Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces
Decyzja o podjęciu się obrony paraliżowała go zupełnie, o czym przekonał się podczas rozmowy z fabrykantem. Nie wiedział, co jeszcze mogło go czekać. Zastanawiał się, czy pogodzi swą walkę z sądem z obowiązkami w banku, czy powinien wziąć urlop, choć nie wiedział jeszcze jak długo trwał będzie proces, który stawał się przeszkodą na jego drodze do kariery. Czy jego trudne położenie, o którym wiedziało już wiele osób, mogło wpłynąć na ocenę jego pracy w banku. K. domyślał się, że ani wicedyrektor ani dyrektor jeszcze nie słyszeli nic o dochodzeniu i obawiał się, że jego korzystna pozycja może ulec zmianie. Aresztowany uznał, że powinien otrząsnąć się ze złudzeń i racjonalnie spojrzeć na swoją sytuację.
Z trudem otworzył okno i nagle usłyszał za swoimi plecami głos fabrykanta, który niepostrzeżenie wszedł do jego pokoju. K. odwrócił się i spojrzał na teczkę klienta, mając nadzieję, że ten wyciągnie z niej dokumenty, lecz mężczyzna odparł, że ma już gotową umowę. Sytuacja, w której klient nie chciał mu pokazać papierów, wydała się bankierowi podejrzana. Fabrykant stwierdził, że K. wygląda na przygnębionego, a później dodał, że ma mu do zakomunikowania istotną wiadomość i zapytał o proces. Oskarżony doszedł do wniosku, że wicedyrektor musiał o tym wspominać, lecz mężczyzna zaprzeczył. Okazało się, że informacje te uzyskał od sądu i informacja, którą chciał mu przekazać, dotyczyła właśnie tej sprawy.
K. stwierdził, że wielu ludzi ma stosunki z sądem i zrezygnowany podszedł do biurka. Fabrykant niewiele mógł mu donieść, ale uważał, że w tych sprawach nie należy zaniedbywać nawet najmniejszej drobnostki. Chciał przyjść z pomocą, ponieważ do tej pory zgadzali się w interesach. O procesie dowiedział się od Titorellego, malarza, który od czasu do czasu przynosił mu swoje obrazy. Jego wizyty ostatnimi czasy stały się jednak dość częste. Podczas jednej z nich malarz wyznał, że jego głównym źródłem dochodów jest malowanie portretów i praca dla sądu.
Od tamtej pory fabrykant dowiadywał się o różnych nowinach z sądu i doszedł do wnioski, że Titorelli może okazać się niezwykle pomocnym w procesie K., ponieważ zna wielu sędziów i mógłby udzielić kilku rad, w jaki sposób oskarżony ma dotrzeć do rozmaitych wpływowych ludzi. Radził, aby K. udał się do malarza i wręczył bankierowi list polecający oraz kartkę z adresem. Rozczarowany K. wziął list i włożył go do kieszeni. Z goryczą pomyślał, że fabrykant wie o jego procesie, a wspomniany malarz mógł rozpowiadać o sprawie wszystkim. Obiecał jednak, że pójdzie we wskazane miejsce lub poprosi, aby Titorelli przyszedł do jego biura. Jego słowa ucieszyły fabrykanta. K. odprowadził go do przedpokoju. Mimo pozornego spokoju był przerażony. Obiecał skontaktować się z malarzem by w ten sposób okazać klientowi, że docenił jego polecenia, lecz jeśli pomoc Titorellego uważałby za cenną, nie wahałby się naprawdę do niego napisać.
Dopiero teraz zrozumiał, jakim niebezpieczeństwem mogło być zapraszanie obcego człowieka o wątpliwej reputacji do banku. Przerażony tymi wnioskami, zaczął zastanawiać się, czy rzeczywiście przestał polegać na swoim rozumie i czy przeoczył inne zagrożenia. Zaczął wątpić w swoją czujność i stwierdził, że teraz w procesie mogą zacząć się trudności, który już doznał podczas pracy w banku. Kiedy rozmyślał o tym wszystkim, podszedł do niego woźny i wskazał mu trzech panów siedzących w przedpokoju na ławie, którzy czekali na spotkanie z K. Na widok bankiera zerwali się jednocześnie z miejsc i starali się zwrócić na siebie jego uwagę. K. nakazał, aby woźny przyniósł mu palto i przeprosił klientów, tłumacząc się chwilowym brakiem czasu. „Proces” - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaDecyzja o podjęciu się obrony paraliżowała go zupełnie, o czym przekonał się podczas rozmowy z fabrykantem. Nie wiedział, co jeszcze mogło go czekać. Zastanawiał się, czy pogodzi swą walkę z sądem z obowiązkami w banku, czy powinien wziąć urlop, choć nie wiedział jeszcze jak długo trwał będzie proces, który stawał się przeszkodą na jego drodze do kariery. Czy jego trudne położenie, o którym wiedziało już wiele osób, mogło wpłynąć na ocenę jego pracy w banku. K. domyślał się, że ani wicedyrektor ani dyrektor jeszcze nie słyszeli nic o dochodzeniu i obawiał się, że jego korzystna pozycja może ulec zmianie. Aresztowany uznał, że powinien otrząsnąć się ze złudzeń i racjonalnie spojrzeć na swoją sytuację.
Z trudem otworzył okno i nagle usłyszał za swoimi plecami głos fabrykanta, który niepostrzeżenie wszedł do jego pokoju. K. odwrócił się i spojrzał na teczkę klienta, mając nadzieję, że ten wyciągnie z niej dokumenty, lecz mężczyzna odparł, że ma już gotową umowę. Sytuacja, w której klient nie chciał mu pokazać papierów, wydała się bankierowi podejrzana. Fabrykant stwierdził, że K. wygląda na przygnębionego, a później dodał, że ma mu do zakomunikowania istotną wiadomość i zapytał o proces. Oskarżony doszedł do wniosku, że wicedyrektor musiał o tym wspominać, lecz mężczyzna zaprzeczył. Okazało się, że informacje te uzyskał od sądu i informacja, którą chciał mu przekazać, dotyczyła właśnie tej sprawy.
K. stwierdził, że wielu ludzi ma stosunki z sądem i zrezygnowany podszedł do biurka. Fabrykant niewiele mógł mu donieść, ale uważał, że w tych sprawach nie należy zaniedbywać nawet najmniejszej drobnostki. Chciał przyjść z pomocą, ponieważ do tej pory zgadzali się w interesach. O procesie dowiedział się od Titorellego, malarza, który od czasu do czasu przynosił mu swoje obrazy. Jego wizyty ostatnimi czasy stały się jednak dość częste. Podczas jednej z nich malarz wyznał, że jego głównym źródłem dochodów jest malowanie portretów i praca dla sądu.
Od tamtej pory fabrykant dowiadywał się o różnych nowinach z sądu i doszedł do wnioski, że Titorelli może okazać się niezwykle pomocnym w procesie K., ponieważ zna wielu sędziów i mógłby udzielić kilku rad, w jaki sposób oskarżony ma dotrzeć do rozmaitych wpływowych ludzi. Radził, aby K. udał się do malarza i wręczył bankierowi list polecający oraz kartkę z adresem. Rozczarowany K. wziął list i włożył go do kieszeni. Z goryczą pomyślał, że fabrykant wie o jego procesie, a wspomniany malarz mógł rozpowiadać o sprawie wszystkim. Obiecał jednak, że pójdzie we wskazane miejsce lub poprosi, aby Titorelli przyszedł do jego biura. Jego słowa ucieszyły fabrykanta. K. odprowadził go do przedpokoju. Mimo pozornego spokoju był przerażony. Obiecał skontaktować się z malarzem by w ten sposób okazać klientowi, że docenił jego polecenia, lecz jeśli pomoc Titorellego uważałby za cenną, nie wahałby się naprawdę do niego napisać.
Zaproponował, by przyszli innym razem, a jego słowa wprawiły mężczyzn w tak wielkie zdumienie, że w milczeniu spoglądali na siebie. Tymczasem K. ubrał się, a wówczas pojawił się wicedyrektor, który z uśmiechem popatrzył na niego i zapytał, czy wychodzi. Następnie zwrócił się do klientów, lecz oskarżony wyjaśnił, że już porozumiał się z petentami. Mężczyźni otoczyli go, oświadczając, że musieli na niego długo czekać, zaniedbując inne sprawy. Zastępca dyrektora zaproponował, że chętnie zajmie się obowiązkami prokurenta i zaprosił ich do swojego gabinetu.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Szybki test:
Projekty reform w sądzie rozważają:a) oskarżeni
b) sędziowie śledczy
c) sędziowie wyżsi
d) adwokaci
Rozwiązanie
Nie został dokończony rozdział:
a) VII
b) VIII
c) V
d) XI
Rozwiązanie
Sala sądowa mieściła się przy ulicy:
a) Szewskiej
b) Stefańskiej
c) Praskiej
d) Juliusza
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies