Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces

„Proces” - streszczenie szczegółowe

Autor: Dorota Blednicka

K. ujrzał w drzwiach pokoju posiedzeń młodego mężczyznę z rudawą brodą. Aresztowany przyjrzał mu się z zaciekawieniem, ponieważ po raz pierwszy widział studenta nauk prawniczych, który w przyszłości mógł osiągnąć wysokie stanowisko. Młodzieniec pozornie nie zainteresował się K., skinął palcem na jego towarzyszkę i podszedł do okna. Kobieta nachyliła się i powiedziała, że musi iść do Bertolda, którego uważa za wstrętnego. Szybko jednak wróci i pójdzie wszędzie z K., który będzie mógł zrobić z nią, co zechce, i będzie szczęśliwa, kiedy opuści na zawsze to miejsce.

Podbiegła do okna, a aresztowany mimowolnie sięgnął po jej rękę, natrafiając na próżnię. Kobieta podobała mu się i natychmiast odrzucił podejrzenie, że może zastawiać na niego sidła, działając na rzecz sądu. Nadal uważał, iż jest na tyle wolny, że z łatwością zmiażdży sąd. Odebranie kobiety mogło być swoistą zemstą na śledczym i pozostałymi urzędnikami. Odczuł satysfakcję na myśl, że sędzia po pracy nad kłamliwymi sprawozdaniami nie odnalazłby tej kobiety w łóżku. W ten sposób całkowicie odpędził wszelkie wątpliwości, a rozmowa przy oknie zaczęła mu się dłużyć. Zaczął pukać w podium. Student popatrzył na niego przelotnie, przytulił do siebie kobietę i objął ją. Pochyliła głowę, jakby słuchając go uważnie, a wówczas pocałował ją w szyję.

K. wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Zastanawiał się, w jaki sposób ma pozbyć się rywala i z przyjemnością zauważył, że jego kroki najwyraźniej przeszkadzają młodzianowi, ponieważ odezwał się z prośbą, aby odszedł. K. odpowiedział z uśmiechem, że jego niecierpliwość zniknie po odejściu studenta lub kiedy sam opuści pomieszczenie z kobietą. Zalecił mu studiowanie książek, gdyż wiele czasu jeszcze upłynie zanim zostanie sędzią. Bertold rzekł do kobiety, że nie powinni wypuszczać K. na wolną stopę i uświadomił ten błąd sędziemu.

Należało wręcz zatrzymać aresztowanego w pokoju między kolejnymi przesłuchaniami. Józef K. wyciągnął rękę po kobietę, nakazując, aby poszła razem z nim. Student odparł, że nie dostanie jej i przerzuciwszy praczkę przez ramię, pobiegł do drzwi. Aresztowany biegł kilka kroków obok niego, lecz kobieta powiedziała, że sędzia śledczy przysłał po nią i nie może pójść z K. Głaszcząc młodzieńca po twarzy, dodała, że „ten mały potwór” jej nie puści. K. zapytał, czy nie chce już być uwolniona i próbował powstrzymać studenta. Kobieta zaczęła odpychać rękę K., którą położył na plecach Bertolda, krzycząc, że wypełnia on rozkazy śledczego.
Józef K. rozzłoszczony zawodem, pchnął studenta tak silnie, że ten potknął się i natychmiast uciekł. Aresztowany szedł powoli za nimi. Zrozumiał, że była to jego pierwsza porażka, którą poniósł od tych ludzi. Na razie nie martwił się tym zbytnio, uważając, że przegrał, ponieważ szukał walki. Gdyby został w domu i prowadził normalny tryb życia, stałby znacznie wyżej od każdego z tych ludzi. Wyobraził sobie scenę, w której Bertold klęczy przy łóżku Elzy i błaga ją o łaskę. Rozbawiony wizją, postanowił pewnego dnia zabrać tam studenta.

Zaciekawiony podbiegł do okna, aby przekonać się dokąd student zaniesie kobietę. Okazało się, że młodzieniec wszedł na schody, mieszczące się naprzeciwko drzwi mieszkania, które wiodły na strych. Praczka pozdrowiła gestem K., jakby chciała dać mu do zrozumienia, że nie jest winna temu porwaniu, lecz popatrzył na nią jak na kogoś obcego, aby nie zdradzić swojego rozczarowania. Oboje zniknęli, a on nadal stał w drzwiach. Zrozumiał, że kobieta oszukała go, twierdząc, że Bertold niesie ją do sędziego śledczego. W chwilę później zauważył na ścianie tuż obok schodów napis wykonany dziecinnym pismem: „Wejście do kancelaryj sądowych”.

Zaskoczony odkryciem, że na strychu domu czynszowego mieszczą się kancelarie sądowe, z satysfakcją pomyślał, jak skąpymi środkami finansowymi musi dysponować sąd. Później doszedł do wniosku, że prawdopodobnie to urzędnicy zabierają dla siebie część pieniędzy, przeznaczonych na sąd. Dopiero teraz zrozumiał, że podczas pierwszego przesłuchania wstydzono się wezwać go na strych i dlatego przyjęty został w prywatnym mieszkaniu. On, K., zajmował znacznie lepszą pozycję niż sędzia, mając do dyspozycji w banku wielki pokój z poczekalnią i widokiem na plac.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10    11    12    13    14    15    16    17    18    19    20    21    22    23    24    25    26    27    28    29    30    31    32    33    34    35    36    37    38    39    40    41    42  

Szybki test:

Bankier uważał, iż istotę porządku świata robi się z:
a) zbrodni
b) biurokracji
c) sądownictwa
d) kłamstwa
Rozwiązanie

Kapitan Lanz był dla pani Grubach:
a) bratankiem
b) przyrodnim bratem
c) siostrzeńcem
d) stryjem
Rozwiązanie

Wujek Karol poprosił, aby K. wziął urlop i wyjechał:
a) na wieś
b) za granicę
c) w góry
d) nad morze
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Proces” - streszczenie szczegółowe
Streszczenie „Procesu” w pigułce
Franz Kafka – biografia
Geneza „Procesu” Kafki
Czas i miejsce akcji „Procesu”
Problematyka „Procesu” Kafki
Główny wątek „Procesu” Kafki
Uniwersalizm powieści Franza Kafki
Józef K. – tragizm postaci
Interpretacje „Procesu”
„Proces” jako powieść o idealnym aparacie władzy
Labirynt Kafki - kreacja przestrzeni w „Procesie”
Wyjaśnienie tytułu utworu
Motywy literackie w „Procesie”
Artyzm „Procesu” Franza Kafki
Józef K. - everyman
„Proces” – kompozycja, narracja i styl powieści
„Proces” jako powieść absurdu
W poszukiwaniu winy Józefa K. – problem winy niezawinionej
Plan wydarzeń „Procesu”
„Proces” – ekranizacje, sztuki teatralne, nawiązania w literaturze i sztuce
Franz Kafka – kalendarium życia i twórczości
Bibliografia




Bohaterowie
Charakterystyka Józefa K.
Pozostali bohaterowie „Procesu”



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies