Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces
Rozdział V
Siepacz
Pewnego dnia, późnym wieczorem, K. opuszcza bank. Nagle za drzwiami rupieciarni słyszy jakieś jęki. Zaciekawiony otwiera je i widzi trzech mężczyzn. Rozpoznaje swoich strażników, Willema i Franciszka, którzy zaczynają prosić go, aby ocalił ich przed chłostą. Winę za ich karę ponosił K., ponieważ poskarżył się na ich zachowanie sędziemu. Strażnicy próbują wzbudzić litość aresztowanego. Willem żali się, że ma na utrzymaniu rodzinę, Franciszek wspomina o swojej narzeczonej. Trzeci mężczyzna, siepacz, bije strażników rózgą. K. postanawia zapłacić za zaprzestanie kary. Franciszek błaga bankiera o to, by wstawił się za nim, oskarżając, że to Willem namówił go do zabrania bielizny aresztowanemu. Uderzony przez siepacza, zaczyna krzyczeć, a K. ucieka z komórki. Potem udaje się do domu, obiecując sobie, że nie zapomni o zdarzeniu i doprowadzi do ukarania wyższych urzędników, których obwinił za zaistniałą sytuację. Następnego dnia otwiera drzwi graciarni i ponownie widzi bitych strażników, którzy proszą go o litość. Przerażony ucieka, mając w głowie pustkę.
Pewnego dnia, wieczorem, K. przechodził przez korytarz, który oddzielał jego biuro od głównych schodów. Wychodził z banku jako ostatni – poza nim pracowali jeszcze dwaj woźni. Nagle usłyszał zza drzwi, za którymi mieściła się prawdopodobnie rupieciarnia, jakieś westchnienia i jęki. Zaskoczony, zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. Po chwili ponownie usłyszał wzdychanie. Opanowała go ciekawość i gwałtownie otworzył drzwi. W niewielkiej komórce stało trzech mężczyzn. Jeden z nich, miał na sobie ubranie z ciemnej skóry, obnażające szyję i całe ramiona, przyciągnął uwagę aresztowanego. Pozostali dwaj na widok K. zawołali, że zostaną wychłostani, ponieważ poskarżył się na nich przed sędzią śledczym. Dopiero teraz rozpoznał swych strażników – Franciszka i Willema. Trzeci mężczyzna trzymał w ręku rózgę.
K. patrzył na nich w osłupieniu. Wyjaśnił, że nie poskarżył się, tylko opowiedział o tym, co zaszło w jego mieszkaniu, dodając, że ich zachowanie było bez zarzutu. Willem zaczął skarżyć się, że są źle opłacani, a on ma rodzinę do wyżywienia. Franciszek planował małżeństwo. Skusiła ich bielizna K., i, choć nie powinni tak postąpić, według zwyczaju bielizna aresztowanych należy się strażnikom. Kiedy jednak K. opowiedział o tym publicznie, musiano ich ukarać. Józef K. próbował usprawiedliwić się, że nie żądał ich ukarania, a chodziło mu wyłącznie o zasady. Willem zwrócił się do Franciszka, mówiąc, że miał rację twierdząc, iż K. nie zażądał ich ukarania i nawet nie wiedział o tym.
Trzeci mężczyzna odparł, że nie powinni słuchać tego, co mówił oskarżony, gdyż kara jest sprawiedliwa i nieunikniona. Willem podniósł do ust rękę, w którą został uderzony rózgą. Po słowach siepacza nie chciał już słuchać K., oskarżając go, że zostali ukarani, ponieważ złożył doniesienie. Gdyby nie on, nikt nie dowiedziałby się o wydarzeniach tamtego poranka. Obaj strażnicy przez długi czas dobrze wykonywali swoje obowiązki, mieli szansę na awans i wkrótce mogliby zostać siepaczami. Takie doniesienia zdarzały się rzadko. Ich kariera została zniszczona i będą teraz wykonywać znacznie gorsze obowiązki, a dodatkowo otrzymają bolesne razy batem.„Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaRozdział V
Siepacz
Pewnego dnia, późnym wieczorem, K. opuszcza bank. Nagle za drzwiami rupieciarni słyszy jakieś jęki. Zaciekawiony otwiera je i widzi trzech mężczyzn. Rozpoznaje swoich strażników, Willema i Franciszka, którzy zaczynają prosić go, aby ocalił ich przed chłostą. Winę za ich karę ponosił K., ponieważ poskarżył się na ich zachowanie sędziemu. Strażnicy próbują wzbudzić litość aresztowanego. Willem żali się, że ma na utrzymaniu rodzinę, Franciszek wspomina o swojej narzeczonej. Trzeci mężczyzna, siepacz, bije strażników rózgą. K. postanawia zapłacić za zaprzestanie kary. Franciszek błaga bankiera o to, by wstawił się za nim, oskarżając, że to Willem namówił go do zabrania bielizny aresztowanemu. Uderzony przez siepacza, zaczyna krzyczeć, a K. ucieka z komórki. Potem udaje się do domu, obiecując sobie, że nie zapomni o zdarzeniu i doprowadzi do ukarania wyższych urzędników, których obwinił za zaistniałą sytuację. Następnego dnia otwiera drzwi graciarni i ponownie widzi bitych strażników, którzy proszą go o litość. Przerażony ucieka, mając w głowie pustkę.
Pewnego dnia, wieczorem, K. przechodził przez korytarz, który oddzielał jego biuro od głównych schodów. Wychodził z banku jako ostatni – poza nim pracowali jeszcze dwaj woźni. Nagle usłyszał zza drzwi, za którymi mieściła się prawdopodobnie rupieciarnia, jakieś westchnienia i jęki. Zaskoczony, zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. Po chwili ponownie usłyszał wzdychanie. Opanowała go ciekawość i gwałtownie otworzył drzwi. W niewielkiej komórce stało trzech mężczyzn. Jeden z nich, miał na sobie ubranie z ciemnej skóry, obnażające szyję i całe ramiona, przyciągnął uwagę aresztowanego. Pozostali dwaj na widok K. zawołali, że zostaną wychłostani, ponieważ poskarżył się na nich przed sędzią śledczym. Dopiero teraz rozpoznał swych strażników – Franciszka i Willema. Trzeci mężczyzna trzymał w ręku rózgę.
K. patrzył na nich w osłupieniu. Wyjaśnił, że nie poskarżył się, tylko opowiedział o tym, co zaszło w jego mieszkaniu, dodając, że ich zachowanie było bez zarzutu. Willem zaczął skarżyć się, że są źle opłacani, a on ma rodzinę do wyżywienia. Franciszek planował małżeństwo. Skusiła ich bielizna K., i, choć nie powinni tak postąpić, według zwyczaju bielizna aresztowanych należy się strażnikom. Kiedy jednak K. opowiedział o tym publicznie, musiano ich ukarać. Józef K. próbował usprawiedliwić się, że nie żądał ich ukarania, a chodziło mu wyłącznie o zasady. Willem zwrócił się do Franciszka, mówiąc, że miał rację twierdząc, iż K. nie zażądał ich ukarania i nawet nie wiedział o tym.
K. spytał siepacza, czy rózga może powodować takie bóle. Willem wyjaśnił mu, że będą musieli rozebrać się do naga. Aresztowany przyjrzał się uważnie oprawcy i zapytał, czy jest szansa na to, by kara została darowana. Siepacz z uśmiechem zaprzeczył ruchem głowy. Powiedział, że nie powinien we wszystko wierzyć, ponieważ strażnicy zgłupieli ze strachu. Willem opowiadał jakieś brednie o karierze, co było śmieszne. Był taki tłusty, gdyż miał zwyczaj zjadać śniadanie wszystkim aresztowanym.
Człowiek z takim brzuchem nigdy nie zostałby siepaczem. Kat uderzył strażnika przez szyję, nakazując mu rozbierać się. K. wyjął pieniądze, nie patrząc na siepacza i chciał mu zapłacić za wypuszczenie strażników. Mężczyzna nie zgodził się na to, mówiąc, że później zostałby zadenuncjowany. Oskarżony poprosił go, aby był rozsądny. Nie chciał, żeby Willem i Franciszek zostali ukarani, dlatego też starał się ich wykupić. Nie widział ich winy, którą obarczył organizację i wysokich urzędników. Siepacz ponownie uderzył rózgą strażników, a K. przytrzymał kij, wyjaśniając, że gdyby ukaranym miałby być jakiś sędzia, to nie protestowałby i dałby nawet pieniądze, by razy były boleśniejsze. Franciszek, który do tej pory zachowywał się dość powściągliwie, uwiesił się na ramieniu K., prosząc, by uwolnił choć jego. Starszy i mniej wrażliwy Willem już raz został wychłostany. Obwinił kolegę, że to właśnie on namówił go do występku, ponieważ jest jego mistrzem.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Informator, którego Józef spotyka w sądzie ubrany jest:a) ekstrawagancko
b) elegancko
c) niechlujnie
d) staromodnie
Rozwiązanie
Pierwsze przesłuchanie odbyło się w:
a) sobotę
b) poniedziałek
c) niedzielę
d) piątek
Rozwiązanie
Proces przetrzymywano stale na najniższym stadium procesowym przy uwolnieniu:
a) usiłowanym
b) przewleczonym
c) pozornym
d) prawdziwym
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies