Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Pieśń o Rolandzie
161.
Poganie uciekli do Hiszpanii. Roland, pozbawiony konia, nie mógł ich ścigać. Podszedł więc do rannego arcybiskupa Turpina, aby mu pomóc. Zdjął mu hełm, odpiął biały, lekki pancerz. Swym pociętym kaftanem zaciskał w jego ciele wielkie rany. Potem wziął rannego w ramiona, ułożył na zielonej murawie i powiedział: „Ha, luty panie, puść mnie od siebie; nasi towarzysze, którzy nam byli tak drodzy, oto pomarli, nie powinniśmy ich opuścić. Chcę ich odszukać i rozpoznać, i przed tobą ich zgromadzić, i ułożyć.”. Arcybiskup kazał mu tak zrobić.
162.
Roland szedł sam po polach, dolinach i górach. Znajdywał na drodze swych poległych rycerzy: Iwora i Iwona, Gaskończyka Engeliera, Geryna i Geriera, Beranżera i Atona, Anzeisa i Samsona, starego Gerarda z Rusylonu. Przeniósł ich ciała kolejno, złożywszy je u kolan do arcybiskupa szeregiem. Turpin płacząc, pobłogosławił ciała.
163.
Roland znowu zaczął szukać ciał poległych druhów. Odnalazł ciało swego druha Oliwiera. Zaniósł je do arcybiskupa, który rozgrzeszył i przeżegnał zwłoki znakiem krzyża, a rycerz pożegnał się z przyjacielem.
164.
Roland popatrzył na ciała martwych parów i Oliwiera. W końcu zrozpaczony padł omdlały na ziemię.
165.
Kiedy arcybiskup ujrzał, że Roland mdleje, poczuł w sercu największą boleść. Wziął w końcu róg rycerza, w którym zamierzał przynieść wody ze strumienia. Ruszył przed siebie drobnymi kroczkami, chwiejnie. Był jednak za słaby, by iść dalej. Padł na ziemię, „Śmierć obejmuje go twardą ręką”.
166.
Hrabia Roland zbudził się z omdlenia. Wstał i wówczas ujrzał leżącego arcybiskupa, którego ręce i oczy były skierowane ku niebu. Zapewne wyznawał swe grzechy, modlił się do Boga o wpuszczenie do raju. W końcu umarł.
167.
Roland przyglądał się arcybiskupowi: „Obok jego ciała widzi leżące jego wnętrzności; mózg kapie mu z czoła. Na piersi, pięknie pośrodku, złożył swe białe ręce, tak piękne”. Rycerz, według wyznawanych zasad, zaczął odmawiać nad nim modlitwę: „Ha, miły panie, rycerzu wielkiego rodu, polecam cię oto wspaniałemu Panu niebios. Nikt, wierę, chętniej nie będzie pełnił jego służby. Nigdy, od czasu apostołów, nie było takiego proroka, tak pilnego w strzeżeniu prawa i ściąganiu doń ludzi. Oby twoja dusza mogła nie cierpieć żadnego braku! Oby bramy raju były jej otwarte!”.
168. „Pieśń o Rolandzie” – streszczenie
161.
Poganie uciekli do Hiszpanii. Roland, pozbawiony konia, nie mógł ich ścigać. Podszedł więc do rannego arcybiskupa Turpina, aby mu pomóc. Zdjął mu hełm, odpiął biały, lekki pancerz. Swym pociętym kaftanem zaciskał w jego ciele wielkie rany. Potem wziął rannego w ramiona, ułożył na zielonej murawie i powiedział: „Ha, luty panie, puść mnie od siebie; nasi towarzysze, którzy nam byli tak drodzy, oto pomarli, nie powinniśmy ich opuścić. Chcę ich odszukać i rozpoznać, i przed tobą ich zgromadzić, i ułożyć.”. Arcybiskup kazał mu tak zrobić.
162.
Roland szedł sam po polach, dolinach i górach. Znajdywał na drodze swych poległych rycerzy: Iwora i Iwona, Gaskończyka Engeliera, Geryna i Geriera, Beranżera i Atona, Anzeisa i Samsona, starego Gerarda z Rusylonu. Przeniósł ich ciała kolejno, złożywszy je u kolan do arcybiskupa szeregiem. Turpin płacząc, pobłogosławił ciała.
163.
Roland znowu zaczął szukać ciał poległych druhów. Odnalazł ciało swego druha Oliwiera. Zaniósł je do arcybiskupa, który rozgrzeszył i przeżegnał zwłoki znakiem krzyża, a rycerz pożegnał się z przyjacielem.
164.
Roland popatrzył na ciała martwych parów i Oliwiera. W końcu zrozpaczony padł omdlały na ziemię.
165.
Kiedy arcybiskup ujrzał, że Roland mdleje, poczuł w sercu największą boleść. Wziął w końcu róg rycerza, w którym zamierzał przynieść wody ze strumienia. Ruszył przed siebie drobnymi kroczkami, chwiejnie. Był jednak za słaby, by iść dalej. Padł na ziemię, „Śmierć obejmuje go twardą ręką”.
166.
Hrabia Roland zbudził się z omdlenia. Wstał i wówczas ujrzał leżącego arcybiskupa, którego ręce i oczy były skierowane ku niebu. Zapewne wyznawał swe grzechy, modlił się do Boga o wpuszczenie do raju. W końcu umarł.
167.
Roland przyglądał się arcybiskupowi: „Obok jego ciała widzi leżące jego wnętrzności; mózg kapie mu z czoła. Na piersi, pięknie pośrodku, złożył swe białe ręce, tak piękne”. Rycerz, według wyznawanych zasad, zaczął odmawiać nad nim modlitwę: „Ha, miły panie, rycerzu wielkiego rodu, polecam cię oto wspaniałemu Panu niebios. Nikt, wierę, chętniej nie będzie pełnił jego służby. Nigdy, od czasu apostołów, nie było takiego proroka, tak pilnego w strzeżeniu prawa i ściąganiu doń ludzi. Oby twoja dusza mogła nie cierpieć żadnego braku! Oby bramy raju były jej otwarte!”.
Rolandowi mózg wylewał się uszami. Ostatkiem sił modlił się do Boga za swych parów, a do anioła Gabriela za samego siebie. W jednej ręce trzymał róg, a w drugiej swój miecz. Poszedł na pagórek w kierunku ku Hiszpanii przez pole. Pod pięknym drzewem, przy czterech głazach z marmuru, padł na zieloną trawę, po czym zemdlał.
169.
Roland znowu zemdlał. Nieopodal Saracen, który udawał martwego (pomazał krwią twarz i ciało), nagle podniósł się i podbiegł do leżącego rycerza, chcąc wyrwać mu jego miecz. Krzyczał: „Zwyciężony jest siostrzan Karola! Zaniosę jego miecz do Arabii!". Na te słowa Roland się ocknął.
170.
Roland poczuł, że ktoś szarpał jego miecz z zamiarem wyrwania. Ostatkiem sił uderzył więc Saracena rogiem, łamiąc mu hełm i czaszkę i zabijając wroga. Mówił przy tym: „Poganinie, synu niewolnika, jak ty się ośmieliłeś dotknąć mnie, słusznie albo nie? Kto o tym usłyszy, będzie cię miał za szaleńca! Oto pękł mój róg, złoto i kryształ odpadły!".
171.
Oczy Rolanda zaszły mgłą. Gdy wstał, ujrzał przed sobą skałę. Uderzył w nią dziesięć razy swym mieczem Durendalem z zamiarem zniszczenia. Skoro umierał, nie będzie miał nad nim pieczy, a nie chciał przecież, by dostał się ręce człowieka „zdolnego uciec przed drugim!”.
172.
Roland nadal uderzał w krzemienną skałę, lecz miecz nie zgrzytał, nie pryskał, nie szczerbił się. Rycerz lamentował nad tą sytuacją. Przypominał sobie, jak walczył Durendalem, zdobywając dla Karola Andegawię i Bretanię, Puatwę i Men, Normandię, Prowancję i Akwitanię, Lombardię, Romanię, Bawarię, Flandrię, Burgundię, Apulię, Konstantynopol, Saksonię, Szkocję i Walię, Islandię, Anglię. Mówił: „Tobą zdobyłem tyle i tyle krajów, które dzierży Karol siwobrody. O ciebie, mieczu, gryzie mnie ból i troska. Raczej umrzeć niż cię zostawić poganom! Boże, Ojcze nasz, nie ścierp, aby Francja zaznała tego wstydu!”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Szybki test:
Oliwiera śmiertelnie ranił:a) Malkinat - Afrykanin przybyły z Afryki, syn króla
b) Marganis
c) Grandwin - syn Kapuela, króla Kapadocji
d) król Marsyl
Rozwiązanie
Wysyłając Ganelona jako posła do króla Marsyla cesarz dał mu:
a) pierścień
b) prawą rękawicę
c) diadem
d) gałązkę oliwną
Rozwiązanie
Po wykryciu zdrady Ganelona pilnowali:
a) kucharze
b) kapłani
c) zbrojni
d) giermkowie
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies