Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Zbrodnia i kara

„Zbrodnia i kara” - streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlga

Odnosiła się do niego jak do dobrodzieja, który zdjął z barków jej rodziny finansowy ciężar pochówku. Raskolnikow z należytym szacunkiem przedstawił ją zebranym. Przyglądając się dziewczynie, poczynił kilka spostrzeżeń: „W jej rysach, a i w całej postaci, była nadto jedna jeszcze charakterystyczna cecha: pomimo swoje osiemnaście lat wydawała się nieomal dziewczynką, o wiele młodszą, niż była w istocie, dzieckiem prawie – i to się czasem pociesznie zaznaczało w niektórych ruchach”.

Obie panie, mimo że podejrzewały, że to Sonia jest ową prostytutką z listu Łużyna, spoglądały na nią może nie tyle przychylnie, ale z szacunkiem. Po wyjściu panien Raskolnikowych Dunia ucięła rozprawę matki o „tej pannicy” stwierdzeniem: „Piotr Pietrowicz jest obrzydliwym plotkarzem”. Mimo obecności ciągle zmieszanej Soni, Roskolnikow odciągnął przyjaciela na bok i poprosił o zaprowadzenie się do Porfirego, sędziego śledczego prowadzącego sprawę zabójstwa sióstr.

W rozmowie wyszło na jaw, że to także znajomy Razumichina – jego krewny. Rodia umotywował swą prośbę tym, że chciałby odzyskać zastawy oddane w ciężkich chwilach lichwiarce. Mężczyźni postanowili zaraz się udać do funkcjonariusza. Przed wyjściem z pokoju gospodarz wziął od zmieszanej Soni adres i złożył obietnicę, że odwiedzi ją jeszcze dzisiejszego dnia.

Wyszli z pokoju we trójkę, lecz Sonia poszła w inną stronę: „(…)szła szybko, żeby jak najprędzej zejść im z oczu”. Rozmyślała nad każdym wypowiedzianym słowem, nad każdym wykonanym gestem, przez co nie zauważyła, że w ślad za nią podążał jakiś elegancki, pięćdziesięcioletni mężczyzna, który „eskortował” ją od wyjścia z bramy budynku, w którym mieszkał Rodion. Dostrzegła go dopiero na schodach kamienicy, w której wynajmowała pokoik. Spotkali się dzwoniąc do sąsiednich mieszkań. Nieznajomy przedstawił się jako nowy lokator madame Resslich, przybyły do stolicy przedwczoraj. Sonia nie odpowiedziała: „(…)zawstydziła się i przelękła”.

W tym czasie przyjaciele byli w drodze do mieszkania Porfirego Pietrowicza. Aby odciągnąć od siebie złe myśli, przestać się zastanawiać, czy wizyta u policjanta to dobry, czy zły pomysł, Raskolnikow zaczął żartować z zainteresowania, którym Razumichin obdarzył jego siostrę. Do śledczego dotarli w dobrym humorze.
V

Prócz gospodarza zastali tam także innego mundurowego, poznanego już Zamiatowa. Okazało się, że to dobrze, iż Raskolnikow się zjawił - Porfiry miał zamiar i tak się z nim spotkać, gdyż przesłuchiwał wszystkich właścicieli rzeczy notowanych przez lichwiarkę. Sposób, w jaki rozmawiał z nim śledczy, stanowczy ton głosu, którego używał, spychały Rodiona w przepaść obłędu i manii prześladowczej: „To dowód, że już (…) mnie tropią jak sfora psów”. Potem goście Porfirego, wraz z samym gospodarzem, roztrząsali istnienie zbrodni jako zjawiska. Dyskusję urozmaicono przytoczeniem socjalistycznych poglądów na tę kwestię i przypomnieniem ciekawego artykułu, notabene autorstwa Raskolnikowa, opublikowanego niedawno w „Słowie Periodycznym”.

Autor bardzo szczegółowo zanalizował w nim to, co dzieje się z psychiką człowieka dokonującego zbrodni. Stanowczo podkreślał, że temu aktowi zawsze towarzyszy choroba. Dalej Rodion przyznał prawo do popełnienia zbrodni ludziom „niezwykłym”, odbierając je tym samym drugiej kategorii – „zwykłym”. Taki pogląd wzbudził odrazę i gniew Razumichina, który stwierdził: „Takie zezwolenie na krew zgodnie z sumieniem to…według mnie, to straszniejsze, niż gdyby urzędowo, prawnie pozwolono przelewać krew…”.

Zmęczony i zdenerwowany Raskolniow starał się w dalszym ciągu obronić swoich tez, mówił o ogromnej roli sumienia. Dyskusja na tak drażniący i bliski mu temat była jednak ponad jego siły. Nie znajdował ukojenia, przeciwnie – gospodarz cały czas stawiał go w ogniu krzyżowych, podchwytliwych pytań. Na koniec, nie określając, w jakim celu i charakterze – służbowo czy koleżeńsko, zaprosił Rodiona na jutro do swego gabinetu na komisariacie.

VI

Po opuszczeniu lokalu, przyjaciele byli w o wiele gorszym nastroju, niż przekraczając jego próg. Razumichin zapowiedział, że pójdzie niebawem do krewnego i rozmówi się z nim. Nie mógł pojąć, skąd w Porfirym taka duża nuta podejrzliwości w stosunku do Rodiona. Po krótkim czasie rozstali się: Raskolnikow poszedł w kierunku domu, a przyjaciel postanowił złożyć wizytę jego matce i siostrze. Powodem miało być uprzedzenie ich o tym, że Rodia przyjdzie później.

Gdy Raskolnikow wrócił do domu - odetchnął z ulgą. Spowodował to fakt, iż choć przez powrotną drogę wmawiał sobie, że pod tapetą nadal spoczywają dowody jego winy, po dokładnych oględzinach nic nie znalazł. Uspokoiwszy rozdygotane nerwy, wyszedł zamierzając udać się w kierunku hoteliku Bakalejewa. Gdy wychodził z bramy, zobaczył, jak stróż, wskazując na niego, mówił komuś: „to właśnie on”. Wzrok nieznajomego mężczyzny spoczął na jego wystraszonej twarzy i ich spojrzenia przez chwilę się spotkały.

Przyłapany mężczyzna począł się oddalać, a zaintrygowany Raskolnikow iść za nim. Po chwili byli razem na skrzyżowaniu. Zatrzymany wysyczał „ty morderco”, co zaskoczyło napiętnowanego: „Nogi strasznie mu zwiotczały, grzbiet kurczył się z zimna, serce zamarło na mgnienie, potem załomotało jak opętane”. Znieruchomiał, co szybko wykorzystał tajemniczy mężczyzna - po chwili rozpłynął się w powietrzu. Rodion chciał jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznych i znanych ścianach swojego małego pokoju. Gdy tam dotarł, zapadł w głęboki sen, przerywany majakami i dziwnymi wizjami. Obudziła go wizyta nieznajomego mężczyzny, przedstawiającego się jako Arkadiusz Swidrygajłow.

CZĘŚĆ CZWARTA
I


Gość poinformował, że jego niedawno zmarła żona na dowód swego szacunku dla Duni zapisała jej trzy tysiące rubli, a on ze swej strony jest gotów dorzucić jeszcze dziesięć tysięcy pod warunkiem, że siostra Raskolnikowa zrezygnuje z małżeństwa z Łużynem. Tłumaczył swą dziwną decyzję słowami: „To nie partia dla Awdotii Romanowny”, która: „nader wielkodusznie i nierozważnie składa siebie w ofierze dla… dla rodziny”. Opowiedział także o widmie Marfy Pietrowny, które już trzy razy go nawiedziło. Rodion w imieniu siostry kategorycznie odmówił przyjęcia drugiej kwoty. W jego umyśle zakiełkowało podejrzenie, że Swidrygajłow przybył do Petersburga nie po to, by poinformować o testamencie żony, lecz by ujrzeć ponownie Dunię, swoją ukochaną.

II

Mimo tak męczącego dnia Raskolnikow nie zapomniał o złożonej obietnicy. O dwudziestej wraz z przyjacielem zjawił się w zajeździe Bakalejewa. Początek spotkania nie wyglądał dobrze: panowie, wrogo nastawieni do honorowego gościa kolacji, minęli się z nim w drzwiach. Łużyn był wyraźnie zdziwionym ich widokiem.

Podczas poczęstunku miała miejsce kłótnia. W wyniku wymiany zdań między Łużynem a Rodionem, ten pierwszy postawił Duni ultimatum: albo on, albo Rodia. Teatralnie uświadomił dziewczynę, że: „Miłość do przyszłego towarzysza życia, do małżonka, winna górować nad miłością do brata”. Słowa te przelały czarę goryczy – urażona nakazami panna Romanowna cofnęła obietnicę daną podstarzałemu kawalerowi, kwitując na pożegnanie: „Marny i zły z pana człowiek”. Ten z kolei począł wyliczać, na jakie wydatki naraziły go przygotowania do małżeństwa z kobietą, o reputacji której krążyły różne opinie. Na te słowa Rodia nie wytrzymał i wyrzucił byłego amanta siostry za drzwi.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10    11    12  

Szybki test:

Wezwanie Rodiona na komisariat po dokonaniu zbrodni dotyczyło:
a) mandatu
b) odebrania przedmiotów zastawionych u lichwiarki
c) długów w szynkowni
d) niezapłaconego weksla
Rozwiązanie

Andrzej Siemianowicz Lebieziatnikow- znajomy Swidrygajłowa, który popierał komunę, propagandę i śluby cywilne był:
a) sędzią śledczym
b) rewolucjonistą
c) biedakiem
d) urzędnikiem
Rozwiązanie

Po wymknięciu się z miejsca zbrodni na klatkę schodową Raskolnikow ukrył się na drugim piętrze w:
a) odnawianym mieszkaniu
b) mieszkaniu Mikołaja
c) mieszkaniu przyjaciela
d) opuszczonym mieszkaniu
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Zbrodnia i kara” - streszczenie szczegółowe
Zbrodnia i kara - streszczenie krótkie
Czas i miejsce akcji, narracja „Zbrodni i kary”
Fiodor Dostojewski - biografia
Ideowa koncepcja „Zbrodni i kary”
Konstrukcja czasoprzestrzenna „Zbrodni i kary”
Filozofia w „Zbrodni i karze”
Struktura i kompozycja „Zbrodni i kary”
Polifoniczność „Zbrodni i kary”
Psychologizm w „Zbrodni i karze”
Realizm w „Zbrodni i karze”
Religia w „Zbrodni i karze” Fiodora Dostojewskiego
Petersburg w „Zbrodni i karze”
Sny w „Zbrodni i karze” Fiodora Dostojewskiego
Ponadczasowość „Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego i wpływ na kulturę
Cytaty z Dostojewskiego
O Dostojewskim powiedzieli...
Najważniejsze cytaty - „Zbrodnia i kara”
Bibliografia




Bohaterowie
Rodion Romanowicz Raskolnikow - charakterystyka
Zofia Siemionowna Marmieładowa (Sonia) - charakterystyka
Dunia (Awdotia Romanowna) - charakterystyka
Dymitr Prokoficz Razumichin - charakterystyka
Pozostali bohaterowie „Zbrodni i kary”



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies