Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Syzyfowe prace
Kolejną metodą odpolszczenia uczniów było zachęcanie ich słodyczami, rozmową z osobistościami, pochwałą u wychowawcy do uczęszczania na rosyjskie, nieciekawe sztuki teatralne. Gdy Marcin ulega manipulacji i idzie do teatru, zostaje przedstawiony przez profesorów i wychwalony przez nowo poznanych zacnych obywateli. Chłopiec czuje się zauważony i ważny, ma ochotę na kolejną wizytę: „Borowicz, zajadając wyborne cukierki, pozbył się nareszcie pierwszego niemiłego wrażenia, odczuł rozkosz przestawania z tak dostojnymi ludźmi, pierwszą satysfakcję zetknięcia się z tym światem nieznanego mu zbytku (…)”. Nazajutrz w szkole wykładowcy traktowali go z szacunkiem, a koledzy zaczęli zazdrościć, że nie byli na spektaklu razem z nim: „W parę chwil później ukazał się inspektor, wykładający język rosyjski. Witał on Borowicza tak przyjemnym uśmiechem, że wszyscy w klasie uczuli w sercach zazdrość i szczery żal z tego powodu, że bez wyraźnej racji nie byli w teatrze rosyjskim”.
Metody rusyfikacyjne zaostrzyły się po powrocie głównego bohatera z wakacji do Klerykowa. Wówczas Marcin dostrzegł zmiany w gimnazjum. Stary dyrektor odszedł na emeryturę, inspektor został przeniesiony do innej szkoły. Nowym dyrektorem został Kriestiobriodnikow, inspektorem Zabielskij, a nauczycielami Rosjanin Pietrow (od łaciny), Mieszoczkin (pomocnik gospodarzy klasowych) i Kostriulew (nauczyciel historii). Polscy pedagodzy, którzy pozostali w szkole, nie odzywali się do uczniów poza murami, by wspierać języka polskiego. Zmiany zostały wprowadzone również na stancjach. W każdej z nich wyznaczono „starszego”, mającego czuwać nad młodszymi uczniami i prowadzić książkę. Mieli w niej zapisywać każdy krok kolegów, nieobecności, skargi, wyjście i powrót ze szkoły czy miasta.. Nauczyciele sprawdzali stancje o różnych porach dni i nocy. Robili rewizje w pokojach, siennikach, podsłuchiwali pod drzwiami lub oknem. Uczniowie czuli się coraz bardziej osaczeni przez pedagogów. Pobyt w szkole stał się więzieniem. Dyrektor i inspektor chcieli odpolszczyć chłopców. Nie napotkali na żaden większy opór. Wprowadzili rygor. Nie pozwalali na chodzenie do teatru na polską sztukę, zachęcając do obejrzenia przedstawień rosyjskich. Nazwy ulic zmieniono na rosyjskie, kasowano polskie instytucje.
Kolejny etapem akcji wynarodowienia było zaprzyjaźnianie się z chłopcami pedagogów i życzliwe podsuwanie im rosyjskich książek. Obserwujemy to w klasie VI, gdy uczniowie podzielili się na dwie grupy: Marcin Borowicz zgromadzi wokół siebie czytelników literatury rosyjskiej i lojalistów, przyjaciół Zabielskiego, który z chęcią użyczał swego mieszkania do spotkań młodzieży. Drugim ugrupowaniem byli „wolnopróżniacy”, czerpiący z życia same przyjemności. Członkowie tej grupy nie martwili się o stopnie, nie zależało im na zdobywaniu wiedzy. Prześlizgiwali się z klasy do klasy. Aby połączyć obie silne i liczne grupy i wyznaczyć im wspólny cel, Zabielski namówił Borowicza, który uważał go za wzór, mistrza i protektora, na zorganizowanie koła rusofilskiego. Rosjanie wykorzystali wówczas moment dojrzewania chłopców, którzy za wszelką cenę chcieli móc się z czymś lub kimś identyfikować, czuć się częścią czegoś wielkiego. Koło działało bardzo prężnie aż do przełomowego momentu, którym było pojawienie się nowego ucznia - Bernarda Siegera (Zygiera). Od taj chwili w gimnazjum uczniowie zaczęli pierwsze próby samodzielnego myślenia, stopniowo dojrzewając do patriotyzmu. Metody rusyfikacji polskiej młodzieży na podstawie „Syzyfowych prac”
Autor: Dorota BlednickaKolejną metodą odpolszczenia uczniów było zachęcanie ich słodyczami, rozmową z osobistościami, pochwałą u wychowawcy do uczęszczania na rosyjskie, nieciekawe sztuki teatralne. Gdy Marcin ulega manipulacji i idzie do teatru, zostaje przedstawiony przez profesorów i wychwalony przez nowo poznanych zacnych obywateli. Chłopiec czuje się zauważony i ważny, ma ochotę na kolejną wizytę: „Borowicz, zajadając wyborne cukierki, pozbył się nareszcie pierwszego niemiłego wrażenia, odczuł rozkosz przestawania z tak dostojnymi ludźmi, pierwszą satysfakcję zetknięcia się z tym światem nieznanego mu zbytku (…)”. Nazajutrz w szkole wykładowcy traktowali go z szacunkiem, a koledzy zaczęli zazdrościć, że nie byli na spektaklu razem z nim: „W parę chwil później ukazał się inspektor, wykładający język rosyjski. Witał on Borowicza tak przyjemnym uśmiechem, że wszyscy w klasie uczuli w sercach zazdrość i szczery żal z tego powodu, że bez wyraźnej racji nie byli w teatrze rosyjskim”.
Metody rusyfikacyjne zaostrzyły się po powrocie głównego bohatera z wakacji do Klerykowa. Wówczas Marcin dostrzegł zmiany w gimnazjum. Stary dyrektor odszedł na emeryturę, inspektor został przeniesiony do innej szkoły. Nowym dyrektorem został Kriestiobriodnikow, inspektorem Zabielskij, a nauczycielami Rosjanin Pietrow (od łaciny), Mieszoczkin (pomocnik gospodarzy klasowych) i Kostriulew (nauczyciel historii). Polscy pedagodzy, którzy pozostali w szkole, nie odzywali się do uczniów poza murami, by wspierać języka polskiego. Zmiany zostały wprowadzone również na stancjach. W każdej z nich wyznaczono „starszego”, mającego czuwać nad młodszymi uczniami i prowadzić książkę. Mieli w niej zapisywać każdy krok kolegów, nieobecności, skargi, wyjście i powrót ze szkoły czy miasta.. Nauczyciele sprawdzali stancje o różnych porach dni i nocy. Robili rewizje w pokojach, siennikach, podsłuchiwali pod drzwiami lub oknem. Uczniowie czuli się coraz bardziej osaczeni przez pedagogów. Pobyt w szkole stał się więzieniem. Dyrektor i inspektor chcieli odpolszczyć chłopców. Nie napotkali na żaden większy opór. Wprowadzili rygor. Nie pozwalali na chodzenie do teatru na polską sztukę, zachęcając do obejrzenia przedstawień rosyjskich. Nazwy ulic zmieniono na rosyjskie, kasowano polskie instytucje.
Aby w pełni zrozumieć przebieg procesu rusyfikacji, warto pokusić się o dokładniejsze zanalizowanie treści wpajanych młodzieży na lekcjach. Nieświadomym ważności ówczesnego momentu dziejowego chłopcom wmawiano, że Polska jest krajem zakłamanym, złym, zaściankowym, niezdolnym do autonomiczności. Inspektor wypożyczał im książki, z które przedstawiały Polskę: „jako dom niewoli, gniazdo rozbestwionej szlachty, mordującej lud ruski przy akompaniamencie okrzyków psiakrew i psiadusza”. Przyswajali sobie: „urąganie tej polskości, wśród której wzrośli”. Cały czas za to powtarzano opowieści o wspaniałej carskiej familii, decyzjach dobrego i najsilniejszego na świecie kraju ze stolicą w Moskwie. Nazwiska i dzieła takich twórców, jak Mickiewicz, Słowacki czy Norwid były zakazane, przedmioty ścisłe prowadzone powierzchownie, ponieważ rozwijały samodzielne myślenie i wyobraźnię.
strona: 1 2 3 4
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies