Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces
Natychmiast próbowała oczyścić K., który był zbyt zmęczony, by się tym sam zająć. Najchętniej posiedziałby tu tak długo, aż nabrałby sił, lecz nieznajoma powiedziała, że musi odejść, ponieważ tamuje ruch. Zaproponowała, że odprowadzi go do izby chorych i poprosiła mężczyznę, stojącego w drzwiach, o pomoc. K. nie mógł się zgodzić na takie poniżenie i wstał, z trudem utrzymując się na nogach. Po chwili z westchnieniem usiadł ponownie na krześle. Zauważył, że woźny sądowy zniknął. Mężczyzna uznał, że należy jak najszybciej wyprowadzić K. z kancelarii, ponieważ jego osłabienie wynika raczej z atmosfery, panującej w poczekalni.
Józef K. z radością potwierdził jego słowa. Był przekonany, że natychmiast poczuje się lepiej, potrzebował tylko wsparcia. Poprosił mężczyznę, aby odprowadził go do drzwi, a potem odpocznie na schodach i szybko odzyska siły. Dziwił się, że jest tak osłabiony, gdyż nigdy wcześniej nie cierpiał na żadne ataki. Uniósł ręce, aby mogli go łatwiej podeprzeć, lecz mężczyzna nie pomógł mu, jedynie stał i śmiał się głośno. Zwrócił się do dziewczyny, mówiąc, że miał rację, twierdząc, że K. czuje się osłabiony wyłącznie w tym miejscu.
Dziewczyna również roześmiała się, a mężczyzna dodał, że naprawdę chce wyprowadzić aresztowanego. Popatrzyła na K., który wyraźnie posmutniał i patrzył błędnie przed siebie, prosząc, aby nie zwracał uwagi na ich śmiech. Wyjaśniła, że mężczyzna jest informatorem, który udziela czekającym go stronom wszelkich informacji i wyjaśnień. Potrafi odpowiedzieć na każde pytanie i K., jeśli ma ochotę, może go wypróbować. Jego drugą zaletą był elegancki strój. Pozostali urzędnicy – ona również zaliczała się do nich – byli ubrani staromodnie, ponieważ przebywają nieustannie w kancelariach, śpią tu nawet, więc nie ma sensu, aby wydawali pieniądze na ubrania. Uznano jednak, że strój informatora jest niezwykle ważny i urządzono zbiórkę na zakup ubrań. Okazało się, że informator, choć robi dobre wrażenie, przez swój śmiech odstrasza ludzi.
Mężczyzna z ironią potwierdził jej słowa, choć nie rozumiał, dlaczego dziewczyna opowiada K. o tak intymnych sprawach urzędników. Aresztowany milczał, rozumiejąc, że urzędniczka chciała dać mu możliwość ochłonięcia, lecz nie udało się jej to. Urażona, odparła, że musiała usprawiedliwić śmiech informatora, którego zachowanie jest odrażające. K. nie odzywał się, uświadamiając sobie, że tych dwoje rozmawia o nim jak o jakiejś rzeczy. Nagle poczuł, że pomagają mu wstać. Podziękował, zdziwiony tym miłym gestem i podniósł się powoli. Dziewczyna wyznała mu cicho, że nie chciała przedstawić informatora w dobrym świetle, lecz zamierzała wyznać tylko prawdę. Uważała, że urzędnik ma dobre serce, ponieważ nie musiał wyprowadzać chorych stron, a jednak to zrobił. „Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaNatychmiast próbowała oczyścić K., który był zbyt zmęczony, by się tym sam zająć. Najchętniej posiedziałby tu tak długo, aż nabrałby sił, lecz nieznajoma powiedziała, że musi odejść, ponieważ tamuje ruch. Zaproponowała, że odprowadzi go do izby chorych i poprosiła mężczyznę, stojącego w drzwiach, o pomoc. K. nie mógł się zgodzić na takie poniżenie i wstał, z trudem utrzymując się na nogach. Po chwili z westchnieniem usiadł ponownie na krześle. Zauważył, że woźny sądowy zniknął. Mężczyzna uznał, że należy jak najszybciej wyprowadzić K. z kancelarii, ponieważ jego osłabienie wynika raczej z atmosfery, panującej w poczekalni.
Józef K. z radością potwierdził jego słowa. Był przekonany, że natychmiast poczuje się lepiej, potrzebował tylko wsparcia. Poprosił mężczyznę, aby odprowadził go do drzwi, a potem odpocznie na schodach i szybko odzyska siły. Dziwił się, że jest tak osłabiony, gdyż nigdy wcześniej nie cierpiał na żadne ataki. Uniósł ręce, aby mogli go łatwiej podeprzeć, lecz mężczyzna nie pomógł mu, jedynie stał i śmiał się głośno. Zwrócił się do dziewczyny, mówiąc, że miał rację, twierdząc, że K. czuje się osłabiony wyłącznie w tym miejscu.
Dziewczyna również roześmiała się, a mężczyzna dodał, że naprawdę chce wyprowadzić aresztowanego. Popatrzyła na K., który wyraźnie posmutniał i patrzył błędnie przed siebie, prosząc, aby nie zwracał uwagi na ich śmiech. Wyjaśniła, że mężczyzna jest informatorem, który udziela czekającym go stronom wszelkich informacji i wyjaśnień. Potrafi odpowiedzieć na każde pytanie i K., jeśli ma ochotę, może go wypróbować. Jego drugą zaletą był elegancki strój. Pozostali urzędnicy – ona również zaliczała się do nich – byli ubrani staromodnie, ponieważ przebywają nieustannie w kancelariach, śpią tu nawet, więc nie ma sensu, aby wydawali pieniądze na ubrania. Uznano jednak, że strój informatora jest niezwykle ważny i urządzono zbiórkę na zakup ubrań. Okazało się, że informator, choć robi dobre wrażenie, przez swój śmiech odstrasza ludzi.
Urzędnicy sądowi często chcą pomagać, lecz robią wrażenie nieczułych. Sama wielokrotnie cierpiała z tego powodu. Informator zapytał, czy K. chce usiąść. Doszli do miejsca, w którym stał oskarżony, z którym K. wcześniej rozmawiał. Józef K. poczuł wstyd – nie tak dawno stał przed nim dumnie wyprostowany, a teraz wspierał się na dwóch osobach. Mężczyzna nie zwracał na niego uwagi, próbując usprawiedliwić przed urzędnikiem swoją obecność w poczekalni. Informator pochwalił jego troskliwość o własną sprawę i nie zamierzał przeszkadzać mu w śledzeniu dochodzenia.
Dziewczyna z zachwytem stwierdziła, że urzędnik doskonale potrafi rozmawiać ze stronami. K. przytaknął jej i natychmiast zerwał się, kiedy informator zaproponował, aby odpoczął. Skłamał, ponieważ miał ochotę usiąść. Miał wrażenie, że cierpi na chorobę morską i znajduje się na okręcie. Czuł się tak źle, że nie rozumiał spokoju ludzi, którzy go prowadzili. Był uzależniony od ich pomocy – gdyby go teraz puścili, upadłby na podłogę. Niesiony przez nich, obserwował ich miarowe kroki. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że mówią do niego, ale zupełnie nie rozumie ich słów. Słyszał tylko hałas, który przybierał wysokie tony niczym głos syreny. Poprosił, aby mówili do niego głośniej i zawstydził się, że ich nie rozumie. Nagle poczuł na twarzy świeży powiew powietrza i usłyszał obok siebie, że najpierw chciał odejść, a teraz nie rusza się. Poczuł, że stoi przed drzwiami wyjściowymi. Natychmiast powróciły mu siły.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Strażnicy przykazali by Józef K. założył:a) staromodne ubranie
b) czarne ubranie
c) eleganckie ubranie
d) odświętne ubranie
Rozwiązanie
Kapitan Lanz był dla pani Grubach:
a) siostrzeńcem
b) bratankiem
c) przyrodnim bratem
d) stryjem
Rozwiązanie
Wyrok na Józefie K. został wykonany w:
a) kopalni
b) biurze
c) fabryce
d) kamieniołomie
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies