JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Szewcy
Księżna Irina WsiewoÅ‚odowna Zbereźnicka-Podberezka to „bardzo piÄ™kna szatynka, niezwykle miÅ‚a i ponÄ™tna. Lat 27-28”. Irina reprezentuje w utworze warstwÄ™ arystokratycznÄ…. Nazwisko „Zbereźnika” doskonale pasuje do tej postaci, ponieważ jest peÅ‚na erotyzmu, seksualnoÅ›ci i perwersji. Swoje walory w zmyÅ›lny sposób wykorzystuje do realizacji swoich celów, a w tym najważniejszego – przejÄ™cia wÅ‚adzy przez kobiety. Scurvy okreÅ›liÅ‚ taki ustrój jako „babomatriarchat ku pohaÅ„bieniu mÄ™skiej, jÄ™drnej siÅ‚y”.
Na sam jej widok mÄ™scy bohaterowie Szewców dostajÄ… zadyszki. Księżna doskonale zdaje sobie z tego sprawÄ™ i odgrywa przed nimi rolÄ™ gÅ‚upiutkiej Å›licznotki. Wydatnie pomaga jej w tym posÅ‚ugiwanie siÄ™ infantylnym jÄ™zykiem peÅ‚nym zdrobnieÅ„: „ZaÅ‚atwiÅ‚am sprawuneczki. Wszystkie intymne rzeczuÅ‚ki mam tu w woreczku, ze szminkÄ… i innymi rupiećkami. Taka jestem kobieca, że aż wstyd, aż Å›mierdzi po prostu z lekka czymÅ› takim, wicie, bardzo nieprzyzwoitym a powabnym”. Nawet w wiÄ™zieniu Irina zwracaÅ‚a na siebie uwagÄ™ mężczyzn: „Księżna w ubranku aresztanckim wyglÄ…da uroczo, jak mÅ‚oda gimnazjalistka”.
Irina jako arystokratka nie przywykÅ‚a do fizycznej pracy, dlatego przymusowÄ… pracÄ™ w zakÅ‚adzie szewskim uważa za najwiÄ™kszÄ… katorgÄ™: „Umetafizycznienie pracy jest przejÅ›ciowym okresem tej kwestii. Wielcy panowie egipscy tego nie potrzebowali, jak również nie bÄ™dÄ… potrzebować ludzie przyszÅ‚oÅ›ci. Ten wyje o pracÄ™, która mnie wprost w dwójnasób, i duchowo, i fizycznie, Å‚amie. Oto jest wzglÄ™dność wszystkiego - to wpÅ‚yw tego Einsteina (…)”.
Kobieta ta wykorzystywaÅ‚a swojÄ… pÅ‚ciowość, aby zbliżyć siÄ™ jak najbardziej do najwyższych krÄ™gów wÅ‚adzy. Nie przywiÄ…zywaÅ‚a siÄ™ do swoich kochanków, zamieniajÄ…c ich po każdym przewrocie spoÅ‚eczno-politycznym. LesÅ‚aw Eustachiewicz bardzo trafnie przyrównaÅ‚ IrinÄ™ do modliszki, która „pożeraÅ‚a” swoich kochanków, gdy speÅ‚nili już oni swoje zadanie. Księżna bez ogródek zapowiedziaÅ‚a zakochanemu w niej Scurv’emu: „Jako prawdziwej arystokratki niczym mnie speszyć nie można - to nasza wspaniaÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwość. Otóż, muszÄ™ przez ciebie przejść, bo życie moje inaczej bÄ™dzie niezupeÅ‚ne. A potem, gdy ty, wsadzony przez nich, (wskazuje na szewców butem, który trzyma w lewej rÄ™ce) bÄ™dziesz w loszku gnić konajÄ…c z żądzy za mnÄ… - tak, za mnÄ…: żądza za kimÅ›, wÅ‚aÅ›nie o to chodzi - za dużym piwem i tartinkami u Langrodiego, ja oddam siÄ™ Sajetanowi na szczytach jego wÅ‚adzy, a potem tym cudnym chÅ‚opakom Å›mierdzÄ…cym - tym, tym szewskim zagwazdraÅ„com nie z tego Å›wiata - hej, o hej! I wtedy bÄ™dÄ™ wreszcie, ach, szczęśliwa, gdy ty byÅ› oddaÅ‚ życie za rÄ…bek sukni mej i za pół litra żywieckiego piwa”.
W postaci Księżnej można zaobserwować również zapÄ™dy masochistyczne i sadystyczne. Upaja jÄ… fizyczne znÄ™canie siÄ™ nad Scurvym: „A - nie ma nic ochydniejszego, przez ch, jak kobieta, jak mówiÅ‚ sÅ‚usznie pewien kompozytor, i w tej ochydzie najbardziej milutkiego, (wali z caÅ‚ej siÅ‚y rajtpajczÄ… Scurvy'ego, który z dzikim kwikiem zrywa siÄ™ na równe cztery nogi, potem najeża siÄ™ i warczy). Wstać mi tu w tej chwili do tego caÅ‚ego burdygielu, skorkowaciaÅ‚y, spurwiaÅ‚y mózgu. BÄ™dÄ™ jadÅ‚a móżdżek paÅ„ski posypany buÅ‚eczkÄ… najwyrafinowaÅ„szej mÄ™ki. A tu masz proszek, który ci da nieskoÅ„czonÄ… wytrzymaÅ‚ość erotycznÄ…, abyÅ› nigdy zadowolenia nie doznaÅ‚”. NastÄ™pnie znÄ™caÅ‚a siÄ™ nad prokuratorem psychicznie: „Tak jakoÅ› siÄ™ dziwnie zamyÅ›liÅ‚am - po kobiecemu - ja nie myÅ›lÄ™ mózgiem - o nie, bynajmniej. To myÅ›li we mnie mój potwór. Może jednak nie oddam ci siÄ™ wcale, Robercie - tak bÄ™dzie lepiej: potworniej, a dla mnie przyjemniej nawet”.Charakterystyka Księżny Iriny WsiewoÅ‚odownej Zbereźnickiej-Podberezkiej
Autor: Karolina MarlêgaKsiężna Irina WsiewoÅ‚odowna Zbereźnicka-Podberezka to „bardzo piÄ™kna szatynka, niezwykle miÅ‚a i ponÄ™tna. Lat 27-28”. Irina reprezentuje w utworze warstwÄ™ arystokratycznÄ…. Nazwisko „Zbereźnika” doskonale pasuje do tej postaci, ponieważ jest peÅ‚na erotyzmu, seksualnoÅ›ci i perwersji. Swoje walory w zmyÅ›lny sposób wykorzystuje do realizacji swoich celów, a w tym najważniejszego – przejÄ™cia wÅ‚adzy przez kobiety. Scurvy okreÅ›liÅ‚ taki ustrój jako „babomatriarchat ku pohaÅ„bieniu mÄ™skiej, jÄ™drnej siÅ‚y”.
Na sam jej widok mÄ™scy bohaterowie Szewców dostajÄ… zadyszki. Księżna doskonale zdaje sobie z tego sprawÄ™ i odgrywa przed nimi rolÄ™ gÅ‚upiutkiej Å›licznotki. Wydatnie pomaga jej w tym posÅ‚ugiwanie siÄ™ infantylnym jÄ™zykiem peÅ‚nym zdrobnieÅ„: „ZaÅ‚atwiÅ‚am sprawuneczki. Wszystkie intymne rzeczuÅ‚ki mam tu w woreczku, ze szminkÄ… i innymi rupiećkami. Taka jestem kobieca, że aż wstyd, aż Å›mierdzi po prostu z lekka czymÅ› takim, wicie, bardzo nieprzyzwoitym a powabnym”. Nawet w wiÄ™zieniu Irina zwracaÅ‚a na siebie uwagÄ™ mężczyzn: „Księżna w ubranku aresztanckim wyglÄ…da uroczo, jak mÅ‚oda gimnazjalistka”.
Irina jako arystokratka nie przywykÅ‚a do fizycznej pracy, dlatego przymusowÄ… pracÄ™ w zakÅ‚adzie szewskim uważa za najwiÄ™kszÄ… katorgÄ™: „Umetafizycznienie pracy jest przejÅ›ciowym okresem tej kwestii. Wielcy panowie egipscy tego nie potrzebowali, jak również nie bÄ™dÄ… potrzebować ludzie przyszÅ‚oÅ›ci. Ten wyje o pracÄ™, która mnie wprost w dwójnasób, i duchowo, i fizycznie, Å‚amie. Oto jest wzglÄ™dność wszystkiego - to wpÅ‚yw tego Einsteina (…)”.
Kobieta ta wykorzystywaÅ‚a swojÄ… pÅ‚ciowość, aby zbliżyć siÄ™ jak najbardziej do najwyższych krÄ™gów wÅ‚adzy. Nie przywiÄ…zywaÅ‚a siÄ™ do swoich kochanków, zamieniajÄ…c ich po każdym przewrocie spoÅ‚eczno-politycznym. LesÅ‚aw Eustachiewicz bardzo trafnie przyrównaÅ‚ IrinÄ™ do modliszki, która „pożeraÅ‚a” swoich kochanków, gdy speÅ‚nili już oni swoje zadanie. Księżna bez ogródek zapowiedziaÅ‚a zakochanemu w niej Scurv’emu: „Jako prawdziwej arystokratki niczym mnie speszyć nie można - to nasza wspaniaÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwość. Otóż, muszÄ™ przez ciebie przejść, bo życie moje inaczej bÄ™dzie niezupeÅ‚ne. A potem, gdy ty, wsadzony przez nich, (wskazuje na szewców butem, który trzyma w lewej rÄ™ce) bÄ™dziesz w loszku gnić konajÄ…c z żądzy za mnÄ… - tak, za mnÄ…: żądza za kimÅ›, wÅ‚aÅ›nie o to chodzi - za dużym piwem i tartinkami u Langrodiego, ja oddam siÄ™ Sajetanowi na szczytach jego wÅ‚adzy, a potem tym cudnym chÅ‚opakom Å›mierdzÄ…cym - tym, tym szewskim zagwazdraÅ„com nie z tego Å›wiata - hej, o hej! I wtedy bÄ™dÄ™ wreszcie, ach, szczęśliwa, gdy ty byÅ› oddaÅ‚ życie za rÄ…bek sukni mej i za pół litra żywieckiego piwa”.
Kobieta uważa siebie za lepszÄ… od chÅ‚opów, czyli pospólstwa: „Stul pysk, chamie, bo siÄ™ wyrzygam z niesmaku. LechoÅ„ byÅ‚by niezadowolony, że tak mówiÄ™, bo on zna tylko księżne z fajfów w Em-es-zecie! A ja jestem taka i bÄ™dÄ™, cheÅ‚bia wasza wlaÅ„ Å›wiecÄ…ca”.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies