Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Kamienie na szaniec
„Kto się w opiekę odda Panu swemu,
a całym sercem szczerze ufa Jemu,
śmielej rzecz może: mam obrońcę Boga,
nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga”.
Z Alka uchodziło życie, mimo to wciąż się uśmiechał. Wydawało się, że był gotowy na przyjście śmierci. Tyle razy był jej świadkiem. Umierali jego koledzy, przyjaciele. Zżył się z nią. Był także pogodzony z Bogiem. Gorzej znosili odwiedzający go towarzysze. Byli zrozpaczeni swoją bezradnością.
W tym czasie przy Rudym czuwali na zmianę przyjaciele. Tylko Zośka nie odstępował go na krok. Rozebrano go i ułożono w łóżku, nie było na jego ciele niepobitej części. Od pasa do kolan był jakby opalony i spuchnięty, wszędzie były strupy, zakrzepła krew. Wezwani lekarze nie widzieli dotychczas tak skatowanego człowieka, byli wstrząśnięci, już nic nie mogli pomóc.
Rudy pomimo cierpienia był szczęśliwy. Gdy przebudził się w nocy poprosił śpiącego obok na polowym łóżku Zośkę, by usiadł przy nim. Rozmawiali o minionych ostatnich dniach. Rudy wyznał, jak na Szucha myślał o sposobie przyśpieszenia swojej śmierci. Żal mu było tylko zostawić przyjaciół i swój pluton. Na koniec rozmowy poprosił, aby Zośka położył się obok. Objął jego głowę i zasnął, czując się bezpieczny.
Mijały dni. Organizm Rudego przestawał funkcjonować. Ostatnią dobę życia bardzo się męczył. Mówił, jak bardzo boli. Płakał. Zośka chciał krzyczeć z bezsilności. Bohater czuł, że umiera. Nie mówił o śmierci. Trzymał w dłoni rękę Zośki. Poprosił, aby inny kolega Jaś zarecytował mu jego ulubiony wiersz Słowackiego „Testament”:
„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei,
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”.
Rudy sinymi ustami szeptał zwrotkę. W końcu umarł. Tego samego dnia odszedł także Alek.
Wszyscy chłopcy doznali szoku. Najpierw ucieszyli się z udanej akcji, potem przyszła śmierć przyjaciół. Odejście Alka tłumaczyli sobie tym, że taki był los żołnierza podczas wojny. Ze śmiercią Rudego nie mogli się pogodzić. Cały czas mieli przed oczyma jego zmasakrowane ciało. Słyszeli jego opowieść o metodach „badania” na Szucha. Tego nie da się nigdy zapomnieć ani wybaczyć.
Szczegółowe streszczenie „Kamieni na szaniec”
Autor: Karolina Marlga„Kto się w opiekę odda Panu swemu,
a całym sercem szczerze ufa Jemu,
śmielej rzecz może: mam obrońcę Boga,
nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga”.
Z Alka uchodziło życie, mimo to wciąż się uśmiechał. Wydawało się, że był gotowy na przyjście śmierci. Tyle razy był jej świadkiem. Umierali jego koledzy, przyjaciele. Zżył się z nią. Był także pogodzony z Bogiem. Gorzej znosili odwiedzający go towarzysze. Byli zrozpaczeni swoją bezradnością.
W tym czasie przy Rudym czuwali na zmianę przyjaciele. Tylko Zośka nie odstępował go na krok. Rozebrano go i ułożono w łóżku, nie było na jego ciele niepobitej części. Od pasa do kolan był jakby opalony i spuchnięty, wszędzie były strupy, zakrzepła krew. Wezwani lekarze nie widzieli dotychczas tak skatowanego człowieka, byli wstrząśnięci, już nic nie mogli pomóc.
Rudy pomimo cierpienia był szczęśliwy. Gdy przebudził się w nocy poprosił śpiącego obok na polowym łóżku Zośkę, by usiadł przy nim. Rozmawiali o minionych ostatnich dniach. Rudy wyznał, jak na Szucha myślał o sposobie przyśpieszenia swojej śmierci. Żal mu było tylko zostawić przyjaciół i swój pluton. Na koniec rozmowy poprosił, aby Zośka położył się obok. Objął jego głowę i zasnął, czując się bezpieczny.
Mijały dni. Organizm Rudego przestawał funkcjonować. Ostatnią dobę życia bardzo się męczył. Mówił, jak bardzo boli. Płakał. Zośka chciał krzyczeć z bezsilności. Bohater czuł, że umiera. Nie mówił o śmierci. Trzymał w dłoni rękę Zośki. Poprosił, aby inny kolega Jaś zarecytował mu jego ulubiony wiersz Słowackiego „Testament”:
„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei,
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”.
Rudy sinymi ustami szeptał zwrotkę. W końcu umarł. Tego samego dnia odszedł także Alek.
Wszyscy chłopcy doznali szoku. Najpierw ucieszyli się z udanej akcji, potem przyszła śmierć przyjaciół. Odejście Alka tłumaczyli sobie tym, że taki był los żołnierza podczas wojny. Ze śmiercią Rudego nie mogli się pogodzić. Cały czas mieli przed oczyma jego zmasakrowane ciało. Słyszeli jego opowieść o metodach „badania” na Szucha. Tego nie da się nigdy zapomnieć ani wybaczyć.
Zobacz również:
Streszczenie na klp.pl
Streszczenie na klp.pl
Kierownictwo Walki Konspiracyjnej wydało rozkaz likwidacji dwóch gestapowców. Prowadzili oni bestialskie śledztwo Rudego. Po miesiącu od jego śmierci, dokładnie w dzień jego imienin chłopcy zastrzelili na ulicy Schultza. Wysokiej rangi gestapowca ze swoim wydziałem nadzorował „badania” Rudego. Udzielał instrukcji, jak bić. Zostawili przy nim kartkę, na której wcześniej napisali kilka słów o metodach śledztw gestapowskich. Po trzech tygodniach wykonano drugi wyrok. Zabito gestapowca Lange, który prowadził sprawę Rudego. Przy jego zwłokach zostawiono taki sam liścik.
Rozdział VI
CELESTYNÓW
Stan psychiczny Zośki po śmierci Alka i Rudego był bardzo zły. Prawie całymi dniami leżał w łóżku. Patrzył w sufit. Nie chodził na zebrania, stał się ponury, milczący, wycofał się z życia. Bardzo tęsknił za zmarłym przyjacielem. Ani rodzina, ani koledzy, którzy go wciąż odwiedzali, nie byli w stanie wyrwać go z tego odrętwienia. Dopiero po jakimś czasie ojciec podsunął mu pomysł, że powinien spisać swoje wspomnienia o Rudym. Miał przelać żal, ból i cierpienie na papier. Nakłonił go także do wyjazdu na wieś.
Tymczasem Niemcy rozpoczęli likwidację warszawskich Żydów. W getcie rozgrywał się prawdziwy dramat. Ludzie z Grup Szturmowych na rozkaz Naczelnika Szarych Szeregów Floriana Marciniaka przekazali za mury część broni. Pragnęli wspomóc walkę żydowskich powstańców. Przygotowano również akcję pod dowództwem Stefana Orszy. Chodziło o likwidację niemieckiego stanowiska ogniowego. Znajdowało się ono „przy bramie do getta od strony ulicy Bronifraterskiej”. Wszystko poszłoby zgodnie z planem. Na kilka godzin przed rozpoczęciem akcji hitlerowcy przenieśli stanowisko w inne miejsce getta. Akcja została odwołana.
Zośka z ojcem i siostrą Hanią, także członkinią działalności konspiracyjnej, wyjechali na wieś. Podczas długich spacerów i rozmów rodzeństwo wspominało Rudego. Na słowa Zośki „-Zostałem zupełnie sam” Hania poczuła lęk.
Wspominali wspólnie innych poległych przyjaciół. Zawadowski zwany „Grubasem” był wychowankiem Rudego. Starał się mu dorównać we wszystkim. Zaczął się gimnastykować i podciągać w nauce. Andrzej Długoszewski – „Długi”, mimo kuli w głowie dalej walczył i brał czynny udział w akcjach. Andrzej „Morro” Romacki był bardzo dokładny Trzy lata młodszy od Zośki chłopak od roku brał udział w akcjach. Maciek Bittner miał zawsze uśmiech na twarzy. Jerzy „Pająk” - Tabor był mistrzem wynalazków.
Zośka napisał dwadzieścia stron maszynopisu. We wspomnieniach o Rudym przelał na papier swoje myśli. Czuł tęsknotę i nadzieję na powrót do normalnego życia. Zatytułował je „Kamienie rzucane na szaniec”.
Po powrocie do Warszawy okazało się, że maszynopis nie wyzwolił go z tęsknoty za Rudym. Nie otrząsnął się. Ciągle czuł obecność przyjaciela. Dziękował za to Bogu. Cały czas pytał samego siebie, czy uczynił wszystko. Czy nie zaniedbał niczego, aby uratować Alka i Rudego.
Pamięć o zmarłych trwała. Nabożeństwo żałobne odprawione za duszę Alka i Rudego odbyło się w Kaplicy Sióstr Urszulanek na ulicy Gęstej. Uczestniczyło w nim wielu przyjaciół i kolegów. Na wiosnę przyszło pismo o odznaczeniach z Komendy Głównej Sił Zbrojnych w Kraju. Zośka odczytał je swoim podkomendnym. Alek otrzymał pośmiertnie „Krzyż Virtuti Millitari za bohaterską postawę wobec wroga i śmierć na posterunku”. Rudy – „Krzyż Walecznych po raz pierwszy za wyróżniającą się służbę żołnierską w szeregach wojska w konspiracji: za wzorową postawę po uwięzieniu i śmierć z rąk wroga”.
On sam i paru innych kolegów także otrzymało „Krzyż Walecznych po raz pierwszy za wyróżniającą się służbę żołnierską w szeregach wojska w konspiracji”. Nie potrafił o tym mówić ani się tym cieszyć. Dopiero po upływie pół roku ojciec z siostrą dowiedzieli się o jego odznaczeniu bojowym.
W maju stan psychiczny Zośki nadal był zły. Jego przełożony kapitan Pług zlecił mu zadanie odbicia więźniów z transportu. Mimo iż miał pojechać wraz z nim na akcję, miał być tylko obserwatorem. Zośka pierwszy raz otrzymał tak odpowiedzialne zadanie. Chłopiec był bardzo zaskoczony. Nie był przecież oficerem. Powierzono mu przeprowadzenie samodzielnej akcji. Wziął się w garść. Zaczął rozpoznanie i przygotowania.
Więźniowie mieli być przewożeni z Majdanka do obozu w Oświęcimiu. Środkiem transportu miał być pociąg. Jeden wagon towarowy był więźniarką przedzieloną ścianką na dwie części. W większej przewożeni mieli być więźniowie odseparowani od świata okienkami zabitymi deskami oraz drzwiami zamkniętymi na zamek i dwie zasuwy. Jedyną możliwością dostania się do nich było pokonanie mniejszej część wagonu. Swoje pomieszczenie mieli tam konwojujący więźniów gestapowcy. Pociąg miał jechał trasą Lublin – Warszawa.
Przygotowania bardzo pochłonęły Zośkę. Biegał od rana do nocy, studiował mapy, wybrał najlepszy odcinek na akcję. Celestynów to mała stacyjka na trasie otoczona świerkami z dala od szosy. Zebrał ludzi. Dopilnował przeglądu samochodów, broni, amunicji. Powierzył dowództwo nad atakiem Maćkowi.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Szybki test:
PLAN to skrót:a) Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej
b) Państwowej Ludowej Akcji Niepodległościowej
c) Polskiej Ludowej Armii Niepodległościowej
d) Państwowej Ludowej Armii Niepodległościowej
Rozwiązanie
Członkowie "Buków" na początku czerwca 1939 roku wyruszyli ostatni raz na beztroską wycieczkę...
a) w Beskid Sądecki
b) w Beskidy Śląskie
c) w Góry Sowie
d) w Bieszczady
Rozwiązanie
Pseudonim „Mały” nosił:
a) Jerzy Masiukiewicz
b) Janek Błoński
c) Juliusz Dąbrowski
d) Jerzy Drewnowski
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies