Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Stary człowiek i morze
Jednym z poruszonych w opowiadaniu tematów jest zagadnienie dumy. Uczucie to zostało ukazane przez Hemingwaya w różnych aspektach. Po pierwsze Manolin robi wszystko, by duma Santiago nigdy nie ucierpiała. Młodzieniec wiedział, iż starzec nie złowił ryby od wielu dni, ale mimo to wciąż powtarzał mu, że jest najlepszym rybakiem, jakiego zna. Przez cały ten trudny okres pomagał swojemu przyjacielowi w tak dyskretny sposób, iż ten nie odczuwał, że jest od kogoś zależny. Widać to w momencie, gdy bohater dziękował Manolinowi za posiłek: „Dziękuję ci - powiedział stary. Był zbyt prosty, żeby się zastanawiać, kiedy osiągnął pokorę. Wiedział jednak, że ją osiągnął, wiedział też, że nie ma w tym nic haniebnego i że nie pociąga to za sobą utraty prawdziwej dumy”.
Sposób, w jaki łowił Santiago wskazywał na to, iż był indywidualistą. Wypływał w może najdalej, by nikt mu nie przeszkadzał i stosował precyzyjne techniki połowu. Pozostawał wierny swoim metodom przez cały czas i był dumny z tego, że sam je wypracował. Wspaniała przeszłość, jaką mógł poszczycić się Kubańczyk nie tylko dodawała mu otuchy, ale i motywacji. Gdy myślał o sobie nie jak o starcu, lecz wspaniałym El Campeon, niepokonanym siłaczu, był w stanie wykrzesać z siebie ostatnie siły. Był dumny z tego, co udało mu się dokonać w dawnych czasach, ta duma dodawała mu odwagi. Stary rybak pragnął dorównać swojemu mistrzowi, czyli Joe DiMaggio. Gdy udało mu się pokonać rybę, powiedział z przekonaniem „wielki Di Maggio byłby dziś ze mnie dumny”. Dzięki temu wyczynowi Santiago poczuł się niczym swój idol.
Gdy rekiny atakują marlina, Santiago odnosi wrażenie, jakby to jego kąsały wielkie szczęki. Drapieżniki zaatakowały przecież nie tylko martwą rybę, ale również dumę człowieka, który stoczył morderczy pojedynek, aby ją pokonać. Gdy rekiny pozostawiły jedynie szkielet marlina, rybak czuł się podobnie, wydawał się obdarty ze wszystkiego, był zrozpaczony. Kubańczyk zastanawiał się wtedy, dlaczego zabił rybę, o której mówił, że jest jego bratem: „Zabiłeś go z dumy i dlatego, że jesteś rybakiem. Kochałeś go, kiedy żył, i kochałeś go potem”. Widzimy zatem, że ludzka duma nie pozwoliła bohaterowi poddać się w walce z ogromną rybą, lecz była również przyczyną klęski Santiago. Gdyby darował życie marlinowi, nie przeżywałby tak dotkliwej porażki. Z drugiej strony to właśnie to uczucie pozwoliło osiągnąć starcowi życiowy sukces.
Santiago czuł, że prędzej czy później spotka swoją wymarzoną wielką rybę, dlatego był przygotowany do walki z nią. Gdy jego przynętę chwycił ogromny marlin, Kubańczyk musiał podjąć wyzwanie, ponieważ była to jego ostatnia szansa na spektakularny sukces, który pozwoliłby mu wymazać z pamięci osiemdziesiąt cztery dni bez złowienia żadnej ryby. Zwycięstwo było ostatnią deską ratunku dla zachowania przez starca godności. Jednak rozmiar marlina upoważniał Santiago do poddania się bez walki i odcięcia linki, było to przecież stworzenie większe od jego łodzi. Problem dumy, zwycięstwa i klęski w opowiadaniu „Stary człowiek i morze”
Jednym z poruszonych w opowiadaniu tematów jest zagadnienie dumy. Uczucie to zostało ukazane przez Hemingwaya w różnych aspektach. Po pierwsze Manolin robi wszystko, by duma Santiago nigdy nie ucierpiała. Młodzieniec wiedział, iż starzec nie złowił ryby od wielu dni, ale mimo to wciąż powtarzał mu, że jest najlepszym rybakiem, jakiego zna. Przez cały ten trudny okres pomagał swojemu przyjacielowi w tak dyskretny sposób, iż ten nie odczuwał, że jest od kogoś zależny. Widać to w momencie, gdy bohater dziękował Manolinowi za posiłek: „Dziękuję ci - powiedział stary. Był zbyt prosty, żeby się zastanawiać, kiedy osiągnął pokorę. Wiedział jednak, że ją osiągnął, wiedział też, że nie ma w tym nic haniebnego i że nie pociąga to za sobą utraty prawdziwej dumy”.
Sposób, w jaki łowił Santiago wskazywał na to, iż był indywidualistą. Wypływał w może najdalej, by nikt mu nie przeszkadzał i stosował precyzyjne techniki połowu. Pozostawał wierny swoim metodom przez cały czas i był dumny z tego, że sam je wypracował. Wspaniała przeszłość, jaką mógł poszczycić się Kubańczyk nie tylko dodawała mu otuchy, ale i motywacji. Gdy myślał o sobie nie jak o starcu, lecz wspaniałym El Campeon, niepokonanym siłaczu, był w stanie wykrzesać z siebie ostatnie siły. Był dumny z tego, co udało mu się dokonać w dawnych czasach, ta duma dodawała mu odwagi. Stary rybak pragnął dorównać swojemu mistrzowi, czyli Joe DiMaggio. Gdy udało mu się pokonać rybę, powiedział z przekonaniem „wielki Di Maggio byłby dziś ze mnie dumny”. Dzięki temu wyczynowi Santiago poczuł się niczym swój idol.
Gdy rekiny atakują marlina, Santiago odnosi wrażenie, jakby to jego kąsały wielkie szczęki. Drapieżniki zaatakowały przecież nie tylko martwą rybę, ale również dumę człowieka, który stoczył morderczy pojedynek, aby ją pokonać. Gdy rekiny pozostawiły jedynie szkielet marlina, rybak czuł się podobnie, wydawał się obdarty ze wszystkiego, był zrozpaczony. Kubańczyk zastanawiał się wtedy, dlaczego zabił rybę, o której mówił, że jest jego bratem: „Zabiłeś go z dumy i dlatego, że jesteś rybakiem. Kochałeś go, kiedy żył, i kochałeś go potem”. Widzimy zatem, że ludzka duma nie pozwoliła bohaterowi poddać się w walce z ogromną rybą, lecz była również przyczyną klęski Santiago. Gdyby darował życie marlinowi, nie przeżywałby tak dotkliwej porażki. Z drugiej strony to właśnie to uczucie pozwoliło osiągnąć starcowi życiowy sukces.
Decyzja Kubańczyka budzi w czytelniku podziw i aprobatę. W drodze do zwycięstwa główny bohater musiał walczyć nie tylko z rybą, ale również z własnymi słabościami. Wzniósł się ponad ból fizyczny, starość, zmęczenie i dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej. Zabił marlina mierzącego osiemnaście stóp długości (około pięciu i pół metra) i ważącego ponad tysiąc pięćset funtów (ponad sześćset siedemdziesiąt pięć kilogramów). Wielki triumf ludzkiej woli nad siłami przyrody i przeciwnościami losu szybko przemienił się w klęskę głównego bohatera. Rekiny nie pozwoliły Santiago długo napawać się poczuciem zwycięstwa. W momencie, gdy pierwszy z drapieżników odgryzł kęs ryby, starzec wiedział, iż nic jej nie uratuje. Co prawda podjął walkę z rekinami, ale długo nie mógł ich powstrzymywać. Hemingway zwrócił przez to uwagę, na fakt, iż o ile do zwycięstwa dochodzimy sami, to porażki przychodzą najczęściej wraz z losem. Widać to najlepiej w tym fragmencie:
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies