JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Mloda Polska
Momentami podmiot odnosi wrażenie, że bÄ™dÄ…ce obiektem jego automatycznego podziwu ciaÅ‚o „żyÅ‚o”, choć przecież od dawna byÅ‚o już martwe:
„Wszystko siÄ™ zapadaÅ‚o, jarzyÅ‚o, wzbijaÅ‚o,
Jak fala się wznosiło,
Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało
Samo siÄ™ w sobie mnożyÅ‚o”.
Złudzenie ruchu i zmiany było ciągle podkreślane przez żerujące na padlinie robaki:
„Czerwie biegÅ‚y za obcym im brzmieniem muzycznym
Jak wiatr i woda bieżąca
Lub ziarno, które wiejąc swym ruchem rytmicznym
W opaÅ‚ce obraca i wstrzÄ…sa”.
Przyglądanie się procesowi rozkładu zwłok spowodowało zmianę w postrzeganiu otoczenia przez autora relacji:
„ Forma Å›wiata stawaÅ‚a siÄ™ nierzeczywista
Jak szkic, co przestał nęcić
Na płótnie zapomnianym i który artysta
KoÅ„czy już tylko z pamiÄ™ci”.
Zapach unoszący się znad zwłok przyciągnął nie tylko muchy czy czerwie. Z niedużej odległości mężczyźnie i jego towarzyszce przyglądał się pies, czekający na odpowiedni moment, by wyszarpać dla siebie ochłap mięsa:
„A za skaÅ‚ami niespokojnie i z ostrożna
Pies śledził nas z błyskiem w oku
Czatując na tę chwilę, kiedy będzie można
Wyszarpać ochÅ‚ap z zewÅ‚oku”.
Ostatnie dwanaście wersów wiersza jest apostrofą do towarzyszki podmiotu. Mężczyzna, zainspirowany widokiem rozkładającego się ciała, zaczyna tłumaczyć jej, że ona także kiedyś stanie się zwykłą padliną:
„A jednak upodobnisz siÄ™ do tego bÅ‚ota,
Co tchem zaraźliwym zieje,
Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota,
Pasjo moja i mój aniele!
Tak! Taka będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniowa,
By gnić wśród kości bratnich.
Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko
Toczył w mogilnej ciemności,
Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską
Mojej zetlaÅ‚ej miÅ‚oÅ›ci”.
Mimo iż teraz ukochana podmiotu wydaje się być królową wdzięków, i tak podzieli los wszystkich ludzi i po nieuniknionej śmierci stanie się ochłapem mięsa, do którego dobiorą się czerwie i larwy.Padlina - interpretacja i analiza
Autor: Karolina MarlêgaMomentami podmiot odnosi wrażenie, że bÄ™dÄ…ce obiektem jego automatycznego podziwu ciaÅ‚o „żyÅ‚o”, choć przecież od dawna byÅ‚o już martwe:
„Wszystko siÄ™ zapadaÅ‚o, jarzyÅ‚o, wzbijaÅ‚o,
Jak fala się wznosiło,
Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało
Samo siÄ™ w sobie mnożyÅ‚o”.
Złudzenie ruchu i zmiany było ciągle podkreślane przez żerujące na padlinie robaki:
„Czerwie biegÅ‚y za obcym im brzmieniem muzycznym
Jak wiatr i woda bieżąca
Lub ziarno, które wiejąc swym ruchem rytmicznym
W opaÅ‚ce obraca i wstrzÄ…sa”.
Przyglądanie się procesowi rozkładu zwłok spowodowało zmianę w postrzeganiu otoczenia przez autora relacji:
„ Forma Å›wiata stawaÅ‚a siÄ™ nierzeczywista
Jak szkic, co przestał nęcić
Na płótnie zapomnianym i który artysta
KoÅ„czy już tylko z pamiÄ™ci”.
Zapach unoszący się znad zwłok przyciągnął nie tylko muchy czy czerwie. Z niedużej odległości mężczyźnie i jego towarzyszce przyglądał się pies, czekający na odpowiedni moment, by wyszarpać dla siebie ochłap mięsa:
„A za skaÅ‚ami niespokojnie i z ostrożna
Pies śledził nas z błyskiem w oku
Czatując na tę chwilę, kiedy będzie można
Wyszarpać ochÅ‚ap z zewÅ‚oku”.
Ostatnie dwanaście wersów wiersza jest apostrofą do towarzyszki podmiotu. Mężczyzna, zainspirowany widokiem rozkładającego się ciała, zaczyna tłumaczyć jej, że ona także kiedyś stanie się zwykłą padliną:
„A jednak upodobnisz siÄ™ do tego bÅ‚ota,
Co tchem zaraźliwym zieje,
Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota,
Pasjo moja i mój aniele!
Tak! Taka będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniowa,
By gnić wśród kości bratnich.
Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko
Toczył w mogilnej ciemności,
Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską
Mojej zetlaÅ‚ej miÅ‚oÅ›ci”.
BezpoÅ›redni zwrot do adresatki liryku, podobnie jak otwierajÄ…cy tekst dwuwiersz, przynosi potwierdzenie bliskich stosunków pary bohaterów, o czym Å›wiadczÄ… emocjonalne nacechowane okreÅ›lenia: „Gwiazdo mych oczu, sÅ‚oÅ„ce mojego żywota, / Pasjo moja i mój aniele!”, „wdziÄ™ków królowo” o urodzie „kwietniowej”.
Wiersz „Padlina” Charlesa Baudelaire'a w tÅ‚umaczeniu MieczysÅ‚awa Jastruna powstaÅ‚ w epoce trawionej dekadentyzmem, w czasach caÅ‚kowitego zwÄ…tpienia w sens jakichkolwiek dziaÅ‚aÅ„, w idee miÅ‚oÅ›ci (nawet miÅ‚ość „zetleje”, czyli wypali siÄ™), w wartość życia. Należy o tym pamiÄ™tać przy odczytywaniu sensów utworu, w którym nie chodzi o to, aby ukazać brzydotÄ™ rozkÅ‚adajÄ…cych siÄ™ zwÅ‚ok, lecz zwrócić uwagÄ™ ludzi na kruchość i przemijalność życia, ponieważ nie jest ważny opis rozkÅ‚adajÄ…cego siÄ™ ciaÅ‚a, lecz przesÅ‚anie, jakie on ze sobÄ… niesie.
Poeta podjÄ…Å‚ w liryku próbÄ™ odszukania takiego piÄ™kna, które, idÄ…c za cytatem z „Historii literatury francuskiej”, mógÅ‚by uznać za „wyjÄ…tkowe z perspektywy dwóch przeciwlegÅ‚ych Å›wiatów (spleenu i ideaÅ‚u)”.
„RozkÅ‚adajÄ…ce siÄ™ ciaÅ‚o kobiety posiada nie tylko walory artystyczne, ale inspiruje również poetÄ™ do wydobycia z niej niewidzialnego piÄ™kna. Podczas gdy podmiot liryczny gÅ‚adzi wÅ‚osy piÄ™knej kobiety, aby w ten sposób poÅ‚Ä…czyć siÄ™ niejako z ideaÅ‚em, później przyrównuje swojÄ… kochankÄ™ do rozkÅ‚adajÄ…cego siÄ™ zwierzÄ™cia, przypominajÄ…c jej, że nadejdÄ… czasy, gdy bÄ™dzie caÅ‚owaÅ‚a robaki zamiast niego. Kochanka podmiotu lirycznego jest jego muzÄ…, a jednoczeÅ›nie przekleÅ„stwem. Kobiety bowiem ucieleÅ›niajÄ… to, co Baudelaire nazywaÅ‚ wznoszeniem siÄ™ w stronÄ™ Boga, a jednoczeÅ›nie schodzeniem w dół w kierunku Szatana” („Historia literatury francuskiej”, Katarzyna DybeÅ‚, Barbara Marczuk, Jan Prokop, Warszawa 2005).
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies