Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Jądro ciemności
Nagle oczom Marlowa ukazaÅ‚a siÄ™ polanka na szczycie wzniesienia z dÅ‚ugÄ…, pochylonÄ… budowlÄ…. Dyrektor wykrzyknÄ…Å‚, że to jest wÅ‚aÅ›nie stacja. Na brzegu staÅ‚ biaÅ‚y mężczyzna w wielkim kapeluszu i machaÅ‚ do zaÅ‚ogi parowozu rÄ™kÄ…. Kapitan byÅ‚ przekonany, że wciąż widziaÅ‚ ruch w przybrzeżnym lesie. Gdy dyrektor krzyknÄ…Å‚ do czÅ‚owieka, że zostali napadniÄ™ci, tamten odparÅ‚ ze spokojem: „Wiem, wiem. W porzÄ…dku”.
WyglÄ…d mężczyzny wydawaÅ‚ siÄ™ Marlowowi znajomy. W koÅ„cu dotarÅ‚o do niego, że czÅ‚owiek w kapeluszu przypomina mu arlekina. Jego brÄ…zowy strój byÅ‚ w znacznej mierze pokryty kolorowymi Å‚atami. Mężczyzna krzyknÄ…Å‚ do manewrujÄ…cego bohatera, by uważaÅ‚ na pieÅ„, który spoczywa na dnie rzeki zaraz przy brzegu. Marlowa przeraziÅ‚a myÅ›l, że mógÅ‚by uszkodzić dno swojego parowca ostatniego dnia podróży. Marynarz zapytaÅ‚, czy zdążyli na czas. CzÅ‚owiek w kapeluszu odparÅ‚:„On jest tam na górze”.
Gdy dyrektor i jego ludzie zeszli na lÄ…d, mężczyzna przypominajÄ…cy arlekina wszedÅ‚ na pokÅ‚ad do Marlowa. Bohater wyraziÅ‚ swoje oburzenie tym, że zostali zaatakowani przez tubylców, wtedy tamten odparÅ‚, że nie mieli oni zÅ‚ych zamiarów. ZapewniaÅ‚, że byli to proÅ›ci ludzie, którzy bardziej bali siÄ™ parowego gwizdka, aniżeli strzelb. Mężczyzna zaczÄ…Å‚ mówić w takim tempie, że kapitan nic nie rozumiaÅ‚. OkazaÅ‚o siÄ™, iż od dÅ‚uższego czasu nie miaÅ‚ z kim porozmawiać. Gdy Marlow zapytaÅ‚ go, czemu nie zwróciÅ‚ siÄ™ do pana Kurtza, tamten odparÅ‚: „Z tym czÅ‚owiekiem siÄ™ nie rozmawia, jego siÄ™ sÅ‚ucha!”. Po czym dodaÅ‚: „Tylko że teraz...”, machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… i ogarnęło go przygnÄ™bienie. OtrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™ równie szybko i przedstawiÅ‚ jako „Rosjanin... syn archijereja... gubernia tambowska...”. Bohater poczÄ™stowaÅ‚ go tytoniem. Rozmówca opowiedziaÅ‚ swojÄ… historiÄ™. Za mÅ‚odu uciekÅ‚ z domu by pÅ‚ywać na angielskich statkach. W Afryce spotkaÅ‚ pana Kurtza, lecz zanim do tego doszÅ‚o bÅ‚Ä…dziÅ‚ po kraju jako wysÅ‚annik holenderskiego domu towarowego. Mężczyzna miaÅ‚ dwadzieÅ›cia pięć lat i wÄ™drowaÅ‚ samotnie wzdÅ‚uż rzeki blisko dwa lata. To do niego należaÅ‚o obozowisko, które mijali jakiÅ› czas temu.
Marlow siÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni i oddaÅ‚ mu książkÄ™ Towsona. Mężczyzna chciaÅ‚ z radoÅ›ci ucaÅ‚ować bohatera, ale jakoÅ› siÄ™ powstrzymaÅ‚. Wkrótce okazaÅ‚o siÄ™, iż notatki na marginesach nie byÅ‚y pisane szyfrem, a w jÄ™zyku rosyjskim. CzÅ‚owiek wyjawiÅ‚ kapitanowi, iż tubylcy ich zaatakowali, ponieważ obawiali siÄ™, że pan Kurtz ich opuÅ›ci.„JÄ…dro ciemnoÅ›ci” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaNagle oczom Marlowa ukazaÅ‚a siÄ™ polanka na szczycie wzniesienia z dÅ‚ugÄ…, pochylonÄ… budowlÄ…. Dyrektor wykrzyknÄ…Å‚, że to jest wÅ‚aÅ›nie stacja. Na brzegu staÅ‚ biaÅ‚y mężczyzna w wielkim kapeluszu i machaÅ‚ do zaÅ‚ogi parowozu rÄ™kÄ…. Kapitan byÅ‚ przekonany, że wciąż widziaÅ‚ ruch w przybrzeżnym lesie. Gdy dyrektor krzyknÄ…Å‚ do czÅ‚owieka, że zostali napadniÄ™ci, tamten odparÅ‚ ze spokojem: „Wiem, wiem. W porzÄ…dku”.
WyglÄ…d mężczyzny wydawaÅ‚ siÄ™ Marlowowi znajomy. W koÅ„cu dotarÅ‚o do niego, że czÅ‚owiek w kapeluszu przypomina mu arlekina. Jego brÄ…zowy strój byÅ‚ w znacznej mierze pokryty kolorowymi Å‚atami. Mężczyzna krzyknÄ…Å‚ do manewrujÄ…cego bohatera, by uważaÅ‚ na pieÅ„, który spoczywa na dnie rzeki zaraz przy brzegu. Marlowa przeraziÅ‚a myÅ›l, że mógÅ‚by uszkodzić dno swojego parowca ostatniego dnia podróży. Marynarz zapytaÅ‚, czy zdążyli na czas. CzÅ‚owiek w kapeluszu odparÅ‚:„On jest tam na górze”.
Gdy dyrektor i jego ludzie zeszli na lÄ…d, mężczyzna przypominajÄ…cy arlekina wszedÅ‚ na pokÅ‚ad do Marlowa. Bohater wyraziÅ‚ swoje oburzenie tym, że zostali zaatakowani przez tubylców, wtedy tamten odparÅ‚, że nie mieli oni zÅ‚ych zamiarów. ZapewniaÅ‚, że byli to proÅ›ci ludzie, którzy bardziej bali siÄ™ parowego gwizdka, aniżeli strzelb. Mężczyzna zaczÄ…Å‚ mówić w takim tempie, że kapitan nic nie rozumiaÅ‚. OkazaÅ‚o siÄ™, iż od dÅ‚uższego czasu nie miaÅ‚ z kim porozmawiać. Gdy Marlow zapytaÅ‚ go, czemu nie zwróciÅ‚ siÄ™ do pana Kurtza, tamten odparÅ‚: „Z tym czÅ‚owiekiem siÄ™ nie rozmawia, jego siÄ™ sÅ‚ucha!”. Po czym dodaÅ‚: „Tylko że teraz...”, machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… i ogarnęło go przygnÄ™bienie. OtrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™ równie szybko i przedstawiÅ‚ jako „Rosjanin... syn archijereja... gubernia tambowska...”. Bohater poczÄ™stowaÅ‚ go tytoniem. Rozmówca opowiedziaÅ‚ swojÄ… historiÄ™. Za mÅ‚odu uciekÅ‚ z domu by pÅ‚ywać na angielskich statkach. W Afryce spotkaÅ‚ pana Kurtza, lecz zanim do tego doszÅ‚o bÅ‚Ä…dziÅ‚ po kraju jako wysÅ‚annik holenderskiego domu towarowego. Mężczyzna miaÅ‚ dwadzieÅ›cia pięć lat i wÄ™drowaÅ‚ samotnie wzdÅ‚uż rzeki blisko dwa lata. To do niego należaÅ‚o obozowisko, które mijali jakiÅ› czas temu.
CZĘŚĆ TRZECIA
Rosjanin wyjawił kapitanowi, iż Kurtz był uwielbiany przez okolicznych tubylców, którzy uważali go za bóstwo. Dodał również, iż od jakiegoś czasu utalentowany agent popadł w obłęd, lecz mimo tego wciąż był dla niego wybitnym człowiekiem. Metoda pracy Kurtza polegała na łupieniu okolicznych wiosek z kości słoniowej. W tym celu udało mu się stworzyć małą armię z tubylczych wojowników. Marlow, słuchając mężczyzny, rozglądał się po okolicy. Nagle przeraziło go, co dostrzegł za pomocą lunety. Pale rozmieszczone wokół chaty Kurtza zwieńczone były ludzkimi głowami. Marlow nie mógł pojąć uwielbienia, jakim Rosjanin darzył Kurtza, pomimo że ten dopuścił się tak barbarzyńskiego aktu. Pracownicy stacji wynieśli Kurtza na noszach, lecz gdy zmierzali w kierunku parowca na ich drodze stanął tłum tubylców. Wybitny agent uspokoił swoich podwładnych jednym ruchem ręki. Przemówił do swoich wyznawców, a ci w biegu powrócili do buszu. Z powodu zbliżającej się nocy parowiec nie mógł wypłynąć w powrotną podróż. Załoga była zmuszona czekać do rana.
Rosjanin namawiaÅ‚ Marlowa, by jak najszybciej zabrali ze sobÄ… Kurtza. Mężczyzna imponowaÅ‚ bohaterowi swojÄ… żywotnoÅ›ciÄ… i entuzjazmem, ale równoczeÅ›nie przerażajÄ…ce byÅ‚o jego bezgraniczne uwielbienie dla utalentowanego poszukiwacza koÅ›ci sÅ‚oniowej. „Arlekin” wyjawiÅ‚ marynarzowi, iż rozmowy, które prowadziÅ‚ niegdyÅ› z Kurtzem odmieniÅ‚y jego życie, otworzyÅ‚y mu oczy na wiele kwestii, takich jak chociażby miÅ‚ość.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Szybki test:
Wielka siła Kurtza spoczywała w:a) wierze
b) znajomości tubylczych zwyczajów
c) doświadczeniu
d) głosie
RozwiÄ…zanie
Jedyną rzeczą, jakiej potrzebował bohater do naprawienia parowca były:
a) nity
b) gwoździe
c) śruby
d) nakrętki
RozwiÄ…zanie
Na stacji spółki powitał bohatera schludnie ubrany
a) Kurtz
b) fabrykant cegły
c) dytektor
d) główny księgowy
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies