Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Szewcy
Gdy Sajetan powiedział, że prawnik powinien się wstydzić swych słów, ten kazał mu milczeć i oskarżył o prezesowanie tajnemu związkowi „cofaczy kultury”. Powiedział przy tym, że wpływ na los Tempe ma jego syn, a on – Robert Scurvy - został przez telefon mianowany ministrem sprawiedliwości i wielości rzeczywistości, „tej Chwistkowej”. Zarządził wsadzenie zebranych do więzienia w imię obrony elity umysłów najtęższych! Zrozpaczony Sajetan nie krył swych uczuć, a Księżna podkreślała, że Scurvy nie ma prawa nikogo aresztować. Tymczasem Robert poradził, by stary Tempe nie mówił banałów, bo nie ręczy dziś za siebie, a nie chce rozpoczynać nowego życia jako pierwszy prokurator państwa od mordu w afekcie. Potem dodał, że ostatecznie mógłby sobie na to pozwolić...
Gdy Sajetan nazwał działanie prokuratora „głupio-drobno-małostkowością”, ten zwrócił się do spokojnie wąchającej kwiat kobiecie: „Widzi pani: oto jest opanowanie bestialskich wprost pożądań: nic dla siebie; wszystko oddaję społeczeństwu”. Ona wówczas zamierzyła się szpicrutą, którą podał jej usłużny Fierdusieńko, w niższą część brzucha Scurvy'ego. Prawnik odtrącił przedmiot i krzyknął w dzikim szale: „Brać, brać ich wszystkich czworo! Może się to wydać nad wyraz śmiesznym, ale nikt nie wie, że tu tkwił perwersyjny węzeł sił mogących rozsadzić całą naszą przyszłość i pogrążyć świat w anarchii. Rachunek z panią odkładam na później - teraz nareszcie mamy czasu do syta”.
Sajetan podał swemu synowi ręce pod kajdanki, ponaglając członka organizacji, który zakazał mu zbędnych pytań i czynienia wyrzutów, ponieważ najważniejsze były fakty społeczne, a nie „osobiste parszywostki”. „Dziarscy Chłopcy” zaczęli zakładać kajdanki pozostałym. Panowało milczenie i nuda. W pewnym momencie powoli opadła kurtyna.
AKT DRUGI
Akcja dramatu przenosi się do wiezienia. W sali „przymusowej bezrobotności” Strażnik pilnuje, by szewcy nie pracowali, czym powoduje ich udrękę i cierpienie. Nie mogą skupić się na czymś innym niż na pracy, ponieważ przed nimi ustawiono warsztat szewski, do którego oczywiście nie mogli podejść. Na środku sceny znajduje się z kolei katedra dla Prokuratora, a nad nią witraż „błogosławieństwo pracy zarobkowej”.
Strażnik w zielonym mundurze co kilka minut wywleka któregoś z szewców przez drzwi i zaraz „władowuje go na powrót”, by jeszcze bardziej uświadomić im niższość położenia i beznadzieję sytuacji, w której zostali skazani na bezrobocie. Ich marzenia o pracy nie mają końca, są opętani potrzebą działania. Sajetan krzyczy: „Praca, praca, praca! – Byle jaka niech Se będzie, ale niech będzie”. To pragnienie podziela I Czeladnik: „Najpiękniejszej dziwki mi się tak nie chciało jako teraz tych zydlów i narzędzi”. Także Jędrek chce pracować: „pracy dajcie, bo zwariuję”. Sala programowego bezrobocia jest dla szewców nie do zniesienia. „Szewcy” – streszczenie szczegółowe
Gdy Sajetan powiedział, że prawnik powinien się wstydzić swych słów, ten kazał mu milczeć i oskarżył o prezesowanie tajnemu związkowi „cofaczy kultury”. Powiedział przy tym, że wpływ na los Tempe ma jego syn, a on – Robert Scurvy - został przez telefon mianowany ministrem sprawiedliwości i wielości rzeczywistości, „tej Chwistkowej”. Zarządził wsadzenie zebranych do więzienia w imię obrony elity umysłów najtęższych! Zrozpaczony Sajetan nie krył swych uczuć, a Księżna podkreślała, że Scurvy nie ma prawa nikogo aresztować. Tymczasem Robert poradził, by stary Tempe nie mówił banałów, bo nie ręczy dziś za siebie, a nie chce rozpoczynać nowego życia jako pierwszy prokurator państwa od mordu w afekcie. Potem dodał, że ostatecznie mógłby sobie na to pozwolić...
Gdy Sajetan nazwał działanie prokuratora „głupio-drobno-małostkowością”, ten zwrócił się do spokojnie wąchającej kwiat kobiecie: „Widzi pani: oto jest opanowanie bestialskich wprost pożądań: nic dla siebie; wszystko oddaję społeczeństwu”. Ona wówczas zamierzyła się szpicrutą, którą podał jej usłużny Fierdusieńko, w niższą część brzucha Scurvy'ego. Prawnik odtrącił przedmiot i krzyknął w dzikim szale: „Brać, brać ich wszystkich czworo! Może się to wydać nad wyraz śmiesznym, ale nikt nie wie, że tu tkwił perwersyjny węzeł sił mogących rozsadzić całą naszą przyszłość i pogrążyć świat w anarchii. Rachunek z panią odkładam na później - teraz nareszcie mamy czasu do syta”.
Sajetan podał swemu synowi ręce pod kajdanki, ponaglając członka organizacji, który zakazał mu zbędnych pytań i czynienia wyrzutów, ponieważ najważniejsze były fakty społeczne, a nie „osobiste parszywostki”. „Dziarscy Chłopcy” zaczęli zakładać kajdanki pozostałym. Panowało milczenie i nuda. W pewnym momencie powoli opadła kurtyna.
AKT DRUGI
Akcja dramatu przenosi się do wiezienia. W sali „przymusowej bezrobotności” Strażnik pilnuje, by szewcy nie pracowali, czym powoduje ich udrękę i cierpienie. Nie mogą skupić się na czymś innym niż na pracy, ponieważ przed nimi ustawiono warsztat szewski, do którego oczywiście nie mogli podejść. Na środku sceny znajduje się z kolei katedra dla Prokuratora, a nad nią witraż „błogosławieństwo pracy zarobkowej”.
W więzieniu zjawia się prokurator Scurvy oraz Strażniczka. Robert wyznaje, że od momentu przejęcia władzy ma problem z określeniem własnej tożsamości: „Nie wiem, czy jestem typem tchórza wytworzonym przez dyktaturę, czy prawdziwym wyznawcą faszyzmu w wydaniu «Dziarskich Chłopców»? Tężyzna sama w sobie! Kim jestem? Boże! Com ja z siebie uczynił! (…) Boże, Boże! - jestem cały z gumy, którą na coś niewiadomego naciągają. Kiedyż pęknę wreszcie? Tak żyć nie można, nie wolno, a żyje się jednak - to straszne”. Te słowa nie przekonują jednak podejrzliwego majstra: „On nam tu umyślnie demonstruje swoją mękę, aby pokazać nam, jak to się można ładnie męczyć istotnymi tak zwanymi problemami tam, na wolności, gdzie pracy w bród, gdzie dziwki są i słońce”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
Szybki test:
Po zabiciu siekierą Sajetana jego ciało Czeladnicy i Księżna układają na:a) worze baranim
b) szewskim stole
c) katafalku
d) postumencie
Rozwiązanie
Dla księżnej „rezerwuarem najwyuzdańszej, płciowej, samiczkowatej, bebechowato-owadziej rozkoszy” była:
a) bezkompromisowość prokuratora
b) niepewność prokuratora
c) miałkość prokuratora
d) siła prokuratora
Rozwiązanie
Sajetan Tempe miał:
a) pięćdziesiąt lat
b) czterdzieści lat
c) sześćdziesiąt lat
d) trzydziści lat
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies