Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces

„Proces” - streszczenie szczegółowe

Autor: Dorota Blednicka

Wtedy mężczyzna odłożył pędzle i z uśmiechem spojrzał na K. Z listu polecającego wiedział już, że bankier chciał dowiedzieć się czegoś o sądzie i zarzucił, że zaczął od obrazów, aby go sobie zjednać. Potem dodał, że K. ma słuszność i jest zaufanym mężem zaufania sądu. Aresztowany zrezygnował z usprawiedliwiania się i chciał dowiedzieć się, czy jest to oficjalnie uznane stanowisko. Malarz odparł, że nie, lecz ma ogromny wpływ na pewne rzeczy. Poprzedniego dnia rozmawiał z fabrykantem o sprawie K. i zgodził się przyjąć oskarżonego.

Zaproponował bankierowi, aby zdjął palto, co K. przyjął z ochotą, ponieważ zaczął odczuwać duszności. Domyślił się, że pokój od dawna nie był wietrzony i czuł się coraz bardziej nieswojo. Przykre uczucie wzmogło się, kiedy malarz zaproponował, by rozsiadł się wygodnie na łóżku. Po chwili Titorelli zapytał, czy oskarżony jest niewinny. K. odpowiedział, że tak właśnie jest. Ta prosta odpowiedź sprawiła mu radość, ponieważ nikt do tej pory nie zapytał go o to wprost. Malarz rozmyślał przez chwilę i nagle rzekł, że jeśli K. jest niewinny, to sprawa jest całkiem prosta. Jego słowa rozczarowały bankiera. Poczuł się potraktowany jak nieświadome dziecko.

Wyjaśnił, że jego niewinność nie upraszcza sprawy, lecz artysta z uporem powtórzył, że fakt, iż jest niewinny, jest najważniejszy. K. chciał się przekonać, czy mówi to z przekonania, czy z obojętności. Powiedział, że malarz na pewno zna lepiej sąd niż on, który informacje pozyskiwał od innych ludzi. Twierdzili oni zgodnie, iż nie wdraża się lekkomyślnych skarg i jeżeli sąd raz wystąpi ze skargą, to później trudno odwieść go od przekonania o winie oskarżonego. Titorelli odrzekł, że sąd nigdy nie daje się odwieść od takiego przekonania. Za drzwiami jedna z dziewczynek zaczęła dopytywać, kiedy bankier odejdzie. Malarz kazał jej zamilknąć, lecz dziewczynka zapytała, czy będzie malował gościa. Po chwili poprosiła, aby nie malował tak brzydkiego człowieka. Artysta otworzył gwałtownie drzwi i zagroził dzieciom, że zrzuci je ze schodów, jeśli nie będą cicho. K. nie zwracał na to zajście uwagi.
Titorelli pochylił się nad nim i szepnął, że te dziewczynki również należą do sądu. Oświadczenie to zaskoczyło K. Malarz wyjaśnił, że wszystko należy do sądu. Bankier odpowiedział, że tego jeszcze nie zauważył, lecz uwaga artysty wzbudziła jego niepokój. Mężczyzna stwierdził, że K. nie ma najwyraźniej właściwego poglądu na sąd i obiecał, że wyciągnie go z opresji. Oskarżony nie mógł w to uwierzyć. Malarz zaczął mu tłumaczyć, że sąd jest niedostępny dla argumentów, które podnoszone są oficjalnie. Zupełnie inny tok ma sprawa załatwiana za plecami sądu, w salach obrad, na korytarzach a nawet w jego pracowni.

Słowa Titorellego były wielce prawdopodobne i potwierdzały to, co wcześniej słyszał K. W sercu bankiera na nowo rozbudziła się nadzieja. Uznał, że stosunki malarza z próżnymi sędziami mogły mieć rzeczywiście znaczenie i nie należało ich lekceważyć. Postanowił wciągnąć artystę w krąg pomocników, których stopniowo wokół siebie gromadził. Malarz obserwował go przez chwilę, a później zapytał, czy nie zastanawia go, że mówi jak prawnik. K. postanowił najpierw pozyskać zaufanie Titorellego i spytał, kiedy po raz pierwszy wszedł w kontakt z sędziami. W odpowiedzi usłyszał, że kontakty te zostały odziedziczone po ojcu, który był malarzem sądowym. Było to stanowisko, które należało do dziedzicznych i wymagało pewnych tajemnic, których nie mogli poznać nowi ludzie. Z dumą dodał, że jego stanowisko jest pewne i dzięki temu może czasami pomóc jakiemuś oskarżonemu biedakowi. W przypadku K., który był niewinny, sprawa była bardzo prosta. Ciągłe wspominanie o niewinności stało się ciężarem dla bankiera. Miał wrażenie, że malarz uczynił ze swojej pomocy warunek pomyślnego zakończenia sprawy, a w przypadku, kiedy był niewinny, traciła swój sens. Był jednak zdecydowany przyjąć pomoc, która wydawała mu się mniej wątpliwa niż pomoc adwokata.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10    11    12    13    14    15    16    17    18    19    20    21    22    23    24    25    26    27    28    29    30    31    32    33    34    35    36    37    38    39    40    41    42  

Szybki test:

Kochanką Józefa K. była Elza, która pracowała jako:
a) pielęgniarka
b) kelnerka
c) sprzedawczyni
d) pokojówka
Rozwiązanie

Józef K. planował pójść do sądu na godzinę:
a) jedenastą
b) dziewiątą
c) dziesiątą
d) ósmą
Rozwiązanie

Adwokat Huld słynął z tego, że bronił:
a) w wyjątkowo zawiłych sprawach
b) bogaczy
c) ubogich
d) w z góry przegranych sprawach
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Proces” - streszczenie szczegółowe
Streszczenie „Procesu” w pigułce
Franz Kafka – biografia
Geneza „Procesu” Kafki
Czas i miejsce akcji „Procesu”
Problematyka „Procesu” Kafki
Główny wątek „Procesu” Kafki
Uniwersalizm powieści Franza Kafki
Józef K. – tragizm postaci
Interpretacje „Procesu”
„Proces” jako powieść o idealnym aparacie władzy
Labirynt Kafki - kreacja przestrzeni w „Procesie”
Wyjaśnienie tytułu utworu
Motywy literackie w „Procesie”
Artyzm „Procesu” Franza Kafki
Józef K. - everyman
„Proces” – kompozycja, narracja i styl powieści
„Proces” jako powieść absurdu
W poszukiwaniu winy Józefa K. – problem winy niezawinionej
Plan wydarzeń „Procesu”
„Proces” – ekranizacje, sztuki teatralne, nawiązania w literaturze i sztuce
Franz Kafka – kalendarium życia i twórczości
Bibliografia




Bohaterowie
Charakterystyka Józefa K.
Pozostali bohaterowie „Procesu”



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies