JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Proces
K. powiedział, że również jest oskarżony, lecz nie złożył wniosku o przeprowadzenie dowodu, ani nie zrobił nic innego. Jego słowa sprawiły, że mężczyzna stracił nieco pewności i sądził, że K. żartuje z niego, więc powtórzył, że złożył tylko wniosek dowodowy. Józef K. spytał go, czy nie wierzy w to, że i on jest oskarżony. Nieznajomy odpowiedział, że nie, lecz w jego głosie słychać było ukryty strach. K. zarzucił, że mu nie wierzy i sprowokowany pokorną postawą mężczyzny, chwycił go za ramię. Nie chciał nikogo skrzywdzić i zrobił to lekko, a pomimo tego nieznajomy krzyknął z przerażenia. K. poczuł, że ma wszystkiego dość, odepchnął mężczyznę na ławkę i poszedł dalej. Woźny poinformował go, że wszyscy oskarżeni są na ogół wrażliwi.
Pozostali oskarżeni zebrali się wokół mężczyzny, który przestał już krzyczeć, wypytując go o całe zajście. Naprzeciw K. ukazał się strażnik, który miał u pasa szablę w pochwie. Aresztowany zdziwił się i dotknął broni. Strażnik zaczął wypytywać, co się stało, a woźny starał się go uspokoić. Urzędnik odpowiedział, że musi wszystko sprawdzić, zasalutował i odszedł dalej śpiesznym krokiem. K. postanowił nie zwracać już uwagi na zebrane w poczekalni towarzystwo i skierował się ku otworowi bez drzwi, który mieścił się w połowie korytarza. Woźny zapewnił go, że jest to właściwa droga. Józef K. był niezadowolony z faktu, że musi iść przed woźnym, ponieważ wyglądało to tak, jakby był prowadzony jako aresztant. Mężczyzna jednak zawsze pozostawał nieco w tyle.
K. postanowił więc pożegnać się, by wybrnąć z nieprzyjemnej dla siebie sytuacji, lecz woźny powstrzymał go, mówiąc, że nie widział jeszcze wszystkiego. K. czuł się jednak zmęczony i spytał o wyjście. Woźny kazał iść mu aż do rogu, a później na prawo korytarzem wprost do drzwi. K. poprosił, aby poszedł z nim, ponieważ obawiał się, że pomyli drogę. Miał wrażenie, że na strychu jest wiele dróg. Towarzysz odparł, że musi złożyć raport i nie może odprowadzić oskarżonego, przez którego i tak stracił sporo czasu. K. zażądał, aby poszedł z nim. Woźny starał się go uspokoić i poprosił, aby poczekał, aż wykona zlecenie. Aresztowany naciskał jednak, aby poszedł natychmiast z nim do wyjścia.
Jedne z licznych drewnianych drzwi otworzyÅ‚y siÄ™ i na korytarz wyszÅ‚a jakaÅ› dziewczyna, najwyraźniej zwabiona gÅ‚oÅ›nymi sÅ‚owami K. ZapytaÅ‚a, czego sobie życzy. Za niÄ… zbliżaÅ‚ siÄ™ jeszcze jeden mężczyzna. Aresztowany spojrzaÅ‚ na woźnego, który zapewniaÅ‚ go wczeÅ›niej, że nikt nie zwróci na niego uwagi. W tej chwili wzbudziÅ‚ zainteresowanie dwóch osób i zastanawiaÅ‚ siÄ™, jak ma usprawiedliwić swojÄ… obecność w poczekalni. ChciaÅ‚ powiedzieć, że jest oskarżonym i pragnÄ…Å‚ dowiedzieć siÄ™, kiedy odbÄ™dzie siÄ™ nastÄ™pne przesÅ‚uchanie. Po chwili jednak stwierdziÅ‚, że nie zamierza kÅ‚amać, ponieważ przyszedÅ‚ tu z ciekawoÅ›ci, by przekonać siÄ™, czy wnÄ™trze sÄ…dów jest równie odrażajÄ…ce jak ich wyglÄ…d zewnÄ™trzny. PrzytÅ‚oczony tym, co ujrzaÅ‚, nie chciaÅ‚ rozmawiać z żadnym z wyższych urzÄ™dników, który w każdej chwili mógÅ‚ pojawić siÄ™ na korytarzu. ZrozumiaÅ‚ też, że jego milczenie już zwróciÅ‚o na niego uwagÄ™. „Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaK. powiedział, że również jest oskarżony, lecz nie złożył wniosku o przeprowadzenie dowodu, ani nie zrobił nic innego. Jego słowa sprawiły, że mężczyzna stracił nieco pewności i sądził, że K. żartuje z niego, więc powtórzył, że złożył tylko wniosek dowodowy. Józef K. spytał go, czy nie wierzy w to, że i on jest oskarżony. Nieznajomy odpowiedział, że nie, lecz w jego głosie słychać było ukryty strach. K. zarzucił, że mu nie wierzy i sprowokowany pokorną postawą mężczyzny, chwycił go za ramię. Nie chciał nikogo skrzywdzić i zrobił to lekko, a pomimo tego nieznajomy krzyknął z przerażenia. K. poczuł, że ma wszystkiego dość, odepchnął mężczyznę na ławkę i poszedł dalej. Woźny poinformował go, że wszyscy oskarżeni są na ogół wrażliwi.
Pozostali oskarżeni zebrali się wokół mężczyzny, który przestał już krzyczeć, wypytując go o całe zajście. Naprzeciw K. ukazał się strażnik, który miał u pasa szablę w pochwie. Aresztowany zdziwił się i dotknął broni. Strażnik zaczął wypytywać, co się stało, a woźny starał się go uspokoić. Urzędnik odpowiedział, że musi wszystko sprawdzić, zasalutował i odszedł dalej śpiesznym krokiem. K. postanowił nie zwracać już uwagi na zebrane w poczekalni towarzystwo i skierował się ku otworowi bez drzwi, który mieścił się w połowie korytarza. Woźny zapewnił go, że jest to właściwa droga. Józef K. był niezadowolony z faktu, że musi iść przed woźnym, ponieważ wyglądało to tak, jakby był prowadzony jako aresztant. Mężczyzna jednak zawsze pozostawał nieco w tyle.
K. postanowił więc pożegnać się, by wybrnąć z nieprzyjemnej dla siebie sytuacji, lecz woźny powstrzymał go, mówiąc, że nie widział jeszcze wszystkiego. K. czuł się jednak zmęczony i spytał o wyjście. Woźny kazał iść mu aż do rogu, a później na prawo korytarzem wprost do drzwi. K. poprosił, aby poszedł z nim, ponieważ obawiał się, że pomyli drogę. Miał wrażenie, że na strychu jest wiele dróg. Towarzysz odparł, że musi złożyć raport i nie może odprowadzić oskarżonego, przez którego i tak stracił sporo czasu. K. zażądał, aby poszedł z nim. Woźny starał się go uspokoić i poprosił, aby poczekał, aż wykona zlecenie. Aresztowany naciskał jednak, aby poszedł natychmiast z nim do wyjścia.
Woźny i dziewczyna patrzyli na niego z uwagą, a mężczyzna, oparty o framugę drzwi, był wyraźnie zniecierpliwiony. Dziewczyna pierwsza zauważyła, że zachowanie K. jest spowodowane lekką niedyspozycją. Przyniosła mu krzesło i zaproponowała, aby usiadł. K. natychmiast usiadł, a nieznajoma z troską spytała, czy ma lekki zawrót głowy. Próbowała go uspokoić, tłumacząc, że prawie każdy dostaje napadu, kiedy przychodzi tu po raz pierwszy. W pomieszczeniach było bardzo duszno i nie nadawały się one na lokale biurowe, a dodatkowo lokatorzy rozwieszali tu bieliznę do suszenia. Zapewniła, że kiedy zjawi się tu następnym razem, uczucie duszności minie. K. wysłuchał jej w milczeniu, odczuwając przykrość, że był zdany na łaskę ludzi i poczuł się gorzej. Dziewczyna zauważyła jego osłabienie i otworzyła lufcik w dachu, z którego posypała się na aresztowanego sadza.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Józef K. zapomniał o imieninach:a) Erny
b) Elzy
c) panny Bürstner
d) Leni
RozwiÄ…zanie
Kilka dni później Józef K. został poinformowany o pierwszym przesłuchaniu:
a) telegraficznie
b) przez woźnego sądowego
c) telefonicznie
d) listownie
RozwiÄ…zanie
Panna Montag pracuje jako nauczycielka:
a) francuskiego
b) włoskiego
c) angielskiego
d) niemieckiego
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies