Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Proces

„Proces” - streszczenie szczegółowe

Autor: Dorota Blednicka

Nadzorca, który słuchał przemowy K. licząc zapałki w pudełku, poinformował go, że jest w błędzie. Zarówno on, jak i pozostali mężczyźni, nic nie wiedzieli o sprawie K. i wypełniali wyłącznie rozporządzenia. Nie potrafił wyjaśnić, jakie jest oskarżenie, ponieważ tego również nie wiedział. Poradził, aby aresztowany zatroszczył się o siebie i przestał zajmować się urzędnikami i tym, co się z nim stanie. Powinien również mniej mówić o swojej niewinności i być powściągliwym w słowach, ponieważ w tym, co powiedział, nie było dla niego nic korzystnego.

Józef K. wpatrywał się w mężczyznę, czując się tak, jakby dostawał nauczkę w szkole, w dodatku od człowieka młodszego od siebie. Za swoje szczere słowa otrzymał naganę i, co gorsza, nie dowiedział się niczego o przyczynie aresztowania. Zirytowany zaczął chodzić po pokoju, przeszedł obok trzech mężczyzn i powiedział głośno, że to nie ma sensu.

Stanął przy stole nadzorcy, pytając, czy może zadzwonić do prokuratora Hasterera, który jest jego dobrym przyjacielem. Nadzorca zgodził się na to pod warunkiem, że chce omówić jakąś prywatną sprawę, ponieważ w innym przypadku taka rozmowa nie miałaby sensu. Odpowiedź ta zaskoczyła K.. Zarzucił nadzorcy, że doszukuje się sensu, a przecież dopuszcza się bezsensu w jego przypadku, kiedy został napastowany i musi zeznawać. Uznał, że skoro telefon do prokuratora, kiedy jest rzekomo aresztowany, nie ma sensu, to nie będzie dzwonił. Nadzorca wskazał mu przedpokój, w którym był telefon, mówiąc, że może z niego skorzystać. K. odparł, że już nie chce tego zrobić i podszedł do okna. Obserwujące go towarzystwo z naprzeciwka najwyraźniej zmieszało się, staruszkowie chcieli odejść, lecz mężczyzna z brodą powstrzymał ich. Zachowanie to zirytowało aresztowanego, który pokazał ich nadzorcy i głośno krzyknął, aby odeszli precz.

Grupka cofnęła się o kilka kroków, a mężczyzna zaczął coś mówić. Najwyraźniej czekali na moment, kiedy ponownie będą mogli stanąć przy oknie. K. odwrócił się, mówiąc, że to natrętni, niewychowani ludzie, a nadzorca skupił się na porównywaniu długości swoich palców. Obaj strażnicy siedzieli na kufrze, a trzej mężczyźni patrzyli przed siebie. Zapanowała cisza, którą przerwał K., mówiąc, że jego sprawa jest najwyraźniej zakończona, co wnioskuje z zachowania mężczyzn. Uznał, że należy spotkanie zakończyć pojednawczym uściskiem dłoni i wyciągnął rękę ku nadzorcy. Ten jednak wstał, nałożył na głowę kapelusz i powiedział, że sprawa nie jest tak prosta, jak sądzi aresztowany. Nie mogą zakończyć tego ugodowo, choć nie powinien zwątpić, ponieważ jest tylko aresztowany. Pożegnał się, dodając, że K. może iść do banku. Józefa K. zdziwiły te słowa. Czuł, że jest coraz bardziej niezależny od tych ludzi, choć jego ręka nie została przyjęta. Chciał nawet biec za nadzorcą do bramy i zaoferować mu swoje aresztowanie. Zapytał z przekorą, jak może iść do pracy, skoro jest aresztowany.
Nadzorca odwrócił się i odparł, że został najwyraźniej źle zrozumiany. K. jest co prawda aresztowany, ale to nie może przeszkadzać mu w wykonywaniu zawodu, ani nie powinno wpływać na jego codzienne zajęcia. K. podszedł bliżej do mężczyzny i powiedział, że aresztowanie w takim przypadku nie jest czymś strasznym, a zawiadomienie go o uwięzieniu nie było konieczne. Ponownie zrobił kilka kroków w stronę nadzorcy, a pozostali mężczyźni zbliżyli się do niego. Wszyscy stanęli przy drzwiach. Nadzorca odparł, że wykonywał swoje obowiązki i nie chce już tracić czasy na dalszą rozmowę. Powtórzył, że K. powinien iść do banku i aby ułatwić mu powrót, trzymał w pogotowiu trzech kolegów aresztowanego.

Józef K. popatrzył na nich zdziwiony. Dopiero teraz rozpoznał w trzech mężczyznach pracowników banku: Rabensteinera, Kullicha i Kaminera, z którymi nie był zaprzyjaźniony, ponieważ zajmowali niższe stanowiska. Po chwili przywitał się z nimi, tłumacząc, że ich nie poznał i zapytał, czy idą do pracy. Potwierdzili to z uśmiechem, a kiedy K. zaczął szukać kapelusza, zaczęli mu w tym pomagać. Aresztowany przyglądał się im ze spokojem, wziął nakrycie głowy od Kaminera, a w przedpokoju pojawiła się pani Gruber, która otworzyła im drzwi. Na dole Józef K. spojrzał na zegarek i postanowił pojechać autem, aby nie zwiększać półgodzinnego spóźnienia. Kaminer pobiegł po samochód, a jego koledzy próbowali zabawiać K.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10    11    12    13    14    15    16    17    18    19    20    21    22    23    24    25    26    27    28    29    30    31    32    33    34    35    36    37    38    39    40    41    42  

Szybki test:

Projekty reform w sądzie rozważają:
a) oskarżeni
b) sędziowie śledczy
c) adwokaci
d) sędziowie wyżsi
Rozwiązanie

Kochanką Józefa K. była Elza, która pracowała jako:
a) sprzedawczyni
b) pokojówka
c) kelnerka
d) pielęgniarka
Rozwiązanie

Józef sądził, że jego aresztowanie to żart, który mogli mu spłatać:
a) kuzyni
b) przyjaciele
c) koledzy z banku
d) lokatorzy domu, w którym mieszkał
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Proces” - streszczenie szczegółowe
Streszczenie „Procesu” w pigułce
Franz Kafka – biografia
Geneza „Procesu” Kafki
Czas i miejsce akcji „Procesu”
Problematyka „Procesu” Kafki
Główny wątek „Procesu” Kafki
Uniwersalizm powieści Franza Kafki
Józef K. – tragizm postaci
Interpretacje „Procesu”
„Proces” jako powieść o idealnym aparacie władzy
Labirynt Kafki - kreacja przestrzeni w „Procesie”
Wyjaśnienie tytułu utworu
Motywy literackie w „Procesie”
Artyzm „Procesu” Franza Kafki
Józef K. - everyman
„Proces” – kompozycja, narracja i styl powieści
„Proces” jako powieść absurdu
W poszukiwaniu winy Józefa K. – problem winy niezawinionej
Plan wydarzeń „Procesu”
„Proces” – ekranizacje, sztuki teatralne, nawiązania w literaturze i sztuce
Franz Kafka – kalendarium życia i twórczości
Bibliografia




Bohaterowie
Charakterystyka Józefa K.
Pozostali bohaterowie „Procesu”



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies