Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Jądro ciemności
Zanim bohater siÄ™ zorientowaÅ‚ ludzie dyrektora zaÅ‚adowali drewno do kotÅ‚owni i niecierpliwie woÅ‚ali kapitana na pokÅ‚ad. Marynarz schowaÅ‚ książkÄ™ do kieszeni i powróciÅ‚ na parowiec. Dyrektor stacji wiedziaÅ‚, kto mógÅ‚ rozbić to obozowisko: „To chyba ten nÄ™dzny kupczyk - ten intruz”. Marlow dodaÅ‚, iż z pewnoÅ›ciÄ… ten, kto tam mieszkaÅ‚, byÅ‚ Anglikiem. Coraz silniejszy prÄ…d rzeki powodowaÅ‚, iż parowiec pÅ‚ynÄ…Å‚ coraz wolniej. Kapitan spodziewaÅ‚ siÄ™, iż w każdej chwili może dojść do najgorszego, czyli uszkodzenia koÅ‚a napÄ™dowego, lecz tak siÄ™ nie staÅ‚o.
NastÄ™pnego wieczora, marynarz obliczyÅ‚, iż parowiec znajduje siÄ™ okoÅ‚o oÅ›miu mil od stacji Kurtza. Jednak dyrektor zalecaÅ‚, by zatrzymali siÄ™, póki jeszcze coÅ› widać i zaczekali do rana, ponieważ rzeka potrafi być zdradziecka, zwÅ‚aszcza w nocy. Pomimo swojej irytacji, spowodowanej faktem, iż zaledwie trzy godziny żeglugi dzieliÅ‚y go od celu, Marlow zgodziÅ‚ siÄ™ na postój. ZaÅ‚oga zarzuciÅ‚a kotwicÄ™ na samym Å›rodku rzeki. OkoÅ‚o trzeciej nad ranem, zatrważajÄ…cÄ… ciszÄ™ zmÄ…ciÅ‚ plusk wielkiej ryby, który przypomniaÅ‚ wystrzaÅ‚ z armaty. Gdy parowiec miaÅ‚ już wyruszać w dalszÄ… żeglugÄ™ w powietrze wzniósÅ‚ siÄ™ donoÅ›ny krzyk „jakby niezmiernej rozpaczy”. Gdy umilkÅ‚ rozlegÅ‚a siÄ™ żaÅ‚obna wrzawa, która narastaÅ‚a, aż do momentu, gdy staÅ‚a siÄ™ nieznoÅ›nym krzykiem. DźwiÄ™ki urwaÅ‚y siÄ™ i ucichÅ‚y nagle. ZaÅ‚oga parowca, wraz z kapitanem, zamarÅ‚a w bezruchu i przerażeniu. Dwóch „pielgrzymów” rzuciÅ‚o siÄ™ w biegu do swojej kajuty i powróciÅ‚o na pokÅ‚ad ze strzelbami w dÅ‚oniach. Konsternacja i strach przenikaÅ‚y zaÅ‚ogÄ™ parowca. Poczucie to potÄ™gowaÅ‚a gÄ™sta mgÅ‚a, która otoczyÅ‚a parowiec.
Marlow nakazaÅ‚ przygotować siÄ™ do wciÄ…gniÄ™cia kotwicy i czekać na sygnaÅ‚ do odpÅ‚ywu. Kapitan dostrzegÅ‚ zasadniczÄ… różnicÄ™ w zachowaniu biaÅ‚ych i czarnoskórych czÅ‚onków zaÅ‚ogi. Ci pierwsi mieli przerażone twarze i trzÄ™sÅ‚y im siÄ™ rÄ™ce, podczas gdy drudzy zachowywali spokój, a niektórzy nawet siÄ™ uÅ›miechali. Pomimo tego, że ich plemiÄ™ byÅ‚o oddalone o wiele mil w dół rzeki, to jednak wciąż byli tubylcami. Jeden z Murzynów zwróciÅ‚ siÄ™ do Marlowa: „zÅ‚apać ich. Dać ich nam”. Gdy bohater zapytaÅ‚, co by z nimi zrobili, rosÅ‚y buszmen odparÅ‚: „Zjeść ich!”. Kapitan nie wiedziaÅ‚, co odpowiedzieć. WiedziaÅ‚, że ludzie, których nieformalnym przedstawicielem byÅ‚ jego rozmówca, od okoÅ‚o miesiÄ…ca nie jedli miÄ™sa, ponieważ „pielgrzymi” nie mogli znieść fetoru zepsutego hipopotama i wyrzucili go za burtÄ™. PrawdÄ™ mówiÄ…c nikt nie zadbaÅ‚ o zapas pożywienia dla czarnoskórych. Dyrektor wypÅ‚acaÅ‚ regularnie Murzynom wynagrodzenie w postaci kilku centymetrów miedzianego drutu. ZaÅ‚ożenie byÅ‚o takie, że bÄ™dÄ… go wymieniać na pożywienie dla siebie w nadbrzeżnych wioskach. W praktyce okazaÅ‚o siÄ™ jednak, iż takowych prawie w ogóle nie byÅ‚o. Jedynym pożywieniem tych ludzi byÅ‚o dziwne zielone ciasto, które nosili ze sobÄ…, zawiniÄ™te w liÅ›cie.
Marlow zastanawiaÅ‚ siÄ™, dlaczego „ludożercy” nie napadli na resztÄ™ zaÅ‚ogi, mieli przecież druzgocÄ…cÄ… przewagÄ™ liczebnÄ…, byÅ‚o ich aż trzydziestu piÄ™ciu. Poza tym „Byli to wielcy, tÄ™dzy mężczyźni, nie bardzo zdolni do rozważania nastÄ™pstw takiego postÄ™pku, a przy tym odważni i silni - nadal silni, choć skóra ich już nie lÅ›niÅ‚a, a muskuÅ‚y zwiotczaÅ‚y”. PodkreÅ›liÅ‚ wtedy jak „nieapetycznie” wyglÄ…dali wówczas biali czÅ‚onkowie zaÅ‚ogi. Byli schorowani i wycieÅ„czeni. Sam miaÅ‚ nadziejÄ™, że nie wyglÄ…da jak „pielgrzymi”. Ten „rys fantastycznej próżnoÅ›ci harmonizowaÅ‚ z poczuciem snu na jawie”. Marlow nie skarżyÅ‚ siÄ™ na swoje zdrowie, od czasu do czasu miewaÅ‚ niewielkie gorÄ…czki. Wciąż jednak zastanawiaÅ‚ siÄ™, dlaczego Murzyni nie chcieli ich zjeść. Marynarz dobrze wiedziaÅ‚, że głód potrafi wyzwolić w czÅ‚owieku najdziksze instynkty. Ten fakt pozostaÅ‚ dla niego nieodgadnionÄ… tajemnicÄ… na zawsze.„JÄ…dro ciemnoÅ›ci” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaZanim bohater siÄ™ zorientowaÅ‚ ludzie dyrektora zaÅ‚adowali drewno do kotÅ‚owni i niecierpliwie woÅ‚ali kapitana na pokÅ‚ad. Marynarz schowaÅ‚ książkÄ™ do kieszeni i powróciÅ‚ na parowiec. Dyrektor stacji wiedziaÅ‚, kto mógÅ‚ rozbić to obozowisko: „To chyba ten nÄ™dzny kupczyk - ten intruz”. Marlow dodaÅ‚, iż z pewnoÅ›ciÄ… ten, kto tam mieszkaÅ‚, byÅ‚ Anglikiem. Coraz silniejszy prÄ…d rzeki powodowaÅ‚, iż parowiec pÅ‚ynÄ…Å‚ coraz wolniej. Kapitan spodziewaÅ‚ siÄ™, iż w każdej chwili może dojść do najgorszego, czyli uszkodzenia koÅ‚a napÄ™dowego, lecz tak siÄ™ nie staÅ‚o.
NastÄ™pnego wieczora, marynarz obliczyÅ‚, iż parowiec znajduje siÄ™ okoÅ‚o oÅ›miu mil od stacji Kurtza. Jednak dyrektor zalecaÅ‚, by zatrzymali siÄ™, póki jeszcze coÅ› widać i zaczekali do rana, ponieważ rzeka potrafi być zdradziecka, zwÅ‚aszcza w nocy. Pomimo swojej irytacji, spowodowanej faktem, iż zaledwie trzy godziny żeglugi dzieliÅ‚y go od celu, Marlow zgodziÅ‚ siÄ™ na postój. ZaÅ‚oga zarzuciÅ‚a kotwicÄ™ na samym Å›rodku rzeki. OkoÅ‚o trzeciej nad ranem, zatrważajÄ…cÄ… ciszÄ™ zmÄ…ciÅ‚ plusk wielkiej ryby, który przypomniaÅ‚ wystrzaÅ‚ z armaty. Gdy parowiec miaÅ‚ już wyruszać w dalszÄ… żeglugÄ™ w powietrze wzniósÅ‚ siÄ™ donoÅ›ny krzyk „jakby niezmiernej rozpaczy”. Gdy umilkÅ‚ rozlegÅ‚a siÄ™ żaÅ‚obna wrzawa, która narastaÅ‚a, aż do momentu, gdy staÅ‚a siÄ™ nieznoÅ›nym krzykiem. DźwiÄ™ki urwaÅ‚y siÄ™ i ucichÅ‚y nagle. ZaÅ‚oga parowca, wraz z kapitanem, zamarÅ‚a w bezruchu i przerażeniu. Dwóch „pielgrzymów” rzuciÅ‚o siÄ™ w biegu do swojej kajuty i powróciÅ‚o na pokÅ‚ad ze strzelbami w dÅ‚oniach. Konsternacja i strach przenikaÅ‚y zaÅ‚ogÄ™ parowca. Poczucie to potÄ™gowaÅ‚a gÄ™sta mgÅ‚a, która otoczyÅ‚a parowiec.
Marlow nakazaÅ‚ przygotować siÄ™ do wciÄ…gniÄ™cia kotwicy i czekać na sygnaÅ‚ do odpÅ‚ywu. Kapitan dostrzegÅ‚ zasadniczÄ… różnicÄ™ w zachowaniu biaÅ‚ych i czarnoskórych czÅ‚onków zaÅ‚ogi. Ci pierwsi mieli przerażone twarze i trzÄ™sÅ‚y im siÄ™ rÄ™ce, podczas gdy drudzy zachowywali spokój, a niektórzy nawet siÄ™ uÅ›miechali. Pomimo tego, że ich plemiÄ™ byÅ‚o oddalone o wiele mil w dół rzeki, to jednak wciąż byli tubylcami. Jeden z Murzynów zwróciÅ‚ siÄ™ do Marlowa: „zÅ‚apać ich. Dać ich nam”. Gdy bohater zapytaÅ‚, co by z nimi zrobili, rosÅ‚y buszmen odparÅ‚: „Zjeść ich!”. Kapitan nie wiedziaÅ‚, co odpowiedzieć. WiedziaÅ‚, że ludzie, których nieformalnym przedstawicielem byÅ‚ jego rozmówca, od okoÅ‚o miesiÄ…ca nie jedli miÄ™sa, ponieważ „pielgrzymi” nie mogli znieść fetoru zepsutego hipopotama i wyrzucili go za burtÄ™. PrawdÄ™ mówiÄ…c nikt nie zadbaÅ‚ o zapas pożywienia dla czarnoskórych. Dyrektor wypÅ‚acaÅ‚ regularnie Murzynom wynagrodzenie w postaci kilku centymetrów miedzianego drutu. ZaÅ‚ożenie byÅ‚o takie, że bÄ™dÄ… go wymieniać na pożywienie dla siebie w nadbrzeżnych wioskach. W praktyce okazaÅ‚o siÄ™ jednak, iż takowych prawie w ogóle nie byÅ‚o. Jedynym pożywieniem tych ludzi byÅ‚o dziwne zielone ciasto, które nosili ze sobÄ…, zawiniÄ™te w liÅ›cie.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Szybki test:
„Odźwiernymi u wrót CiemnoÅ›ci” nazwaÅ‚ Marlow:a) dyrektora i jego brata
b) plemiona zamieszkujÄ…ce brzegi Konga
c) krokodyle żyjące w Kongu
d) kobiety pracujÄ…ce w biurze kompanii
RozwiÄ…zanie
Marlow dotarł do Stacji Centralnej:
a) po dwóch dniach marszu
b) po czterech dniach marszu
c) po piętnastu dniach marszu
d) po miesiÄ…cu marszu
RozwiÄ…zanie
Podróż parowcem z Europy do przyszłego miejsca pracy zajęła Marlowowi:
a) trzydzieści dni
b) dwa miesiÄ…ce
c) dwa tygodnie
d) dziesięć dni
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies