Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Zbrodnia i kara
Poznajemy ją w momencie sceny śmierci jej ojca. Oto jak narrator opisuje przybyłą z „pracy” dziewczynę: „Ona także była w łachach; miała na sobie strój groszowy, lecz po ulicznemu ozdobny, wedle smaku i reguł obowiązujących w jej odrębnym świecie (…) zapominając o swej jedwabnej, z czwartej ręki nabytej, kolorowej, nieprzystojnej tutaj sukni z niezmiernie długim, śmiesznym trenem, i rozłożystej krynolinie, doszczętnie zagradzającej drzwi, i o jasnych bucikach, i o umbrelce, niepotrzebnej w nocy, a którą jednak wzięła z sobą, i o śmiesznym, słomkowym, okrągłym kapeluszu z jaskrawym, płomiennym piórkiem. Spod tego kapelusza zaczepnie włożonego na bakier, wyglądało chude, blade, wylęknione liczko (…) Sonia była osiemnastoletnią blondyneczką, małego wzrostu, szczuplutką, ale dosyć niebrzydką; miała wspaniałe szafirowe oczy”.
Na drugi dzień, gdy zaprasza Rodiona na pogrzeb, wygląda całkiem inaczej: „Teraz była to dziewczyna ubrana skromnie, nawet biednie, bardzo jeszcze młodziutka, prawie dziewczynka, o skromnych i przyzwoitych manierach, z twarzą jasną, lecz jak gdyby trochę wystraszoną. Miała na sobie nader prościutka domową sukienkę, na głowie zaś stary kapelusz, jakie noszono dawniej; tyle tylko, że w ręku trzymała i teraz parasolkę”.
Wygląd gościa relacjonuje również narrator, choć być może trochę przez pryzmat gospodarza: „Podczas rozmowy Raskolnikow badawczo jej się przyglądał. Była to twarz chudziutka, zupełnie chudziutka i blada, o rysach dosyć nieregularnych, o nazbyt spiczastym małym nosku i podbródku. Nie można jej było nawet nazwać ładniutką, lecz za to jej błękitne oczy były takie świetliste, a gdy się ożywiały, wyraz jej twarzy stawał się tak poczciwy i szczery, że mimo woli zjednywała każdego. W jej rysach, a i całej postaci, była nadto jedna jeszcze charakterystyczna cecha: pomimo swoje osiemnaście lat wydawała się nieomal dziewczynką, o wiele młodszą, niż była w istocie, dzieckiem prawie – i to czasem aż pociesznie zaznaczało w niektórych ruchach”.
Sonia to córka Marmieładowa (kiedyś tytularnego radcy, dziś ustawicznego pijaka) z pierwszego małżeństwa. Aby wyżywić rodzinę, poświęca się i zostaje prostytutką. Staje się osobą najbliższą Raskolnikowowi. To najszlachetniejsza postać powieści, altruistka posiadająca dar empatii, współodczuwania. Zofia Siemionowna Marmieładowa (Sonia) - charakterystyka
Autor: Karolina MarlgaPoznajemy ją w momencie sceny śmierci jej ojca. Oto jak narrator opisuje przybyłą z „pracy” dziewczynę: „Ona także była w łachach; miała na sobie strój groszowy, lecz po ulicznemu ozdobny, wedle smaku i reguł obowiązujących w jej odrębnym świecie (…) zapominając o swej jedwabnej, z czwartej ręki nabytej, kolorowej, nieprzystojnej tutaj sukni z niezmiernie długim, śmiesznym trenem, i rozłożystej krynolinie, doszczętnie zagradzającej drzwi, i o jasnych bucikach, i o umbrelce, niepotrzebnej w nocy, a którą jednak wzięła z sobą, i o śmiesznym, słomkowym, okrągłym kapeluszu z jaskrawym, płomiennym piórkiem. Spod tego kapelusza zaczepnie włożonego na bakier, wyglądało chude, blade, wylęknione liczko (…) Sonia była osiemnastoletnią blondyneczką, małego wzrostu, szczuplutką, ale dosyć niebrzydką; miała wspaniałe szafirowe oczy”.
Na drugi dzień, gdy zaprasza Rodiona na pogrzeb, wygląda całkiem inaczej: „Teraz była to dziewczyna ubrana skromnie, nawet biednie, bardzo jeszcze młodziutka, prawie dziewczynka, o skromnych i przyzwoitych manierach, z twarzą jasną, lecz jak gdyby trochę wystraszoną. Miała na sobie nader prościutka domową sukienkę, na głowie zaś stary kapelusz, jakie noszono dawniej; tyle tylko, że w ręku trzymała i teraz parasolkę”.
Wygląd gościa relacjonuje również narrator, choć być może trochę przez pryzmat gospodarza: „Podczas rozmowy Raskolnikow badawczo jej się przyglądał. Była to twarz chudziutka, zupełnie chudziutka i blada, o rysach dosyć nieregularnych, o nazbyt spiczastym małym nosku i podbródku. Nie można jej było nawet nazwać ładniutką, lecz za to jej błękitne oczy były takie świetliste, a gdy się ożywiały, wyraz jej twarzy stawał się tak poczciwy i szczery, że mimo woli zjednywała każdego. W jej rysach, a i całej postaci, była nadto jedna jeszcze charakterystyczna cecha: pomimo swoje osiemnaście lat wydawała się nieomal dziewczynką, o wiele młodszą, niż była w istocie, dzieckiem prawie – i to czasem aż pociesznie zaznaczało w niektórych ruchach”.
Jest całkowitym przeciwieństwem Rodiona: wierzy w sens istnienia i dobroć Boga, a nie w racjonalizm. Nie czuje się jednostką wybitną tak jak bohater, nie doszukuje się we wszystkim sensu, lecz żyje, wierzy i kocha (jak pokorna Lizawieta czy kochająca Dunia). To pod jej wpływem na końcu powieści Raskolnikow „zmartwychwstaje”.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies