Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Prusa
Katarynka
Motyw katarynki jest bardzo istotny dla odczytania sensów noweli. Świadczy o tym fakt zatytułowania historii.
A. Matuszewska, prekursorka najnowszego nurtu badań nad dziewiętnastoletnią nowelistyką w swej pracy zatytułowanej Pozytywistyczne parabole, dostrzegła w nowelistyce lat osiemdziesiątych XIX wieku silną skłonność do paraboliczności, objawiającą się w tytułowaniu nowel słowami, które często sugeruje symboliczny sens danego przedmiotu.
Poprzez stosunek do katarynki został pośrednio scharakteryzowany główny bohater noweli. Pan Tomasz nie lubił tego podwórkowego instrumentu i wcale tego nie ukrywał. Gdy usłyszał na ulicy dźwięk katarynki, przyśpieszał kroku i na parę godzin tracił humor: „On, człowiek spokojny - zapalał się, jak był cichy - krzyczał, a jak był łagodny - wpadał w gniew na pierwszy odgłos katarynkowych dźwięków. Z tej swojej słabości nie robił przed nikim tajemnicy, nawet tłomaczył się. - Muzyka - mówił wzburzony - stanowi najsubtelniejsze ciało ducha, w katarynce zaś duch ten przeradza się w funkcją machiny i narzędzie rozboju. Bo kataryniarze są po prostu rabusie! Zresztą - dodawał - katarynka rozdrażnia mnie, a ja mam tylko jedno życie, którego mi nie wypada trwonić na słuchanie obrzydliwej muzyki”.
Inaczej na odgłosy katarynki reagowała niewidoma dziewczynka, mieszkająca po drugiej stronie podwórza w kamienicy bohatera. Gdy mała usłyszał muzykę tytułowej katarynki, pierwszy raz od czasu przeprowadzki byłą naprawdę szczęśliwa: „Mała niewidoma dziewczynka tańczyła po pokoju klaszcząc w ręce. Blada jej twarz zarumieniła się, usta śmiały się, a pomimo to z zastygłych oczu płynęły łzy jak grad.
Ona, biedactwo, w tym domu spokojnym dawno już nie doświadczyła tylu wrażeń! Jak pięknym zjawiskiem wydawały się jej fałszywe tony katarynki! Jak wspaniałym był ryk trąby, która mecenasa mało nie przyprawiła o apopleksją.
Na dobitkę, kataryniarz widząc uciechę dziecka zaczął przytupywać wielkim obcasem w bruk i od czasu do czasu pogwizdywać niby lokomotywa przed spotkaniem się pociągów.
Boże! jak on ślicznie gwizdał...”.
Tytułowa katarynka pełni w noweli rolę kluczową. Na początku jest najmniej pożądanym obiektem na dziedzińcu kamienicy, pozwala dostrzec w mecenasie takie cechy jak stanowczość, upór. Jej rola jednak nie jest statyczna. Pod koniec historii to właśnie dzięki katarynce w panu Tomaszu dochodzi do przemiany. Dojrzewa do decyzji pomocy niewidomej dziewczynce.Motywy literackie w „Katarynce”
Katarynka
Motyw katarynki jest bardzo istotny dla odczytania sensów noweli. Świadczy o tym fakt zatytułowania historii.
A. Matuszewska, prekursorka najnowszego nurtu badań nad dziewiętnastoletnią nowelistyką w swej pracy zatytułowanej Pozytywistyczne parabole, dostrzegła w nowelistyce lat osiemdziesiątych XIX wieku silną skłonność do paraboliczności, objawiającą się w tytułowaniu nowel słowami, które często sugeruje symboliczny sens danego przedmiotu.
Poprzez stosunek do katarynki został pośrednio scharakteryzowany główny bohater noweli. Pan Tomasz nie lubił tego podwórkowego instrumentu i wcale tego nie ukrywał. Gdy usłyszał na ulicy dźwięk katarynki, przyśpieszał kroku i na parę godzin tracił humor: „On, człowiek spokojny - zapalał się, jak był cichy - krzyczał, a jak był łagodny - wpadał w gniew na pierwszy odgłos katarynkowych dźwięków. Z tej swojej słabości nie robił przed nikim tajemnicy, nawet tłomaczył się. - Muzyka - mówił wzburzony - stanowi najsubtelniejsze ciało ducha, w katarynce zaś duch ten przeradza się w funkcją machiny i narzędzie rozboju. Bo kataryniarze są po prostu rabusie! Zresztą - dodawał - katarynka rozdrażnia mnie, a ja mam tylko jedno życie, którego mi nie wypada trwonić na słuchanie obrzydliwej muzyki”.
Inaczej na odgłosy katarynki reagowała niewidoma dziewczynka, mieszkająca po drugiej stronie podwórza w kamienicy bohatera. Gdy mała usłyszał muzykę tytułowej katarynki, pierwszy raz od czasu przeprowadzki byłą naprawdę szczęśliwa: „Mała niewidoma dziewczynka tańczyła po pokoju klaszcząc w ręce. Blada jej twarz zarumieniła się, usta śmiały się, a pomimo to z zastygłych oczu płynęły łzy jak grad.
Ona, biedactwo, w tym domu spokojnym dawno już nie doświadczyła tylu wrażeń! Jak pięknym zjawiskiem wydawały się jej fałszywe tony katarynki! Jak wspaniałym był ryk trąby, która mecenasa mało nie przyprawiła o apopleksją.
Na dobitkę, kataryniarz widząc uciechę dziecka zaczął przytupywać wielkim obcasem w bruk i od czasu do czasu pogwizdywać niby lokomotywa przed spotkaniem się pociągów.
Boże! jak on ślicznie gwizdał...”.
Filantropia
Motyw ten stanowi główny problem pozytywistycznej noweli. Jej główny bohater Tomasz jest przedstawicielem zamożnej części społeczeństwa. Pochodzenie zdeterminowało go do niesienia pomocy słabszym i biedniejszym. W końcowej scenie noweli, gdy emerytowany prawnik, który wiódł samotne życie, a większość pieniędzy wydawał na dzieła sztuki i antyki zaczął przeszukiwać notes w poszukiwaniu adresów znajomych okulistów - zachował się zgodnie z panującymi wówczas zasadami solidarności społecznej. O ile jego wcześniejsza postawa nie znajdowała aprobaty u czytelnika, to swoim hojnym gestem Tomasz wymazał początkowe złe wrażenie. Filantropia bohatera przyniosła korzyść nie tylko niewidomej dziewczynce, ale i jemu samemu. Jak wcześniej zostało to wspomniane, był człowiekiem samotnym, kawalerem, dawno już odszedł z pracy. Dlatego też świadomość, iż wciąż był przydatny dla społeczeństwa, a nie tylko kolegom potrzebującym porady prawnej, podniosła go na duchu.
Dziecko
Motyw dziecka jest przedstawiony w noweli w sposób dający nadzieję na poprawę losu wszystkich pokrzywdzonych przez los mieszkańców dziewiętnastowiecznej Polski.
W Katarynce obecne jest zagadnienie cierpiącego dziecka i świata widzianego jego oczyma, które było bardzo popularne w nowelistyce pozytywistycznej. Najwybitniejsi autorzy owej epoki, czyli Konopnicka, Sienkiewicz czy Dąbrowska czynili z dzieci bohaterów swoich dzieł, aby zwrócić uwagę społeczeństwa na najmłodszych. Autor Kamizelki w jednym ze swoich innych dzieł napisał: „Naród nasz nie jest jako owi purytanie, co mężnie szli w nieznane, ażeby zbudować nową, wolną i potężną ojczyznę, ale jest jak dziecko, które z rozpaczą wyciąga ręce ku odsuwającej się przeszłości”. Dla piewcy codzienności, jakim był Prus, problemy dzieci i zwykłych prostych ludzi były znacznie istotniejsze od tego, co działo się na salonach.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies