JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Proces
Zarzuciła mu, że w rzeczywistości nie chce jej pomocy, jest uparty i nie daje się przekonać. Nieoczekiwanie zapytała, czy ma kochankę, a kiedy zaprzeczył, nie uwierzyła w jego słowa. Wówczas pokazał jej fotografię Elzy. Leni pochyliła się nad zdjęciem i skrytykowała strój kelnerki oraz jej urodę. Uznała jednak, że dziewczyna jest łagodna i miła, lecz nie poświęciłaby się dla K. Odpowiedział, że Elza nie jest miła i łagodna, lecz nigdy od niej tego nie wymagał, ani nie oczekiwał, że będzie musiała się dla niego poświęcać. Leni zaproponowała, aby wymienił kochankę na inną kobietę, na przykład na nią.
K. odparÅ‚, że Elza nie wie nic o procesie i nigdy nie staraÅ‚aby siÄ™ nakÅ‚onić go do ulegÅ‚oÅ›ci. PielÄ™gniarka spytaÅ‚a, czy kelnerka ma jakÄ…Å› usterkÄ™ fizycznÄ… i pokazaÅ‚a swojÄ… prawÄ… dÅ‚oÅ„. K. ujrzaÅ‚, że skórka, Å‚Ä…czÄ…ca palec Å›rodkowy z serdecznym siÄ™gaÅ‚a prawie do zgiÄ™cia krótkiego palca. Z ciekawoÅ›ciÄ… przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ temu „wybrykowi natury”, aż w koÅ„cu przelotnie pocaÅ‚owaÅ‚ palce. Jego gest zaskoczyÅ‚ dziewczynÄ™. Zaczęła go caÅ‚ować, a K. poczuÅ‚, że pachnie podniecajÄ…co, zapachem, który kojarzyÅ‚ mu siÄ™ z pieprzem. Co chwilÄ™ woÅ‚aÅ‚a, że dokonaÅ‚ już wyboru i zamieniÅ‚ kochankÄ™ na niÄ…. Nagle osunęła siÄ™ na dywan, pociÄ…gajÄ…c za sobÄ… mężczyznÄ™. UznaÅ‚a, że teraz należy do niej i daÅ‚a mu klucz do mieszkania, zachÄ™cajÄ…c, by przychodziÅ‚ do niej zawsze, kiedy tego zapragnie. K. wyszedÅ‚ z pokoju.
Wyszedł z bramy domu i chciał zejść na środek ulicy, by przekonać się, czy Leni stoi w oknie, kiedy z samochodu wysiadł wuj i chwyciwszy go za ramiona, przycisnął do ściany. Zarzucił siostrzeńcowi lekkomyślność i oświadczył, że znikając z pielęgniarką, zaszkodził swojej sprawie. Nie było go przez wiele godzin, a on starał się pozyskać przychylność adwokata i dyrektora kancelarii, który, jak się okazało, trzymał w ręku sprawę K. w jej obecnym stadium. W sypialni adwokata po jego wyjściu zapanowało milczenie i oczekiwanie na powrót oskarżonego. Wreszcie dyrektor pożegnał się, choć czekał jeszcze chwilę przy drzwiach, najwyraźniej współczując, że nie może pomóc. Adwokat był tak wzburzony, że nie miał sił mówić. Wuj oskarżył K., że swoim zachowaniem przyczynił się do zupełnego załamania mecenasa i przyśpieszył jego śmierć, choć był to jedyny człowiek, na którym mógł teraz polegać. Zmusił go również do czekania przez wiele godzin na deszczu i zadręczania się myślami.
RozdziaÅ‚ VII„Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaZarzuciła mu, że w rzeczywistości nie chce jej pomocy, jest uparty i nie daje się przekonać. Nieoczekiwanie zapytała, czy ma kochankę, a kiedy zaprzeczył, nie uwierzyła w jego słowa. Wówczas pokazał jej fotografię Elzy. Leni pochyliła się nad zdjęciem i skrytykowała strój kelnerki oraz jej urodę. Uznała jednak, że dziewczyna jest łagodna i miła, lecz nie poświęciłaby się dla K. Odpowiedział, że Elza nie jest miła i łagodna, lecz nigdy od niej tego nie wymagał, ani nie oczekiwał, że będzie musiała się dla niego poświęcać. Leni zaproponowała, aby wymienił kochankę na inną kobietę, na przykład na nią.
K. odparÅ‚, że Elza nie wie nic o procesie i nigdy nie staraÅ‚aby siÄ™ nakÅ‚onić go do ulegÅ‚oÅ›ci. PielÄ™gniarka spytaÅ‚a, czy kelnerka ma jakÄ…Å› usterkÄ™ fizycznÄ… i pokazaÅ‚a swojÄ… prawÄ… dÅ‚oÅ„. K. ujrzaÅ‚, że skórka, Å‚Ä…czÄ…ca palec Å›rodkowy z serdecznym siÄ™gaÅ‚a prawie do zgiÄ™cia krótkiego palca. Z ciekawoÅ›ciÄ… przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ temu „wybrykowi natury”, aż w koÅ„cu przelotnie pocaÅ‚owaÅ‚ palce. Jego gest zaskoczyÅ‚ dziewczynÄ™. Zaczęła go caÅ‚ować, a K. poczuÅ‚, że pachnie podniecajÄ…co, zapachem, który kojarzyÅ‚ mu siÄ™ z pieprzem. Co chwilÄ™ woÅ‚aÅ‚a, że dokonaÅ‚ już wyboru i zamieniÅ‚ kochankÄ™ na niÄ…. Nagle osunęła siÄ™ na dywan, pociÄ…gajÄ…c za sobÄ… mężczyznÄ™. UznaÅ‚a, że teraz należy do niej i daÅ‚a mu klucz do mieszkania, zachÄ™cajÄ…c, by przychodziÅ‚ do niej zawsze, kiedy tego zapragnie. K. wyszedÅ‚ z pokoju.
Wyszedł z bramy domu i chciał zejść na środek ulicy, by przekonać się, czy Leni stoi w oknie, kiedy z samochodu wysiadł wuj i chwyciwszy go za ramiona, przycisnął do ściany. Zarzucił siostrzeńcowi lekkomyślność i oświadczył, że znikając z pielęgniarką, zaszkodził swojej sprawie. Nie było go przez wiele godzin, a on starał się pozyskać przychylność adwokata i dyrektora kancelarii, który, jak się okazało, trzymał w ręku sprawę K. w jej obecnym stadium. W sypialni adwokata po jego wyjściu zapanowało milczenie i oczekiwanie na powrót oskarżonego. Wreszcie dyrektor pożegnał się, choć czekał jeszcze chwilę przy drzwiach, najwyraźniej współczując, że nie może pomóc. Adwokat był tak wzburzony, że nie miał sił mówić. Wuj oskarżył K., że swoim zachowaniem przyczynił się do zupełnego załamania mecenasa i przyśpieszył jego śmierć, choć był to jedyny człowiek, na którym mógł teraz polegać. Zmusił go również do czekania przez wiele godzin na deszczu i zadręczania się myślami.
Adwokat – Fabrykant – Malarz
Pewnego zimowego poranka K. siedzi w swoim biurze i nie potrafi skupić się na swoich obowiązkach. Myśl o procesie nie opuszcza go przez cały czas, co odbija się na jego karierze zawodowej. Zaczyna analizować swoje życie, doszukując się winy, zastanawia się, czy nie powinien napisać swojej obrony i przedstawić jej przed sądem. Od miesiąca nie został wezwany przez adwokata, który najczęściej opowiadał o innych procesach i wychwalał swoje osiągnięcia, nie zadając żadnych pytań, dotyczących procesu K. Huld twierdził, że wciąż pracuje nad pierwszym wnioskiem, który decydująco wpłynie na przebieg dochodzenia. K. uważa, że jego obrona znalazła się w złych rękach i postanawia odebrać pełnomocnictwo mecenasowi. Zaczyna uświadamiać sobie, że wszelkie starania musi podejmować osobiście. Wciąż ma nadzieję, że proces zakończy się dla niego pozytywnie. W jego biurze zjawia się fabrykant, lecz bankier nie potrafi zająć się jego sprawą. Interes finalizuje zastępca dyrektora. Po jakimś czasie fabrykant wraca do K., pytając go o proces. Radzi aresztowanemu, aby udał się do malarza Titorellego i zostawia mu list polecający. Józef K. postanawia skorzystać z pomocy artysty. Jedzie do mieszkania malarza, które mieści się na innym przedmieściu niż kancelarie sądowe. Zauważa obraz przedstawiający sędziego. Okazuje się, że Titorelli jest malarzem sądowym i może mu pomóc w procesie. Mężczyzna opowiada Józefowi K. o trzech rodzajach uwolnienia: prawdziwym, pozornym i przewleczonym. W pracowni panuje zaduch, znany K. z pomieszczeń sądowych. Po jakimś czasie bankier opuszcza pokój malarza przez drzwi prowadzące do kancelarii sądowych. Dowiaduje się, że pracownia również należy do sądu. K. wraca do banku.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Józef K. zapomniał o imieninach:a) Elzy
b) Leni
c) Erny
d) panny Bürstner
RozwiÄ…zanie
Bertold to:
a) student
b) adwokat
c) kolega Józefa z pracy
d) woźny sądowy
RozwiÄ…zanie
Wyrok na Józefie K. został wykonany w:
a) kamieniołomie
b) kopalni
c) fabryce
d) biurze
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies