Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Jądro ciemności

„Jądro ciemności” - streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marl�ga

Cenny materiał przetransportowano z głębi kraju do stacji za pomocą flotylli łódek. Na jej czele miał stać Kurtz, ale w połowie drogi zawrócił do obozowiska, powierzając ładunek Mulatowi, swojemu urzędnikowi. Mężczyzna od tamtej pory przebywał sam w górze rzeki. Wiadomość ta zmusiła Marlowa do wyobrażenia sobie tamtego zajścia: „Obraz był wyraźny: łódka, czterech dzikich wioślarzy i samotny biały, który odwraca się nagle od głównej kwatery, od wypoczynku, a może i od myśli o domu; który zdąża ku głębiom dziczy, ku swej pustej i opuszczonej stacji”. Po raz pierwszy poczuł podziw dla tajemniczego człowieka, o którym wszyscy mu opowiadali. Dwaj mężczyźni oddalili się na chwilę od parowca, przez co bohater nie mógł słyszeć, co mówili. Dobiegały do niego pojedyncze zwroty: „Placówka wojskowa - doktor - dwieście mil - teraz zupełnie sam - nieunikniona zwłoka - dziewięć miesięcy - żadnych wiadomości - dziwaczne pogłoski”. Ze słów dyrektora: „Nikt, o ile wiem: chyba że taki tam jeden - coś w rodzaju wędrownego kupca - cholerny drab, zagarniający dzikim kość słoniową”, Marlow wywnioskował, że rozmawiali teraz o kimś, kto mógł znajdować się w pobliżu Kurtza, a którego sam dowodzący stacją nie uznawał. Wuj uspokoił siostrzeńca, zapewniając, iż nikt mu nie zagraża, ponieważ potrafi wspaniale znosić trudy afrykańskiego klimatu, co pozwoli mu przetrwać wszystkich potencjalnych konkurentów. Mężczyźni zaczęli naśladować sposób mówienia Kurtza i go wyśmiewać: „«Każda stacja powinna być jakby pochodnią na drodze ku lepszemu jutru, ośrodkiem handlu także, rzecz prosta, ale przy tym i humanitaryzmu, ulepszania oświaty»”, drwił dyrektor. Wuj zapytał siostrzeńca o zdrowie, gdy tamten odparł, iż w przeciwieństwie do reszty podwładnych czuje się znakomicie. Słowa te ucieszyły mężczyznę. „Ufaj temu”, powtarzał starszy, poczym wykonał gest, który postawił Marlowa na równe nogi. Wuj ruchem ramienia ogarnął las, błoto, zatokę i rzekę i zdawał się przywoływać „zdradziecko tym hańbiącym gestem przyczajoną śmierć, ukryte zło, głęboką ciemność z wnętrza lądu”.
Kilka dni później wyprawa Eldorado zanurzyła się w buszu. Po jakimś czasie do stacji dotarły wieści, że ludziom wuja dyrektora zdechły wszystkie osły. Jednak Marlow nie myślał o niczym innym, tylko o spotkaniu z panem Kurtzem. Nie nastąpiło ono jednak szybko. Podróż w górę rzeki ze Stacji Centralnej zajęła, bowiem dwa miesiące.

„Żegluga w górę rzeki była jakby podróżą wstecz do najwcześniejszych początków świata, gdy po ziemi hulała roślinność, a królowały wielkie drzewa”, wspominał bohater. Terytorium sprawiało wrażenie tajemniczego i nieokiełznanego. Podróż utrudniały liczne mielizny, wysepki i przewężenia rzeki. Wokół bohatera panowała przez niemal cały czas głucha cisza, ale nie miała ona nic wspólnego ze spokojem: „Był to bezruch nieubłaganej siły, rozmyślającej ponuro nad jakimś nieprzeniknionym zamiarem. Owa siła przyglądała się człowiekowi z mściwością”.

Marlow był zadowolony z siebie i z ciężkiej pracy, jaką wykonał. Cena, jaką musiał zapłacić, aby wykonać swoje zadanie okazała się nie tak wysoka, w stosunku do satysfakcji, jaką poczuł, gdy dowodzony przez niego parowiec dotarł w końcu do celu bez szwanku. Bohater zwrócił się bezpośrednio do słuchających go przyjaciół na pokładzie jachtu „Nellie”: „Wyobraźcie sobie człowieka z zawiązanymi oczami, któremu dają ciężki wóz i każą powozić na złej drodze. Zapewniam was, że się pociłem i trząsłem porządnie przy tej robocie. Ostatecznie dla marynarza wydarcie dna z czegoś, co ma pływać cały czas pod jego opieką, jest grzechem nie do darowania. Choćby nawet nikt o tym nie wiedział, niepodobna zapomnieć uderzenia, prawda? Cios w samo serce”.

Bohater przyznał, iż jego parowiec nie zawsze płynął. Zdarzało się, iż na mieliźnie musiał być pchany przez dwudziestu „ludożerców”. Marlow nie ukrywał swojego podziwu i wdzięczności dla czarnoskórych, których udało mu się po drodze wcielić do załogi: „To bycze chłopy - ludożercy - na właściwym miejscu. Z tymi ludźmi można było pracować - jestem im za to wdzięczny”. Tubylcy mieli ze sobą zapas mięsa z hipopotama, które z czasem się zepsuło, a jego przykry zapach na zawsze pozostał w pamięci marynarza. Poza nimi, na parowcu znajdowali się również dyrektor i czwórka „pielgrzymów”, czyli pracowników stacji z ich kijami. Od czasu do czasu mijali na swojej drodze małe stacje handlowe rozmieszczone wzdłuż rzeki. Biali ludzie tam mieszkający wydawali się Marlowowi opętani żądzą zdobycia kości słoniowej. „Drzewa i drzewa, miliony drzew masywnych, olbrzymich, strzelających w górę; a u ich stóp pełzł przeciw prądowi tuż przy brzegu mały, umorusany sadzą parowiec, jak ociężały chrząszcz łażący po posadzce wysokiego portyku”, zobrazował bohater. Taki widok powodował, iż człowiek czuł się naprawdę mały. Lecz, mimo to, dowodzony przez marynarza statek parł wciąż do przodu na spotkanie z panem Kurtzem. „Przenikaliśmy wciąż głębiej i głębiej w jądro ciemności”, relacjonował Marlow. Wciąż przerażał go spokój i złowieszcza cisza, którą wieczorami mąciły odgłosy bębnów. Pewnego dnia załoga parowca minęła na swej drodze wioskę tubylców. Czarnoskórzy mieszkańcy buszu klaskali i tupali nogami, a do tego krzyczeli. Ich oczy wywracały się białkami do góry. Jednym słowem, tubylcy wpadli w szał. Załoga parowca nie miała pojęcia, co się działo: „Czy przedhistoryczny człowiek nas przeklinał, czy modlił się do nas, czy też nas witał - któż to mógł wiedzieć?”.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10    11    12    13    14    15    16    17    18    19    20    21    22    23    24  

Szybki test:

W „grobowym mieście” mieściła się siedziba:
a) departamentu kolonii
b) spółki transportowej
c) towarzystwa handlowego
d) stacji przesyłowej
Rozwiązanie

Marlow zdradził, iż jego poprzednik na stanowisku parowca zginął podczas kłótni z wodzem tubylczej wioski o:
a) kość słoniową
b) kurę
c) wodę
d) pieniądze
Rozwiązanie

Gdy Narzeczona zapytała o ostatnie chwile Kurtza, bohater skłamał, że tuż przed śmiercią:
a) ukochany wypowiedział jej imię
b) ukochany opowiadał o niej
c) ukochany kazał zwrócić jej listy
d) ukochany pragnął być przy niej
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Jądro ciemności” - streszczenie szczegółowe
Streszczenie „Jądra ciemności” w pigułce
Geneza „Jądra ciemności”
Czas i miejsce akcji „Jądra ciemności”
Znaczenie tytułu „Jądra ciemności”
Problematyka psychologiczna „Jądra ciemności”
Biografia Josepha Conrada
Motyw ciemności w „Jądrze ciemności”
Szczegółowy plan wydarzeń „Jądra ciemności”
Polityczno-społeczna problematyka „Jądra ciemności”
Uniwersalna wymowa „Jądra ciemności”
Struktura i język „Jądra ciemności”
Narracja „Jądra ciemności”
Styl „Jądra ciemności”
Tło historyczne powieści - sytuacja Konga Belgijskiego u schyłku XIX stulecia
Kalendarium twórczości Josepha Conrada
Rola kobiet w „Jądrze ciemności”
Obraz rdzennych mieszkańców Konga i Afryki w „Jądrze ciemności”
Ekranizacje „Jądra ciemności”
Najważniejsze cytaty „Jądra ciemności”
Bibliografia




Bohaterowie
Marlow – charakterystyka bohatera
Charakterystyka pozostałych bohaterów „Jądra ciemności”
Kurtz – charakterystyka bohatera



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies