JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Syzyfowe prace
W męskim gimnazjum klasycznym w Klerykowie czekało na długim korytarzu na egzaminy do klasy wstępnej dużo ludzi z dziećmi. Termin odkładano od paru dni. W tamtym okresie istniały dwa typy szkół średnich: klasyczny i realny. W pierwszym do przedmiotów obowiązkowych należała łacina i greka. Wśród zebranych byli urzędnicy, szlachta, przemysłowcy i zamożniejsi chłopi. Wszyscy niecierpliwili się. Otaczały ich okna, osadzone w grubych i chłodnych murach oraz drzwi prowadzące do szkolnych sal. Pani Borowiczowa również czekała tam z synem. Dwa miesiące wcześniej skierowała do szkoły prośbę na piśmie do dyrektora, by zaliczył Marcinka w poczet uczniów klasy przygotowawczej. Do pisma dołączyła świadectwo stanu majątkowego, metrykę syna i inne dokumenty. Helena przyjechała z oddalonych od trzy mile od Klerykowa Gawronek, co było bliską odległością w porównaniu z pozostałymi zebranymi. Nikt nie wiedział, ile czasu potrwa oczekiwanie. W szkole akurat odbywały się egzaminy poprawkowe uczniów. Nagle korytarzem przeszedł stary i siwy dyrektor gimnazjum, mający krotką bródkę. Nikt nie odważył się zadać pytania o termin egzaminów.
Borowiczowa dowiedziaÅ‚a siÄ™ od woźnego Pazura, siedzÄ…cego w przedsionku za oszklonymi drzwiami, że potrzebnej informacji może udzielić sekretarz z kancelarii. Paru rodziców udaÅ‚o siÄ™ wiÄ™c z misjÄ…, dowiadujÄ…c siÄ™, że być może egzaminy odbÄ™dÄ… siÄ™ w tym tygodniu i przeprowadzi je pan Majewski. Helena udaÅ‚a siÄ™ z Marcinkiem do hotelu, mieszczÄ…cego siÄ™ w jednej z brudniejszych ulic miasta. OdpoczywajÄ…c, kazaÅ‚a synowi powtarzać rosyjskÄ… gramatykÄ™. W pewnej chwili przyszedÅ‚ do niej znajomy stary żydowski kupiec zbożowy Izrael mówiÄ…c, że syn jego brata dwa lata wczeÅ›niej miaÅ‚ wykupione korepetycje u Majewskiego, po trzy ruble za godzinÄ™. ChÅ‚opiec zdaÅ‚ egzaminy. Borowiczowa dowiedziaÅ‚a siÄ™ od Izraela o miejscu zamieszkania nauczyciela, po czym udaÅ‚a siÄ™ z synem na obiad do restauracji. W miÄ™dzyczasie wysÅ‚aÅ‚a furmana z listem do męża do Gawronek, proszÄ…c w kartce, by od miejscowych bankierów pożyczyÅ‚ dwadzieÅ›cia pięć rubli. OpisaÅ‚a mu sytuacjÄ™ panujÄ…cÄ… w szkole: „Wszystko, co robiÅ‚a i o czem myÅ›laÅ‚a pani Borowiczowa, to byÅ‚y w warunkach życia familji szlacheckiej tego rodzaju - po prostu zamachy stanu. Już samo oddawanie syna do gimnazjum, konieczność pÅ‚acenia stancji, wpisów, nabywania książek, odzieży mundurowej i t. d. stanowiÅ‚y wysiÅ‚ek niezmierny. Teraz, kiedy przyszÅ‚o jeszcze pÅ‚acić po trzy ruble za godzinÄ™ lekcji, byÅ‚a to już gra. Pani Borowiczowa rozważaÅ‚a to wszystko, przebiegaÅ‚a w myÅ›li wszelkie szansÄ™ i zdecydowaÅ‚a siÄ™ nieodwoÅ‚alnie: choćby przyszÅ‚o Å‚achmany wiÄ…zać, chÅ‚opca uczyć trzeba. LiczyÅ‚a zresztÄ… na indyki, prosiÄ™ta, kaczki i t. p., i obiecywaÅ‚a sobie, że pokryje niespodziewane wydatki”.
Po posiÅ‚ku udaÅ‚a siÄ™ z Marcinkiem na ulicÄ™ MoskiewskÄ… – do profesora Majewskiego. SÅ‚użąca kazaÅ‚a im poczekać w salonie: „Salonik ów byÅ‚o to istne pudeÅ‚eczko, wyÅ‚ożone piÄ™knemi sprzÄ™tami. Na Å›rodku bÅ‚yszczÄ…cej posadzki leżaÅ‚ dywan, a na nim staÅ‚y niewielkie mebelki, obite jasnÄ… materjÄ…: wykwintna kanapka i foteliki, skupione dokoÅ‚a maÅ‚ego stoÅ‚u, gdzie leżaÅ‚y albumy, caÅ‚e stosy fotografii w piÄ™knych pudÅ‚ach i misa, napeÅ‚niona biletami wizytowemi. (...)Przed biurkiem byÅ‚o lekkie krzesÅ‚o na biegunach, obok niego kosz ze zniszczonemi papierami. Na wszystkich Å›cianach wisiaÅ‚y tak zwane chiÅ„skie parawaniki z rozpostartemi w nich, na ksztaÅ‚t wachlarzy, fotografjami piÄ™knych dziewic o niesÅ‚ychanie wielkich oczach i biustach, do najniższego stopnia odsÅ‚onionych, albo reprodukcje miÅ‚ych kociÄ…t, scen zabawnych i widoki miasta gubernjalnego Klerykowa”.
Po chwili pojawił się gospodarz. Był wysokim mężczyzną, blondynem z jasnym zarostem i przerzedzoną czupryną. Borowiczowa, nie posługując się dobrze rosyjskim, a przy tym obawiając się popełnić gafę, przedstawiła swą prośbę w języku francuskim. Usłyszawszy słowa kobiety, mężczyzna odezwał się po polsku, z ruskim akcentem. Powiedział, że Rosjaninem został dopiero przed dwoma laty i nigdy tam nie był, po czym zgodził się na udzielenie chłopcu kilku lekcji. Zapłaciwszy dwadzieścia cztery ruble za osiem jednostek, Helena usłyszała, że jedynak ma przychodzić codziennie o godzinie siedemnastej. Ujrzała pokój z ogromnym stołem, w którym miały odbywać się lekcje.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
a) komendantem policji
b) lekarzem wojskowym
c) komendantem straży
d) carskim agentem
RozwiÄ…zanie
Marcin Borowicz w Owczarach uczęszczał do:
a) Ochronki
b) Gimnazjum Wstępnego
c) Szkoły Głównej
d) Szkoły Początkowej
RozwiÄ…zanie
Ile zapłaciła Borowiczowa za korepetycje syna?
a) 24 ruble
b) 18 kopiejek
c) 12 rubli
d) 20 złotych
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Partner serwisu: 
kontakt | polityka cookies
Streszczenie „Syzyfowych prac”
Autor: Karolina MarlêgaW mÄ™skim gimnazjum klasycznym w Klerykowie czekaÅ‚o na dÅ‚ugim korytarzu na egzaminy do klasy wstÄ™pnej dużo ludzi z dziećmi. Termin odkÅ‚adano od paru dni. W tamtym okresie istniaÅ‚y dwa typy szkół Å›rednich: klasyczny i realny. W pierwszym do przedmiotów obowiÄ…zkowych należaÅ‚a Å‚acina i greka. WÅ›ród zebranych byli urzÄ™dnicy, szlachta, przemysÅ‚owcy i zamożniejsi chÅ‚opi. Wszyscy niecierpliwili siÄ™. OtaczaÅ‚y ich okna, osadzone w grubych i chÅ‚odnych murach oraz drzwi prowadzÄ…ce do szkolnych sal. Pani Borowiczowa również czekaÅ‚a tam z synem. Dwa miesiÄ…ce wczeÅ›niej skierowaÅ‚a do szkoÅ‚y proÅ›bÄ™ na piÅ›mie do dyrektora, by zaliczyÅ‚ Marcinka w poczet uczniów klasy przygotowawczej. Do pisma dołączyÅ‚a Å›wiadectwo stanu majÄ…tkowego, metrykÄ™ syna i inne dokumenty. Helena przyjechaÅ‚a z oddalonych od trzy mile od Klerykowa Gawronek, co byÅ‚o bliskÄ… odlegÅ‚oÅ›ciÄ… w porównaniu z pozostaÅ‚ymi zebranymi. Nikt nie wiedziaÅ‚, ile czasu potrwa oczekiwanie. W szkole akurat odbywaÅ‚y siÄ™ egzaminy poprawkowe uczniów. Nagle korytarzem przeszedÅ‚ stary i siwy dyrektor gimnazjum, majÄ…cy krotkÄ… bródkÄ™. Nikt nie odważyÅ‚ siÄ™ zadać pytania o termin egzaminów.
Borowiczowa dowiedziaÅ‚a siÄ™ od woźnego Pazura, siedzÄ…cego w przedsionku za oszklonymi drzwiami, że potrzebnej informacji może udzielić sekretarz z kancelarii. Paru rodziców udaÅ‚o siÄ™ wiÄ™c z misjÄ…, dowiadujÄ…c siÄ™, że być może egzaminy odbÄ™dÄ… siÄ™ w tym tygodniu i przeprowadzi je pan Majewski. Helena udaÅ‚a siÄ™ z Marcinkiem do hotelu, mieszczÄ…cego siÄ™ w jednej z brudniejszych ulic miasta. OdpoczywajÄ…c, kazaÅ‚a synowi powtarzać rosyjskÄ… gramatykÄ™. W pewnej chwili przyszedÅ‚ do niej znajomy stary żydowski kupiec zbożowy Izrael mówiÄ…c, że syn jego brata dwa lata wczeÅ›niej miaÅ‚ wykupione korepetycje u Majewskiego, po trzy ruble za godzinÄ™. ChÅ‚opiec zdaÅ‚ egzaminy. Borowiczowa dowiedziaÅ‚a siÄ™ od Izraela o miejscu zamieszkania nauczyciela, po czym udaÅ‚a siÄ™ z synem na obiad do restauracji. W miÄ™dzyczasie wysÅ‚aÅ‚a furmana z listem do męża do Gawronek, proszÄ…c w kartce, by od miejscowych bankierów pożyczyÅ‚ dwadzieÅ›cia pięć rubli. OpisaÅ‚a mu sytuacjÄ™ panujÄ…cÄ… w szkole: „Wszystko, co robiÅ‚a i o czem myÅ›laÅ‚a pani Borowiczowa, to byÅ‚y w warunkach życia familji szlacheckiej tego rodzaju - po prostu zamachy stanu. Już samo oddawanie syna do gimnazjum, konieczność pÅ‚acenia stancji, wpisów, nabywania książek, odzieży mundurowej i t. d. stanowiÅ‚y wysiÅ‚ek niezmierny. Teraz, kiedy przyszÅ‚o jeszcze pÅ‚acić po trzy ruble za godzinÄ™ lekcji, byÅ‚a to już gra. Pani Borowiczowa rozważaÅ‚a to wszystko, przebiegaÅ‚a w myÅ›li wszelkie szansÄ™ i zdecydowaÅ‚a siÄ™ nieodwoÅ‚alnie: choćby przyszÅ‚o Å‚achmany wiÄ…zać, chÅ‚opca uczyć trzeba. LiczyÅ‚a zresztÄ… na indyki, prosiÄ™ta, kaczki i t. p., i obiecywaÅ‚a sobie, że pokryje niespodziewane wydatki”.
Po posiÅ‚ku udaÅ‚a siÄ™ z Marcinkiem na ulicÄ™ MoskiewskÄ… – do profesora Majewskiego. SÅ‚użąca kazaÅ‚a im poczekać w salonie: „Salonik ów byÅ‚o to istne pudeÅ‚eczko, wyÅ‚ożone piÄ™knemi sprzÄ™tami. Na Å›rodku bÅ‚yszczÄ…cej posadzki leżaÅ‚ dywan, a na nim staÅ‚y niewielkie mebelki, obite jasnÄ… materjÄ…: wykwintna kanapka i foteliki, skupione dokoÅ‚a maÅ‚ego stoÅ‚u, gdzie leżaÅ‚y albumy, caÅ‚e stosy fotografii w piÄ™knych pudÅ‚ach i misa, napeÅ‚niona biletami wizytowemi. (...)Przed biurkiem byÅ‚o lekkie krzesÅ‚o na biegunach, obok niego kosz ze zniszczonemi papierami. Na wszystkich Å›cianach wisiaÅ‚y tak zwane chiÅ„skie parawaniki z rozpostartemi w nich, na ksztaÅ‚t wachlarzy, fotografjami piÄ™knych dziewic o niesÅ‚ychanie wielkich oczach i biustach, do najniższego stopnia odsÅ‚onionych, albo reprodukcje miÅ‚ych kociÄ…t, scen zabawnych i widoki miasta gubernjalnego Klerykowa”.
Po chwili pojawił się gospodarz. Był wysokim mężczyzną, blondynem z jasnym zarostem i przerzedzoną czupryną. Borowiczowa, nie posługując się dobrze rosyjskim, a przy tym obawiając się popełnić gafę, przedstawiła swą prośbę w języku francuskim. Usłyszawszy słowa kobiety, mężczyzna odezwał się po polsku, z ruskim akcentem. Powiedział, że Rosjaninem został dopiero przed dwoma laty i nigdy tam nie był, po czym zgodził się na udzielenie chłopcu kilku lekcji. Zapłaciwszy dwadzieścia cztery ruble za osiem jednostek, Helena usłyszała, że jedynak ma przychodzić codziennie o godzinie siedemnastej. Ujrzała pokój z ogromnym stołem, w którym miały odbywać się lekcje.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
Szybki test:
Kim był ojciec "Biruty"?a) komendantem policji
b) lekarzem wojskowym
c) komendantem straży
d) carskim agentem
RozwiÄ…zanie
Marcin Borowicz w Owczarach uczęszczał do:
a) Ochronki
b) Gimnazjum Wstępnego
c) Szkoły Głównej
d) Szkoły Początkowej
RozwiÄ…zanie
Ile zapłaciła Borowiczowa za korepetycje syna?
a) 24 ruble
b) 18 kopiejek
c) 12 rubli
d) 20 złotych
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies