Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Syzyfowe prace
Inspektor i jego satelici chodzili po tych stancjach nieustannie, odbywali rewizje, zaglądali nie tylko do kuferków, ale nawet własnemi rękoma grzebali w siennikach, słuchali, pod oknami, czaili się u drzwi, wbiegali do mieszkań uczniowskich z rana - itd.
Opis przeżyć Radka po usunięciu go z gimnazjum:
Jędrek oparł się plecami o ścianę, wyciągnął nogi, a długie ręce zwiesił między kolanami tak bezwładnie, że prawie dotykały ziemi. Głowa jego opadła na piersi. Zanadto niespodziewanie roztrącił go ten przypadek, zbyt szybko zdechły promienne nadzieje. Trza się wynosić z izby, rzec panu Płoniewiczowi, że już nie będę, zabrać manatki, książczęta i iść... W imaginacji rysował się przed nim obraz szosy nakrytej lotnym kurzem, nieskończenie długi pas biały. Przez chwilę widział karczmę i słyszał, jak w rzeczywistości, krzyk szynkarki: - A czy aby kawaler stąd nie ucieka?... Po sołtysa, po sołtysa! Trzymaj, łapaj! Wtedy zdusiła go taka wściekłość i taka rozpacz że nie był w stanie tchu złapać. Wśród istnych kurczów cierpienia, paraliżujących rozum, błąkała się przecież decyzja: - nie pójdę tamtędy, nie pójdę! To ujemne męstwo, wzmagając się, trzeźwiło go i ciągnęło na szafot rozumowań. - Cóż będę robił na świecie, jeśli tamtędy nie pójdę? - myślał, patrząc pod nogi szklanemi oczyma. - Gdzież ja się podzieję, co będę jadł? Na księdza?...
Opis przeżyć Andrzeja po interwencji Borowicza u dyrektora i ponownym przyjęciu w poczet uczniów:
Gdy, otoczony przez chmarę wrzeszczącą, miał z powrotem przestąpić próg klasy, nagle się wstrzymał i zaczął oczyma szukać w tłumie pewnej twarzy. Nie było jej nigdzie w bliskości. Tymczasem odezwał się dzwonek, uczniowie rozpierzchli się w przeróżne strony i Radek usiadł na swojem miejscu. Podczas trwania lekcji języka greckiego, która właśnie miała miejsce, siedział wyprostowany z oczyma utkwionemi w nauczyciela, pilnie chwytał każdy dźwięk, padający z katedry, ale dusza jego była za murami tej klasy. Z wielkim pośpiechem i trudem szukał wciąż myślami owego ucznia, który go wybawił. Rysów Borowicza wśród omdlenia swego nie zapamiętał. Tkwiła tylko w jego sercu nikłe wspomnienie twarzy nachylonej... Im dłużej myślał, im goręcej usiłował wywabić z przeszłości dopiero co minionej całą postać, tem cudowniejszy, jak gdyby księżycowy blask otaczał ją dokoła. Niepostrzeżone, wewnętrzne łzy Radka, łzy prędzej duszy, niż ciała, płynęły i płynęły na to widmo przeczyste...
Fascynacja filozofią Buckle’a:Najważniejsze cytaty „Syzyfowych prac”
Autor: Jakub RudnickiInspektor i jego satelici chodzili po tych stancjach nieustannie, odbywali rewizje, zaglądali nie tylko do kuferków, ale nawet własnemi rękoma grzebali w siennikach, słuchali, pod oknami, czaili się u drzwi, wbiegali do mieszkań uczniowskich z rana - itd.
Opis przeżyć Radka po usunięciu go z gimnazjum:
Jędrek oparł się plecami o ścianę, wyciągnął nogi, a długie ręce zwiesił między kolanami tak bezwładnie, że prawie dotykały ziemi. Głowa jego opadła na piersi. Zanadto niespodziewanie roztrącił go ten przypadek, zbyt szybko zdechły promienne nadzieje. Trza się wynosić z izby, rzec panu Płoniewiczowi, że już nie będę, zabrać manatki, książczęta i iść... W imaginacji rysował się przed nim obraz szosy nakrytej lotnym kurzem, nieskończenie długi pas biały. Przez chwilę widział karczmę i słyszał, jak w rzeczywistości, krzyk szynkarki: - A czy aby kawaler stąd nie ucieka?... Po sołtysa, po sołtysa! Trzymaj, łapaj! Wtedy zdusiła go taka wściekłość i taka rozpacz że nie był w stanie tchu złapać. Wśród istnych kurczów cierpienia, paraliżujących rozum, błąkała się przecież decyzja: - nie pójdę tamtędy, nie pójdę! To ujemne męstwo, wzmagając się, trzeźwiło go i ciągnęło na szafot rozumowań. - Cóż będę robił na świecie, jeśli tamtędy nie pójdę? - myślał, patrząc pod nogi szklanemi oczyma. - Gdzież ja się podzieję, co będę jadł? Na księdza?...
Opis przeżyć Andrzeja po interwencji Borowicza u dyrektora i ponownym przyjęciu w poczet uczniów:
Gdy, otoczony przez chmarę wrzeszczącą, miał z powrotem przestąpić próg klasy, nagle się wstrzymał i zaczął oczyma szukać w tłumie pewnej twarzy. Nie było jej nigdzie w bliskości. Tymczasem odezwał się dzwonek, uczniowie rozpierzchli się w przeróżne strony i Radek usiadł na swojem miejscu. Podczas trwania lekcji języka greckiego, która właśnie miała miejsce, siedział wyprostowany z oczyma utkwionemi w nauczyciela, pilnie chwytał każdy dźwięk, padający z katedry, ale dusza jego była za murami tej klasy. Z wielkim pośpiechem i trudem szukał wciąż myślami owego ucznia, który go wybawił. Rysów Borowicza wśród omdlenia swego nie zapamiętał. Tkwiła tylko w jego sercu nikłe wspomnienie twarzy nachylonej... Im dłużej myślał, im goręcej usiłował wywabić z przeszłości dopiero co minionej całą postać, tem cudowniejszy, jak gdyby księżycowy blask otaczał ją dokoła. Niepostrzeżone, wewnętrzne łzy Radka, łzy prędzej duszy, niż ciała, płynęły i płynęły na to widmo przeczyste...
Tymczasem mimo tak ścisłego dozoru, mimo rewidowania zarówno uczniowskiego kuferka, jak tornistra, niepożądana książka wśliznęła się nawet do rąk szóstoklasistów. Był to rosyjski przekład History of civilisation in England Henryka Tomasza Buckle'a. Jeden z ósmoklasistów, mieszkający u zamożnych krewnych znalazł to dzieło w bibliotece swego wujaszka, zaczął czytać, dał kolegom - i poszło zepsucie! Świetnie ustawione paradoksy genialnego samouka oddziałały na umysły wychowańców klerykowskich, niby nagły błysk pochodni, ukazujący wśród ciemności przedmioty, niewyraźne kształty ł stosunek tego, co widzieć można do dalekiego, pełnego tajemnic przestworu! Dowodzenie prawidłowości w następstwie zjawisk duchowych ze statystyki spełnionych występków, małżeństw zawartych i listów nie zaadresowanych przez roztargnienie - stało się od razu ewangelją myślenia pewnej grupy młodzieży. Wystąpienie przeciwko nauce teologów o predestynacji i przeciwko teorii metafizyków o wolnej woli, było rodzajem lewara, założonego pod gmach wierzeń religijnych, a rozważenie wpływu czterech czynników fizycznych: klimatu, żywności, gleby i ogólnych zjawisk przyrody, na umysł człowieka i na organizację społeczeństw zrodziło istną furię filozoficzną.
Protest Waleckiego na lekcji historii:
- Panie nauczycielu!
- A co tam? - zapytał Kostriulew, poprawiając swe niebieskie binokle.
- Panie nauczycielu! - mówił «Figa» głosem wzburzonym i drżącym, ale do najwyższego stopnia zuchwałym, - ja... to jest... ja w imieniu moich kolegów... uczniów klasy siódmej, ja proszę, ażebyś pan nie czytał tutaj podobnych rzeczy.
strona: 1 2 3 4 5
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies