Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces
Mecenas uważał, że jego wizyta w sądzie jest zbyteczna. K. przecież sam przekonał się, że do jego domu przychodzą urzędnicy, chętnie udzielają mu informacji, omawiają dalszy przebieg procesu i niekiedy wysłuchują jego opinii w danej sprawie. Nie należało jednak w pełni im ufać, ponieważ po wizycie potrafili wrócić do kancelarii i wydać orzeczenie sprzeczne z wcześniejszymi poglądami i bardziej surowe. Niezaprzeczalnym faktem było również to, że ci wysocy urzędnicy chętnie zaprzyjaźniali się z adwokatami obrony, ponieważ byli pod pewnymi względami zdanymi na nich. Tu właśnie ujawniała się ujemna strona organizacji sądownictwa.
Urzędnicy nie mają bowiem styczności z publicznością, są dobrze przygotowani do zwykłych i średnich procesów, które toczą się własnym torem, ale wobec prostych przypadków i tych szczególnie trudnych są zupełnie bezradni, nie mają właściwego zrozumienia dla stosunków ludzkich. Wówczas przychodzą po radę do adwokatów, a woźny niesie za nimi tajne akta. W takich okolicznościach widać, jak poważnie traktują swój zawód i jak popadają w rozpacz z powodu przeszkód, których nie potrafią rozpoznać i pokonać. Ich pozycja w organizacji nie jest łatwa, a porządek rang i stopniowanie w hierarchii sądu są nieskończone.
Postępowanie sądowe przed trybunałami jest tajne również dla urzędników niższych i nie mogą oni śledzić całego przebiegu spraw, które opracowują. Mogą zajmować się wyłącznie tą fazą procesu, która została im przydzielona, a o dalszym toku dochodzenia dowiadują się od adwokatów, którzy do końca pozostają w kontakcie z oskarżonym. Dlatego też nie można dziwić się rozdrażnieniu urzędników.
Mecenas Huld opowiedział K. historię pewnego starszego urzędnika, który przez wiele dni i nocy studiował pewną trudną sprawę, powikłaną przez wnioski obrony. Nad ranem, po dwudziestu czterech godzinach pracy, podszedł ku drzwiom i zrzucał ze schodów każdego adwokata, który chciał wejść. Adwokaci zebrali się na dole i postanowili zmęczyć urzędnika. W tym celu na schodach pojawiał się co chwilę nowy adwokat i dawał się zepchnąć staremu człowiekowi. Po pół godzinie wyczerpany urzędnik wrócił do swojej kancelarii, a obrońcy mogli wejść do środka, nie mając odwagi odezwać się choć jednym słowem. Adwokaci w przeciwieństwie do oskarżonych nie chcą wprowadzać w sądownictwie jakichkolwiek ulepszeń czy też walczyć o nie. Inaczej postępują oskarżeni – oni już na wstępie dochodzenia rozważają projekty reform, tracąc w ten sposób czas i siły.
Jedyną właściwą rzeczą było pogodzenie się z istniejącymi stosunkami. Należało zachowywać się spokojnie i zrozumieć, że tak potężny organizm jak sąd zawsze utrzyma się w swojej równowadze i łatwo powetuje sobie drobne zakłócenia, stanie się bardziej zwarty, baczniejszy, surowszy i bardziej zawzięty. Każdy oskarżony powinien pozostawić sprawę adwokatowi, nie przeszkadzając mu w wypełnianiu obowiązków. Wyrzuty niewiele pomagają, a K. pogorszył swoją sytuację zachowaniem w obecności dyrektora kancelarii, który każdą najmniejszą wzmiankę o procesie pomija milczeniem. „Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaMecenas uważał, że jego wizyta w sądzie jest zbyteczna. K. przecież sam przekonał się, że do jego domu przychodzą urzędnicy, chętnie udzielają mu informacji, omawiają dalszy przebieg procesu i niekiedy wysłuchują jego opinii w danej sprawie. Nie należało jednak w pełni im ufać, ponieważ po wizycie potrafili wrócić do kancelarii i wydać orzeczenie sprzeczne z wcześniejszymi poglądami i bardziej surowe. Niezaprzeczalnym faktem było również to, że ci wysocy urzędnicy chętnie zaprzyjaźniali się z adwokatami obrony, ponieważ byli pod pewnymi względami zdanymi na nich. Tu właśnie ujawniała się ujemna strona organizacji sądownictwa.
Urzędnicy nie mają bowiem styczności z publicznością, są dobrze przygotowani do zwykłych i średnich procesów, które toczą się własnym torem, ale wobec prostych przypadków i tych szczególnie trudnych są zupełnie bezradni, nie mają właściwego zrozumienia dla stosunków ludzkich. Wówczas przychodzą po radę do adwokatów, a woźny niesie za nimi tajne akta. W takich okolicznościach widać, jak poważnie traktują swój zawód i jak popadają w rozpacz z powodu przeszkód, których nie potrafią rozpoznać i pokonać. Ich pozycja w organizacji nie jest łatwa, a porządek rang i stopniowanie w hierarchii sądu są nieskończone.
Postępowanie sądowe przed trybunałami jest tajne również dla urzędników niższych i nie mogą oni śledzić całego przebiegu spraw, które opracowują. Mogą zajmować się wyłącznie tą fazą procesu, która została im przydzielona, a o dalszym toku dochodzenia dowiadują się od adwokatów, którzy do końca pozostają w kontakcie z oskarżonym. Dlatego też nie można dziwić się rozdrażnieniu urzędników.
Mecenas Huld opowiedział K. historię pewnego starszego urzędnika, który przez wiele dni i nocy studiował pewną trudną sprawę, powikłaną przez wnioski obrony. Nad ranem, po dwudziestu czterech godzinach pracy, podszedł ku drzwiom i zrzucał ze schodów każdego adwokata, który chciał wejść. Adwokaci zebrali się na dole i postanowili zmęczyć urzędnika. W tym celu na schodach pojawiał się co chwilę nowy adwokat i dawał się zepchnąć staremu człowiekowi. Po pół godzinie wyczerpany urzędnik wrócił do swojej kancelarii, a obrońcy mogli wejść do środka, nie mając odwagi odezwać się choć jednym słowem. Adwokaci w przeciwieństwie do oskarżonych nie chcą wprowadzać w sądownictwie jakichkolwiek ulepszeń czy też walczyć o nie. Inaczej postępują oskarżeni – oni już na wstępie dochodzenia rozważają projekty reform, tracąc w ten sposób czas i siły.
W wielu rzeczach urzędnicy zachowują się jak dzieci i łatwo się obrażają, a zachowanie K. nie należało do nieistotnych. Postępowanie z nimi jest niezwykle trudne, ponieważ nie ma żadnych zasad, które mogłyby je wytyczać. Na napady gniewu urzędników, adwokaci są narażeni przez cały czas. Czasami jakiś proces, który udaje się dość daleko pomyślnie doprowadzić, zostaje odebrany obrońcy. To najgorsza rzecz, jaka może spotkać adwokata.
Oskarżeni, zatrudniający obrońcę, nigdy nie rezygnują z ich usług, lecz zdarza się, że proces przybiera kierunek, na który adwokat nie ma już wpływu. Wtedy nawet najlepsze stosunki z urzędnikami stają się bez znaczenia, nawet oni nie potrafią pomóc, gdyż nic nie wiedzą. Proces znajduje się wówczas w stadium, w którym zajmują się nim niedostępne trybunały, a oskarżony staje się dla adwokata niedosięgły. Po powrocie do domu okazuje się, że wszystkie wnioski zostały odesłane.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Sala sądowa mieściła się przy ulicy:a) Praskiej
b) Juliusza
c) Szewskiej
d) Stefańskiej
Rozwiązanie
K. w pracy nie załatwił sprawy:
a) kupca
b) fabrykanta
c) handlarza
d) księgowego
Rozwiązanie
Kilka dni później Józef K. został poinformowany o pierwszym przesłuchaniu:
a) telefonicznie
b) listownie
c) telegraficznie
d) przez woźnego sądowego
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies