Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Szewcy
Podczas dyskusji na temat władzy Sajetan zarzuca prokuratorowi, że nie wykorzystuje pożytecznie swojego stanowiska i nie działa tak, jak powinien. Pyta Roberta retorycznie: „Więc czemu pan tego sam nie zacznie? Czy wy myślicie, że my musimy robić rewolucję od dołu, nawet wtedy, gdy ona od góry bez kompromisów zrobiona być mogła? (…) Czemu (…) nie masz pan odwagi?”. W odpowiedzi na zarzuty Scurvy przyznaje, że nie ma tyle odwagi, ponieważ cały czas boi się utraty spokoju i przywilejów. Czuje w sobie ogromną pustkę, a Księżna opanowała jego umysł i ciało. Ciągłe kłamstwa oraz wieszanie przeciwników ideowych są według niego koniecznością. Prokurator stwierdza ponadto, że dziewięćdziesiąt osiem procent osób zajmujących podobne stanowiska co on, robi to samo. Ludzi ci posługują się „maską jakichś idei, mniej lub więcej kłamliwych”.
Na koniec Robert dodaje, że szewcy także będą tak postępować, jeśli kiedyś przejmą władzę i proponuje im przejście nas jego stronę. Propozycja ta zostaje odrzucona przez Sajetana, który zdradza swe marzenia o bezkompromisowej ludzkości i komunizmie: „Sowiecka Rosja to tylko bohaterska próbka – dobra i taka, jako wysepka we wrogim oceanie. Ale my stworzymy od razu taką ludzkość, jaka będzie aż po zgaśniecie słońca, aż po zagwazdrany koniec naszych gadów na zamarzłej ziemiczce naszej kochanej i świętej”.
Scena przypomina więzienie. Sala „przymusowej bezrobotności” przedzielona jest tzw. „balaskami” na dwie części: na lewo nie ma nic, na prawo znajduje się wspaniale urządzony warsztat szewski. W środku na podwyższeniu, odgrodzona ozdobnymi kratami od reszty Sali mieści się katedra dla prokuratora (za nią drzwi, nad nią witraż, przedstawiający „błogosławieństwo pracy zarobkowej”). W lewej części sali błądzą skazani na przymusowe bezrobocie szewcy z I aktu „jak głodne hieny”. Czasem kładą się lub siadają na ziemi. W ich ruchach widać zmęczenie nudą i brakiem pracy. Często drapią się lub kolegów w plecy. Na lewo przy drzwiach stoi Strażnik: „zupełnie normalny, młody, byczy chłop w zielonym mundurze”. Co chwila rzuca się na któregoś z szewców i mimo oporu wywleka go przez drzwi, po czym „władowuje go na powrót”.
Strażnik wskazał na salę i powiedział szewcom, iż znajdują się w „sali programowego bezrobocia”, w której dręczy się ludzi żądnych pracy. Pokazawszy im zawieszony w głębi witraż stwierdził, iż przedstawia on błogosławieństwo pracy zarobkowej, by jeszcze bardziej rozzłościć i upodlić osadzonych. Na koniec mężczyzna stwierdził, że powiedział już wszystko, co zamierzał i nikt go nie zmusi do dalszej dyskusji, ponieważ wszelkie przejawy litości czy współczucia, „prostytutki miłosierdzia” zostały u nich surowo zakazane. Mundurowy podsumował swą mowę uwagą, że ludzkość się „rozwydrzyła” do tego stopnia, że nie wyklucza powrotu do tortur jako metody kontroli. „Szewcy” – streszczenie szczegółowe
Podczas dyskusji na temat władzy Sajetan zarzuca prokuratorowi, że nie wykorzystuje pożytecznie swojego stanowiska i nie działa tak, jak powinien. Pyta Roberta retorycznie: „Więc czemu pan tego sam nie zacznie? Czy wy myślicie, że my musimy robić rewolucję od dołu, nawet wtedy, gdy ona od góry bez kompromisów zrobiona być mogła? (…) Czemu (…) nie masz pan odwagi?”. W odpowiedzi na zarzuty Scurvy przyznaje, że nie ma tyle odwagi, ponieważ cały czas boi się utraty spokoju i przywilejów. Czuje w sobie ogromną pustkę, a Księżna opanowała jego umysł i ciało. Ciągłe kłamstwa oraz wieszanie przeciwników ideowych są według niego koniecznością. Prokurator stwierdza ponadto, że dziewięćdziesiąt osiem procent osób zajmujących podobne stanowiska co on, robi to samo. Ludzi ci posługują się „maską jakichś idei, mniej lub więcej kłamliwych”.
Na koniec Robert dodaje, że szewcy także będą tak postępować, jeśli kiedyś przejmą władzę i proponuje im przejście nas jego stronę. Propozycja ta zostaje odrzucona przez Sajetana, który zdradza swe marzenia o bezkompromisowej ludzkości i komunizmie: „Sowiecka Rosja to tylko bohaterska próbka – dobra i taka, jako wysepka we wrogim oceanie. Ale my stworzymy od razu taką ludzkość, jaka będzie aż po zgaśniecie słońca, aż po zagwazdrany koniec naszych gadów na zamarzłej ziemiczce naszej kochanej i świętej”.
Scena przypomina więzienie. Sala „przymusowej bezrobotności” przedzielona jest tzw. „balaskami” na dwie części: na lewo nie ma nic, na prawo znajduje się wspaniale urządzony warsztat szewski. W środku na podwyższeniu, odgrodzona ozdobnymi kratami od reszty Sali mieści się katedra dla prokuratora (za nią drzwi, nad nią witraż, przedstawiający „błogosławieństwo pracy zarobkowej”). W lewej części sali błądzą skazani na przymusowe bezrobocie szewcy z I aktu „jak głodne hieny”. Czasem kładą się lub siadają na ziemi. W ich ruchach widać zmęczenie nudą i brakiem pracy. Często drapią się lub kolegów w plecy. Na lewo przy drzwiach stoi Strażnik: „zupełnie normalny, młody, byczy chłop w zielonym mundurze”. Co chwila rzuca się na któregoś z szewców i mimo oporu wywleka go przez drzwi, po czym „władowuje go na powrót”.
Zdenerwowany i zarazem bezsilny Sajetan złapał się za głowę i zaczął domagać się pracy. Zadowoliłoby go byle jakie zajęcie: „Byle jaka niech se będzie, ale niech będzie”. Przymusowe lenistwo sprawiało mu fizyczny ból, mężczyzna był wyczerpany. Nie wiedział, co robić. Zdanie Sajetana podzielał I Czeladnik. Chęć otrzymania narzędzi porównał do potrzeby skorzystania z usług prostytutki: „Najpiękniejszej dziwki mi się tak nie chciało jako teraz tych zydlów i narzędzi. Ja się chyba wścieknę!”. Dziwił się reakcją swej psychiki na pobyt w więzieniu. Nie sądził, że odebranie możliwości pracy tak bardzo go zmieni.
Także Jędrek cierpiał z powodu braku zajęcia. Był bliski postradania zmysłów. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jakim szczęściem była dla niego praca szewca: „Co bądź: pantofle dla lalek, kopyta dla sztucznych zwierząt, urojone sandałki dla nigdy niebyłych Kopciuszków! Och - robić - co to było za szczęście! A nie docenialiśmy go, gdy było go po pas i w bród”. Narzekanie przerwał Tempe, który podzielił się z uwięzionymi przeczuciem rychłego końca panowania prokuratora. W tej samej chwili Strażnik rzucił się na I Czeladnika, wyciągnął go na lewo mimo krzyków i protestów, a Sajetan zakończył myśl: „Nie mogę uwierzyć, żeby tak straszna siła, jak nasza, zgniła bezwładnie”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
Szybki test:
„Leniwnią” Scurvy nazywa:a) karę wymierzoną szewcom
b) warsztat pracy szewców
c) więzienie szewców
d) Księżnę
Rozwiązanie
II Czeladnik uważał, że najgorszą rzeczą na świecie był polski:
a) ziemianin
b) półarystokrata
c) książę na dorobku
d) ćwierćinteligent
Rozwiązanie
Po przejęciu władzy Sajetan ma na sobie wspaniały kolorowy szlafrok, a Czeladnicy:
a) smokingi
b) garnitury
c) płaszcze
d) piżamy
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies