczas pierwszego przesłuchania wstydzono się wezwać go na strych i dlatego przyjęty został w prywatnym mieszkaniu. On, K., zajmował znacznie lepszą pozycję niż sędzia, mając do dyspozycji w banku wielki pokój z poczekalnią i widokiem na plac.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Kochanką Józefa K. była Elza, która pracowała jako:a) kelnerka
b) pokojówka
c) sprzedawczyni
d) pielęgniarka
RozwiÄ…zanie
Bankier stwierdza, że Block stał się:
a) szpiegiem adwokata Hulda
b) podnóżkiem adwokata Hulda
c) psem adwokata Hulda
d) poplecznikiem adwokata Hulda
RozwiÄ…zanie
W dniu aresztowania po wyjściu Józefa K. z domu:
a) czekał na niego vrudy mężczyzna
b) czekała na niego pani Grubach
c) czekaÅ‚a na niego panna Bürstner
d) czekali na niego koledzy z banku
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies