Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Inny świat
Pracę w łagrze można również potraktować jako jeden z mechanizmów zbrodni i terroru. Była wyczerpująca, ciężka i ponad ludzkie siły. Więźniowie pracowali w trudnych warunkach atmosferycznych. Panowała niska temperatura – mróz. Więźniowie nie byli dobrze odziani: „Około trzech czwartych więźniów wychodziło do pracy w łapciach, często z odsłoniętymi częściami nóg, ramion i piersi (...)”.
Do najcięższych należała praca w lesie przy wyrębie i ciosaniu drzew. Gdy do obozu przybywał nowy etap wybierano najsilniejszych i najzdrowszych. Miano: „przepuścić ich przez las”.
Wartość człowieka mierzona była jego wydajnością. Uwzględniano tzw. produktywność więźnia. Od tego zależały racje żywieniowe Wybór między pierwszym, drugim lub trzecim „kotłem”). Ponadto stosowano zasadę konkurencyjności.
Ci więźniowie, których dzienna wydajność pracy sięgała lub przekraczała 125% normy dostawali większe racje żywieniowe. Nazywano ich „stachanowcami”. Przypominało to po części „wyścig szczurów”. Jednak – jak twierdzili sami skazańcy – nie kalkulowało się. Organizm wyczerpywał swoją energię. Nie miał skąd gromadzić zapasów. Porcje jedzenia były zbyt skąpe. Nie wystarczały nawet na uśmierzenie głodu.
Lżejsze (pozornie) prace to m.in. rozładunek żywności, pomoc w kuchni (segregowanie jarzyn). Wykwalifikowani skazańcy mogli się czuć uprzywilejowani. Zamieszkiwali w baraku technicznym. Na ogół wykonywali prace związane ze swoim zawodem (sprawy techniczne itp.).
Wyjścia do pracy odbywały się według ustalonego wcześniej harmonogramu. Więźniowie byli konwojowani (konwojent miał prawo użycia broni):
„Za „lesorubami” ruszały brygady na birżę drzewną brygady ciesielskie do miasta, brygady ziemne, brygady na bazę żywnościową, brygady zatrudnione przy budowie dróg, na stacji pomp i w elektrowni”.
Po pracy wszyscy byli rozliczani z wydajności i jakości swojej pracy. Czynności tej dokonywał brygadier. Czasem stosowano przy tym drobne oszustwo zwane „tuftą” . Polegało m.in. na „umiejętnym” wiązaniu drewnianych kloców. Dopisywano za odpowiednią opłatą wyższe normy pracy. Zależał od niej autorytet brygadiera.
a) więźniów, których dzienna wydajność pracy sięgała lub przekraczała 125%
b) skazanych za morderstwa
c) recydywistów
d) więźniów, którzy pilnowali innych więźniów
Rozwiązanie
Po pracy wszyscy więźniowie byli rozliczani z wydajności i jakości swojej pracy. Czynności tej dokonywał:
a) naczelnik
b) kapo
c) brygadier
d) strażnik
Rozwiązanie
Wartość człowieka w obozie mierzona była jego:
a) wydajnością
b) lojalnością
c) wykształceniem
d) skutecznością
Rozwiązanie
Partner serwisu:
kontakt | polityka cookies
Praca w „Innym świecie”
Autor: Ewa PetniakPracę w łagrze można również potraktować jako jeden z mechanizmów zbrodni i terroru. Była wyczerpująca, ciężka i ponad ludzkie siły. Więźniowie pracowali w trudnych warunkach atmosferycznych. Panowała niska temperatura – mróz. Więźniowie nie byli dobrze odziani: „Około trzech czwartych więźniów wychodziło do pracy w łapciach, często z odsłoniętymi częściami nóg, ramion i piersi (...)”.
Do najcięższych należała praca w lesie przy wyrębie i ciosaniu drzew. Gdy do obozu przybywał nowy etap wybierano najsilniejszych i najzdrowszych. Miano: „przepuścić ich przez las”.
Wartość człowieka mierzona była jego wydajnością. Uwzględniano tzw. produktywność więźnia. Od tego zależały racje żywieniowe Wybór między pierwszym, drugim lub trzecim „kotłem”). Ponadto stosowano zasadę konkurencyjności.
Ci więźniowie, których dzienna wydajność pracy sięgała lub przekraczała 125% normy dostawali większe racje żywieniowe. Nazywano ich „stachanowcami”. Przypominało to po części „wyścig szczurów”. Jednak – jak twierdzili sami skazańcy – nie kalkulowało się. Organizm wyczerpywał swoją energię. Nie miał skąd gromadzić zapasów. Porcje jedzenia były zbyt skąpe. Nie wystarczały nawet na uśmierzenie głodu.
Lżejsze (pozornie) prace to m.in. rozładunek żywności, pomoc w kuchni (segregowanie jarzyn). Wykwalifikowani skazańcy mogli się czuć uprzywilejowani. Zamieszkiwali w baraku technicznym. Na ogół wykonywali prace związane ze swoim zawodem (sprawy techniczne itp.).
Wyjścia do pracy odbywały się według ustalonego wcześniej harmonogramu. Więźniowie byli konwojowani (konwojent miał prawo użycia broni):
„Za „lesorubami” ruszały brygady na birżę drzewną brygady ciesielskie do miasta, brygady ziemne, brygady na bazę żywnościową, brygady zatrudnione przy budowie dróg, na stacji pomp i w elektrowni”.
Po pracy wszyscy byli rozliczani z wydajności i jakości swojej pracy. Czynności tej dokonywał brygadier. Czasem stosowano przy tym drobne oszustwo zwane „tuftą” . Polegało m.in. na „umiejętnym” wiązaniu drewnianych kloców. Dopisywano za odpowiednią opłatą wyższe normy pracy. Zależał od niej autorytet brygadiera.
Szybki test:
„Stachanowcami” nazywano:a) więźniów, których dzienna wydajność pracy sięgała lub przekraczała 125%
b) skazanych za morderstwa
c) recydywistów
d) więźniów, którzy pilnowali innych więźniów
Rozwiązanie
Po pracy wszyscy więźniowie byli rozliczani z wydajności i jakości swojej pracy. Czynności tej dokonywał:
a) naczelnik
b) kapo
c) brygadier
d) strażnik
Rozwiązanie
Wartość człowieka w obozie mierzona była jego:
a) wydajnością
b) lojalnością
c) wykształceniem
d) skutecznością
Rozwiązanie
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies